Hogsmeade.pl na Facebook
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska
Strona GłównaNowościArtykułyForumChatGaleriaFAQDownloadCytatyLinkiSzukaj
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło!
Shoutbox
Musisz się zalogować, aby móc dodać wiadomość.

~Grande Rodent F 11-03-2024 02:09

Na razie oscary zgodnie z przewidywaniami.
~Grande Rodent F 10-03-2024 22:48

Dzisiaj Oscary będą oglądane...
~Anna Potter F 23-02-2024 01:49

Witajcie.
~raven F 12-02-2024 19:06

Kotecek
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:46

Papa
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

myślałam, ze zniknęła na amen
~ulka_black_potter F 30-01-2024 19:45

o, strona jednak ożyła
^N F 29-01-2024 17:11

Uszanowanko
~HariPotaPragneCie F 25-11-2023 14:51

Wiedźma
~Miona F 23-11-2023 00:28

Czarodziej Czarodziej Czarodziej
#Ginny Evans F 22-11-2023 22:07

Duch Duch Duch
~raven F 21-11-2023 20:22

~Miona F 25-10-2023 14:12

hej Uśmiech
#Ginny Evans F 19-10-2023 21:32

Sowa
~TheWarsaw1920 F 24-08-2023 23:06

Duch Duch Duch
~raven F 20-08-2023 23:01

Doszly mnie sluchy, ze sa czarodzieje, ktorzy chcieliby sie wprowadzic do Hogsmeade, a magiczne bariery to uniemozliwiaja. W takiej sytuacji prosze o maila na adres widoczny w moim profilu Uśmiech
^N F 11-08-2023 19:19

Słoneczko
~HariPotaPragneCie F 12-07-2023 20:52

Sowa
#Ginny Evans F 11-06-2023 20:41

hejka hogs! Słoneczko
~Anna Potter F 15-05-2023 03:24

i gościnny naród o czym często nie zdajemy sobie sprawy mówiąc o sobie jak najgorsze rzeczy.

Aktualnie online
Hogsmeade wita:
orehu
jako najnowszego użytkownika!

» Administratorów: 8
» Specjalnych: 61
» Zarejestrowanych: 77,002
» Zbanowanych: 1,625
» Gości online: 324
» Użytkowników online: 0

Brak użytkowników online

» Rekord OnLine: 3086
» Data rekordu:
25 June 2012 15:59
Zobacz temat
Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Forum
» Twórczość Fanów
»» Komnata Złotego Pióra
»»» Na brodę Merlina! (Sharon665 vs raven) [zakończony]
Drukuj temat · Na brodę Merlina! (Sharon665 vs raven) [zakończony]
~raven F
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 07-09-2014 00:34
Troll

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Więzień Azkabanu
Punktów: -1
Ostrzeżeń: 1
Postów: 3,922
Data rejestracji: 03.01.13
Medale:
Medal

Pojedynkują się: Sharon665, raven

forma tekstu: miniaturka
tytuł: Na brodę Merlina!
temat: średniowieczny świat magii
długość: min. 2 strony
elementy obowiązkowe: przynajmniej jeden czarodziej wymieniony w HP, jakieś magiczne stworzenie
elementy zabronione: gospoda
czas oceniania: 7-14 września (zakończenie oceniania o godz. 20:00)
__________________
j.gifs.com/J6PONg.gif




Everything is catching up with me
I awake to find I'm not at all where I should be
And it feels I'm getting to the end
And it's hard to figure out what's real and what's pretend


***


I look inside myself and see my heart is black
I see my red door and it has been painted black
Maybe then I'll fade away and not have to face the facts
It's not easy facin' up when your whole world is black


***


Ten świat to kompilacja chwil, koegzystencja wad, a w nim
My wciąż zadeptujemy się, liczę się tylko ja, nigdy Ty
Ja chcę zatrzymać się
Ten czas może surowy jest, lecz daje więcej, niż zabiera nam
A my realizujemy plan, jutro ważniejsze jest, niż to co jest teraz

Czy wiesz, że teraz jest twój czas, by krzyczeć?
Ten jeden raz niech zadrży świat
Dokładnie teraz trwa twe całe życie
Kolejnych szans chwilowo brak...



ZWYCIĘŻĄ CI, CO NIENAWIŚCIĄ SILNI
SZYDZĄ Z INNYCH




Pytania? Uwagi? Masz głos! Kliknij i przemów:
I am little pieces that were picked up on the way...

I'm not living, I'm just killing time.


Alergia. Na życie.

Edytowane przez raven dnia 15-09-2014 01:31
Wyślij prywatną wiadomość
~raven F
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 07-09-2014 00:36
Troll

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Więzień Azkabanu
Punktów: -1
Ostrzeżeń: 1
Postów: 3,922
Data rejestracji: 03.01.13
Medale:
Medal

Tekst I


Na brodę Merlina!

- Nasz dzielny rycerz biegnie w stronę przeciwnika, bierze zamach i trafia swoim mieczem prosto w serce swojego rywala! - Na niemalże pustej polanie słychać było jedynie głos nastoletniego chłopca i świst miecza przecinającego kukłę wypchaną sianem. Walter przychodził tutaj, gdy czuł, że wzbiera w nim złość, lub gdy po prostu nie miał innego zajęcia. Niestety musiał utrzymywać to w tajemnicy - jego rodzina uważała rycerskie pojedynki za typowo mugolskie zajęcie i zabraniała mu parać się tym. Jednak jego uwielbienie dla tej sztuki walki było większe niż strach przed rodzicami.

***

Rodzice Waltera przeszli wraz z paroma gośćmi, którzy przebywali w ich chacie do osobnej izby, chcąc porozmawiać na osobności. Jednak ich ciekawski syn podążył za nimi, chcąc się dowiedzieć, co takiego chcą omówić w tajemnicy przed resztą rodziny, która teraz raczyła się trunkami alkoholowymi.

- Walter, zaczekaj! - W wykonaniu planu nastolatka przeszkodziła mu Anabelle, czternastolatka, która miała przyszłości zostać jego żoną. Ich małżeństwo miało zakończyć odwieczny spór pomiędzy zwaśnionymi rodami Kingsleyr17;ów i Wittakerów.

