Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 276
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Fan Fiction [Z]
»»» [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)
Drukuj temat · [Z] Tajemnice Huncwotów (JP/LE)(SB/DM)
~emilyanne F
#61 Drukuj posta
Dodany dnia 08-11-2011 21:15
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Rozdział XV

- Lepiej chodźmy się umyć, bo zaraz tata wróci - Powiedziała Lily.
- Takie marnotrawienie! - Zaśmiał się James, po czym oblizał sobie wargi, zachwycając się smakiem czekolady - Mniam.
- Nie wolisz spróbować ciasta? Mama też zaraz wróci i będzie można jeść! - Prawie zaśpiewała dziewczyna.
- Dobra, to już mnie skusiłaś! - Odpowiedział zadowolony.
Poszli do łazienki, aby umyć twarze. Ich fartuszki nadawały się za to, już tylko do prania. Tym razem to Evans nie mogła się powstrzymać, żeby nie ochlapać kolegi. Kiedy zaś to się stało, rozpoczęła się prawdziwa walka na wodę. Po skończonej wojnie, poszli się przebrać w suche ubranie. Spotkali się potem na korytarzu i usłyszeli donośny męski głos "Już jestem!". Lily uchwyciła Rogacza za rękę i pociągła za sobą na pierwsze piętro.
- Cześć tato, to jest James Potter. - Powiedziała, po czym przytuliła się do mężczyzny.
- Witaj córeczko! Jak miło Cię widzieć. Mama wspominała, że ciasto upiekliście. Znaczy... Że będziecie, ale pewny nie byłem, czy nie zastanę domu w ruinach - zaśmiał się.
- Pewnie gdyby mnie zostawiła samego w tej kuchni, to była by tu tylko kupka popiołu... - Szepnął bardziej do siebie chłopak.
- Słucham? - Zapytał ojciec koleżanki.
- Nie nic. - odpowiedział, a Lily zachichotała.
- Jak ty wyrosłaś przez te kilka miesięcy! - Zauważył - Petunia się pewnie...
- Na nas wyżywała? A owszem - Dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie.
-Proszę? Miałem na myśli..., że się ucieszyła może. - Ojciec wyraźnie nie był zadowolony - Coś mi podpowiadało, że tak będzie, ale liczyłem na to, że się stęskniła.
- Ja owszem, ale za tą Petunią, która nie wiedziała, że jestem czarownicą. - podniosła głos, tak, aby siostra ją usłyszała.
- Nie mów tak głośno, ona podsłu****e. Tam jest. - James uśmiechnął się zawadiacko i wskazał palcem drzwi.
- Pet! - Zawołał Pan Evans, a z pokoju wyszła blondynka.
- Cześć tato. Wiesz, że oni o mało nie rozwalili nam kuchni? Założę się, że zostawili tam straszny bałagan - Powiedziała.
- Jeśli tam weszłaś i na nowo nabałaganiłaś, to rzeczywiście będzie... - Zauważyła ruda.
- Nie byłam tam! Ty jesteś... Dziwoląg! - Krzyknęła Pet.
- Weź się ode mnie odczep! Wcale nie chcę się z tobą...
- Kłócicie się jak stare dobre małżeństwo. El idź zrobić kawę, mama zaraz tu będzie - Rozkazał mężczyzna i poszedł na drugie piętro, a za nim Petunia.

James zaś udał się za koleżanką do kuchni, gdzie przygotowali wszystko.
- El? - Zachichotał Potter.
- Tak, El. Coś się nie podoba? - Odpowiedziała kąśliwie dziewczyna.
- Czemu się tak złościsz? Nie pozwól popsuć sobie świąt! - Uśmiechnął się łobuzersko.

Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Do kuchni wtargnęła mama. Podano kawę i ciasto. Najpierw państwo Evans wychwalali dwójkę za piękny wygląd dzieła, a potem za jego smak. Wszystkim bardzo smakowało. Po obiedzie Pet zawołała:
- Mamo! To, kiedy jedziemy do Mars? - Spytała.
- Jakiej Mars? - Szepnął Rogacz.
- Ciotka, co roku jeżdżą tam na jej urodziny i zostają na noc. Ja jej nie lubię, więc nie jeżdżę - odpowiedziała El.
- Za godzinę! Spakuj piżamę! - Zawołała z sąsiedniego pokoju matka - Lel! A wy?
- Lel?! - Zdziwił się chłopak.
- Ciii... My zostajemy! - Odkrzyknęła.
- Dobrze! Ale nie szaleć mi tu w nocy! - Usłyszeli.
Już po godzinie rzeczywiście zostali sami. Czas szybko im zleciał do wieczora. James dowiedział się jak wyglądają mugolskie gry planszowe. Tak mu się spodobały, że prowadził rozgrywki z Lily do 20. Potem po kolei poszli się umyć. Chłopak dziwnie się czuł chodząc po cudzym domu w pasiastej piżamce. Kiedy jednak zobaczył El zrobiło mu się lepiej. Jej różowa piżamka z misiem na plecach go uspokoiła, chociaż dziewczyna nie za bardzo chciała, aby kolega ją w tej koszuli nocnej zobaczył. "Do spania!" - usłyszał rozkaz i trochę zrezygnowany poszedł do swojego łóżka. Pokój Lel był tuż obok. Nie mógł się już powstrzymać. Wyciągnął z swojego kufra cukierki zmieniające głos. Zjadł jednego - czerwonego. Z jego gardła wydobył się ryk lwa. Usłyszał huk i krzyk "Zginiesz!". Już po chwili w pokoju pojawiła się ruda.
- Co ty wyprawiasz?! - Wydarła się.
- Cukierki podjadam. Chcesz jednego? - Zaproponował powstrzymując chichot.
- Ty ze mnie drwisz? - Spytała już spokojniej.
- Ja? Ależ skąd! - Udał zdziwienie. - To chcesz te landrynę? - Spytał biorąc do buzi niebieską, by po chwili zamiauczeć.
- James. Przyznaj się. Specjalnie to zrobiłeś - Humor się jej poprawił.
- Dobra, masz mnie. A teraz siadaj tu, żeby się nie okazało, że nie potrzebnie narażałem swe życie - Pokazał język i uśmiechnął się łobuzersko.
- Wykopię Cię przez zamknięte okno. Co ty na to? - Zaśmiała się.
- Oj tam... To jak? Chcesz?
- Proszę schowaj to. Sąsiedzi usłyszą.
- Dla El wszystko r11; Zachichotał.
- Głupek - Teraz to ona pokazała język.

