Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 244
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Fan Fiction [Z]
»»» [NZ] 19/ Pan Zgryźliwy i Senka. (aktualizacja: 29 gru 2011)
Drukuj temat · [NZ] 19/ Pan Zgryźliwy i Senka. (aktualizacja: 29 gru 2011)
!Asik F
Dodany dnia 07-11-2011 00:11
VIP

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Mistrz Zaklęć
Punktów: 2821
Ostrzeżeń: 0
Postów: 1,186
Data rejestracji: 19.07.11
Medale:
Medal

Uroczy jest ten rozdział!!!! I koledzy i koleżanki - świętujemy! Buczek pojawił się po raz pierwszy w ff;D
A tak serio to niezwykły jest ten rozdział: można się wzruszyć i pośmiać jednocześnie. Ja parsknęłam śmiechem przy "Już nigdy nie będzie dzielić swojego łóżka z dziećmi i obcymi facetami typu Buczek" - GE - NIA - LNE!
__________________
"In heaven everything is fine" - Eraserhead, 1977

Jeśli chcesz mnie o coś zapytać to tutaj: http://hogsmeade....ost_172074

Jeśli chcesz podyskutować o fotografii to zapraszam do mojej grupy społecznej: FOTOGRAFIA: http://hogsmeade....roup_id=93
http://joannacora.fotolog.pl/ Wyślij prywatną wiadomość
~Huncwotka F
Dodany dnia 07-11-2011 18:35
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Animag Lew
Punktów: 544
Ostrzeżeń: 0
Postów: 132
Data rejestracji: 15.03.11
Medale:
Brak

Ale fajnie, buczek w nowym rozdziale! Spodobał mi się już sam tytuł odcinka, a dalej było coraz lepiej. Jak dla mnie jest to najlepszy ff na Hogs.

On ma w sobie tyle męskości, ile mieści się w mojej szafie różowych spodni
A to sobie przepiszę na jakąś karteczkę i wkleję do szafki w szkole Rozbawiony
__________________
Moja koleżanka zaczęła liczyć symbole Insygniów Śmierci, które rysuję na zeszytach, piórniku, książkach, butach, itp. Powiem tylko tyle, że zagroziła mi egzorcyzmem. U ojca Natanka.

fc07.deviantart.net/fs29/f/2008/175/a/8/Death_Eater_Card_no_10_by_madcarrot.jpg

Edytowane przez Huncwotka dnia 07-11-2011 18:36
Wyślij prywatną wiadomość
~DziedzicSlytherina F
Dodany dnia 07-11-2011 19:09
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Portret w gabinecie dyrektora
Punktów: 5368
Ostrzeżeń: 0
Postów: 1,243
Data rejestracji: 07.08.11
Medale:
Medal Medal

Och mój Buczku - i po cóż były te smęty? :> Rozdział oczywiście niesamowity (aczkolwiek zostało wyłapane parę błędów - nieważne). Ach, ach, ach, ach..! I ten słodki Buczek, który się pojawił... I oczywiście standardowe pomrukiwania Severusa - niesamowite! Mnie jednak zastanawia kwestia tej niezidentyfikowanej mocy Arsenki - cóż to może być? Mam nadzieję, że nie ma ona mocy większej niż Czarny Pan.. Nie, to niemożliwe. Rozbawiony Chociaż któż wie, co ty tam w główce sobie Buczku ułożyłaś.. Uśmiech Hm.. ciekawe, ciekawe.. Jak to się skończy? Oczywiście czekam na dalszy ciąg... Ach! Prawie, że zostało to przez mnie zapomniane - ulubiony fragment :
- Spałeś z Buczkiem! - uradowała się dziewczynka.

Obejrzał sobie to szmaciane cudo. Severusowe oczy zwróciły się w jej stronę.

- Buczek to ona, on czy ono? - mruknął ponuro.

Arsena wyrwała maskotkę z jego dłoni i przytuliła ją czule do siebie.

- On jest bardzo męski - powiedziała z dumą.

Severus podrapał się po głowie, patrząc sceptycznie na Buczka.

- On ma w sobie tyle męskości, ile mieści się w mojej szafie różowych spodni - w myślach przysiągł sobie, że już nigdy nie będzie dzielić swojego łóżka z dziećmi i obcymi facetami typu Buczek.


Och yeaa... : D Kocham to Uśmiech
Wyślij prywatną wiadomość
~Asella F
Dodany dnia 07-11-2011 22:20
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Sklepikarz z Pokątnej
Punktów: 826
Ostrzeżeń: 0
Postów: 213
Data rejestracji: 07.05.11
Medale:
Brak

Świetne FF niespodziewane.
Severus się zmienił i te chwile przy których chce się płakać np. kiedy ma tą wewnętrzną walkę albo kiedy obiecuje jej że jej nie zostawi czy w dzień urodzin Arseny kiedy powiedziała że ma wszystko.
Błagam pisz dalej to FF.
__________________
Śmierć będzie ostatnim wrogiem który zostanie pokonany.
Każdy ma coś o co warto walczyć.
Chcieć osiągnąć coś co nieosiągalne, spróbować i mieć tą świadomość że się próbowało, żeby nie żyć ze świadomością że nigdy się nie spróbowało.
Prawdziwy pan śmierci nigdy przed nią nie ucieknie tylko zmierzy się z nią twarzą w twarz wiedząc że nikogo ona nie ominie.

Chyba zatem nie mamy wyboru. Musimy iść naprzód.
Czy kiedykolwiek mieliśmy inny wybór? Zawsze musieliśmy iść naprzód.

Pozdrawiam wszystkich użytkowników Hogs i gości , ale szczególnie tych którzy mnie pozdrawiają z bliżej nie określonych powodów ^^
Wyślij prywatną wiadomość
~Potteromaniak0987 F
Dodany dnia 10-11-2011 14:08
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Uzdrowiciel
Punktów: 2335
Ostrzeżeń: 1
Postów: 307
Data rejestracji: 08.11.09
Medale:
Brak

.
Sprawdzone przez LilyPotter.
Dziękuję.
Jak coś - pretensje do niej - Mwahahahaha!


* * * Fragment XVII * * *

" Dusza towarzyska "


- Gdzie idziemy?

- A potrafisz choć na chwilę być cierpliwa? Niespodzianka.

- Przecież ty nie lubisz niespodzianek.

- Nie lubię ich dostawać, ale robić jak najbardziej.

Szli zatłoczoną ulicą. Słońce w sierpniowy dzień prażyło niemiłosiernie. Severus nie cierpiał takiej pogody. Nie dość, że nie musiał nosić koszul z długim rękawem, by zasłonić Mroczny Znak, to jeszcze ulubiona grobowa czerń była totalnym nieporozumieniem w słoneczne dni. Znając Mistrza Eliksirów, niestety prędzej usmażyłby się na betonowym chodniku, niżeli włożył na siebie ubranie odmienne barwny niż czerń. 20 sierpnia był dla Severusa tak samo ważny jak Boże Narodzenie. Czyli tak samo bardzo smutny i bardzo przygnębiający. Regularnie o tej samej porze, co roku odwiedzał pewną osobę, do której miał tak mieszane uczucia, że sam nie wiedział, co ma o tym myśleć. Czuł żal połączony z goryczą, nienawiścią, współczuciem, szacunkiem i można powiedzieć, że nawet miłością (i choćby kiedykolwiek sam Snape przyznał, że kogoś kocha, równie dobrze można byłoby uznać, że postradał zmysły). Trzymając za rękę ciekawską Arsenę, co minutę zadającą mu irytujące pytania, szedł głęboko zamyślony wśród tłumu ludzi. Czuł się jak demon zła przeciskający się przez woal rzeczywistości, krocząc w mrocznej zadumie. Ludzie zdawali się być statystami bądź pustymi manekinami wpatrzonymi w sklepowe wystawy. Przez chwilę myślał, że śni. Piskliwy głos Arseny przebił się przez gęstą mgłę jego kontemplacji. Otrząsnął się z dziwnego transu. Zatrzymał się na chodniku analizując gdzie się znajduje.

- No to gdzie teraz? Tylko nie mów, że się zgubiliśmy.

- Nie ma takiej opcji - gubić to ja się mogę tylko w myślach, a nie w rzeczywistości. - Tam będzie teleport do szpitala św. Munga. - wskazał brodą na obskurną budkę telefoniczną.

- Źle się czujesz?

- Poza tym, że zaraz roztopię się niczym czarna smoła w blasku tego gorącego słońca, czuję się znakomicie - odgryzł się z sarkazmem.

- Chcesz odwiedzić przyjaciela?

- Przecież ja nie mam przyjaciół.