- Um... Witaj, Anabelle. Jak ci mija dzień u nas? - Chłopak jak zawsze poczuł się nieco niezręcznie w obecności dziewczyny. Przeczesał palcami włosy, by ukryć zakłopotanie, całkowicie zapominając o tiarze. W efekcie tego ruchu, jego nakrycie głowy spadło na ziemie. Przykucnął, by ją podnieść, a gdy uniósł wzrok zobaczył zgrabną rękę wyciągniętą w jego stronę, by pomóc mu wstać. Przyjął tę pomoc i skinął głową, na znak wdzięczności.

- Dziękuję, znakomicie - odpowiedziała dziewczyna, gdy opanowała chichot. - Tak sobie myślałam... Skoro jesteśmy sobie obiecani, to może spędzilibyśmy razem jedno popołudnie? Znam jedno urocze miejsce niedaleko wioski mugoli, moglibyśmy tam polecieć. Pragnę cię lepiej poznać. - O tym, jak bardzo chciała się z nim gdzie udać, świadczył błysk w jej oku.

- Jak sobie życzysz. Mogę poświęcić ci cały jutrzejszy dzień, jeśli masz na to ochotę. A teraz, jeśli mi wybaczysz, oddalę się na chwilę. - Walter uśmiechnął się ciepło do Anabelle i ucałował na pożegnanie jej dłoń.

Wyszedł przed budynek i podszedł do okna, przez które lepiej słyszał rozmowę za zamkniętymi drzwiami.

- Na brodę Merlina! Przecież wiecie, że nie możemy już dłużej czekać. Robimy to za tydzień. - Przyciszony głos należał do jego ojca.

- Ale czy oby na pewno nie ma innego wyjścia? - Jego ciotka zabrała głos w tej sprawie. Walter coraz bardziej wytężał słuch, z nadzieją, że wyłapie coś więcej z ich rozmów.

- Wiesz dobrze, Ignatio, że nie ma innego rozwiązania. Wychował nas dom Slytherina, powinniśmy postępować wedle jego zasad, zwłaszcza w obliczu niebezpieczeństwa. - Surowy ton głosu jego ojca wskazywał na to, że nie toleruje sprzeciwu. - I proszę cię, żebyś do nas dołączyła. Twój ostatni wynalazek bardzo by nam się przydał. Jak on się nazywał? Proszek Siuu?

- Użyczę wam mojego proszku Fiuu, ale nie obiecuję mojego udziału w tej akcji. Zwłaszcza, że zostałam wychowana zgodnie z zasadami panującymi w Ravenclawie. I nie nalegajcie. I tak czuję, że zbyt wiele robię w tej sprawie. - Ignatia Wildsmitch zwykle była skora do pomocy, dlatego chłopca zdziwiło to, że tym razem nie chciała się w pełni zaangażować w pomoc ojcu. Żałował, że nie udało mu się wcześniej tutaj przyjść, może wtedy wiedziałby coś więcej o tajemniczym planie swojego ojca. Dodatkowo zdziwiło go to, że omawiali to za zamkniętymi drzwiami. Jego rodzice zwykle nie miewali sekretów przed resztą rodziny.

- No to skoro już wszystko mamy uzgodnione, to możemy wrócić do reszty. Tylko pojedynczo i w odstępach, to już i tak jest wystarczająco podejrzane, że wszyscy na raz tutaj przyszliśmy - Matka chłopca, Cornelia, zwykle miała ciepły ton głosu, który ukoiłby każdą ranę na duszy. Każde dziecko na dźwięk jej głosu przestawało płakać i zaczynało się uśmiechać. Jednak teraz głos miała zimny, a nawet smutny. To tym bardziej zmusiło chłopca do zastanowienia.


***

Walter nie chciał pamiętać niczego, co by się wiązało z tamtym feralnym. Uderzał więc mieczem raz po raz w coraz to kolejne kukły, które chwilę przed jego przyjściem były jeszcze drzewami. Za swoją naiwność i wścibskość. Za cierpienie niewinnych. Za odwieczną wojnę między światami czarodziejów i mugoli. I w końcu, za grzechy jego rodziny.

***

Dni mijały, a każdego dnia Walter rozmyślał nad tajemnicą swoich rodziców. Nawet podczas spotkania z Anabelle, przez co mógł przypadkowo urazić Anabelle. Postanowił, że jak tylko cała sprawa się wyjaśni, to wynagrodzi swój brak uwagi na następnym spotkaniu. W czasie tych dni, starał się jeszcze kilka razy podsłuchać tajnych spotkań swojej rodziny, lecz za każdym razem na pomieszczenie było nałożone zaklęcie wyciszające.

Z każdym dniem jego rodzice coraz bardziej podejrzanie się zachowywali. Milczeli przy posiłkach, choć zwykle to był czas na rodzinne rozmowy. Unikali kontaktu wzrokowego z kimkolwiek, jakby się bali, że to może ich zdradzić.

I nadszedł wyczekiwany dzień. W domu Waltera czuć było napięcie. Jego rodzice kręcili się niespokojnie od pomieszczenia do pomieszczenia, a na każde pytanie chłopaka odpowiadali wymijająco. Gdy wysłali go po zioła, postanowił przyczaić się pod domem i zobaczyć, co dalej się stanie.

- Jak myślisz, Cornelio, czy możemy zaufać Ignatii i jej wynalazkowi? - Ojciec chłopaka był wyraźnie zaniepokojony faktem, że miał wejść do kominka z garstką proszku.

- Musimy jej zaufać, Persivalu. Przecież nie wycofamy się w ostatniej chwili, zwłaszcza, że to my wymyśliliśmy ten plan. - Głos matki znów był spokojny i kojący, choć i tak dało się w nim usłyszeć nutkę niepokoju.

Przez kilka następnych minut w izbie nie było słychać nic, prócz stukotu butów i posadzkę. Rozchodziły się one głuchym echem po pomieszczeniu. Sprawiały, że Walter dostał gęsiej skórki, a na jego czole pojawił się pot. Udzielał mu się nastrój rodziców - podenerwowanie i strach, zmieszane z ekscytacją.