Rogacz spojrzał jej teraz w oczy. Były takie zielone, takie piękne. Na ten widok zaniemówił. Siedzieli tak przez chwilę w ciszy.
- Wszystko w porządku? - Spytała Evans.
- W najlepszym - Uśmiechnął się.
- Ej powiedz! To wy ostatnio zakosiliście facetowi od OPCM skakankę?
- Hahaha - Zarechotał chłopak - Człowiek w tym wieku nie powinien mieć skakanki!
- Nieźle dramatyzował. Chociaż to się chyba nie równa z tym, jak gajowemu Hagridowi zaczarowaliście dynie w wybuchające czekolady - Przypomniała.
- Co Cię tak wzięło na wspomnienia? - Zadał pytanie, po czym dodał - Mnie się podobała mina Snaper17;a jak zobaczył swoje wszystkie buty wpadające do kotła z kwasem żrącym
- Co on Ci zrobił? - Zdziwiła się dziewczyna.
- Mhmm... To raczej kwestia tego, że on w ogóle istnieje... - Szepnął bardziej do siebie.
- Eh, ale mam nadzieje, że akcji z skrzatami nie powtórzycie.
- A której dokładnie? - Zaśmiał się.
- Jak związaliście wszystkie. Próbowały się teleportować, ale razem z nimi szły liny. Biedne skrzaty bały się teleportować do któregokolwiek z nauczycieli! Dopiero jak śniadanie się nie pojawiło, Dumbledore poszedł to sprawdzić - powiedziała El.
- Haha - Parsknął śmiechem Potter - Ale była zabawa!

Na chwilę ponownie zamilkli zastanawiając się nad czymś.
Teraz, no! Pocałuj ją, pocałuj! - Myślał James - Jak nie teraz to nigdy! Raz kozie śmierć!
Nie wytrzymał. Zbliżył się do niej powoli. Spojrzeli sobie w oczy. Na chwile wszystko się wstrzymało. Ich usta już miały się połączyć, kiedy....

Ciąg Dalszy Nastąpi...


Nie strzelajcie fochów za te końcówkę xD

Betowała Annalisa Louis Rozbawiony
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.

Edytowane przez emilyanne dnia 08-11-2011 21:17
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Annalisa Louis F
#62 Drukuj posta
Dodany dnia 08-11-2011 21:28
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Barman w Dziurawym Kotle
Punktów: 1391
Ostrzeżeń: 0
Postów: 345
Data rejestracji: 29.06.11
Medale:
Brak

Eh.... ta końcówka ; < Zauważyłam , że nie zauważyłam kilku błędów ; < Ale to chyba wina worda, bo jak wcześniej sprawdzałam to było ok.
Co do treści,za tą końcówkę - 10 punktów od Gryffindor'u ;D, jest ciekawie, nawet bardzo. Co ja tu będę słodziła, jest świetnie , ale może być lepiej i trzymam kciuki , żeby tak było.
Jestem ciekawa, kto bądź co przeszkodziło naszym młodym bohaterom ;D Mam nadzieję , że szybko się dowiem ; )

__________________
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!

Widzę szczyt, a za szczytem
Zaszczyt za zaszczytem
Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem


[Do mojego ja, skala mnie nie dotyka
Wyślij prywatną wiadomość
~Anabella Rossi F
#63 Drukuj posta
Dodany dnia 08-11-2011 21:28
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Pierwszoroczniak
Punktów: 54
Ostrzeżeń: 0
Postów: 15
Data rejestracji: 03.11.11
Medale:
Brak

Ja moje skromne zdanie wypowiedziałam na temat zakończenia na GG ^^
I mam nadzieję, że już więcej nie przerwiesz w takim momencie xD
Bo jak nie, to ci szczelę ; D
__________________
Ron - Ile za to?
Fred - 5 galeonów
Ron - A jak dla mnie?
Goerge - 5 galeonów
Ron - Przecież jestem waszym bratem!
Bliźniaki - Aaaa, 10 galeonów!

~~~
Od Kretynizmu Puchonów

Od przebiegłości Ślizgonów

Od Wiedzy-O-Własnej-Wszechwiedzy Krukonów


CHROŃ NAS GRYFFINDORZE

~~~
Udało się, dostali w kość, niech żyje Potter nam!
A Voldek gnije w piekle, za którym tęsknił sam!

~~~
Pozdrawiam:
- EmilyClark
- Analisa Louis
- Bellatriks-Lestrange
- Seva
- LeNkA GrAnGeR
- drogi Gościu
Oczko

Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
#64 Drukuj posta
Dodany dnia 08-11-2011 21:31
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Mvahahaha! Rozbawiony Annaliso i Anabello Rozbawiony Jak pisałam nie miałam pomysłu co im przeszkodzi Rozbawiony Ale już wiem co to takiego! Rozbawiony Muahahaha Rozbawiony I więcej! Nie dowiecie się tego szybciej niż jutro Język
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Anabella Rossi F
#65 Drukuj posta
Dodany dnia 08-11-2011 21:33
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Pierwszoroczniak
Punktów: 54
Ostrzeżeń: 0
Postów: 15
Data rejestracji: 03.11.11
Medale:
Brak

Jesteś okrutna... Jak możesz?! I jak ja mam wytrzymać ten czas, co? No jak? Powiedz mi! Uch...!
__________________
Ron - Ile za to?
Fred - 5 galeonów
Ron - A jak dla mnie?
Goerge - 5 galeonów
Ron - Przecież jestem waszym bratem!
Bliźniaki - Aaaa, 10 galeonów!

~~~
Od Kretynizmu Puchonów

Od przebiegłości Ślizgonów

Od Wiedzy-O-Własnej-Wszechwiedzy Krukonów


CHROŃ NAS GRYFFINDORZE

~~~
Udało się, dostali w kość, niech żyje Potter nam!
A Voldek gnije w piekle, za którym tęsknił sam!

~~~
Pozdrawiam:
- EmilyClark
- Analisa Louis
- Bellatriks-Lestrange
- Seva
- LeNkA GrAnGeR
- drogi Gościu
Oczko

Wyślij prywatną wiadomość
~HeermionaGranger F
#66 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2011 17:30
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Pięcioroczniak
Punktów: 423
Ostrzeżeń: 2
Postów: 200
Data rejestracji: 24.07.11
Medale:
Brak

No skoro prosisz to ja nie będe szczelać fochów , bo jeszcze za kare rozdziałku nie dodasz albo coś , mogło by byc inne zakończenie , ale
ja się nie będę z autorką sprzeczać ;P
Rozdizał świetny jak zwykle , praktycznie wzystko jest tak jak chce James ;D Sami w domu z Lily zostali , tylko teraz pewnie ktoś przyjechał jeszcze to już sami nie będa Oczko
Super rozdziałek ;*
__________________
2.bp.blogspot.com/-oGaQvDyoI0A/T4AjF-3ltqI/AAAAAAAAAK8/DPiunWFI_Hc/s1600/185+gif.gif


Przysięgam uroczyście że knuję coś niedobrego.

Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszcyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW
Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
#67 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2011 20:05
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Rozdział XVI

Ich usta już miały się połączyć, kiedy usłyszeli donośny huk. Odskoczyli od siebie i wstali. Zaskoczeni pobiegli sprawdzić co się stało. W domu wszystko było w porządku. Wydało się to jednak niemożliwe. Kolejny huk. Coś, lub ktoś chodził po kuchni. James sięgnął do spodni piżamy po różdżkę. Już miał podejść sprawdzić co się tam dzieje, ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Usłyszeli ochrypły głos.
- Spokojnie... Za chwilę ich znajdziemy...
- Tak, Mistrzu. Nikt nie ma prawa naśmiewać się z Czarnego Pana - odpowiedział męski głos.
- To Voldemort - syknął Potter. - Musimy uciekać!
- Nie... - szepnęła Lily, ale głos się jej załamał.

Nie było odwrotu. Skryli się za wielką szafą i zobaczyli, jak dwójka mężczyzn wchodzi po schodach. Pierwszy raz mieli nie przyjemność zobaczyć Toma Riddler17;a. Jego ciało zakrywała czarna szata, sunąca po ziemi. Dłonie które z niej wystawały były bardzo chude. Twarz miał podłużną, ale nie zwracało się na to uwagi tak, jak na zadarty nos. Wargi miał mocno czerwone, a jego głowę pokrywały brązowe włosy. Niczym nie przypominał młodszego Toma. Ale nie był też podobny, do tego kim miał się dopiero stać. Ogromny wąż wyłonił się z kuchni
- Sss... Nagini asse... Hasse... - syczenie wydobywało się z gardła Czarnego Pana. Gdy tylko ostatni - ogon węża zniknął za rogiem, Lily i James rzucili się ku wyjściu. Pośpiesznie, ale i po cichu ubrali buty i porwali kurtki. Biegli teraz przez las. Nie mieli jednak szans nie usłyszeć donośnego krzyku Voldemorta. Był wściekły. Evans i Potter byli już za daleko, żeby ktoś mógł ich dogonić... Ani się nie obejrzeli, a w ciemną noc wyłonili się na brzeg rzeki. Z małego, drewnianego domku, tak jak poprzednio słychać było śmiechy. Nie zatrzymali się jednak ani na sekundę. Dobiegli do kominka. Na nim rozsypany był proszek. Wzięli więc garstkę i tym razem wchodząc zawołali rdo dyrektora!r1;.
Wszystko zawirowało. Rogacz na chwilę się przestraszył. A co, jeżeli Voldemort zrobił tu pułapkę? Nie miał się czego bać. Znalazł się w kominku leżącym, w tak dobrze znanym mu gabinecie Dumbledora. Staruszek siedział na swym fotelu. Spoglądał na Lily, która znalazła się tu minutę przed Jamesem.
- Co się stało? I dlaczego jesteście w piżamach? - mężczyzna podrapał się po brodzie.
- Sam Wiesz Kto... Śmierciożercy... - wyjąkała dziewczyna.
- C... Co? - zdziwił się.
- Byliśmy u niej w domu, już szliśmy spać. Jej rodzice z siostrą poleciały na Mars... - mówił chłopak.
- Pojechały do ciotki Mars - poprawiła go El.
- W każdym razie usłyszeliśmy huk. Zbiegliśmy na dół i on tam był - teraz przyśpieszył.
- Widzieli was? - zapytał spokojnie Dumbledore.
- Nie, przynajmniej tak mi się wydaje - powiedziała dziewczyna.
- Nie ruszajcie się stąd. Czekajcie.

Ani się nie obejrzeli, a dyrektor już zniknął w kominku. Potter i Evans usiedli na kanapie. Milczeli. Jamesowi mignął przed oczami zielony błysk światła. Nie zdążył się jednak zatrzymać nad tym wspomnieniem, bo do gabinetu wszedł Rubeus Hagrid. Usiadł na fotelu. Spoglądał na wystraszonych, pełny współczucia. Nie odezwał się jednak. Minęła godzina, ale staruszka wciąż nie było. Bardzo zmęczony Rogacz spojrzał na Lel. Spała. Zamknął oczy i sam również odpłynął w niebyt.
Śniło mu się że lata na miotle. Był to przyjemny sen. Akcja przewinęła się jednak. Zobaczył Smarkerusa. Nie przypominał jednak tego, którego znał. W śnie Ślizgon był już dorosły. Ku swojemu przerażeniu spostrzegł leżącą na podłodze - również dorosłą - Lily. Severus płakał i przytulał ją do siebie. Ona nie oddychała. Scena znowu się zmieniła. Wszystko ponownie się rozmyło, kiedy zobaczył Syriusza Blacka. Jego twarz była zapadła. Uśmiechał się jednak szeroko. Z jego różdżki wydobył się promień światła. Pognał w stronę dobrze znanej mu ślizgonki, Bellatrix Lestrange. Ona odwdzięczyła się tym samym. Z twarzy Łapy spełzł uśmiech. Odrzuciło go za podejrzaną zasłonę. Rogacza przeszył ból. Scena rozmyła się. Teraz widział Petera. Celował w kogoś różdżką. Zawahał się, a jego stalowa dłoń - którą teraz dostrzegł - popełzła do własnej szyi. Spoglądał przerażony na niedoszłą ofiarę. Pettigrew poczuł jak jego palce zacieśniają się. Zaczął się dusić. Za wszelką cenę, próbując złapać oddech posiniał na twarzy. Padł na ziemię. Ręka odczepiła się od jego gardła, ale było już za późno. Jego serce przestało bić. Potter poczuł żal. Bał się tego, co nadejdzie następne. Miał do tego prawo. Zobaczył ostatniego ze swoich przyjaciół. Był to Remus. Rzucał zaklęcia na oślep. Stał w dobrze znanej mu wierzy Hogwartu. Obok niego znalazła się kobieta z różowymi włosami. Ta także celowała różdżką przed siebie. Zbliżyli się do siebie, by uchwycić swe ręce. Wypowiedzieli swoje ostatnie słowa "Kocham Cię", a zielony błysk rozdzielił ich na zawsze.
Gdyby James tylko wiedział, że jego sny mogą być prorocze... Jawa wydawała się trwać wiecznie. Nie spodziewał się też, zapewne, że jego przyjaciel dopuści się zdrady, a sam Potter wraz z Lily zginął jako pierwsi. Zobaczył koniec wszystkich swoich bliskich. Jedyne co miało po nich zostać, to Tajemnice Huncwotów. Jednocześnie mieli stać się sławni dla całego Świata Magii. Tymczasem sen, który mu się przyśnił, był jednym z tych o których pomyśli, gdy nadejdzie jego czas.
Obudził go głos Dumbledora.
- Mogą wracać Rubeusie. Jest już bezpiecznie. Voldemort nie odważy się tam wrócić - Hagrid wzdrygnął się.
- Jest pan pewny? - spytał przejęty.
- Tak, niech w spokoju spędzą święta - odpowiedział.
- Co... Dlaczego on tam był? - Lily też się już obudziła.
- Voldemort - gajowy ponownie się wzdrygnął, gdy dyrektor to powiedział - ma nie urażoną dumę. A ty chłopcze nie bałeś się wypowiedzieć jego imienia - zwrócił się do Jamesa. - Nie mówię że to źle. Bo to bardzo dobrze, jednakże nie zdziwiłbym się, gdyby chciał nawiedzić także Remusa Lupina. Teraz jednak nie odważy się na to. W każdym razie, dziwi mnie że Lord jest na tyle nierozważny.
- Nierozważny, czy głupi? - zapytał chłopak.
- No głupi pewnie też - zaśmiał się starzec. - Ale wracajcie już. Mamy 21 grudzień. Święta coraz bliżej.