Arsena stwierdziła, że Snape może sobie mówić co tam chce, ale Clair była na tyle bliską znajomą Opiekuna, że można było zaliczyć ją do kategorii przyjaciół. Uparty Snape nie chciał dopuścić myśli, że może go ktokolwiek obdarzyć sympatią większą niż suche "toleruję" (choć i w tym przypadku różnie to było). Pociągnął dziewczynkę za sobą, ale w przeciwną stronę niż wskazał wcześniej. Weszli do kwiaciarni. Arsena przetarła oczy, czy oby na pewno to jawa a nie sen.

- Białe lilie - zażądał zimno.

Dziewczynka się uszczypnęła. Widok Severusa kupującego kwiaty graniczył z cudem.

- Kokardka, wstążeczka? Dostaliśmy takie piękne, ażurowe motyle do wiązanek...

- Bez ozdób - przerwał wymienianie akcesoriów, na widok których skręcały mu się kiszki.

Ekspedientka zawinęła kwiaty w papier. Arsenie zbiegły się brwi. Severus z kwiatami wyglądał jak krwiożerczy wampir z różową kokardką we włosach. Totalny absurd. Do głowy nasunął się nowy potok myśli.

- Idziemy - złapał ją za rękaw i wyszli znów na skwar.

- Dla kobiety...?

- Tak.

Przygryzła wargę. Teraz już nic się nie zgadzało. Przeszli na drugą stronę ulicy i weszli do budki telefonicznej. Pok! Znaleźli się przed wielkim gmachem szpitala świętego Munga. Arsena w przeciwieństwie do Severusa, który po teleportacji wylądował z gracją, przewróciła się niezdarnie na ziemię. Nie cierpiała tego środka komunikacji! Szybko się podniosła i przyspieszyła, dorównując zamaszystym krokom swojego Opiekuna. Otworzyła usta by zadać kolejna pytanie, ale Snape ja wyprzedził.

- Będziesz miała okazję poznać swoją babcię.

Na tą informację Arsenie zaplątały się nogi na schodach i przewróciła się, całkowicie rozpłaszczając na marmurowej posadzce prowadzącej prosto do szpitala.

- CO!?

Właściwie nigdy się nie zastanawiała czy oprócz Severusa ktokolwiek żyje z jej rodziny na tym świecie. Pod jej świadomością jak mocno zagnieździł się ród Watsonów, że nie wyobrażała sobie kogoś krewnego ze strony jej matki. No tak! Przecież Watsonowie to nie wszystko! Tyle huczało informacji o tym rodzie, że kompletnie przestała sobie zdawać sprawę z tego, iż jej mama może mieć równie dużą rodzinę. Ponadto Severus Snape nie mógł urodzić się w kapuście. Poczuła się trochę zażenowana, że nigdy nie spytała o rodziców vel jej dziadków, swojego Opiekuna. Chciała wiedzieć jak na więcej o Watsonach, pomijają całkowicie jakiekolwiek informacje o krewnych jej mamy. Zrobiło jej się głupio.

- Zamierzasz koczować na schodach do rana?

Na te słowa szybko wstała. Och! To nie jej wina! Dlaczego Severus nigdy nie wspomniał o jej babci?!

- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś?

- Bo nie ma o czym mówić. Z resztą, nie pytałaś.

Tuptała obok Severusa z zawziętą miną, ale po jego odpowiedzi pojawił się na jej policzkach zdradziecki rumieniec.

- Czemu dopiero teraz ją odwiedzamy? Coś się stało, że tutaj leży?

Doszli do windy.

- Raz do roku wypada odwiedzić chorego. Poza tym robię to regularnie w jej urodziny...

- Raz do roku? - Arsena zrozumiała, że jej babcia musi już tutaj dość długo egzystować - Odwiedzasz ją raz do roku!? To twoja matka?!
Nic nie odpowiedział. Winda otworzyła się.

- Na czwarte piętro - rzekł niewzruszony.

Arsena nie mogła uwierzyć w zachowanie Severusa.

- Myślałam, że jesteś trochę bardziej uczuciowy, ale najwidoczniej się grubo myliłam.

Zmierzył ją lodowatym wzrokiem, jak na rasowego gbura przystało.

- Ostrzegam, że nie będzie to miłe spotkanie. Nie oczekuj zbyt wiele.

- Jak tu zaglądasz raz w roku nie dziwię się, że jest nie miła...

Winda otworzyła się na "Urazy pozaklęciowe". Skierowali się do pokoju 23. Severus nie pukając bezceremonialnie otworzył drzwi, jakby wchodził do własnego domu. Na łóżku przystawionym koło okna leżała starsza kobieta. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie martwej . Arsena podeszła bliżej. Ku jej uldze zauważyła, że chora osoba na szczęście oddycha. Na rampie szpitalnego łóżka wisiała tabliczka:
Elieen Prince-Snape: Głęboka depresja, następstwo trwałego urazu psychicznego z przejawami utraty pamięci (nie stosowano obliviate). Intensywna terapia od 1991 roku.

Spojrzała na swoją babcię. Wyglądała jakby pół swojego życia spędziła w Azkabanie. Miała poharataną twarz zmarszczkami, bladą cerę i siwe włosy. Jak na kobietę po pięćdziesiątce wyglądała o wiele starzej niż na swój wiek. Matka Snape'a wyczuła obecność gości i obudziła się. Dziewczynka dostrzegła bijące podobieństwo do Severusa. Miała podobne rysy twarzy i identyczny podbródek, ale największy szok sprawiały jej te czarne oczy. Severusowe. Spojrzała w obłąkaniu na towarzyszy. Usadowiła się szybko do pozycji siedzącej.

- Witaj, matko. Najlepszego - powiedział ściszonym i przygnębionym tonem. Białe lilie wsadził do szklanego wazonika mieszczącego się na szpitalnym stoliku.

- Dzień dobry - powiedziała niepewnie Arsena.

Elieen spojrzała na młodszą zdziwaczałym wzrokiem.

- Eliza! - Arsena o mało nie podskoczyła na dźwięk jej skrzeczącego głosu. - Elizo... wróciłaś. Tak bardzo czekałam na ciebie. Elizo... - złapała ją za rękę.

- Nazywam się Arsena, jestem twoją... ee... wnuczką.

- Elizo, córeczko. Jesteś taka piękna.

Arsena stała sztywno, nie wiedząc do końca jak ma się zachować przy chorej. To było dla niej przykre, że jej babcia widziała w niej swoją córkę. Severus przypatrując się tej scenie z boku, przytaknął w myślach matce, że Arsena jest niemalże kopią Elizabeth. Nic dziwnego, że Elieen widziała w niej własne dziecko. Tym bardziej, iż sama nie wiedziała, że jest babcią od jedenastu lat.

- To jest Arsena, nie Eliza - rzekł w końcu Severus.

Na jego słowa odwróciła wściekle głowę. Twarz wykrzywiła się w szaleńczym grymasie pokazując wszystkie żyły na szyi.

- Znowu TY! Po co tu jesteś!? Ty... Ty... Zbrodniarzu! Bandyto! NIENAWIDZĘ CIĘ!

- Jestem twoim synem...

- MORDERCA! Jesteś nikim! Nie znam cię! WYNOŚ SIĘ STĄD!

Arsena odskoczyła od opętanej kobiety. Elieen chwyciła ze stolika kryształowy wazon i rzuciła nim prosto w Snape'a. Zgryźliwy kocim refleksem uniknął umieszczenia kawałków szkła na czole. Wazon z liliami roztrzaskał się o pobliską ścianę.

- ODDAJ MI MOJĄ CÓRKĘ!

Arsena z łopoczącym sercem schowała się za plecami Opiekuna, kiedy kobieta zaczęła opuszczać swoje łóżko.

- Uspokój się! - krzyknął Severus do matki, wyciągając rękę w zatrzymującym geście.

Drzwi pokoju otworzyły się i pojawił się w nich mężczyzna w średnim wieku odziany w biały kitel.

- Co to za hałasy?! Pani Snape, proszę się położyć na miejsce.

Wszyscy spojrzeli w jego stronę. Elieen uspokoiła się i posłusznie wróciła na swoje łóżko. Medyk wyciągnął z kieszeni mały flakonik.

- Wypij to, to ci pomoże. To takie magiczne witaminki.

Kobieta bez oporów wypiła miksturę i poczuła się natychmiast senna.

- Dziękuję synu... - zasnęła.

Arsena próbowała utrzymać równomierny oddech.

- Cześć Severusie. Tak myślałem, że dziś do mnie wpadniesz. Zawsze cię wyczekuję o tej porze co roku - uśmiechnął się przyjaźnie i podał rękę Zgryźliwemu.

- Witaj Charlie - odwzajemnił uścisk dłoni.