- Już czas. - Wydawało się, że od czasu, kiedy ostatni raz ktoś się tam odezwał minęły wieki, kiedy w rzeczywistości minęło zaledwie parę chwil. Chwil pełnych wyczekiwania i emocji. Walter wychylił się trochę ze swojej kryjówki, by zajrzeć przez okno do środka. Widział, jak jego matka bierze garść proszku z glinianej misy, wrzuca go do kominka i niknie w zielonych płomieniach. Niestety, nie był w stanie dosłyszeć słów, które wypowiedziała.

- Na brodę Merlina. - Wypowiedział cicho do siebie te słowa. Słyszał kiedyś o proszku Fiuu, lecz nigdy nie widział, by ktoś go używał.

- Do Hanborough! - Szczęście się uśmiechnęło do Waltera. Persival wypowiedział miejsce, do którego się wybierają na tyle głośno, że chłopak bez problemu to zrozumiał i był pewien, że powinien zrobić to samo, co jego poprzednicy. Wskoczył więc przez okno do izby i podszedł niepewnie do glinianej misy. Proszek w niej nie miał niczego charakterystycznego r11; ot, trochę burego piasku. Jednak skoro to dzięki niemu jego rodzice przed chwilą zniknęli w kominku, postanowił temu zaufać. Wziął garść proszku w rękę i podszedł na chwiejnych nogach do kominka. Przeanalizował jeszcze raz poczynania jego rodziców, zastanawiając się, czy się jednak nie wycofać. Jednak po kilku głębszych oddechach, wrzucił proszek do kominka i wszedł w płomienie.

- Do Hanborough! - Chłopak poczuł dziwne szarpnięcie i chwilę później stał w innym pomieszczeniu, krztusząc się popiołem. Gdy się uspokoił, zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Wydawało mu się, że kiedyś tutaj był. Drewniane meble miały znajomy dla niego kształt, a zapach przypominał mu coś z jego dzieciństwa. Utwierdził się w tym przekonaniu, gdy zobaczył na ścianie obraz przedstawiający jego ciotkę - Ailith. Była osobą, która nie stroniła od podróży i przygód. Niestety, jej pasja pozbawiła ją życia - podczas jednej z wędrówek mugole odkryli jej pochodzenie. Nim zdążyła się zorientować zabrali jej różdżkę. Parę godzin później nie pozostało z niej nic, prócz sterty popiołu i wypalonego koła pośrodku wioski. Walter bardzo się przejął, gdy usłyszał, co ją spotkało. Miał z nią dobry kontakt, zwłaszcza, że różnica wieku między nimi była niewielka. Miał kiedyś nadzieję, że pewnego dnia uda się wraz z nią na jedną z jej wędrówek. Niestety, ten dzień miał już nigdy nie nadejść.

Z otępienia wyrwał chłopaka głos sprzed chaty. Zebrała się tam jego rodzina i znów coś omawiała.

- Wyruszamy za parę minut, jak tylko słońce zajdzie. Starajcie się zostać niezauważeni. I pamiętajcie o co walczymy. - Poza tymi paroma zdaniami wypowiedzianymi przez jego ojca, nikt się nie odzywał. Każdy wyglądał, jakby walczył z własnymi myślami. Bruzdy na ich czole ich postarzały, a przekrzywione tiary smutno zwisały na ich głowach.

***

Ręce Waltera dawały o sobie coraz bardziej znać. Jego miecz, Grzmot, nie należał do najlżejszych, a chłopak od paru godzin wyżywał się na kukłach. W pewnym momencie jego broń wypadła mu z ręki, a ten, próbując ją złapać, rozciął sobie dłoń. Z głębokiego rozcięcia pociekła krew. Ku jego zdziwieniu, przyniosło mu to ulgę. Na chwile porzucił myśli na temat jego rodziny. Wpatrywał się jak zahipnotyzowany w ciecz, która spływała teraz po jego nadgarstku i skraplała się na jego spodnie, pozostawiając rdzawo-czerwone plamy. Plamy, którymi splamiła się jego rodzina.

***

[i]- Incendio. - Walter raz po raz słyszał te zaklęcie. Coraz to kolejne chaty stawały w ogniu, a ludzie biegali wokół, nie wiedząc co się dzieje. Co odważniejsi śmiałkowie brali widły, chcąc poszukać źródła zamieszania, lecz i ich języki ognia szybko doganiały. A chłopak stał na uboczu, nie wiedząc co powinien robić w tej sytuacji. Nogi miał jak z waty, a w oczach miał łzy. Nie miał pojęcia, że jego rodzina jest zdolna do takich czynów. Że jest zdolna przelać tyle krwi, za jedną zbrodnię mugoli. Że jest tak żądna zemsty. I że bestialstwo to ich drugie imię. Nie zwracali uwagi na to, kogo atakują - każdy po kolei stawał się skwarkiem w przeciągu paru minut - czy to kobieta, czy dziecko, czy starzec.

Widząc kolejną osobę, która gorączkowo biegała, by ugasić jakoś ogień, który ją otoczył, by ostatecznie dołączyć do palących się zwłok na ziemi, postanowił coś z tym zrobić. Nie mógł wyczarować wody, bo zdradziłby tym to, że tutaj jest. Jedyne co mógł, to pomóc pojedynczym osobom wydostać się z tego pogorzeliska, by chociaż garstka tych ludzi przeżyła. Pobiegł ile sił w nogach do najbliższej chaty, by poszukać kogoś żyjącego. Zajrzał przez okno do środka i zobaczył tam małą dziewczynkę, na oko pięcioletnią.

- Podejdź do mnie, pomogę ci. - Walter chciał przekonać dziewczynkę, by sama do niego podeszła, lecz strach w jej oczach świadczył o tym, że wzięła go za jednego z podpalaczy. Nie widząc innego wyjścia, chłopak wskoczył przez okno do izby. W chwili, gdy wskoczył do pomieszczenia, z sufitu spadła paląca się belka, prosto na łóżko, na którym siedziała dziewczynka.

- Nie! - Jego krzyk był ostatnim, co słyszał. Wszystkie dźwięki zostały w jednej chwili wygaszone, ogień przestał parzyć, a dym go nie dusił. Patrzył tylko z szeroko otwartymi oczami jak kącik, w którym została uwięziona dziewczynka się podpala. Najpierw pościel, potem materac. Języki ognia były coraz bliżej tej małej istotki, której jeszcze chwilę temu chciał pomóc. Przerażony patrzył, jak dopełnia się dzieło jego rodziny.