Oboje udali się do swoich dormitoriów w których zostały jakieś ubrania. Następnie za pomocą Sieci Fiuu znaleźli się w lesie skąd niedaleko już było do domu Lily. Podreptali śpiesznie w milczeniu. Nadal nie mogli uwierzyć w wydarzenia poprzedniej nocy.

Kiedy przybyli do Evansów, wszyscy już wrócili, zaalarmowani przez Dumbledora. Zaczęły sypać się pytania. W momencie, gdy rodzice El dowiedzieli się już wszystkiego, dali sobie spokój. Za to dwójka czarodziejów miała dziś ubrać choinkę.

Ciąg Dalszy Nastąpi...


Jak wam się podoba? Uśmiech
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.

Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 17:59
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Pani Riddle F
#68 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2011 20:11
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Sklepikarz na Nokturnie
Punktów: 835
Ostrzeżeń: 2
Postów: 421
Data rejestracji: 03.10.11
Medale:
Brak

Ciekawe, ciekawe, a oni spędzali święta u Evansów? Bo jeżeli tak, to mugolskie domy nie mają sieci fiuu, ale kit, to FF Oczko Bardzo mi się podoba, ale mogłabyś tą przygodę jakoś rozwinąć (bądź rozdział) na ok 2 i pół strony w wordzie. Życzę weny wtf (Ta minka nic nie znaczy, tylko ją polubiłam)
__________________
Haj Kotecek
upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/14/True_Blood_2008_logo.svg/240px-True_Blood_2008_logo.svg.png
Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
#69 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2011 20:15
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Bellatriks-Lestrange napisał/a:
Ciekawe, ciekawe, a oni spędzali święta u Evansów? Bo jeżeli tak, to mugolskie domy nie mają sieci fiuu, ale kit, to FF Oczko Bardzo mi się podoba, ale mogłabyś tą przygodę jakoś rozwinąć (bądź rozdział) na ok 2 i pół strony w wordzie. Życzę weny wtf (Ta minka nic nie znaczy, tylko ją polubiłam)


Bella, kominek z Siecią Fiuu jest w lesie nad rzeczką, na przeciwko domu Snape'a Język A przygoda sie rozwinie jeszcze Rozbawiony
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Annalisa Louis F
#70 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2011 20:16
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Barman w Dziurawym Kotle
Punktów: 1391
Ostrzeżeń: 0
Postów: 345
Data rejestracji: 29.06.11
Medale:
Brak


Rozdział naprawdę świetny. Trochę mroczny, ale w sumie to dobrze , ma ten swój klimat. Podobają mi się też te przebłyski widzenia przyszłości przez Jamesa. Naprawdę świetny pomysł; ) Co do błędów , to nie zauważyłam, ale może mam zły wzrok xD

__________________
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!

Widzę szczyt, a za szczytem
Zaszczyt za zaszczytem
Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem


[Do mojego ja, skala mnie nie dotyka

Edytowane przez Annalisa Louis dnia 09-11-2011 20:17
Wyślij prywatną wiadomość
~Asella F
#71 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2011 21:17
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Sklepikarz z Pokątnej
Punktów: 826
Ostrzeżeń: 0
Postów: 213
Data rejestracji: 07.05.11
Medale:
Brak

Więcej Więcej i jeszcze raz Więcej !!!
Pisz dalej jestem ciekawa co z tego będzie. I ten moment kiedy zobaczył jak Snape tuli Lily albo jak umierają Tonks Lupin Syriusz i Glizdogon.
Prawie płakałam i przy tym " Kocham cię " łezka się w oku kręci...
__________________
Śmierć będzie ostatnim wrogiem który zostanie pokonany.
Każdy ma coś o co warto walczyć.
Chcieć osiągnąć coś co nieosiągalne, spróbować i mieć tą świadomość że się próbowało, żeby nie żyć ze świadomością że nigdy się nie spróbowało.
Prawdziwy pan śmierci nigdy przed nią nie ucieknie tylko zmierzy się z nią twarzą w twarz wiedząc że nikogo ona nie ominie.

Chyba zatem nie mamy wyboru. Musimy iść naprzód.
Czy kiedykolwiek mieliśmy inny wybór? Zawsze musieliśmy iść naprzód.

Pozdrawiam wszystkich użytkowników Hogs i gości , ale szczególnie tych którzy mnie pozdrawiają z bliżej nie określonych powodów ^^
Wyślij prywatną wiadomość
~sampia F
#72 Drukuj posta
Dodany dnia 10-11-2011 17:50
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Prefekt Gryffindoru
Punktów: 459
Ostrzeżeń: 0
Postów: 107
Data rejestracji: 30.10.11
Medale:
Brak

Proszę, napisz coś jeszcze !!!
Nie mogę wytrzymać jeśli codziennie nie przeczytam twojego FF !!!
Przy snach Jamesa aż się łezka w oku kręci !!!

Weny życzę !!!