Medyk był tak samo wysoki, jak Snape. Miał okrągłą twarz ze spiczastą brodą oraz orli chudy nos, na którym mieściły się modne, wąskie, prostokątne okulary. Mimo średniego wieku nad niebieskimi oczami mieściły się siwe łukowate brwi i popielate, niemalże srebrzyste, krótko ścięte włosy. Poza tym jego fizjonomia miała bardzo sympatyczny wyraz twarzy, a spojrzenie łagodnie niczym owieczka.

- Cześć Arseno - schylił się do niej przyjaźnie uśmiechając.

- Dzień dobry - odpowiedziała grzecznie, zastanawiając się skąd wie, kim ona jest.

- Zapraszam was do mojego gabinetu - zamrugał poprawiając nerwowo okulary. - Męczący jest dziś dzień, trzeba sobie zrobić zastrzyk kofeiny, co ty na to Severusie?

- Jestem jak najbardziej za.

- Dla Arseny znajdę jakiś sok. Chodźcie za mną.

Gabinet Charliego mieścił się na drugim końcu korytarza. Przez drogę Zgryźliwy rzucił ze trzy pytania do znajomego. Arsena nie słuchała. Była zbyt zaoferowana świeżymi zdarzeniami. Po raz pierwszy zobaczyła swoją babcię. Ech... i znów okazało się, że źle osądziła Zgryźliwego. Nic dziwnego, że zaglądał tutaj raz do roku, skoro jego własna matka nawet go nie poznawała. Ba! Do tego wyzywanie od łotrów i morderców musiało mu sprawiać wielki ból. Jakie to musi być podłe uczucie, kiedy odwiedzasz najbliższą ci osobę, a ona nie dość, że nie wie kim jesteś, to jeszcze przeklina i rzuca przedmiotami.

Nie dziwię mu się, że nie chce tu przychodzić. Do tego nazwała tego lekarza synem... Nie wyobrażam sobie, co musiał wówczas czuć Snape. To takie przykre...
Przełknęła z trudem ślinę.

Już chyba lepiej mieć martwych rodziców, niż chorych umysłowo...
Tak nią wstrząsnęły te wydarzenia, że dopadły ją dotkliwe nerwobóle brzucha. Do tego dochodzące krzyki, wrzaski i jęki ze szpitalnych sal, co raz gorzej wpływały na jej samopoczucie. Zrobiło jej się niedobrze. To piętro było nawiedzone. Nie wyobrażała sobie jak można pracować w psychiatryku. Przed oczami pojawiły jej się mroczki. Serce zaczęło mocno walić. Poczuła duszność.

Zaraz mi przejdzie. Nie rób scen. Zaraz mi przejdzie. Oddychaj... Oddychaj...
Doszli do gabinetu. Arsena na miękkich nogach szukała wzrokiem jakiegoś krzesła. Czuła, że zaraz osunie się na podłogę.

- Dobrze się czujesz? - zobaczyła przed sobą kwadratowe okulary i intensywnie niebieskie oczy.

- Taak...

Medyk podał jej tabliczkę czekolady.

- Zjedz kawałek, to zrobi ci się lepiej.

Faktycznie po zjedzeniu czekolady, obraz przed oczami zrobił się wyraźniejszy i poczuła przypływ siły.

- Czujcie się jak u siebie w domu - wskazał krzesła.

Arsena rozejrzała się po gabinecie lekarskim. Woreczki zapasowej krwi, strzykawki z wielkimi igłami i dziwne narzędzia miały niewiele wspólnego z domową atmosferą. Dziewczynkę przeszedł dreszcz. Charliemu jak i Severusowi zdawało się to nie przeszkadzać. Zgryźliwy usadowił się nonszalancko na krześle, jakby właśnie usiadł na wygodnym fotelu z dodatkową funkcją masażu pleców. Medyk usiadł naprzeciwko.

- Więc to jest twoja siostrzenica, Sev? Niesamowite. Jest uderzająco podobna do Elizabeth. Normalnie powiedziałbym, że siedzi obok ciebie twoja młodsza siostra.

- Jakbyś nie wiedział, że jest moją siostrzenicą, nawet nie zorientowałbyś się, że mamy wspólną krew - odrzekł zgryźliwie.

- Może i nie mam sokolego wzroku, ale jestem dość spostrzegawczy - uśmiechnął się i poprawił nerwowo modne okulary.

- Widzę, że już znasz wszystkie szczegóły. Clair nie mogła się powstrzymać, jak widzę.

- Dokładnie.

Arsena wywnioskowała, że medyk również musi dobrze znać panią Clair. To jakaś tajemna szajka wielbicieli Severusa? Lista znajomych Pana Zgryźliwego, co raz bardziej się zapełniała (a przecież do tej pory myślała, że jest pusta), co więcej lekarz zwany Charliem, podobnie jak Clair zupełnie się nie przejmował zgryźliwymi uwagami Snape'a. Poza tym chyba musiał go znać nie tylko ze szpitala. Kolejna fala pytań uderzyła Arsenę.

- O której kończysz pracę? - zapytał Snape, mieszając łyżeczką kawę.

- Ach, zależy od warunków. Szczerze powiedziawszy to nie mam pojęcia. Czasem bywa tak, że siedzę pełne dyżury i zanim się obejrzysz mijają cztery dni. Ale to lepsze niż siedzenie w domu. Tutaj mam, chociaż jakieś ciekawe zajęcie. Praca to całe moje życie.

- Całodobowy pracoholik - podsumował Snape - Znajdujesz chociaż czas na jedzenie i spanie?

Charlie zaśmiał się nerwowo.

- Stara się o tym nie zapominać. Poza tym, tobie też mógłbym wypomnieć urwanie głowy. A ty nadal pracujesz w Hogwarcie?

- Tak, robię jako Mistrz Eliksirów - odparł ponuro.

- No to świetnie! To twój najlepszy fach. Zawsze miałeś wybitne oceny z tej dziedziny.

- Wolałbym nauczać obrony przed czarną magią.

- Chodziliście razem do Hogwartu? - wtrąciła Arsena, nie mogą pohamować swojej ciekawości.

- Oczywiście! - wybuchnął radośnie lekarz. - Rywalizowałem z twoim Opiekunem w ocenach z eliksirów. To były dobre czasy. Sev, nie opowiadałeś jej o swojej młodości? Dlaczego?

Snape spojrzał na niego spod byka. Dziewczynka zmierzyła przenikliwie Zgryźliwego. Szkoda, że nie był skłonny do opowiadań, bo na pewno jego historie młodości musiały być bardzo interesujące. Szczególnie, że poznała kolejnego jego znajomego, który z utęsknieniem wspominał stare czasy. Zaintrygowało ją strasznie wizja młodego Severusa hasającego po szkolnych błoniach, albo siedzącego z nosem w książce od eliksirów.

- Skoro mówimy o starych czasach, zgadnij kto ostatnio trafił do nas na oddział - oczy medyka przybrały kształt wesołych rogalików.

- Byłem zawsze słaby w zagadkach - burknął Severus i wziął łyk gorącej kawy.

- Juliusz!

Mistrzowi Eliksirów zadrżała ręka i niefortunnie oblał sobie spodnie. Odstawił z trzaskiem filiżankę na spodek i obrzucił morderczym spojrzeniem medyka.

- Możesz mnie ostrzegać zanim wypowiesz jego imię? Nie wspomniałeś, że będzie to zagadka z bonusem - po czym, wyciągnął różdżkę i usunął plamę ze spodni.

Znowu ten Juliusz, pomyślała Arsena. Clair też o nim wspomniała. Jego reakcja była bardzo podobna. Kim do licha jest ten nieszczęsny człowiek?

- To jeszcze nic - powiedział Charlie. - Zgadnij, z jakiego powodu tutaj trafił.

- Och, daj spokój Charlie, nie mam ochoty na takie zabawy - przewrócił oczami i skrzyżował ręce na piersi.

- Złamał nogę - lekarz zdawał się być podekscytowany, tym że Juliusz połamał się - kiedy smażył naleśniki!

Kąciki ust Severusa lekko drgnęły, jakby w ostatniej chwili powstrzymał się od uśmiechu.

- Interesujące - przytaknął. - Jak na Juliusza nic ponad normę... - w końcu pod nosem wypłynął złośliwy uśmieszek.

- Wiedziałem, że cię to rozbawi - wyszczerzył zęby medyk. - Może cię to nie interesuje, ale wypisali go wczoraj.

Arsena nie wiedziała, co było takiego śmiesznego w tym, że ktoś złamał nogę (pomijając już dziwne okoliczności zdarzenia... Przy naleśnikach?!). Jednakże jeden i drugi miał z tego nie lada uciechę. Ktoś nagle zapukał. Drzwi uchyliły się i zajrzała do środka starsza kobieta.

- Szukam doktora Herberta Froze.

- Dobrze, zaraz przyjdę. Za minutkę - odparł grzecznie medyk.