I nastała ciemność, która przyniosła mu na chwilę ulgę. Nie widział już dalszych zdarzeń, nikt więcej nie zginął na jego oczach. Nie było krzyków, ani języków ognia pochłaniających coraz to kolejne chaty.

Gdy otworzył oczy, był znów w swojej izbie, leżał w łóżku. Przez chwilę miał nadzieję, że to wszystko było tylko złym snem, że jego rodzice nie dopuścili się takiej zbrodni. Ale niestety, nieliczne pęcherze na jego ciele mówiły same za siebie. Spojrzał na bok i zobaczył tam swojego ojca.

- Dlaczego? - Z trudem wychrypiał te słowo. Patrzył tylko szeroko otwartymi oczyma na osobę, którą kiedyś uważał za wzór do naśladowania, z nadzieją, że wyczyta on z jego spojrzenia wszystkie emocje, które teraz odczuwał -złość, zażenowanie, rozżalenie i strach.

- Kiedyś to zrozumiesz, a teraz odpoczywaj. - Nie taką odpowiedź chciał usłyszeć. Miał nadzieję, że jego ojciec poda mu choć jeden sensowny powód, który by usprawiedliwiał jego występek, a on tylko odpowiedział wymijająco. Walter chciał mu teraz wykrzyczeć w twarz, co o nim myśli, jednak nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Zamiast tego zamrugał, by odgonić łzy i odwrócił głowę do ściany. Nie miał zamiaru patrzeć dłużej na człowieka, który ma na swoim sumieniu tyle niewinnych dusz. Po chwili usłyszał, jak jego ojciec wychodzi.

- To wszystko było w odwecie za zabicie Ailith. - Wystraszył się, gdy usłyszał ten głos. Nie zauważył wcześniej tutaj swojej matki. Jednak nie dał po sobie poznać, że rozmowa na ten temat go jakkolwiek interesuje.


***

Mimo tego, że od tamtego wydarzenia minęło już parę tygodni, Walter wciąż czuł wielki uraz do swojej rodziny. Nie mógł się doczekać rozpoczęcia roku szkolnego, by wreszcie móc opuścić miejsce, które kiedyś uważał za swój dom. Teraz widział w nim tylko budynek zamieszkiwany przez osoby, które teraz są mu całkowicie obce. Chłopak unikał spotkań z rodzicami, w zasadzie widział się z nimi tylko w trakcie posiłków. Jednak oni nie mieli mu tego za złe r11; rozumieli, że przeżył wielki szok i mieli nadzieję, że to tylko kwestia tygodni i kiedyś im ostatecznie wybaczy.

A on nie miał zamiaru tego robić. Patrzył tylko jak krew z jego ręki spływa, kropla po kropli, niczym święta woda, która miała oczyścić ludzi z grzechu.
__________________
j.gifs.com/J6PONg.gif




Everything is catching up with me
I awake to find I'm not at all where I should be
And it feels I'm getting to the end
And it's hard to figure out what's real and what's pretend


***


I look inside myself and see my heart is black
I see my red door and it has been painted black
Maybe then I'll fade away and not have to face the facts
It's not easy facin' up when your whole world is black


***


Ten świat to kompilacja chwil, koegzystencja wad, a w nim
My wciąż zadeptujemy się, liczę się tylko ja, nigdy Ty
Ja chcę zatrzymać się
Ten czas może surowy jest, lecz daje więcej, niż zabiera nam
A my realizujemy plan, jutro ważniejsze jest, niż to co jest teraz

Czy wiesz, że teraz jest twój czas, by krzyczeć?
Ten jeden raz niech zadrży świat
Dokładnie teraz trwa twe całe życie
Kolejnych szans chwilowo brak...



ZWYCIĘŻĄ CI, CO NIENAWIŚCIĄ SILNI
SZYDZĄ Z INNYCH




Pytania? Uwagi? Masz głos! Kliknij i przemów:
I am little pieces that were picked up on the way...

I'm not living, I'm just killing time.


Alergia. Na życie.
Wyślij prywatną wiadomość
~raven F
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 07-09-2014 00:37
Troll

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Więzień Azkabanu
Punktów: -1
Ostrzeżeń: 1
Postów: 3,922
Data rejestracji: 03.01.13
Medale:
Medal

Tekst II


Na brodę Merlina!

Draco Malfoy poczuł mocne uderzenie w tył głowy. Zachwiał się i mocniej chwycił swoją miotłę, by z niej nie spaść. Po chwili jednak ogarnęła go ciemność, a ciało zrobiło się bezwładne. Jedyne, co docierało do jego zmysłów, to ogłuszający ryk kibiców Quidditcha i potężny ból, który promieniował od potylicy na całą czaszkę. Poczuł, jak ześlizguje się z miotły, a on sam zaczyna spadać. Zanim jego drobne ciało uderzyło w ziemię, Draco był już nieprzytomny.