Pozdrawiam
drogi Gościu.
Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
#73 Drukuj posta
Dodany dnia 10-11-2011 19:52
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Rozdział XVII

Nadeszło popołudnie. James i Lily spędzili je na lenistwie. Jak się dowiedzieli, plany Alicji się zmieniły. W domu Evansów miała pojawić się jeszcze tego dnia, wieczorem. Petunia zaś nie zawracała im głowy, bo cały czas przesiadywał u niej jakiś chłopak - Vernon Dursley. Uskarżała mu się, jaką to ma nienormalną siostrę. Nie była jednak na tyle odważna, żeby napomnieć o magii. Grubasek był jedyną osobą w szkole blondyny, która ją lubiła. Młoda dziewczyna nie była wcale brzydka, ale jej charakter był odstraszający. Omijano ją szerokim łukiem, bo każde wypowiedziane zdanie przekształcała, by poplotkować.
Nagle do domu wtargnął ojciec. Niósł wielką choinkę.
- Lel! - krzyknął, a jego córka pociągła za sobą Pottera.
- Tak, tato?
- Ubierzecie dzisiaj choinkę? Mama i Pet mają pełne ręce roboty w kuchni, a ja zajmę się rybami...
- Nie chce ich widzieć na oczy, chyba że chcesz żeby wylądowały w jeziorze! - Petunia zaskrzeczała, trzymając ręce na biodrach.
- Jak tam wylądują, to gwarantuje ci, że ty popływasz razem z nimi i nie wyjdziesz z wody dopóki ich nie złapiesz! - odpowiedział szorstko mężczyzna.
- To za nim wyślesz mnie popływać, to się ze mną pożegnaj, bo prędzej się utopie, niż skarzę te biedne stworzenia na śmierć!
- Od kiedy to z ciebie taka obrończyni praw zwierząt? - uśmiechnął się kąśliwie.
- Od kiedy zabijasz je na moich oczach! - wrzasnęła.
- Dobra, zrobię to na osobności. Ale idźcie ubrać tę choinkę. - zakończył pan Evans.

Tak, jak powiedział, tak też zrobili. Ubrali choinkę i przyjechała Alicja. Nic ciekawego się nie działo. Trwała cisza. James rozmyślał nad wczorajszym wydarzeniem. Patrząc na minę Lily, doszedł do wniosku, że nie przeszkadza jej jego małomówność. Najwyraźniej sama pogrążona była w swoim świecie. Czasem na jej twarzy pojawiał się grymas bólu. W takich chwilach Rogacz wiedział co się kryje w głowie dziewczyny. Towarzyszyło jej gdybanie. Alicja była zdziwiona postawą tej dwójki. Wiecznie żywy Potter i uśmiechnięta Evans. To nie było normalne.
James sprawiał wrażenie, jakby go nie było. Usilnie próbował przypomnieć sobie swój sen, który przeraził go tej nocy, jednak nie udawało mu się to.
Syriusz... Remus! Tak... Peter też tam był... I Lily... Lily obściskiwała się ze Snape'em! Nie, to nie było tak... Kurcze... - myślał. - Wiem! Peter był robotem ze stali, to chyba było Halloween! Tak, i chciał uwięzić Syriusza w swoim starym, różowym prześcieradle... A w Lupina walnął zaklęciem i zabrał mu taką śliczną blondynkę! Nie, co ja gadam... Boże, dlaczego ja mam takie przebłyski? Chciałbym wiedzieć co mnie nocami tak przeraża... Boże, jaka ona piękna! - zwrócił uwagę na rudą, siedzącą obok Alicji na kolacji.
Potter zorientował się że ktoś do niego mówi.
- James, dlaczego nic nie jesz? - spytała pani domu.
- A, zamyśliłem się. Jak to pysznie wygląda! Pewnie jest równie, albo nawet jeszcze, smaczniejsze - uśmiechnął się szelmowsko.
Spojrzał na swój talerz. Było na nim rzeczywiście cudowne danie chińskie. Ryż z warzywami, kurczakiem i jakimś sosem. Nawet w Hogwarcie nie widział czegoś podobnego. Kiedy zaś wziął trochę do ust, natychmiast zapomniał o swoich snach i problemach. Włączył się za to do rozmowy. Lily również zaprzestała swoich mechanicznych ruchów. Spojrzała w bok.
- Kto położył tę gwiazdę na sam dół choinki? - zdziwiła się.
- Eee... No ty... - odpowiedział chłopak.
- Co ja? To niemożliwe, w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła. No chyba, że byłabym nieo... - przerwała.
- Nieobecna? Od kiedy przyjechałam taka jesteś. Mam nadzieje że jutro Ci się poprawi - wtrąciła Alicja.
- Eee... - jęknęła ruda.
- Dobra, mamy dwudziestą pierwszą. Do łóżek! - powiedziała matka. - James, wspominałeś że jutro wychodzisz, więc radzę się wyspać. I przypominam ci, że jesteś pod naszą opieką, więc masz tu być przed piętnastą.
- Damy radę - uśmiechnął się łobuzersko.
- Dokąd ty wychodzisz? - spytała El.
- Ja? Zobaczyć rodziców, jutro wyjeżdżają... Będziecie z Alicją mieć trochę wolnego ode mnie... - urwał.
- Myślałam, że oni już wyjechali... - zaczęła Petunia. - Twoja druga koleżanka - dziwoląg tak mówiła.
- Koniec tego, do łóżek! - powiedział ostro pan Evans.

Rodzice Pottera rzeczywiście już wyjechali. Chłopak miał w planach wybrać się na Pokątną i do Hogsmeade za pomocą sieci Fiuu. Bardzo chciał włożyć coś pod choinkę.
Nadeszła noc. Rogacz nie spał za dobrze. Coraz częściej nękały go koszmary.
Na jawie szedł ciemną uliczką, był zupełnie spokojny. Wyszedł na Pokątną, gdzie było dziwnie pusto. Na jakiejś tabliczce zobaczył swoje nazwisko. Chciał podbiec i zobaczyć, co ono tam robi. Nie zdążył, bo wszystko się rozmyło. Znalazł się w mrocznym pokoju. Zląkł się, bo usłyszał imię Elizabeth. Jego matka właśnie tak miała na imię. Odwrócił głowę. Voldemort stał przed kobietą o wychudłej twarzy. Przyjrzał się jej, nie mylił się! To była Elizabeth Potter. Krzyczała coś niezrozumiale. Upadła na kolana, błagając o coś Czarnego Pana.
- Cicho, kobieto! - wycharczał. - Nie zabije twojego syna...
- Dzięki Ci Panie! - wymamrotała.
- Nie zabije, póki go nie znajdę - oświadczył.
- Nie! Nie! - wykrzyczała zrozpaczona.
- Ty też zginiesz!
- Będąc przed człowiekiem, który nie ma serca, i przed istotą, która nie zna miłości, jakżebym miała nie zginąć? Skoro nic mi to nie da... Jedyne co daje ci potęgę, to lata w Hogwarcie! Jesteś nic nie wartym diabłem, po którego przyjdzie śmierć, z najbardziej niespodziewanego miejsca!
- Milcz! - Voldemort już wyciągał różdżkę.
- Voldemorcie, Tomie Riddle'u jesteś zwykłym i nic nie wartym...
- Avada Kedavra! - rozbłysło zielone światło, a kobieta osunęła się na ziemię. Jej serce przestało bić. - Twojego męża czeka to samo... - powiedział bardziej do siebie, niż do trupa.