- My zbieramy się - rzekł Severus i wstał z krzesła. - Widzę, że masz sporo roboty.

- No niestety obowiązki wzywają. Wpadnijcie jeszcze kiedyś.

- Za rok o tej samej porze? - rzucił sarkastycznie Mistrz.

Wyszli. Ledwo otworzyły się drzwi do windy, Arsena zaczęła rzucać w niego pytaniami niczym pociskami z karabinu maszynowego.

- Dlaczego ona zachorowała? Znaczy twoja matka... Długo tutaj leży? Co się stało z twoim ojcem?

- Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać?

- Chcę tylko wiedzieć...

- To jest długa i niezbyt wesoła historia. Skoro jesteś zainteresowana to opowiem ci kilka faktów, ale pozwól zostawić ten temat na wieczór.

Spuściła głowę.

- No dobrze.

Po chwili znaleźli się z powrotem na ulicy.

- Mam pytanie odnośnie twojego znajomego. Dlaczego zwracasz się do niego Charlie, skoro nazywa się Herbert Froo... coś tam.

- Herbert Froze - poprawił dziewczynkę. - Tak się wiarygodnie nazywa, ale dlatego, że nie cierpi swojego imienia każe nazywać się Charliem.

- Eee...? - Arsenie taki argument nie miał żadnego sensu. Jak można nie lubić swojego imienia do takiego stopnia, żeby kazać wołać na siebie inaczej? Sama nigdy się nawet nie zastanawiała czy lubi swoje imię czy nie. Było to normalne. Poza tym jak na wykształconego lekarza przystało, zabawa w takie rzeczy była trochę nie poważna. No i Herbert nie było jakimś wulgarnym czy niestosownym imieniem, żeby od razu nie tolerować. - Charlie brzmi bardziej wieśniacko, niż Herbert, jak dla mnie.

- Powiedz to jemu. Od zawsze miał takie życzenie, więc ludzie się przyzwyczaili.

Jakich on ma dziwnych znajomych... Sam nie należy do grupy normalnych, no ale... Herbert zwany Charliem wcale nie odbiegał dużo od Clair, która sprawiała wrażenie chorej służbistki próbującej ratować świat. Według Arseny, interwencja na Pokątnej nie była aż taka konieczna, jak to wyolbrzymiła kobieta. No cóż, każdy z nas ma swój świat, swoje odchyły i swoje buczki. Gdyby każdy był normalny epidemia nudy rozmnożyłaby się na skalę światową.

- A kto to jest ten Juliusz? W ogóle, to ja nie spodziewałam się, że ty masz jakiś znajomych poza kręgiem Śmiercożerów i pijawkami ze słoików mieszczących się w lochach.

Spojrzał na nią ze zdziwieniem.

- Widzę, że bardzo się zainteresowałaś moim prywatnym życiem towarzyskim.

- Życiem towarzyskim?! Myślałam, że w twoim słowniku nie ma takiego pojęcia!

Przewrócił oczami.

- Arseno! Na litość, co w tym takiego dziwnego, że mam kilka osób, z którymi mogę od czasu do czasu porozmawiać?

Że jesteś ludzki, a to na podług ciebie jest wystarczająco dziwne, pomyślała w chwili refleksji.

Edytowane przez Potteromaniak0987 dnia 10-11-2011 16:16
Wyślij prywatną wiadomość
~Bahanka F
Dodany dnia 10-11-2011 15:48
Użytkownik

Awatar

Dom: Bezdomny
Ranga: Goblin
Punktów: 31
Ostrzeżeń: 0
Postów: 6
Data rejestracji: 17.10.10
Medale:
Brak

- Czujcie się, (bez przecinka) jak u siebie w domu - wskazał krzesła.
- Charliemu (tutaj lepiej niech będzie przecinek) jak i Severusowi zdawało się to nie przeszkadzać.
- co raz bardziej się zapełniała (chyba coraz)
- co więcej lekarz zwany Charlim (chyba Charliem)
- Charli zaśmiał się nerwowo. (chyba Charlie, raz piszesz z e, raz bez)
- Stara się o tym nie zapominać (chyba staram)
- wtrąciła Arsena, nie mogą pohamować swojej ciekawości. (chyba nie mogąc)
- Zaintrygowało ją strasznie wizja młodego Severusa [...] (chyba zaintrygowała)
- Skoro mówimy o starych czasach, zgadnij (przecinek) kto ostatnio trafił do nas na oddział.
- po czym, (bez przecinka) wyciągnął różdżkę i usunął plamę ze spodni.
- Wiedziałem, że cię to rozbawi - wyszczerzył zęby medyk. - Może cię to nie interesuje, ale wypisali go wczoraj. (powtórzenie. Drugie cię zastąp innym słowem, np. Ciebie)
- Sama nigdy się nawet nie zastanawiała (przecinek) czy lubi swoje imię (może być przecinek, nie musi) czy nie.
- Poza tym, jak na wykształconego lekarza przystało, zabawa w takie rzeczy była trochę nie poważna (chyba niepoważna).
- Według Arseny, interwencja na Pokątnej, (lepiej bez przecinka) nie była aż taka konieczna, jak to wyolbrzymiła kobieta.


- No cóż, każdy z nas ma swój świat, swoje odchyły i swoje buczki. (A to mój ulubiony fragment ;P)

Ehh, nie było aż tak źle, ale literówki czy błędy interpunkcyjne się pojawiają ;P. Sam także często się mylę. Strasznie podoba mi się sposób, w jaki opisujesz wszystko. Sądzę, iż nie mogę postawić niższej oceny, bo to byłoby chamskie i nie fair. Wyrafinowane słownictwo ukrywa drobne pomyłki ;P.

Pisz dalej, bo mało Tobie brakuje do perfekcji. Stawiam Wybitny z jasnych przyczyn.


Wyślij prywatną wiadomość
~Mademoiselle_Riddle F
Dodany dnia 10-11-2011 16:06
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Animag Kruk
Punktów: 541
Ostrzeżeń: 0
Postów: 81
Data rejestracji: 18.07.11
Medale:
Brak

Bahanko, ale czepialstwo! Ale dobra, przejdę do materiału. Buczku jak zwykle fantastyczny fragment, bardzo mi się podoba opowiadanie o Arsenie, i warto pisać dalej Uśmiech
__________________
"Gdy księżyc świecił nocą błogą,
Kochanków para szła tą drogą,
"Tych cieni oczy znieść nie mogą",
Westchnęła Pani z Shalott"
Wyślij prywatną wiadomość
~Bahanka F
Dodany dnia 10-11-2011 16:11
Użytkownik

Awatar

Dom: Bezdomny
Ranga: Goblin
Punktów: 31
Ostrzeżeń: 0
Postów: 6
Data rejestracji: 17.10.10
Medale:
Brak

Już taki ze mnie zimny drań. Wolę, gdy coś jest poukładane, poprawne niż w nieładzie. Ale oczywiście bałagan u mnie w pokoju zalicza się do grupy "poukładane" ;P (sorry za off-topic)
Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
Dodany dnia 10-11-2011 17:16
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Świetny rozdział Uśmiech Ale przykre to było z tą babcią :<

Tak ogółem, to nie mogę się doczekać następnej części! xD
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Seva F
Dodany dnia 10-11-2011 23:39
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Redaktor Proroka
Punktów: 1036
Ostrzeżeń: 1
Postów: 335
Data rejestracji: 18.09.11
Medale:
Brak

- Interesujące - przytaknął. - Jak na Juliusza nic ponad normę... - w końcu pod nosem wypłynął złośliwy uśmieszek.
Jak nasz Severusek mógłby się powstrzymać od złośliwego uśmiechu z powodu czyjegoś nieszczęścia? xD hihii

- Herbert Froze - poprawił dziewczynkę. - Tak się wiarygodnie nazywa, ale dlatego, że nie cierpi swojego imienia każe nazywać się Charliem.
Musze przyznać, że nie tylko Senke zdziwiła ta informacja...

No cóż, każdy z nas ma swój świat, swoje odchyły i swoje buczki.
Hehhe, musiałaś oczywiście wspomnieć o buczkach Jupi! hihihi

Dobra, koniec komentowanie poszczególnych zdanek wyrwanych z kontekstu xD czas na ogół Język
Buczku, Buczku, Buczku ty chyba nocami piszesz by zaspokoić nasze cierpienia, spowodowane czekaniem na następny fragment Zgryźliwego, ~ tak szybko dodajesz rozdziały (oczywiście ja jestem z teko zadowolona Jupi! mam tylko nadzieję, że Cb to nie wykończy, bo nie przeżyłabym nagłego zakończenia twej opowieści xD Oki, oki żart --->nie przeżyłabym tego, że Ciebie to wykończyło ...)

