Dlaczego Voldemort tak pragnie nieśmiertelności?
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 02 August 2008 22:33
Chciałam, żeby to były rozważania oparte na psychologii :D

Dlaczego Voldemort tak bardzo pragnął nieśmiertelności? Bardzo wymowne były słowa Dumbledore'a w 6 tomie: "Tak spieszno mu było do podzielenia swojej duszy, że nigdy nie starał się zrozumieć potęgi duszy niesplamionej i całej".
Kiedy człowiek tak obsesyjnie i bez wahania decyduje sie na tak przecież drastyczne kroki, to musi mieć swój powód. Moim zdaniem jest to powód na podłożu psychologicznym. Bo przecież czego by nie powiedzieć, to Voldemort BYŁ człowiekiem. Niechcianym, nieszczęśliwym, o odziedziczonych złych skłonnościach, ale jednak człowiekiem. Myślę, że można sie tu przychylić ku teorii, ze powodował nim strach. Ogromny, bezgraniczny, wręcz paniczny lęk przed nieznanym. Myśl o nieśmiertelności nie jest wyłącznością dla Czarnego Pana, bo jak mówi dr Leonard Szafraniec: "Myślę, że w każdym człowieku drzemie marzenie o nieśmiertelności, czy choćby o długowieczności." Ale dodaje on później: "Zwłaszcza kiedy jesteśmy młodzi cale nasze działanie jest ukierunkowane na pozyskiwanie od życia tego co najlepsze, najprzyjemniejsze. W związku z tym nie dopuszczamy do siebie myśli o chorobach, o tym, że może przytrafić nam się coś złego. Odsuwamy je, żeby mieć poczucie wewnętrznego komfortu, silny napęd, motyw do zdobywania określonych celów. Wiadomo, że myślenie negatywne prowadzi często do wycofywania się, do depresji, a wiec unikamy tego, gdy jesteśmy zupełnie zdrowi." Ale Voldemort juz jako młody człowiek nie odsuwał od siebie tej myśli. Z całą pewnością świadczy to o większej inteligencji - od razu zdawał sobie sprawę z tego, ze śmierć jest nieunikniona, wiec postanowił temu zapobiec. Tu właśnie powodował nim strach - przed tym, ze przestanie istnieć. Dla niego egzystowanie w każdej formie było lepsze od śmierci. Wyciągam z tego wniosek (podsuwany również faktem zaprojektowania sobie nazwiska, które ludzie z lękiem wymawiali nawet po jego upadku), że Voldemort przede wszystkim nie mógł znieść myśli, że zostanie zapomniany. Że kiedyś ludzie przestaną o nim mówić. Być może lęk ten był spowodowany jego przeżyciami z dzieciństwa: nigdy nie był kochany, nigdy nie był dla nikogo najważniejszy. Odziedziczył po swoich przodkach niezbyt chwalebne cechy, których nikt nigdy nie próbował kształtować. Pozostawiony sam sobie, okrutnie potraktowany przez los znienawidził świat, który go otaczał. Czuł się kimś wyjątkowym, ale nikt nie podzielał tego zdania. Myślę, że właśnie wtedy wyrósł w nim paniczny strach przed zapomnieniem.
I chociaż jest niewątpliwie najczarniejszym charakterem w powieści, to jednak nie urodził się zły do szpiku kości. Nie ma ludzi, którzy są źli z natury. Nie chodzi mi o jego obronę, raczej o zrozumienie. Bo zrozumienie jest pierwszym krokiem do pogodzenia sie z tym, co jest :)





Nadesłane przez: Marcelina-L
Dodano: listopad 29 2006 18:01:58