***
Ze stanu nieświadomości wyrwał go przenikliwy ból - teraz już nie tylko głowy. Bolało go właściwie całe ciało, szczególnie prawe przedramię. Zanim Draco otworzył oczy, poczuł zapach wilgotnej trawy i ziemi. W oddali słyszał przerażone krzyki i trzaski. Niepokoiły go krzyki, dochodziły bowiem z oddali, a przy nim nie było nikogo, by przenieść go do skrzydła szpitalnego. Pokonując ból, podniósł głowę, by zobaczyć, co dzieje się za nim. To, co zobaczył, wprawiło go w przerażenie: leżał przy
drodze prowadzącej do zabudowań, które stały w ogniu. Pośród nich kilkunastu ludzi biegało, próbując uciec w popłochu przed postaciami na koniach. Po głośnym przeciągłym gwiździe jeźdźcy skierowali swoje konie w stronę zachodzącego słońca i odjechali. Draco wstał i zrobił kilka kroków w stronę wioski, którą wciąż trawił ogień. Nagle tuż przed nim pojawiła się postać, która wyszła z zarośli: wysoka szczupła dziewczyna ze związanymi niedbale ciemnymi włosami.
- Saerze, ty żyjesz! - wykrzyknęła, najwyraźniej odczuwając ulgę i radość, po czym rzuciła się w jego stronę, by go uściskać. Chłopak nie zdążył zareagować, kiedy usłyszał szelest w zaroślach, z których przed momentem wyszła nastolatka. Odsunął od siebie dziewczynę i natychmiast wyjął różdżkę, którą wyczuł pod poszarpaną szatą. Po chwili stał z różdżką wycelowaną w twarz małej dziewczynki. Jej brudna buzia i wielkie smutne oczy sprawiały przerażające wrażenie.
- Co ty robisz, schowaj to! - krzyknęła nastolatka, wyrwała Draconowi różdżkę i wsunęła ją sobie w rękaw. - Jak ktoś się dowie, że to ty masz Berło Przeznaczenia, to nawet nie będzie się zastanawiał, tylko...
- Co tu się dzieje? - przerwał jej chłopiec.
- Jak to, co się dzieje? To samo, co w całej Anglii - wzruszyła ramionami, zagarniając młodszą z dziewczynek. - Saer, musisz uciekać. Oni tu wrócą. Twoi rodzice nie żyją, a ktoś z Rady Starszych wydał tajemnicę, że to wasza rodzina jest w posiadaniu Berła Przeznaczenia. Masz więc wrogów nie tylko wśród mugoli.
- Ale ja...
- Elena, Sunniva! - na dźwięk grubego męskiego głosu cała trójka odwróciła się w stronę wioski.
- Tatuś! - wykrzyknęła młodsza z dziewczynek i ruszyła biegiem w stronę nadchodzącego mężczyzny. Ten wziął córkę w ramiona i podszedł w miejsce, w którym Draco stał razem z drugą z dziewcząt.
- Chłopcze, dobrze, że żyjesz - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu chłopca. - Nie możesz tu zostać, zbyt dużo ludzi chciałoby cię zabić. Podążaj do Camelotu, tylko tam będziesz bezpieczny. Nie ufaj nikomu i przede wszystkim nie używaj Berła Przeznaczenia.
Draco wyjął swoją różdżkę i przyjrzał się jej. Dopiero teraz zauważył, że to ta sama, której używał Albus Dumbledore. Mężczyzna spojrzał najpierw na różdżkę, potem na poszarpaną szatę chłopaka. Odsunął rękaw, odsłaniając paskudną ranę na przedramieniu Saera i przyłożył do niej końcówkę swojej różdżki. Draco poczuł pieczenie, po chwili jednak z miejscu rany pojawiła się gruba jasna blizna.
- Na razie to musi wystarczyć. Unikaj używania magii wśród ludzi. Powodzenia, chłopcze - mężczyzna popchnął go delikatnie. Zanim Draco zrobił pierwszy krok, poczuł jeszcze jak za szatę szarpie go starsza z dziewczyn.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy - wyszeptała i przytuliła go.
- Chodź, Eleno, nas też czeka daleka droga - ojciec wyciągnął rękę, by objąć dziewczynę ramieniem. Draco tymczasem odwrócił się i odszedł, mając w głowie ogromny mętlik.