Treść oczywiście ciekawa (to Sev ma znajomych?!? xD hihihi), interesująca i niezmiernie wciągająca - na tyle że jak byłam przy pytaniu Arseny: "A kto to jest ten Juliusz?" - to wciąż myślałam (z nadzieją), że jeszcze mam dużo czytania przed sobą, ale nie oczekuję rzeczy nie możliwych xD raczej ciesze się z tego, co dzięki cudom jakie czynisz, mam Uśmiech ~tak więc długość też dobra. Co do błędów, to jak widzę nie to że masz betę to i inni userzy cię poprawiają xD (więc za późno na moje wytykanie wtf...)
~ostatnio coś mi komp nawala, więc korzystam z laptopa brata, ale moje wejścia są dość sporadyczne, więc nie dziw się że nie dodałam komentarza jako pierwsza xD
i taki peesik Język "Życzę mnóóóóóóóóstwa weny i pomysłów, i z niecierpliwością czekam na więcej" Uśmiech)
__________________
"The mind is not a book, to be opened at will and examined at leisure" - Severus Snape

Pozdrawiam Cię drogi Gościu

Oraz zapraszam do bardo ciekawej opowieści o bratanicy Bellatrix Lestrange, córce Hermiony Granger, oraz dziecku Severusa Snape'a Oczko
klik-->http://hogsmeade....ad_id=5645 klik<---


Od głupoty Gryfonów
Od kretynizmu Puchonów
i od przemądrzałości Krukonów
STRZEŻ NAS SLYTHERINIE!

dulcyneabest.blox.pl/resource/snape.jpg
<3

- Profesorze Snape? - Harry stał przy swoim miejscu i jakoś dziwnie się uśmiechał.
- Tak, Snape? - odparł zapytany.
Harry rozejrzał się, upewniając, czy wszyscy słuchają.
- Chciałem tylko podziękować, ojcze.
I usiadł.
A wraz z nim kilka ciał uderzyło o podłogę. Może więcej niż kilka. Minerwę złapał Albus, a Sinistra wymsknęła się z rąk Flitwicka.
-To było dobre, panie Snape.
- Wiem. I myślę, że szybko się przyzwyczaję.

Kilka kolejnych osób przywitało się z podłogą. Ron był jedną z nich, a Hermiona tylko się uśmiechnęła, wylewając na niego wodą. Teraz wszystko miało być już dobrze.

~"Mroczny Znak" -Zilidya



"Zawsze
czułam się
jak obca osoba
gdy byłam dzieckiem"

Edytowane przez Seva dnia 10-11-2011 23:44
Wyślij prywatną wiadomość
~Annalisa Louis F
Dodany dnia 11-11-2011 11:30
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Barman w Dziurawym Kotle
Punktów: 1391
Ostrzeżeń: 0
Postów: 345
Data rejestracji: 29.06.11
Medale:
Brak

Rozdział jest naprawdę ładny. Miałam napisać komentarz już wczoraj, ale niestety dopadł mnie brak weny. Najciekawszą perełką, w moim mniemaniu , jest zdanie :
Że jesteś ludzki, a to na podług ciebie jest wystarczająco dziwne, pomyślała w chwili refleksji..
Trochę szkoda jej babci ; < Pomyślałby kto , że Severus nie ma znajomych, a ty taka niespodzianka ; )
I jeszcze jedna perełka , którą wyłapałam : " Jakich on ma dziwnych znajomych... Sam nie należy do grupy normalnych, no ale... Herbert zwany Charliem wcale nie odbiegał dużo od Clair, która sprawiała wrażenie chorej służbistki próbującej ratować świat. Według Arseny, interwencja na Pokątnej nie była aż taka konieczna, jak to wyolbrzymiła kobieta. No cóż, każdy z nas ma swój świat, swoje odchyły i swoje buczki. Gdyby każdy był normalny epidemia nudy rozmnożyłaby się na skalę światową."
Życzę Weny! ; )
__________________
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!

Widzę szczyt, a za szczytem
Zaszczyt za zaszczytem
Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem


[Do mojego ja, skala mnie nie dotyka
Wyślij prywatną wiadomość
~blackout F
Dodany dnia 11-11-2011 12:02
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Wybitny Uczeń
Punktów: 643
Ostrzeżeń: 0
Postów: 179
Data rejestracji: 17.04.11
Medale:
Brak

"Każdy z nas ma swój świat, swoje odchyły i swoje buczki." - Świetne! Rozbawiony Oczywiście pisz dalej i życzę weny.
__________________
-Spójrz... na... mnie- wyszeptał. Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło,stały się nieruchome, puste i martwe. Ręka trzymająca szatę Harry'ego opadła z głuchym stukiem na podłogę i Snape już się więcej nie poruszył.

Draco dormiens nunquam titillandus.


- Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź.
-To bardzo wzruszające, Severusie - powiedział z powagą Dumbledore. - A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
- Jego losem? - wykrzyknął Snape. - ExPecto patronum!
Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
-Przez te wszystkie lata?...

-Zawsze.

It's a gift and a curse.
- Adrian Monk

Love never die.
- quote from Ghost Whisperer.

Humanity is overrated.
- Dr. House

"...W ciszy tak smutno, szepce zegarek
o czasie, co mi go nie potrzeba..."


Śmierć jeno przemierza świat, podobnie jak dwaj wierni druhowie, którzy razem przemierzają morza; jeden zawsze będzie żyć w drugim. Zniewoleni miłością, żyją w tym, co wszechobecne. W owym boskim zwierciadle widzą się twarzą w twarz, wolni i nieskalani. Wielka to dla nich pociecha, bo choć rzec można, że z tego świata odeszli, to ich przyjaźń wciąż trwa, bo jest nieśmiertelna.



Od przebiegłości Ślizgonów
Kretynizmu Puchonów
I od Wiedzy O Własnej Wszechwiedzy Krukonów
CHROŃ NAS GRYFFINDORZE !

To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni.

Ron uniósł wysoko odznakę.
- Nie wierzę! Nie wierzę! Och, Ron, to cudownie! Prefekt! Jak każdy w naszej rodzinie!
- A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami?


Granger, odejmuję Gryffindorowi pięć punktów za chamskie wyrażanie się o naszej nowej dyrektor... Macmillan też pięć bo mi się sprzeciwiasz... Potter pięć bo cię nie lubię... Weasley, koszulka ci wyłazi za to też pięć punktów

-Ostatni finał trwał pięć dni.
-Ekstra! Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie! - zawołał zachwycony Harry.
-A ja mam nadzieję, że nie - oświadczył Percy ze świętoszkowatą miną.-Strach pomyśleć, co bym znalazł w swojej poczcie, gdyby mnie nie było w pracy przez pięć dni.
-Tak, ktoś mógłby ci znowu podrzucić smocze łajno, no nie, Percy? - zakpił Fred.
-To była próbka nawozu z Norwegii! - oburzył się Percy, oblewając się rumieńcem. - To nie był żaden dowcip!
-Był - szepnął Fred do Harry'ego, kiedy wstawali od stołu. - My mu to posłaliśmy.


Only I can live forever.

Edytowane przez blackout dnia 11-11-2011 12:04
Wyślij prywatną wiadomość
~DziedzicSlytherina F
Dodany dnia 11-11-2011 13:25
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Portret w gabinecie dyrektora
Punktów: 5368
Ostrzeżeń: 0
Postów: 1,243
Data rejestracji: 07.08.11
Medale:
Medal Medal

Mój drogi, jakże buczniasty Buczku :D Kolejny niesamowity rozdział, co już mnie w ogóle nie dziwi. Owszem - były małe błędziki, ale jeżeli spojrzeć na całokształt nie odgrywają one większej roli. Ciekawy rozwój akcji, a tak w ogóle : KIM JEST TEN JULIUSZ?! Mam nadzieje, że w końcu nam to zdradzisz.. :> Jak zawsze przeze mnie zostało wyłapanych parę cytatów zasługujących na wyróżnienie (już bardzo poważnie rozważam założenie dziennika z cytatami z "Pana Zgryźliwego i Senki" :D) :


Severus z kwiatami wyglądał jak krwiożerczy wampir z różową kokardką we włosach. Totalny absurd.


Arsena nie wiedziała, co było takiego śmiesznego w tym, że ktoś złamał nogę (pomijając już dziwne okoliczności zdarzenia... Przy naleśnikach?!)


No cóż, każdy z nas ma swój świat, swoje odchyły i swoje buczki


Że jesteś ludzki, a to na podług ciebie jest wystarczająco dziwne, pomyślała w chwili refleksji.


