Kogo teraz uśmierci Rowling?
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 05 August 2008 18:23
Nad tą kwestią zastanawiam się ostatnimi czasy, kiedy tak sobie przypominam starsze tomy i wydarzenia ze świata Pottera. Postanowiłam stworzyć małą listę potencjalnych ofiar Voldemorta lub śmierciożerców (i w druga stronę - strat, jakie na pewno poniosą poplecznicy Czarnego Pana) z moimi czysto subiektywnymi odczuciami. Przyznaję się, że są one w pewien sposób ukształtowane tymi wszystkim plotkami krążącymi po sieci, jednak postaram się zdać na własne wnioski.

Ostatnio najgłośniej jest o śmierci Harry'ego, ponoć potwierdzonej przez autorkę. Cóż... myślę, że to bujda, swego rodzaju chwyt marketingowy służący wzrostom apetytów na ostatnia część serii. Dlaczego nie uważam, że Harry zginie? Może dlatego, że Harry Potter to jednak seria książek dla dzieci (choć po ostatnich tomach to tego nie widać za bardzo...) i mało baśniową byłaby śmierć tytułowego bohatera. Bo przecież książki o młodym czarodzieju to specyficzna baśń, w której zło przegrywa w ostatecznej walce z dobrem. Tym zwycięstwem dobra ma być oczywiście pokonanie Voldemorta przez Harry'ego, zgodnie z przepowiednią. I po tym wszystkim, po 7 latach przygód, wychodzenia z każdej opresji, Potter miałby zginąć? Czarno to widzę. Poza tym Rowling już bardzo dawno powiedziała, że ma napisany ostatni rozdział książki, w której opisuje losy bohaterów po szkole. Jeśli to prawda, jeśli autorka będzie uczciwa wobec czytelników i włączy go do ostatniego tomu bez zmian, to wierzę, że Harry nie zginie. Dlaczego? Dlatego, że z założenia miała to być seria dla dzieci i raczej nie zakłada się, że w książkach dla młodych czytelników zginie tytułowy bohater. Prawda? Dzieci karmi się teoriami, że dobro naprawdę zawsze wygrywa.

Boję się tylko, że J.K. zabije Pottera by ustrzec się nacisków do pisania kolejnych części. Choć z drugiej strony... Czy naprawdę ludzie nie są aż tak pazerni, by pozbawić się szansy na zarobienie kolejnych milionów?



Pomijając Pottera, który zginie lub nie, to pewne jest właściwie, że umrze ktoś z pozostałych bohaterów. Skoro autorka uśmierciła już Syriusza i Dumbledore'a, to oczywiste jest, że uśmierci kolejne osoby. Kto to będzie?

1. Remus Lupin - pracuje dla Zakonu Feniksa, szpieguje inne wilkołaki. Co będzie, jeśli dowiedzą się, że jest szpiclem? Może dorwą go śmierciożercy, wiedząc, że jest po stronie Dumbledore'a, że jest potężnym czarodziejem, który może być dla nich poważnym zagrożeniem?

Osobiście bardzo tego nie chcę, bo nie wiem, czy nie jestem przywiązana do Lupina bardziej niż do innych bohaterów, teoretycznie ważniejszych i bliższych. Wydaje mi się, że ten nieszczęśliwy człowiek, zmuszony do życia na marginesie społeczeństwa, zasługuje na to, by wieść spokojne, szczęśliwe życie u boku Tonks, z którą zdecydował się w końcu związać.

2. Weasley'owie - Molly lub Artur, a może któryś z braci? Wydaje mi się, że Ginny odpada, jako ta, która już raz uniknęła śmieci z rąk Voldemorta, podobnie jak Bill, który zaatakowany został przez Greybacka. Bliźniacy są zbyt sprytni, by dać się zabić, zresztą zajmują się innymi rzeczami, niż praca dla Zakonu. A rodzice Rona, zwłaszcza Artur, są bardzo narażeni na niebezpieczeństwo... Choć przecież pan Weasley też już ucierpiał, pogryziony przez Nagini. Zostaje pani Weasley - ale czy nie byłoby to zbyt okrutne, zabijać matkę i żonę tak licznej rodziny? Ach, jest jeszcze Percy, który może być w ten sposób ukarany za zdradę rodziny oraz Charlie, ale ten nie jest znaczącą postacią w książce. Poza tym mam w ogóle mieszane uczucia co do Weasley'ów, którzy są dla Harry'ego jak rodzina - jednych rodziców juz stracił, poza tym Chłopiec, Który Przeżył, uratował już ich kilka razy. Czyżby miał zawieść?