***
Po kilku dniach wędrówki Draco dotarł w końcu do zamku Camelot. Postanowił spędzić ostatnią noc na świeżym powietrzu, by ranem spróbować dostać się do środka. Nie wiedział, po co miałby tam iść, ale to była jedyna wskazówka, jaką otrzymał w tym obcym świecie.
O świcie obudziło go delikatne szarpanie za ramię. Draco rozchylił powieki na tyle, na ile pozwalało mu oślepiające słońce. Nad sobą zobaczył rudowłosą dziewczynę, wyglądającą na nieco starszą od niego.
- Czekaliśmy na ciebie - powiedziała śpiewnym głosem i wyciągnęła rękę, by pomóc Draconowi wstać. Chłopak skorzystał z tej pomocy, ale postanowił przemilczeć wszystkie swoje wątpliwości. Pamiętał o ostrzeżeniu mężczyzny, by nikomu nie ufał. Z drugiej strony, nie miał pomysłu na dalsze kroki, więc ta rudowłosa nastolatka mogła wskazać mu, co należy robić. - Chodź, ktoś bardzo chce cię poznać - uśmiechnęła się figlarnie i ruszyła ścieżką prowadzącą do bramy wjazdowej. Draco odczekał chwilę i
ruszył za nią, na wszelki wypadek zaciskając palce na Czarnej Różdżce, ukrytej teraz w rękawie szaty. Po dłuższej chwili dziewczyna zniknęła za zamkową bramą. Kiedy dotarł tam Draco, spodziewał się, że zatrzymają go straże, a on będzie musiał tłumaczyć, kim jest. Nic takiego się nie stało - nikt nawet nie zwrócił uwagi na nastolatka wchodzącego na dziedziniec. Kiedy Malfoy znalazł się po drugiej stronie muru, dziewczyna czekała na niego przy zamkowych wrotach. Kiwnęła niecierpliwie, by się
pospieszył. Już po chwili prowadziła go przez kręte korytarze w głąb zamku. Po jakimś czasie stanęli przed drewnianymi niepozornymi drzwiami. Dziewczyna nacisnęła klamkę i bezszelestnie wsunęła się do komnaty. Draco wszedł za nią, wciąż ściskając różdżkę. Rozejrzał się niepewnie po ogromnym pomieszczeniu. Wyglądało jak sala do eliksirów, transmutacji, obrony przed czarną magią i astronomii w jednym. Nagle, przy jednym z magicznych przyrządów zauważył siwowłosego mężczyznę z fioletową tiarą na
głowie. Na żerdzi tuż obok siedział feniks.
- Dumble... - z jego ust wyrwał się dźwięk, zanim zdołał nad tym zapanować. Mężczyzna odwrócił się, wtedy Draco go rozpoznał. - Na brodę Merlina!
Odpowiedzią był uśmiech, który tak bardzo przywodził na myśl tego przyjaciela szlam, Dumbledore'a.
- Chłopcze, oczyść swe serce ze wszystkiego co złe - Merlin przemówił, jakby odczytywanie myśli było tak proste, jak słuchanie słów wypowiadanych ustami. - Właśnie takie podejście przyniesie zgubę naszym następcom. To, co widziałeś kilka dni temu, to zaledwie początek wielkiej wojny. Świat magii jest zagrożony, nawet jeżeli sądzimy, że mamy przewagę, wielu z nas będzie cierpiało, a ostatecznie będziemy musieli ukrywać się tak, jak ty musiałeś to robić przez ostatnie dni. Już nie tylko
posiadacze Insygniów Śmierci będą zagrożeni. Pokaż mi ją - mężczyzna wyciągnął w stronę Dracona długie pomarszczone palce, a ten machinalnie, jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie, wysunął z rękawa różdżkę i podał ją Merlinowi.
- Pięknar30; - wyszeptał starzec, przesuwając po niej palcami. - Strzeż jej dobrze. Jak cię zwą?
- Saer Scorsone - zanim Draco zdał sobie sprawę, że poza imieniem nie wie niczego o chłopcu, w którego ciało się wcielił, słowa same wypłynęły z jego ust.
- Inicjały takie jak Slytherina, Ślizgońska dusza i potężna magiczna moc, a do tego niepokonana różdżka. Chłopcze, przed tobą wielka przyszłość. Sporo jednak musisz się nauczyć - powiedział, oddając Draconowi różdżkę i odwracając się od niego plecami. - Świat magii jest zagrożony. Mugole coraz bardziej na nas naciskają, ale nie to jest problemem. Nadejdzie czas, i to już niedługo, kiedy sami staniemy do walki przeciwko sobie i trudno będzie to zatrzymać. Już teraz magiczni giną w
bratobójczych pojedynkach, żądni władzy, chwały i majątku. Lada chwila rozpocznie się pościg za Kamieniem Filozofów. To jest misja dla ciebie - mężczyzna zawiesił głos.
- To jakaś pomyłka. Nie rozumiem jak się znalazłem w tym świecie, upadłem i... - w końcu do głosu mógł dojść Draco Malfoy. Chłopak chciał podzielić się swoimi wątpliwościami, uzyskać jakieś wyjaśnienie, ale znów mu przerwano.
- Twoje przybycie zostało przewidziane lata temu. Masz do spełnienia misję i nie będziesz mógł stąd odejść, dopóki zadanie nie zostanie wykonane. Kayla ci pomoże - Merlin machnął ręką w stronę dziewczyny i wrzucił do parującego kociołka coś, co leżało na stole i jeszcze przed momentem na pewno żyło. - Kayla jest mugolaczką, myślę, że powinieneś to wiedzieć.
Draco skrzywił się. Nie dość, że ma jakiś durny sen, to jeszcze okazuje się, że towarzyszy mu w tym wszystkim szlama.
- Nie uda ci się wykonać zadania, dopóki nie pozbędziesz się stereotypów. Wielki Slytherin gardził osobami nieczystej krwi i to doprowadziło do jego zguby. Potrzebujemy mugoli, tak samo jak potrzebujemy mugolaków, im wcześniej to zrozumiesz, tym szybciej wykonasz zadanie i wrócisz do domu.
- Co mam zrobić?
- Odnaleźć Kamień Filozofów.
- Przecież Kamień Filozofów wynalazł Nicolas Flamel, a on żył... jakieś osiem wieków po tobie - Draco zmarszczył brwi.
- Bzdura. Być może go stworzy, ale na pewno nie wynalazł. Kamień Filozofów istnieje od wieków i od wieków jest przedmiotem pożądania wielu. Zniszczenie wszystkich Kamieni uchroni nas przed najgorszym. Jeden z nich znajduje się w Hogwarcie - tam udasz się na końcu. Jeden mam ja - zniszczę go już wkrótce. Artur udał się w podróż do Francji, z której już nie wróci. Po jego śmierci i ja odejdę, wcześniej niszcząc Kamień. Ostatni musisz odnaleźć ty. Dopóki mogę, będę cię uczył, ale lada chwila
będziesz zdany tylko na siebie i na Kaylę. Nadejdzie też czas, kiedy nie będziecie tu mile widziani, dlatego odpowiednio wykorzystaj ten czas, który ci pozostał - Merlin spojrzał na chłopaka badawczym wzrokiem i odszedł, zostawiając go z wielkim nieładem w głowie.
__________________
j.gifs.com/J6PONg.gif




Everything is catching up with me
I awake to find I'm not at all where I should be
And it feels I'm getting to the end
And it's hard to figure out what's real and what's pretend


***


I look inside myself and see my heart is black
I see my red door and it has been painted black
Maybe then I'll fade away and not have to face the facts
It's not easy facin' up when your whole world is black


***


Ten świat to kompilacja chwil, koegzystencja wad, a w nim
My wciąż zadeptujemy się, liczę się tylko ja, nigdy Ty
Ja chcę zatrzymać się
Ten czas może surowy jest, lecz daje więcej, niż zabiera nam
A my realizujemy plan, jutro ważniejsze jest, niż to co jest teraz

Czy wiesz, że teraz jest twój czas, by krzyczeć?
Ten jeden raz niech zadrży świat
Dokładnie teraz trwa twe całe życie
Kolejnych szans chwilowo brak...



ZWYCIĘŻĄ CI, CO NIENAWIŚCIĄ SILNI
SZYDZĄ Z INNYCH




Pytania? Uwagi? Masz głos! Kliknij i przemów:
I am little pieces that were picked up on the way...

I'm not living, I'm just killing time.


Alergia. Na życie.
Wyślij prywatną wiadomość
~Bou F
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 08-09-2014 22:09
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Książe Półkrwi
Punktów: 2195
Ostrzeżeń: 1
Postów: 682
Data rejestracji: 27.04.10
Medale:
Brak

TEKST I:

Pomysł: 4
Realizacja tematu: 4
Ortografia: 3
Styl: 6
Ogólne wrażenie: 7
Razem: 24 punkty

Bardzo spodobał mi się styl opowiadania. Dzięki temu czytało się przyjemnie, mogłam się poczuć jakbym tam była. Pomysł jest prosty, natomiat ciekawy i intrygujący. Błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i literówek nie zauważyłam.