Ach.. niesamowite :D Oczywiście czekam na kolejny rozdział.. :>
Wyślij prywatną wiadomość
`Czarodziejka F
Dodany dnia 11-11-2011 19:08
Moderator (F)

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Śmiertelna Relikwia
Punktów: 11092
Ostrzeżeń: 0
Postów: 861
Data rejestracji: 05.04.10
Medale:
Medal Medal Medal

Nawet nie wiedziałam, kiedy dodałaś kolejną część. Wchodzę sprawdzić, czy pojawiło się coś nowego...i nie zawiodłam się.
Już wczoraj miałam coś naskrobać, ale nie miałam czasu. Piszę dzisiaj. Jak obiecałaś, pojawiają się nowe postaci o których nawet mi się nie śniło: MATKA SNAPE' A! W najśmielszych snach sobie nie wyobrażałam!
Ciekawi mnie ten lekarz. Jak poznałam jego imię, to najpierw pomyślałam o bracie Rona (tego od smoków), sama nie wiem dlaczegoRozbawiony A gdy przeczytałam jego opis przed oczami stanął mi Charlise ze "Zmierzchu". Nawet imię ( ksywę) ma podobną.
Jestem ciekawa co będzie dalej.


__________________

CRAZY WITCH TRIO!
Czarodziejka dark shadow Sailor Mars
Wyślij prywatną wiadomość
~dark shadow F
Dodany dnia 11-11-2011 23:59
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Zastępca Ministra
Punktów: 1770
Ostrzeżeń: 0
Postów: 454
Data rejestracji: 23.02.11
Medale:
Brak

Kolejny wspaniały rozdział!!
Buczku jestem niezmiernie zainteresowana wieczorem i historią wariactwa tej jakże "miłej" kobiety.
Świetnie ci idzie
__________________
You think that killing people may make them like you, but it doesn't.
It just makes people dead.

Voldemort, A Very Potter Musical


24.media.tumblr.com/9240bc523711d8f60db6bc52a1400c70/tumblr_molq1papQS1r3e62yo1_500.gif
http://hanathepanda.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Asella F
Dodany dnia 16-11-2011 21:10
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Sklepikarz z Pokątnej
Punktów: 826
Ostrzeżeń: 0
Postów: 213
Data rejestracji: 07.05.11
Medale:
Brak

Swietne. Pisz dalej bo chce sie dowiedzieć kim jet ten Juliusz co sie połamal przy naleśnikach <od razu chce obejrzeć niekrytego krytyka> i co o łączy z Clarie i jak jego matka straciła świadomość "życia"
__________________
Śmierć będzie ostatnim wrogiem który zostanie pokonany.
Każdy ma coś o co warto walczyć.
Chcieć osiągnąć coś co nieosiągalne, spróbować i mieć tą świadomość że się próbowało, żeby nie żyć ze świadomością że nigdy się nie spróbowało.
Prawdziwy pan śmierci nigdy przed nią nie ucieknie tylko zmierzy się z nią twarzą w twarz wiedząc że nikogo ona nie ominie.

Chyba zatem nie mamy wyboru. Musimy iść naprzód.
Czy kiedykolwiek mieliśmy inny wybór? Zawsze musieliśmy iść naprzód.

Pozdrawiam wszystkich użytkowników Hogs i gości , ale szczególnie tych którzy mnie pozdrawiają z bliżej nie określonych powodów ^^
Wyślij prywatną wiadomość
~Albus Severus Potter 97 F
Dodany dnia 18-11-2011 20:00
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Gracz Quidditcha Gryffindoru
Punktów: 118
Ostrzeżeń: 1
Postów: 31
Data rejestracji: 03.08.11
Medale:
Brak

No nareszcie znowu jestem z tym FF na bieżąco! Czekałem na ten piątek cały tydzień między innymi dlatego, że wiedziałem, że wreszcie będę miał czas na poczytanie "Pana Zgryźliwego i Senki". Oczko No co tu dużo mówić. Jest idealnie! Ty mnie ciągle i ciągle zaskakujesz, Buczku! Nowe wątki, nowi bohaterowie. Już nie wspomnę o pięknym stylu pisania i humorze, który jest niezmiennie wspaniały od pierwszego fragmentu. Rozbawiony Sekret takiego dużego zainteresowania tą historią chyba wypływa z prawdziwych ludzkich rozterek, emocji jakie tu przekazujesz. Znakomicie.
Wyślij prywatną wiadomość
~Potteromaniak0987 F
Dodany dnia 20-11-2011 00:30
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Uzdrowiciel
Punktów: 2335
Ostrzeżeń: 1
Postów: 307
Data rejestracji: 08.11.09
Medale:
Brak

Przepraszam za błędy. Bądźcie wyrozumiali.
Nie mam czasu czekać na betę.
Ten kawałek dedykuję wszystkim rodzicom.



* * * Fragment XVIII * * *

" Bądź przy mnie "


Severus wziął się wieczorem do pracy. Mimo, że były szkolne wakacje jego praktycznie nie obejmowały. Usiadł przy swoim biurku i zaczął skrupulatnie wypełniać pełną dokumentację dla Dumbledora. Ostatnie dni były dla niego mocno wyczerpujące. Nie dość, że Voldemort niemalże codziennie organizował spotkania klubu śmierciożerów, to jeszcze musiał jechać w odwiedziny swojej matki. Czuł do niej szacunek, ponieważ była jego rodzicielką i matką, która go wychowała, ale jednocześnie żal. Nie dlatego, że nie przyznawała się do własnego syna. Choroby się nie wybiera, ani też nie oczekuje. Po prostu, kiedy była jeszcze zdrowa nie spełniła się w swojej roli. Zaniedbała swoje dzieci, po śmierci męża. Elizabeth jak i Severus nie mieli takiego kolorowego dzieciństwa, jak inni ich rówieśnicy. Dlatego miał żal. Arsena bardzo chciała poznać prawdziwą historię swojej babci. Snape obiecał, że jej co nie co opowie, choć nie palił się do tego. Miał cichą nadzieję, że dziewczynka zapomni, ale dobrze wiedział, że tak nie będzie. Każdy chce znać prawdę, skąd pochodzi i poznać historię swojej rodziny.

Snape spisywał deklaracje Czarnego Pana. Obiecał wysłać tajną widomość Dumbledorowi jutro z rana. Pogrążył się jak zawzięcie w swojej pracy, że nie zauważył, jak dziewczynka weszła do pokoju. Zmoczył pióro w atramencie i już miała zacząć pisać kolejne zdanie, gdy usłyszał...

- Opowiesz mi dziś prawdziwą historię o mojej babci?

- Mam dziś sporo pracy - odrzekł, nie ogrywając głowy od wykonywanej czynności. Przycisnął pióro do pergaminu.

- Obiecałeś przecież. No ale skoro masz sporo pracy... to nie będę przeszkadzać. Mam nadzieję, że kiedyś doczekam się tej historii.

- Doczekasz, ale musiałbym naprawdę nic nie robić.

Nastąpiła cisza. Wykorzystując to, napisał szybko kolejne zdanie. Severus miał zawsze bardzo dobrą podzielność uwagi i wszelkie przeszkadzające czynni z zewnątrz nie zakółcały jego skupienia, poza jedną...

- A mogę... dziś spać z tobą?

Na te słowa na mocno przycisnął pióro do kartki i nad ' i ' zrobiła się spora plama zamiast kropki. Zerknął w jej stronę posyłając spojrzenie pełne jadu.

- Przecież mówiłem ci, że to miało być tylko jednorazowo! Zgodziłem się tylko raz i kolejnego nie będzie, choćbyś nie wiem jak mnie prosiła!

- Oj tam, oj tam.

Tego było już za wiele. Arsena w ogóle nie przyjęła tego do wiadomości. Albo tu czegoś nie rozumiała, albo nie chciała zrozumieć, że to, o co prosi Severusa jest prośba nie do spełnienia. Znowu to samo... Już raz jej tłumaczył przecież! Jej zachowanie było wyraźnym znakiem, że w końcu trzeba poświęcić swój cenny czas na poważną rozmowę. Odłożył pióro i odwrócił się na swoim fotelu w stronę swojej podopiecznej.

- Dlaczego ty jesteś taka dziecinna? - zapytał zjadliwie, mierząc ją oskarżycielskim spojrzeniem.

Nie spodziewając się takiego pytania, zamrugała nerwowo i spuściła głowę w lekkim zażenowaniu. Severus splótł swoje dłonie położone na podparciach fotela. Patrzył się przenikliwie na dziewczynkę w oczekiwaniu na odpowiedź. Niestety mała tak się speszyła, że nie potrafiła nic sensownego powiedzieć. Stała nadal ze spuszczoną głową, cały czas milcząc.