Akcja zmieniła się. Teraz stał przed młodszym od siebie chłopcem. Rozpoznał w nim Quirrella - chłopca z sąsiedztwa. Zupełnie bez powodu mały go nienawidził. Już za rok miał iść do Hogwartu. Młodzieniec trzymał w rękach gazetę.
- Tajemnicza Śmierć Żony Ministra. Haha - zaśmiał się chłopczyk. - To się ten Potter ucieszy! B-b.. Bied...dn..ny Ch-chło...chłopak. Hahaha!

Obudził się. Co jest?! - pomyślał.
- James! - usłyszał znajomy głos. - Wstawaj! Chodź no tu!
Pobiegł natychmiast. Lily była wyraźnie zła.
- Gadaj! To ty! Nalałeś nam mleka do kapci! - zawołała wściekła.
- Co ?! Ja?! Ja całą noc spałem... Śniło mi się że... Chole... Co mi się śniło!? - zorientował się że znowu nie pamięta.
- Mnie pytasz?! Dlaczego nala... - El chciała powtórzyć pytanie idąc w kierunku Rogacza, ale nim skończyła, bo poślizgnęła się i poleciała wprost w jego ramiona.
- Co jest... Pasta do zębów! Specjalnie to zrobiłeś! - zaczęła od początku, a na podłodze rzeczywiście była pasta do zębów.
- Lel... To nie ja, przysięgam - zdziwił się. - Ale żałuje że sam na to nie wpadłem. I wiesz co? Słyszę chichot...
- Pet! - krzyknęła i wyrwała się z objęcia Pottera, co ten przyjął z żalem i cichym jękiem.

Wszyscy podreptali na śniadanie. Petunia i Lily kłóciły się przez cały czas. Tym razem i pani Evasn była zła. Po pierwsze, całe mleko i pasta do zębów poszły na żart, a po drugie, przecież rudej mogło się coś stać. Pani domu dziękowała kilkanaście razy chłopakowi, za to że złapał jej córkę. Czas jednak leciał, a James miał wyjść dzisiaj na zakupy...

Ciąg Dalszy Nastąpi...

Anabelli Rossi za bete dziękuje Uśmiech I Sampie, przepraszam ;< W najbliższym czasie napewno uda mi się Ciebie zatrudnić xD
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Pani Riddle F
#74 Drukuj posta
Dodany dnia 10-11-2011 20:08
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Sklepikarz na Nokturnie
Punktów: 835
Ostrzeżeń: 2
Postów: 421
Data rejestracji: 03.10.11
Medale:
Brak

Kolejny rozdział przypadł mi do gustu, dobrze, że wspomniałaś o Vernonie Uśmiech
Nie sądzę, że ojciec Petuni byłby w stanie wrzucić ją do stawu... Życzę weny Uśmiech
__________________
Haj Kotecek
upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/14/True_Blood_2008_logo.svg/240px-True_Blood_2008_logo.svg.png
Wyślij prywatną wiadomość
~Annalisa Louis F
#75 Drukuj posta
Dodany dnia 10-11-2011 20:09
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Barman w Dziurawym Kotle
Punktów: 1391
Ostrzeżeń: 0
Postów: 345
Data rejestracji: 29.06.11
Medale:
Brak

Rozdział naprawdę świetny. Podoba mi się. (Wstętna Petunia Pretensja )
Mam nadzieję , że mi wybaczysz , że tak krótko, ale problemy mam nad którymi się głowię i jakoś nie mam siły tworzyć konstruktywnego komentarza. Proszę o wybaczenie ; )

__________________
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!

Widzę szczyt, a za szczytem
Zaszczyt za zaszczytem
Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem


[Do mojego ja, skala mnie nie dotyka
Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
#76 Drukuj posta
Dodany dnia 11-11-2011 17:02
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Dziękuje za zbetowanie Annalisie Louis Uśmiech

Rozdział XVIII

Potter wyszedł. Szedł przez las nie szczególnie się śpiesząc. Wszystkie myśli odpłynęły z jego głowy. Było to tak przyjemne uczucie - nie myśleć, że chciał, aby tak pozostało wiecznie. Doszedł już do brzegu rzeki. Nagle wszystko wróciło. Stał przed nim sam Severus Snape.
- A co TY tu robisz? r11; Spytał.
- Ja? Obchodzę święta z Lily Evans - Posłał koledze złośliwy uśmieszek.
- Z Lily? Od kiedy TY kumplujesz się z Lily? - Tłusto włosy szczerze się zdziwił.
- Pomyślmy. To po części twoja zasługa. Gdybyś nie nazwał jej wtedy... - James ucichł na chwilę, bo rozpalił się w nim gniew - Jesteś zwykłą gnidą! Miała cię za przyjaciela!

Snape dobył różdżki. Słowa Rogacza go zabolały. Już miał rzucić zaklęcie, kiedy z domku na przeciwka ktoś zaczął wołać
- Sev! Co ty tam robisz? - Krzyczała jakaś kobieta.
- Masz szczęście - Szepnął do kolegi i schował różdżkę. - Nic! Znajomego spotkałem!
- Mhmm... Znajomego - Zachichotał James.
- To zaproś kolegę, bądź uprzejmy! - Matka Snaper17;a uśmiechnęła się.
- Ale on się śpieszy! - Odpowiedział.
- Ależ ja chętnie napije się herbatki! - Wrzasnął Potter, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Niech ja cię tylko dorwę. - Powiedział chłopak przez zaciśnięte zęby