TEKST II:

Pomysł: 5
Realizacja tematu: 5
Ortografia: 3
Styl: 3
Ogólne wrażenie: 5
Razem: 21 punktów

Pomysł jest dosyć oryginalny. Sądzę jednak, że panuje lekki chaos i zamęt. Trudno zorientować się o co chodzi. Podoba mi się natomiast sposób, w jaki postać z "Harry'ego Pottera" została wprowadzona w inny, średniowieczny świat.
__________________
Bou Kotecek Sowa

media.tumblr.com/00cbcb82f4b1147f9ba3262d2bdfc851/tumblr_mtmatfNNo81qgb6q0o1_500.gif

news.mtv.it/files/2014/02/awkward-jenna.png

molpi.org/public/uploads/37b1ddbb9a269ab1ef0686331fe138d199037917.png
Wyślij prywatną wiadomość
~Perzyk F
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 08-09-2014 23:31
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Prefekt Naczelny
Punktów: 739
Ostrzeżeń: 0
Postów: 57
Data rejestracji: 07.09.14
Medale:
Brak

TEKST I:

Pomysł- 3
Realizacja tematu- 3
Ortografia- 4
Styl- 5
Ogólne wrażenie- 4
Razem- 19 punkty

TEKST II:

Pomysł- 6
Realizacja tematu- 6
Ortografia- 2
Styl- 4
Ogólne wrażenie- 8
Razem- 26 punktów
Wyślij prywatną wiadomość
~Nerko F
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 09-09-2014 16:31
Zbanowany

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Więzień Azkabanu
Punktów: -102
Ostrzeżeń: 1
Postów: 68
Data rejestracji: 21.08.14
Medale:
Brak

Tekst I:

Pomysł - 4
Realizacja tematu - 4
Ortografia - 4
Styl - 6
Ogólne wrażenie - 5
Razem: 23 punkty.

Komentarz:

Tekst mi się bardzo podobał, i co ciekawe, jestem pod wrażeniem stylu. Wystarczyło kilka zdań, abym przeniósł się w miejsce przygody Waltera. Co prawda, pojawia się powtórzenie o Annabelle, jednak wydaje mi się, że było one użyte specjalnie dla podkreślenia myśli głównego bohatera, a opisy przeżyć to coś, co lubię Uśmiech

Tekst II

Pomysł - 5
Realizacja tematu - 5
Ortografia - 2
Styl - 3
Ogólne wrażenie - 7
Razem: 22 punkty.

Komentarz:
Tutaj zupełnie jak dla mnie skrajność opisów, zupełne przerzucenie się na coś innego. Ogólnie historia również jest wspaniała, powiązanie Kamienia z Horkruksami (takie nasunęło mi się skojarzenie) bardzo mi się spodobało, jednak to nie wystarczyło na pokonanie I tekstu... Tutaj była jakaś blokada, nie mogłem wyobrazić sobie zdarzeń bohatera, w tamtym tekście wręcz przeciwnie.
__________________
Przepraszam za wszystko, to koniec. Pamiętajcie, nie dopuśćcie do tego, aby strona była ważniejsza od rodziny!
Wyślij prywatną wiadomość
#Ginny Evans F
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 09-09-2014 18:30
Newswoman

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Wybraniec
Punktów: 8057
Ostrzeżeń: 0
Postów: 309
Data rejestracji: 25.08.08
Medale:
Medal Medal

Tekst I

Pomysł- 5
Realizacja tematu- 4
Ortografia- 2
Styl- 6
Ogólne wrażenie- 7
Razem- 24 punktów

Spodobało mi się w tym tekście to, że przez większość czasu główne wydarzenie było niewiadomą, tajemnicą, którą czytelnik próbuje rozwikłać.

Tekst II

Pomysł- 4
Realizacja tematu- 5
Ortografia- 4
Styl- 3
Ogólne wrażenie- 5
Razem- 21 punktów

Nigdy nie wpadłabym na pomysł, żeby przenieść Malfoy'a do średniowiecza, więc plus za oryginalność. Poza tym wprowadzenie Merlina do fabuły było także miłym zaskoczeniem.
Wyślij prywatną wiadomość
~MaFaRa10 F
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 09-09-2014 20:07
Użytkownik

Awatar

Dom: Gryffindor
Ranga: Redaktor Proroka
Punktów: 1030
Ostrzeżeń: 0
Postów: 264
Data rejestracji: 29.04.12
Medale:
Brak

Tekst I

Pomysł- 5
Realizacja tematu- 5
Ortografia- 4
Styl- 6
Ogólne wrażenie- 8
Razem- 28 pkt

Tekst II

Pomysł- 4
Realizacja tematu- 4
Ortografia- 2
Styl- 3
Ogólne wrażenie- 4
Razem- 17* punktów


*raven: post został edytowany ze względu na błąd w obliczeniu sumy punktów za drugi tekst. Wpis nie został usunięty, ponieważ całość została oceniona poprawnie, punkty przyznane w sposób zgodny z regulaminem, a MaFaRa10 pomyliła się jedynie przy ostatecznym sumowaniu punktów.
__________________
"Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich".

Edytowane przez raven dnia 15-09-2014 01:05
dziewczynkawglanach.pinger,pl Wyślij prywatną wiadomość
~TheWarsaw1920 F
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 13-09-2014 22:26
Użytkownik

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Przewodniczacy Wizengamotu
Punktów: 1880
Ostrzeżeń: 0
Postów: 86
Data rejestracji: 06.01.12
Medale:
Medal Medal Medal

TEKST I:

Pomysł- 4
Realizacja tematu- 4
Ortografia- 3
Styl- 4
Ogólne wrażenie- 5
Razem - 20 punktów

TEKST II:

Pomysł- 5
Realizacja tematu- 5
Ortografia- 3
Styl- 5
Ogólne wrażenie- 7
Razem - 25 punktów
__________________
33.media.tumblr.com/037b0c9bce6371f079938d786baacafe/tumblr_nkd8r8bIdD1qbuypqo10_400.gif

mediad.publicbroadcasting.net/p/shared/npr/styles/x_large/nprshared/201405/308627716.jpeg

zmniejszacz.pl/zdjecie/293/3026273_GRAOTRON2.png

Edytowane przez TheWarsaw1920 dnia 13-09-2014 22:41
Wyślij prywatną wiadomość
~Densho F
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 14-09-2014 11:29
Użytkownik