- Zrobiłem dla ciebie pokój - zaczął powoli swój monolog. Każde słowo ważył, wypowiadając wyraźnie słowa, jakby każde miało wielką wartość. - Poświęciłam swój czas, żeby te cztery kąty wyglądały w miarę przytulnie. Masz tam swoje łóżko. Dlaczego w nim nie śpisz? Z tego, co zauważyłem pokój bardzo ci się spodobał, więc wytłumacz mi dlaczego nie chcesz w nim spać, tylko pchasz się do mojego łóżka?

- Bo... bo chcę żebyś był przy mnie - odpowiedziała cicho, patrząc nadal na swoje stopy.

- Przecież jestem przy tobie - odrzekł spokojnie Snape. - Czy obok ciebie stoję czy dzieli nas ściana, to wciąż jestem.

- Tak ale... chcę, żebyś był blisko.

Severus dla odmiany złączył swoje końcówki palców ze sobą. Patrząc się na swoje dłonie zamyślił się głęboko.

- Bliskość jest pojęciem względnym. Dla mnie to, że mieszkasz tutaj znaczy, że jesteś blisko. Kiedy widzę cię z daleka na ulicy, tez jesteś blisko, bo wiem że póki mam cię na oku jesteś cały czas ze mną. Przy mnie. Jesteś wówczas bezpieczna.

- Wiem - odpowiedziała decydując się spojrzeć mu w twarz. - Tylko czasami... czasami chciałabym, żebyś mnie... przytulił. Właściwie to jesteś pierwszą osobą, która to zrobiła wtedy na dziedzińcu...

Severus podniósł powoli wzrok. Spojrzeli sobie w oczy. Dobrze pamiętał ten moment.

- Arseno - tym razem spojrzał na ścianę - zdaję sobie sprawę z tego, że nie miałaś wesołego życia w Domu Zastępczym. Wiem też, jak bardzo brakuje ci rodziców - zrobił przerwę ciszy, skupiając się na wewnętrznej kontemplacji. Arsena słuchała go bardzo uważnie. - Rodzice są w życiu najważniejsi. Tak naprawdę oni mają największy wpływ na to, jak będziemy postępować w dalszym życiu. Odpowiadają za nasze zachowanie, dostrzeganie granicy między tym, co dobre, a przed czym powinniśmy się wstydzić. Są wzorem i przykładem, choć nie zawsze dobrym. To nie była twoja pierwsza noc, kiedy wołałaś przez sen swoją mamę czy ojca. Ja wszystko widzę i wiem. Ale musisz zrozumieć, że ja nigdy nie zastąpię ci rodziców, tak jakbyś chciała. Nie należę do sympatycznych ludzi...

- Matki może mi nigdy nie zastąpisz, ale ojca prędzej - przerwała mu monolog.

Spojrzał trochę zaskoczony tą uwagą. Znów zamyślił się. Dziewczynka spodziewała się za chwilę jakiegoś złośliwego komentarza. Nie doczekała się żadnej odpowiedzi.

- To, co powiedziałam też było dziecinne..? - zapytała smutno. Nie wiedziała już czy to, co mówi jest właściwe czy nie. Severus siedział na fotelu głęboko zadumany. Wyglądał jak grecki filozof zastanawiający się nad sensem życia. - Przepraszam...

- Nie masz za co przepraszać - zaczął znów swój rozważny wywód. - Twoje dziecinne zachowanie jest usprawiedliwione, bo próbujesz uzupełnić to, czego nie zaznałaś przez te wszystkie lata. Zachowujesz się jak małe dziecko, bo chcesz taka być. Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy - zrobiło jej się strasznie głupio. Poczuła, na policzkach piekące rumieńce. - Wymagasz ode mnie tego, co powinno być tobie dane wcześniej. Szukasz we mnie osoby, która uzupełni to brakujące ogniwo. Troskę, opiekę, oparcie, miłość... - przerwał zadziwiają sam siebie, że przez usta przeszło mu ostatnie słowo.

Serce zabiło jej mocniej. Trafniej nie mógł tego opisać. Rzeczywiście nawet nie miała o tym pojęcia, nigdy się nad tym nie zastanawiała! Uświadomił ja dopiero Severus... Ten człowiek jest niesamowity! On po prostu wszystko wie! Och... A czy to jest złe? Czy to znaczy, że jestem nienormalna?

- Sever... jesteś dla mnie wszystkim... - głos jej się załamał. - Nie musisz się dla mnie zmieniać. Chyba nie wiesz ile już od siebie dałeś. Jestem tutaj naprawdę szczęśliwa... Przepraszam, że od ciebie za dużo wymagam... Chcę tylko, żebyś był obok mnie... - nie udało się jej powstrzymać łez. Spojrzała w bok.

I znowu te łzy. I znowu ta mina. Już raz sobie przyrzekł, że przez takie zachowanie nikt go nie przekupi. Nigdy nie wzruszały go takie widoki, ale ta świadomość, że stała przed nim osoba, która go pokochała sprawiało, że sam ulegał własnym emocjom. Tchnęło go dziwne, nieodparte uczucie.

- Chodź - wyciągnął do niej dłonie. Arsena wytarła pospiesznie oczy i spojrzała z zaskoczeniem na opiekuna. Podeszła do niego niepewnie. Severus chwycił ją pod boki i posadził na swoich kolanach. Arsenę zaskoczył jego gest. To nie jest po snape'owemu! Objął czule i popatrzył prosto w szare oczy. - Czasu nie da się zatrzymać, ani też cofnąć. Twoje lata dzieciństwa utonęły w otchłani smutku i samotności. Senko, nie nadrobisz straconych lat próbując deptać mi po piętach czy spać ze mną. Taka jest kolej rzeczy. Był na to czas, a teraz trzeba zapomnieć i żyć dalej.

Buzia jej jeszcze bardziej posmutniała.

- To nie sprawiedliwe... Nie potrafię tak po prostu zapomnieć...

- Nikt nie powiedział, że życie jest sprawiedliwe. Jeszcze wiele przed tobą, ale pamiętaj, że nie można się nigdy poddawać. Jeśli będziesz postępować właściwie, los ci prędzej czy później to wynagrodzi.

- Tobie wynagrodził?

Snape spojrzał pusto w przestrzeń. Trudne pytanie, ale znał na nie odpowiedź.

- Tak.

- W jakim sensie?

Severus nigdy nikomu nie zwierzał się, ze swoich przemyśleń nad sensem swojej egzystencji. Ostatnio co raz częściej myślał o swojej podopiecznej. W ciągu kilku miesięcy nawet sobie nie zdawał sprawy, jak bardzo zmieniła go mała dziewczynka. Ile razu uśmiechnął się przy niej, ile razy poczuł się szczęśliwy, ile razy zmiękło mu serce. Jego przeszłość niczym sinusoida, pełna wzlotów i bolesnych upadków. Te wszystkie życiowe błędy: zapis do kręgu Śmierciożerców, oschłość w stosunku do swojej siostry, służenie Czarnemu Panu czy nawet ukrywanie Mrocznego Znaku przed Arseną, a także wszystkie inne przykre zdarzenia, a przede wszystkim brak miłości w domu rodzinnym sprawiło, że Severus stłumił w sobie pozytywne uczucia przykrywając je chłodną maską ironii i sceptycznego spojrzenia na świat. Aż w końcu pojawiła się z nikąd Arsena Watson, która bo długiej drodze walki z nim w końcu... pokochała go. Czy może być coś piękniejszego w życiu? Takiego podłego, zimnego i ponurego człowieka pokochać...? To było największe wynagrodzenie od losu, jaki go spotkał. To dzięki niej Snape poczuł, że ma dla kogo żyć. Zacząć wszystko od początku. Spróbować zbudować od nowa więź sympatii. Od nowa zacząć żyć jak człowiek, a nie jak cień poszukujący wciąż iskierki nadziei na lepsze jutro. Westchnął. Może kiedyś jej powie, jak wiele dla niego znaczy, bo w tym momencie nie był gotowy aż tak otworzyć się przed nią.
Zauważył, że drży jej ręka, a dokładniej co chwilę następuje tik nerwowy. Ujął w dłoń jej małą rączkę.

- Co to?

- Nic takiego. Mam tak czasem - zawstydziła się dziewczynka.

- Jak się denerwujesz?

- Nie denerwuje się - odpowiedziała trochę za szybko. Przytrzymał jej rękę.

- Więc, o co chodzi?

- Nic. Naprawdę. Zastanawiam się... Sever, co we mnie widzisz jak na mnie patrzysz?

Spojrzał zaskoczony tym pytaniem. Arsena zauważyła to zaskoczenie i przyznała z zadowoleniem, że Opiekun wreszcie zrzucił tą kamienną maskę i zaczął ukazywać emocje w rozmowie.
Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale Arsena weszła z słowo.

- Wiesz co ja widzę w tobie? - nie wiedział czy chce usłyszeć odpowiedzi. - Widzę w tobie mojego Anioła Stróża...