Kobieta z naprzeciwka machnęła różdżką. Wody rzeki rozstąpiły się tworząc przejście. Rogaczowi towarzyszyła myśl, jak Sev dostaje się na drugą stronę, kiedy nie ma jego rodziców w domu. Przecież nie wolno mu było czarować. Weszli do drewnianego domku. W środku było całkiem przytulnie, co bardzo zdziwiło chłopaka. Na ścianach były prze najróżniejsze ozdoby w barwach Slytherinu. Następnie znaleźli się w niewielkim pokoiku. James zorientował się, że jest to pokój Smarka, bo dookoła była masa książek, oraz kociołki i składniki do eliksirów. Ten rzeczywiście uwielbiał te lekcje. Po chwili do pokoju weszła matka Seva i podała herbatkę. Rogacz usiadł pod oknem w razie, gdyby była to pułapka. Spojrzał podejrzanie na napój i udał, że pije.
- No, no Severusie. Przytulnie tu masz. A rodzinka chyba z nie złym poczuciem humoru, co? Wciąż słychać stąd śmiechy - Powiedział, a oczy jego i kolegi spotkały się. Teraz zauważył jak bardzo są czarne.
- Nie denerwuj mnie - Odpowiedział krótko i odwrócił się żeby zobaczyć jakąś książkę.
- Nawet w święta się eliksirów uczysz? - Spytał i w chwili nie uwagi wylał herbatę przez okno, o mało nie wyrzucając przy tym filiżanki.
- To interesujące, jeżeli wiesz, co to znaczy. Można na przykład zrobić eliksir Snu, czyli Wywar Żywej Śmierci. Podać to wrogowi, który zostanie pochowany, by później obudzić się w trumnie - Snape posłał Jamesowi zjadliwy uśmieszek.
- Grozisz mi? - Spytał Potter śmiejąc się.
- Ja? Skądże. Gorzej jakby w twoim kubku znalazło się Veritaserum... - Odpowiedział.
- A no właśnie. Przepyszna była ta herbatka - Chłopak odłożył filiżankę na stół ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Cieszę się, że ci smakowała - Powiedział wkurzony Smarkerus.
- A ja się cieszę, że ty się cieszysz.
- Czyli, możesz już sobie iść? Wesołych świąt!
- Ładnie to tak gościa wyganiać? - Ta wizyta bardzo poprawiła mu humor. - Z resztą i tak się śpieszę. W domu Lily jest tak przyjemnie - Uśmiechnął się zgryźliwie.
- Wynoś się już. - Powiedział przez zaciśnięte zęby Snape.

James pożegnał się i podziękował za pyszną herbatkę Pani Domu. Wyszedł, słysząc za sobą jak go chwali. Zadowolony z siebie, przeszedł przez rzekę. Tym razem czar rzucił ojciec kolegi, pojawiając się po drugiej stronie. Chłopak ukłonił się i pognał do kominka. W mgnieniu oka znalazł się na ulicy Pokątnej.
Teraz zaczął się problem. W ogóle nie myślał o tym, co mógłby kupić Evansom i Alicji. Najlepiej było zacząć od odwiedzenia Banku Gringotta. Przeszukał, więc kieszenie. Na jego szczęście nie zapomniał klucza do skrytki. Odpowiedział też sobie na pytania.
Jestem w siódmej klasie! Przecież ja mogę czarować! Snape też może! - Pomyślał, a jego ręka mimowolnie pomknęła ku twarzy. Zdawało się, że nie tylko on o tym zapomniał. Od długiego czasu chłopak i jego przyjaciele mogli używać magii i żaden z nich o tym nie pomyślał. Nie było to teraz istotne. Żadne czary nie były w stanie rozwiązać jego problemu. - Może by tak... Petunii kupię pióro samo poprawiające. Nawet jak się nie ucieszy, to będzie miała coś magicznego - Stwierdził i otworzył drzwi Banku. Zdumiony spojrzał przez siebie. Przed jednym z Goblinów stał Syriusz.
- James! - Wrzasnął, po czym uciszył się. - Nie uwierzysz, jaką gafę popełniliśmy...
- Czy właśnie odkryłeś, że możesz czarować? - Spytał chłopak.
- No, a jednak już wiesz... - Zaśmiał się. - Widzę, że pieniądze wypłacasz.
- A jak? Musze coś kupić... Jakieś prezenty. - Odpowiedział Potter.
- Raczej ci nie pomogę - Rzucił Black. - Mam dzisiaj dużo na głowie.
- Jakoś sobie poradzę - Rogacz uśmiechnął się łobuzersko, po czym zajął się nim goblin. Wszystko poszło właściwie bez problemu.

Pędził przez ciemne korytarze, aż w końcu dotarł do swojej skrytki. Mijał wiele szyn, ale dopiero, kiedy wyszedł z wagoniku, rozpoznał twarz człowieka jadącego niżej. Był to Lucjusz Malfoy. Nienawidzili się. James nie zwrócił na to większej uwagi i wszedł do swojej skrytki. Piętrzyła się przed nim kupka galeonów. Były to pieniądze jego rodziców, oraz te, które wygrał w różnych konkursach. Chłopak miał wyjątkowy talent, tak samo, jak Lily.
Wyjął sakiewkę i napełnił ją złotymi monetami. Tak naprawdę wcale tylu nie potrzebował, ale zależało mu żeby prezent dla El był naprawdę wyjątkowy.
Kiedy wyszedł na powierzchnie kupił w którymś ze sklepów pióro dla Petunii. Była tak wielkim mugolem, że łatwo było wybrać coś dla niej. Jako że nie było ono zbyt drogie (4 knuty), postanowił, więc, znaleźć coś jeszcze. Nie zastanawiając się długo, wybrał się do Hogsmeade, bo na Pokątnej wszystko raczej nadawało się do szkoły. Tak jak się spodziewał, w magicznej wiosce, była fura rzeczy nadających się na prezenty. Na wystawie jednego ze sklepów, zobaczył opakowania na podarki, które zwiększały się i zmniejszały.
Te prezenty będą ogromne... Skoro już mogę czarować, to łatwo będzie mi je ukryć! - Pomyślał i wszedł wykupić pudełka. Rzucił czar zwiększająco-pomniejszający na reklamówkę i bez problemu wszystko mogło się tam zmieścić. Następnym celem było Miodowe Królestwo. Dla każdego masa słodyczy. Wydał tam kilka sykli odchodząc z górą przysmaków dla łasuchów. Samoczyszczące ścierki i miotły, dla pani Evans i do tego album na zdjęcia, które po włożeniu będą się poruszać - Powiedział sobie James -Dla pana Evans, będzie Kula, w której będą wyświetlane najlepsze mecze. Będzie szczęśliwy, bo nie trzeba prądu. Dla Alicji sowa. Chyba przeżyje, jak ją na kolację zamknę w paczce. Uśpię ją, żeby siedziała cicho. Dla Pet mam to pióro. Dam jej jeszcze misia, który śpiewa i tańczy. Typowo mugolski prezencik, ale ten jest wykonany z magią. I jeszcze Ruda... Boże, już piętnasta, a ja nie mam nic dla Lily!
Chłopak miał problem. Nie miał pomysłu. Żałował w tej chwili, że nie udało mu się wykonać Kielichu. Wziął sobie za punkt honoru, że jeszcze to zrobi. Teraz by mu się przydał.
Może by tak... Widziałem na wystawię taki wisiorek w kształcie serca. Zmieniał kolor w zależności od tego, kto go nosił i jaki miał nastrój. Do środka można było wsadzić zdjęcie, a na serduszku pojawiało się imię ukochanego - Przypomniał sobie Potter. - To świetny pomysł! I dowiem się czy to ja, o tak!
Chłopak w momencie znalazł się w odpowiednim sklepie. Zakupił naszyjnik i wrócił się do Miodowego Królestwa, w którym dokupił słodyczy, żeby wypełnić paczkę do rozmiarów, tych, które są dla reszty. Roztyje ją...Zresztą jest zbyt chuda, to nic - pocieszył się. Uświadomił sobie, że może się teleportować. Wyszło na to, że zmarnował proszek Fiuu. Lily też. Jak mógł sobie o tym zapomnieć? Przecież w szóstej klasie się tego nauczył!
W momencie znalazł się w swoim pokoju. Wysypał wszystko z reklamówki i zaczął pakować. Kiedy zakończył swoją pracę, włożył ogromne paczki z powrotem do siatki i wyszedł do kuchni.
- James? Co ty tu robisz? Nie słyszałam jak wchodziłeś - Zagadnęła Alicja.
- No właśnie... Przypomniało mi się, że nie tylko potrafię się teleportować, ale jestem też pełnoletni i mogę używać czarów... - Powiedział zrezygnowany.
- Na śmierć zapomniałam! - Wyglądało na to, że i Lily miała ten problem
- Kurde, a ja leciałam przez ten las z bagażami... - Stwierdziła druga koleżanka.
- I tak masz zdawać teleportacje w tym roku - Zauważyła Lel.
- No jasne, że tak! A w sumie to nic -Zaśmiała się.
- Jak tam rodzice? - Spytała ruda.
- Emm... Cieszą się na swoją podróż. - Odpowiedział Rogacz - A co wy robiłyście?
- Nic takiego. Kłóciłyśmy się z Pet - Szepnęła El - Ej zaraz! Ale ty tu miałeś być o piętnastej!
- Nie prawda, o szesnastej.
- O piętnastej. - Powiedziała Alicja.
- Musiało mi się pomylić... Ale nie wydajcie mnie - Zaśmiał się chłopak.