3. Severus Snape - właściwie nie wiem, czy zaliczyć go do "dobrych" czy "złych", w obliczu tego, co zrobił... Myślę jednak, że bez względu na to, po której stronie okaże się być, ma on wielkie "szanse" na stratę życia w 7 części. Jeśli naprawdę nigdy nie odszedł od Voldemorta, zginie pewno z rąk Harry'ego, choć mile widziany byłby Neville, który zemściłby się w końcu za te prześladowania... A jeśli Snape rzeczywiście pracował dla Zakonu, to z pewnością dopadną go śmierciożercy, a może i sam Sami-Wiecie-Kto.

Ja wiem, to jest postać tragiczna, postać której wiatr zawsze wiał w oczy, od dzieciństwa, ale... czy naprawdę widzicie dla niego miejsce w świecie bez Voldemorta?

4. Neville Longbottom - sama w to nie wierzę. Ten chłopak zasługuje na szczęście i zwycięstwo, na sukcesy, a nie na śmierć. Jednak z Rowling nigdy nic nie wiadomo...

5. Draco Malfoy - och, załatwiłabym go osobiście... Choć czy na pewno? Czy taki podły charakterek, zwykle chamstwo to dostateczny powód, by umierać? (Ale jaki powód do śmierci miał Syriusz?) Właściwie to kolejna postać tragiczna - musiał wybierać między śmiercią swoją i swoich rodziców, a śmiercią Dumbledore'a. Wybrał wariant bardziej oczywisty, nie wiem właściwie, czy można go tak oceniać jednoznacznie. Z pewnością nie jest jeszcze przegrany...

6. Lucjusz Malfoy - stawiam na niego, bo podpadł i członkom Zakonu i samemu Lordowi Voldemortowi. Niezależnie od tego, co zrobi jego syn, Lucjusz skończy w piachu. Ja tam płakać nie będę.

7. Bellatrix Lestrange - więcej niż pewne. Ale nie jest takie znów pewne, kto załatwi tą... złą panią ;) Niby powinien Harry, ale jest przecież Neville, który stracił przez nią rodziców...

8. Nimfadora Tonks - z racji bycia aurorem ma duże szanse, ale nie wydaje mi się, żeby Rowling odebrałaby Lupinowi kobietę, która chce z nim spędzić resztę życia. Chyba, że zginą oboje... (Boże, uchroń, to moja ulubiona para...)

9. Szalonooki Moody - prawdopodobne, niestety. Ma już swoje lata, refleks nie ten sam, co kiedyś... Zginie w walce moim zdaniem. Choć kto tam wie, może doczeka spokojnej starości i śmierci w fotelu, podczas popołudniowej drzemki?

10. Hagrid - ech, mam nadzieje, że nie. Zwłaszcza, że jego dość ciężko zabić, biorąc pod uwagę to, że w 6 tomie śmierciożercy nie dali mu rady...

11. Minerwa McGonagall lub ktoś inny z nauczycieli - tu nie ma żadnych przesłanek, bo właściwie każdy, kto znajduje się po dobrej stronie, ma "szanse" zginąć.

Celowo zostawiłam tych dwoje na koniec, bo tu jestem właściwie pewna, że nic im się nie stanie, w końcu to książka nie o nich ;)

12. Hermiona Granger i Ron Weasley - nie wiem, czy ktoś w to wierzy w ich śmierć. O ile jeszcze Pottera Rowling może chcieć uśmiercić dla "lepszego efektu", to tych dwoje nijak się ma do tej listy potencjalnych ofiar morderczego pióra pani Rowling. No po prostu zupełnie mi ich śmierć nie leży...

Z drugiej strony... nie wydawało mi się, że może zginąć Syriusz, a o Dumbledorze to już nawet nie myślałam... J.K. potrafi zaskakiwać! (choć ten drugi przecież żyje!;])

Swoją drogą nie uśmiecha mi się, żeby ktokolwiek z ekipy "dobrych" umierał. Dlaczego seria nie może się skończyć w tandetny, hollywoodzki sposób, kiedy giną tylko źli, a dobrzy odnoszą spektakularne zwycięstwa? Może i byłoby to denne, ale czy nie o tym marzy większość fanów? Owszem, krwawe rozprawy ze śmierciożercami, wielkie bitwy, miotane na lewo i prawo zaklęcia... ale od razu kolejne trupy? Nie lepiej byłoby, żeby nikt nie zginął, żeby Dumbledore okazał się żywym, a Syriusz powrócił zza tej kurtyny? Prawdziwie baśniowe zakończenie... Jeszcze ślub Harry'ego z Ginny, Rona i Hermiony, Lupina i Tonks i "żyli długo i szczęśliwie" na koniec.

Wierzy ktoś poza mną, że może być happy end?





Nadesłane przez: TrustNo1
Dodane: marzec 18 2006 16:35:20