Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Ulubiony czarny charakter z HP

Dodane przez Alex Verie dnia 02-05-2012 20:00
#165

Lubię większość czarnych charakterów z Potter'a, więc się rozpiszę.
Największą sympatią darzę rodzinę Malfoy (o ile można ich nazwać złymi, po ostatniej części... Zostańmy przy tym, że są źli).

Draco - czemu?
Dracon, jest chyba najbliższą mi postacią z całej serii. Lubiłam go od samego początku, a gdy w Księciu Półkrwi został Śmierciożercą z przymusu za ojca... Zrobiło mi się go żal. Było mi go po prostu szkoda, bo nie dość, że miał na głowie trudną misję od Lorda Voldemorta, Potter go męczył (słusznymi) zarzutami i śledztwami. Kiedy dostał zaklęciem Sectumsempra, po prostu zachciało mi się płakać. Wtedy do końca znienawidziłam Pottera, ale to już inna historia. Draco był wrednym, podłym, aroganckim, sprytnym, rodowitym Ślizgonem, prawdziwym Ślizgonem. To jest historia za co uwielbiam Dracona Malfoy'a.

Lucjusz i Narcyza (razem)- czemu?
Ukształtowali charakter Dracona. Z pozoru tak odmienni, a tacy sami. Lucjusz był często wybuchającym złością, Śmierciożercą, dla którego czysta krew była najważniejsza. Narcyza natomiast, była czasem wywyższającą się, skrytą, opanowaną Ślizgonką, czystej krwi, ze Szlachetnego i Starożytnego Rodu Black. Jednak najważniejsze było dla nich szczęście syna. Gdy Lucjusz trafił do Azkabanu i przydzielono zadanie Draconowi, Narcyza ukazała, że jest troskliwą matką Śmierciożercy. Ciężko więc powiedzieć, że jest zła... Lucjusz był prawdziwym, wiernym Śmierciożercą, którego Czarny Pan przed upadkiem darzył wielkim "zaufaniem", puki nie został "zgładzony" przez Harry'ego Potter'a, a Lucjusz uwierzył, że Lord Voldemort nie żyje. Nie rozwijam więc tematu, bo zaraz wyjdzie, że byli dobrzy.

Uwielbiam też Profesora Severusa Snape'a, chociaż jak wszyscy wiedzą on tak naprawdę nie był zły. Ale, mniejsza z tym, dla mnie on zawsze zostanie czarnym charakterem.

Bellatrix Lestrange, też nie była zła... To znaczy dobra... To znaczy... Ją również darzę dużą sympatią. Ta jej chaotyczna rządza czynienia zła... Ten wielki szacunek do Lorda Voldemorta... Ten spokój w głosie i nagłe wybuchy... Tak, ona jest prawdziwym, złym do szpiku kości Śmierciożercą.

I na koniec Lord Voldemort. Jak go nie lubić, skoro jest głównym czarnym charakterem w książce? Dziedzic Slytherina był potężnym czarodziejem, bardzo potężnym, lecz tak ogarniętym rządzą władzy i nieśmiertelności, że nie widział jak nieistotne, z pozoru, błędy popełnia. Tom Marvolo Riddle, był idealnym, kruczo-czarnym charakterem. Nienawidził mugoli z całego skamieniałego serca i za wszelką cenę starał się wyeliminować ich. Niepozorny Tom Riddle z mugolskiego sierocińca, potem szkolny wzór do naśladowania, później wzorowy pracownik. Umiał zaimponować, zauroczyć, by potem wykorzystać to do swoich celów. Był perfekcyjny, to zło, które nim zawładnęło... Wszystkiego winni byli mugole, którzy traktowali go podle w dzieciństwie, wtedy już pojawiła się w nim iskra nienawiści... Lord Voldemort, Dziedzic Slytherina, Tom Marvolo Riddle - jak kto woli - był wielkim czarodziejem, w którym mała nienawiść z dziecięcych lat urosła do wielkich rozmiarów - tak wielkich by zawładnąć światem.

To tyle, mojego pięknego wykładu o czarnych charakterach. Zaraz się pewnie okaże, że już się wypowiadałam w tym temacie, ale co tam.
Podziwiam wszystkich, którzy to przeczytali...

Edytowane przez Alex Verie dnia 02-05-2012 20:17