Czas leciał szybko. James nie miał już okazji być sam na sam z Lily, aż do Wigilii, która właśnie nadeszła.

Ciąg Dalszy Nastąpi...

__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.

Edytowane przez emilyanne dnia 11-11-2011 17:54
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
~Annalisa Louis F
#77 Drukuj posta
Dodany dnia 11-11-2011 17:09
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Barman w Dziurawym Kotle
Punktów: 1391
Ostrzeżeń: 0
Postów: 345
Data rejestracji: 29.06.11
Medale:
Brak

Rozdział jest bardzo hmm.... ciepły ; ). Powiewa taką świąteczną atmosferą ^^ Świetny jest moment, kiedy James zostaje zaproszony na herbatkę do Snape'a Rozbawiony ^^ "Może by tak... Widziałem na wystawię taki wisiorek w kształcie serca. Zmieniał kolor w zależności od tego, kto go nosił i jaki miał nastrój. Do środka można było wsadzić zdjęcie, a na serduszku pojawiało się imię ukochanego - Przypomniał sobie Potter. - To świetny pomysł! I dowiem się czy to ja, o tak!" Jeden z wielu moich ulubionych momentów ! ; )
__________________
O nie! Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym
Ja to ja, więc jako ja chcę być znany
Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany
Jedną zasadą wciąż motywowany
Bądź własną osobą
Bądź co bądź sobą
Niech twa osoba będzie ozdobą
Nie jednorazowo, lecz całodobowo
Trafiam białym w czarne jak kulą bilardową
Oblicz pole podstawy jaką jest oryginał
Lub działania poletko, jeśli jesteś marionetką
To wroga sugestia, pożera cię jak bestia
Mów do serca bitu, bo tam jest amnestia
Od A do Zet, od Zet do A
Ja to ja to jasne jak dwa razy dwa
Proste jak drut, nigdy nie gram z nut
A rymów mam w brud, które trwonię
Gdy tylko stanę przy mikrofonie
Od mikrofonu strony nie stronię, o nie!

Widzę szczyt, a za szczytem
Zaszczyt za zaszczytem
Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem
Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem
Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem


[Do mojego ja, skala mnie nie dotyka
Wyślij prywatną wiadomość
~Fanka-Anka F
#78 Drukuj posta
Dodany dnia 11-11-2011 17:43
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Mugol
Punktów: 2
Ostrzeżeń: 0
Postów: 2
Data rejestracji: 24.07.11
Medale:
Brak

Trochę błędów i nie SMARKELUS tylko SMARKERUS !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Rozbawiony
Wyślij prywatną wiadomość
~Asella F
#79 Drukuj posta
Dodany dnia 11-11-2011 17:52
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Sklepikarz z Pokątnej
Punktów: 826
Ostrzeżeń: 0
Postów: 213
Data rejestracji: 07.05.11
Medale:
Brak

Świetny rozdział a ten moment kiedy James poszedł do Snape'a na herbatke... boski śmiałam sie jak nigdy.
A moment kirdy wymyślił co kupić Lily piękny
__________________
Śmierć będzie ostatnim wrogiem który zostanie pokonany.
Każdy ma coś o co warto walczyć.
Chcieć osiągnąć coś co nieosiągalne, spróbować i mieć tą świadomość że się próbowało, żeby nie żyć ze świadomością że nigdy się nie spróbowało.
Prawdziwy pan śmierci nigdy przed nią nie ucieknie tylko zmierzy się z nią twarzą w twarz wiedząc że nikogo ona nie ominie.

Chyba zatem nie mamy wyboru. Musimy iść naprzód.
Czy kiedykolwiek mieliśmy inny wybór? Zawsze musieliśmy iść naprzód.

Pozdrawiam wszystkich użytkowników Hogs i gości , ale szczególnie tych którzy mnie pozdrawiają z bliżej nie określonych powodów ^^
Wyślij prywatną wiadomość
~emilyanne F
#80 Drukuj posta
Dodany dnia 11-11-2011 17:56
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Dziedzic Gryffindora
Punktów: 5622
Ostrzeżeń: 1
Postów: 633
Data rejestracji: 28.10.11
Medale:
Brak

Fanka-Anka napisał/a:
Trochę błędów i nie SMARKELUS tylko SMARKERUS !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Rozbawiony


Błędów? Gdzie? xD Bo Bete mam xD A jeżeli chodzi o Smarkerusa, to racja xD przyznaje bez bicia xD W każdym razie nie mogę się przerzucić na to r Rozbawiony I wciąż pisze l Język
A jakaś opinia na temat treści może? Rozbawiony
__________________
Pomilczmy razem... no bo tak.



to takie reumatyczne xxx

pingwiny.nick.com.pl/images/layout/postacie/3duzy.png


twoje problemy są niczym czeski film. moje też, ale na szczęście u siebie się tego nie zauważa.
http://niedoskonali.blogspot.com/ Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
RIGHT