Jego usta wykrzywił bolesny grymas.

- Prędzej mi do diabła, niż do anioła.

Arsena wreszcie uśmiechnęła się.

- Ale ty jesteś takim moim czarnym aniołem, z czarnymi skrzydłami. Zawsze jesteś obok i czuję jakbyś mnie otaczał tymi skrzydłami tworząc takie schronienie - pokazała rączkami gest przytulenia.

Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Severus Snape jako Anioł Stróż. Coś podobnego! W najśmielszych snach mu się nie śniło, żeby porównać go do czegoś takiego. To wielkie słowa. Chyba nie godne samego Snape'a. Poczuł się lekko zażenowany.

- Chyba mnie przeceniasz... Nie jestem ideałem.

- Dla mnie jesteś. Nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba, bo jesteś i rodzicami i przyjacielem i nauczycielem i moim stróżem.

Zamyślił się. Poczuł, że przygniata go ciężar odpowiedzialności. Arsena najwyraźniej widziała w nim wzór. Och! Dlaczego ona mnie tak idealizuje! Przecież jestem takim draniem...

- A ufasz mi? - już raz się nią o to pytał, ale teraz chciał usłyszeć szczerą odpowiedź.

Spojrzała mu głęboko w oczy.

- Bezgranicznie.

Dziwne uczucie ogarnęło Zgryźliwego. Otworzył szerzej oczy.

- Senko, nie można ufać bezgranicznie. Trzeba mieć w zanadrzu poprawkę na niektóre sprawy.

- Ja się czuję przy tobie cudownie, więc mogę powiedzieć, że ufam ci bezgranicznie. Przecież nigdy mnie nie skrzywdzisz, prawda?

- Prawda, ale... - zawahał się. Człowiek sam sobie czasem nie ufa, a co dopiero komuś! Ona jest taka... właśnie jaka? Naiwna? Nie, bo Zgryźliwy nigdy nie podniósłby na nią ręki, ani też nie zostawił. Jest szczera i otwarta. Jeszcze nigdy z nią w ten sposób nie rozmawiał. Speszył się, kiedy zaczęła go idealizować.

- Ale co?

- Ale... obawiam się, że kiedyś niemiło się na mnie zawiedziesz... - czyżby zaczął się otwierać?

- Eee tam, masz małą wiarę w siebie. Ja wiem lepiej od ciebie - uśmiechnęła się do niego.

- Czyżby? A kto nie wierzył w swoje możliwości przystępując do konkursu? - zmierzył ją srogim spojrzeniem, ale po chwili się rozpogodził.

- Wiesz co, Sever? My chyba mamy ze sobą wiele wspólnego.

Taak i to bradzo dużo, pomyślał. W niektórych sytuacjach była bardzo podobna do niego. Zauważył też, że co raz rzadziej go denerwowała. Przyzwyczaił się, że ktoś tupta obok niego, zadaje dręczące pytania i chichra się bez konkretnego powodu. To miało swój urok. Żeby nie wyjść z wprawy zimnego drania, którego w sobie pielęgnował i rzeźbił przez 14 lat w szkole, czasami ofukał Arsenę dla czystej zasady. Miała najwyraźniej przyzwyczaiła się do tego i po części zdawała sobie sprawę, że nie gniewa się na nią poważnie. Skoro wytrzymała z nim prawie pół roku i czuje się coraz lepiej, to znaczy, że jest dobrze, a nawet bardzo dobrze (żeby nie powiedzieć idealnie). Arsena z zadowoloną miną oparła głowę o jego obojczyk. Mimowolnie objął ją przytulając do siebie. Zrobił to tak odruchowo, jakby robił to codzienne. Coś podobnego! Sam zaskoczył się swoim zachowaniem.
Arsenę znów ogarnął błogi stan. Poczuła się szczęśliwie i spokojnie. Przymknęła powieki. Siedzieli tak przez chwilę w ciszy. Przez głowę Snape'a przeszła burza myśli. Poczuł nadpływające zadowolenie. Oparł policzek o jej głowę. Kątem oka spojrzał na stertę papierów na stole. No tak! Robota czeka. Odkleił ją od siebie.

- Czas iść spać. Ja mam jeszcze sporo do zrobienia.

Arsena przetarła zaspane oczy. W ramionach Severusa prawie odpłynęła w marzenia senne.

- Złaź - rozkazał spychając ją z kolan. Dziewczynka zeszła, ostentacyjnie ziewając.

- Doobra idę sobie pościelić.

- Jak chcesz możesz tutaj.

Popatrzyła się na niego trzeźwiej. Czy dobrze usłyszała? Tutaj?

- U ciebie?

Snape uśmiechnął się blado, po czym przysunął się do biurka zabierając się za pracę. Było już mu wszystko jedno.

- Ale jeszcze długo posiedzę przy zapalonym świetle.

- Super!

Zgryźliwy męczył się z raportami. Nie potrafił skupić się na robocie, bo myśli wciąż odpływały w stronę dziewczynki. Poruszyła go cała dzisiejsza rozmowa. Po północy zrezygnował z pisania.
Mam to gdzieś. Zawsze, Albus, wysyłam na akord, więc raz mogę zrobić wyjątek. Odwrócił się na fotelu. Arsena już mocno spała. Podszedł po cichu do niej upewnić się czy oby na pewno. Ostrożnie przykrył rozkopaną z kołdry dziewczynkę. Z ciężką głową poszedł się umyć i coś zjeść, bo wyczerpująca rozmowa wykorzystała pełen zapas glukozy w jego mózgu. Kiedy uzupełnił wszystkie węglowodany i potrzebne aminokwasy w organizmie, powlókł się po schodach do sypialni. Czuł się rozbity. Nie sądziłam, że wychowywanie jest takie trudne... Zgasił światło i położył się w końcu. Leżał nieruchomo wpatrując się w ciemny sufit. Jedyne czego pragnął, to o niczym nie myśleć. Zupełnie o niczym. Usłyszał obok chlipanie. Odwrócił głowę. Dziewczynce znów coś przykrego się śniło. Nie widział jej twarzy, gdyż była odwrócona. Domyślił się, że na policzkach znów lśnią ślady po łzach. Nie reagował. Wsłuchiwał się w szlochanie. Nie wiedzieć czemu, przypomniało mu się jego dzieciństwo. Wspomnienia były bardzo mgliste, ale doskonale pamiętał jedno - uczucie odrzucenia, samotności i smutku. Zacisnął zęby. Nienawidził do tego wracać. Senka tak bardzo przypominała mu tamte przykre dni. Jest do mnie taka podobna, pomyślał.

- Mamo... - usłyszał cichutko.

Westchnął. To w niej tak głęboko siedzi...
Przysunął się bliżej do niej, opierając na łokciu.

- Uspokój się, Senko - szepnął do ucha. Chwila ciszy.

- Nie zostawiaj mnie...

- Uspokój się już. Jestem przy tobie.

Objął ją ramieniem przytulając się do jej pleców. Płacz ucichł, a oddech zaczął wracać do równomiernego tempa. Oparł głowę na jej poduszce. Powieki zrobiły się strasznie ciężkie. Myśli odfrunęły w błogi stan senny.

Wreszcie mam dla kogo żyć. Zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa...

Edytowane przez Potteromaniak0987 dnia 20-11-2011 13:46
Wyślij prywatną wiadomość
~DziedzicSlytherina F
Dodany dnia 20-11-2011 09:42
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Portret w gabinecie dyrektora
Punktów: 5368
Ostrzeżeń: 0
Postów: 1,243
Data rejestracji: 07.08.11
Medale:
Medal Medal

HA! Dziedzic pierwszy Cool A więc, a więc.. Prosiłaś o bycie wyrozumiały, a więc nie czepiam się błędów (cóż się stało z Lily?) Uśmiech Hm.. fragment nawet mi się podobał, powoli Snape staje się "normalny" i bardziej otwiera się przed dziewczynką. To chyba dobrze wróży :> Ja jednak nadal jestem myślami przy pannie Clair i jej medalionie : D Kiedy to ona powróci? Mam nadzieję, że jak najszybciej. Jak zawsze mam swój ulubiony cytat :

- Ale ty jesteś takim moim czarnym aniołem, z czarnymi skrzydłami.


Super Cool Standardowo czekam na więcej..
Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
Dodany dnia 20-11-2011 11:10
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Ojej, to jeden z moich ulubionych rozdziałów. Wzruszający Uśmiech Tyle czekaliśmy, ale było warto. Błędów się nie czepiam, bo chyba nawet nie zauważyłam. Zgryźliwy się przełamuje, to widać Uśmiech Bardzo mi się spodobało. Końcówka najlepsza!

Życzę weny i mam nadzieję że teraz szybciej Ci to pójdzie Uśmiech Czekam na część dalszą Język
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
RIGHT