Awatar

Dom: Slytherin
Ranga: Lord
Punktów: 37745
Ostrzeżeń: 2
Postów: 1,722
Data rejestracji: 02.08.11
Medale:
Medal Medal Medal

TEKST I:
Pomysł - 4
Realizacja tematu - 3
Ortografia - 4
Styl - 4
Ogólne wrażenie - 4
Razem - 19 punków

TEKST II:
Pomysł - 5
Realizacja tematu - 6
Ortografia - 2
Styl - 5
Ogólne wrażenie - 8
Razem - 26 punktów
__________________
[...] Za bardzo mi na tobie zależało. Bardziej mi zależało na twoim szczęściu niż na tym, byś poznał prawdę, bardziej na twoim spokoju niż na moim planie, bardziej na twoim życiu niż na życiu innych osób, które mogły je stracić, gdyby cały plan zawiódł. Innymi słowy, zachowałem się tak, jak się tego spodziewał Voldemort po nas, głupcach, którzy kochamy. [...] Co mnie mogło wówczas obchodzić, że w jakiejś mglistej przyszłości zginie nieokreślona liczba bezimiennych, pozbawionych twarzy ludzi i stworzeń, skoro ty byłeś żywy i szczęśliwy tu i teraz? [...]

Albus Dumbledore



s3.favim.com/orig/41/albus-dumbledore-black-and-white-couple-harry-potter-i-love-you-Favim.com-345283.jpg

Edytowane przez Densho dnia 14-09-2014 13:13
Wyślij prywatną wiadomość
~raven F
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 15-09-2014 01:20
Troll

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Więzień Azkabanu
Punktów: -1
Ostrzeżeń: 1
Postów: 3,922
Data rejestracji: 03.01.13
Medale:
Medal

Minął już termin oceniania pojedynku, czas na wyniki!

Tekst I: 157 punktów (49,84%)
Tekst II: 158 punktów (50,16%)

To oznacza, że w pojedynku zwyciężyła raven! Gratulacje (i ogromne podziękowania) należą się również Sharon, tym bardziej, że o zwycięstwie zadecydował zaledwie 1 punkt.

Dziękuję za wszystkie oceny i (a właściwie to zwłaszcza) za Wasze opinie i uwagi zawarte w komentarzach.
__________________
j.gifs.com/J6PONg.gif




Everything is catching up with me
I awake to find I'm not at all where I should be
And it feels I'm getting to the end
And it's hard to figure out what's real and what's pretend


***


I look inside myself and see my heart is black
I see my red door and it has been painted black
Maybe then I'll fade away and not have to face the facts
It's not easy facin' up when your whole world is black


***


Ten świat to kompilacja chwil, koegzystencja wad, a w nim
My wciąż zadeptujemy się, liczę się tylko ja, nigdy Ty
Ja chcę zatrzymać się
Ten czas może surowy jest, lecz daje więcej, niż zabiera nam
A my realizujemy plan, jutro ważniejsze jest, niż to co jest teraz

Czy wiesz, że teraz jest twój czas, by krzyczeć?
Ten jeden raz niech zadrży świat
Dokładnie teraz trwa twe całe życie
Kolejnych szans chwilowo brak...



ZWYCIĘŻĄ CI, CO NIENAWIŚCIĄ SILNI
SZYDZĄ Z INNYCH




Pytania? Uwagi? Masz głos! Kliknij i przemów:
I am little pieces that were picked up on the way...

I'm not living, I'm just killing time.


Alergia. Na życie.

Edytowane przez raven dnia 15-09-2014 01:27
Wyślij prywatną wiadomość
`Sharon665 F
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 15-09-2014 15:24
Moderator (F)

Awatar

Dom: Ravenclaw
Ranga: Lord
Punktów: 15399
Ostrzeżeń: 2
Postów: 198
Data rejestracji: 06.07.12
Medale:
Medal

Myślałam, że przewaga jest nieco większa. Język

Oczywiście gratuluję ci zwycięstwa, raven. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się wziąć udział w jednym pojedynku.

Dołączam się do podziękowań za oceny i opinie. Zwłaszcza za tą drugą część, którą sobie bardzo cenię.
__________________
i49.tinypic.com/snkv88.jpg

Zapraszam do przeczytania mojego FF, drogi Gościu


- Cóż, jeśli będę twoim przyjacielem, to czy powiesz mi jakie jest hasło do dormitoriów Gryffindoru, żebym mógł wślizgiwać się tam i podrzucać Weasleyowi do łóżka martwe zwierzęta?
- Nie!
- Ok, zdradzisz mi wszystkie brudne sekrety Weasleya i Granger, żebym mógł je odpowiednio ubarwić i rozprzestrzenić po szkole?
Harry nie mógł się zdecydować, czy jest przerażony, czy chce mu się śmiać.
- Nie!
- Czy mogę namówić cię, żebyś przeszedł na mroczną stronę?
- N... - zaczął Harry i spojrzał na niego z zakłopotaniem. To, pomimo wszystko, było bardzo poważne pytanie. - A chciałbyś?
Malfoy wydął wargi.
- Niekoniecznie. Chociaż to mogłoby być zabawne.
Harry potrząsnął głową z niedowierzaniem.
I tak, owszem, z pewną dozą rozbawienia. Nikt inny nie miał tak rażąco paskudnego charakteru jak Malfoy, a to, że obnosił się z nim tak bezwstydnie budziło niemal chęć wybaczeniu mu.
- Dobrze - powiedział w końcu Malfoy.
[...]
- Co zwykle robisz ze swoimi przyjaciółmi? - zapytał Harry niezręcznie.
- Mówię im co mają robić, a oni potem odchodzą i zostawiają mnie w spokoju.
- Och... - ten pomysł nie wydawał się Harry'emu zbyt zachęcający.
- Zrobisz to, co ci powiem? - zapytał Malfoy wprost.
- Nie!
- Ech - powiedział Malfoy ponuro.- Cóż... no więc, co ty zwykle robisz z przyjaciółmi?
- Eeee... dużo rozmawiamy, jaki jesteś wstrętny.
- Więc możesz to robić. Traktuję to jako komplement.
'Światło pod Wodą'
Wyślij prywatną wiadomość
Przeskocz do forum:
RIGHT