Dlaczego Snape kłamie?
Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 05 August 2008 14:42
W rozdziale "Spinner's End" Narcyza i Bellatriks "odwiedzają" Snape'a. Bellatriks zarzuca mu wówczas szpiegostwo i zasypuje pytaniami, a on próbuje odpowiedzieć na wszystkie jej zarzuty. Wszystko tłumaczy bardzo wiarygodnie, ale czytając ten fragment jeszcze raz stwierdziłam, ze w jednej z odpowiedzi Snape skłamał. Bellatriks zapytała Severusa, dlaczego, pomimo tylu okazji nie zabił Pottera, a oto jego odpowiedź:”Przypomnę ci, ze, kiedy Potter po raz pierwszy przybył do Hogwartu krążyło już o nim wiele opowieści, szeptano, ze jest wielkim czarnoksiężnikiem i właśnie, dlatego zdołał przeżyć atak Czarnego Pana. Nawet wielu starych zwolenników Czarnego Pana uważało, ze Potter mógłby się stać sztandarowa postacią, wokół której znowu byśmy sie zgromadzili. Ja też się wahałem, przyznaje i nie miałem najmniejszej ochoty zabić go, kiedy pojawił się sie w zamku. Oczywiście szybko się przekonałem, ze nie ma jakichś nadzwyczajnych uzdolnień. Udawało mu się wywinąć z wielu opresji tylko dzięki odrobinie szczęścia i pomocy bardziej uzdolnionych przyjaciół(...)".

A teraz coś ode mnie: wszyscy się chyba zgodzą, że ta wypowiedz to ewidentne kłamstwo. Wyobrażacie sobie, by Snape mógł kiedykolwiek myśleć o Harrym jako o swoim Panu, osobie, której mógłby służyć tak jak niegdyś Voldemortowi? To jedno wielkie kłamstwo! A czy Lucjusz Malfoy lub jego kumple śmierciożercy także mogli tak pomyśleć? Bardzo wątpię. I jeszcze jedno- przedstawiając Pottera w jak najgorszym świetle Snape działa na niekorzyść Czarnego Pana. Bagatelizuje tu naprawdę niezwykle właściwości Harry'ego, jak umiejętność rozmowy z wężami. Nie wspomina nawet o Turnieju Trójmagicznym, czy tez o tym, ze Potter zniszczył horkruksa Voldemorta już na drugim roku nauki w Hogwarcie. Co Snape chce przez to osiągnąć, przekonując śmierciożerców, ze Harry to miernota, którą nie należy się przejmować. A sam opis złożenia przysięgi. Twarz Snape'a jest kamienna, ale jego ręka lekko drży i wzdryga się przed potwierdzeniem trzeciej frazy słów przysięgi Narcyzy: "I jeśli się okaże konieczne... Jeśli Draconowi się nie powiedzie...(...)czy przysięgasz, ze dokończysz dzieła, które Draconowi zlecił Czarny Pan?" Opis Snape'a, to według mnie opis człowieka, który chce jak najlepiej zagrać swoja role.
Dlaczego w ogóle składa przysięgę? Być może potrzebne jest mu bezwzględne zaufanie śmierciożerców, bo czytamy, ze niektórzy z nich także uważają go za zdrajcę i szpiega. To nie jest bez znaczenia- nie tylko Harry mu nie ufa.
Przeanalizujmy jeszcze jedna sytuacje: moment, gdy wściekły Potter goni Snape'a tuż po "śmierci" Dumbledore'a i wreszcie go dopada. Zauważyliście, ze Harry próbuje rzucić na Snape'a najgorsze zaklęcia, jakie tylko przychodzą mu do głowy. Snape odbija je wszystkie, ale...nie atakuje Potter'a mimo ze ten obrzuca go wyzwiskami, używając słów: tchórz, zdrajca. Wszyscy wiemy jak bardzo Snape jest na to wyczulony, zwłaszcza, jeśli te obelgi rzuca syn Jamesa. Pomimo to nie rzucił on na Harry'ego żadnego zaklęcia niewybaczalnego, co więcej, znów uratował mu życie. Przytoczę tu odpowiedni fragment:
"(...)-Impedi...
Harry jeszcze nie skończył formuły, gdy ugodził go straszliwy ból. Zwalił się na trawę, słysząc czyjś krzyk. Takiego bólu nie wytrzyma, umrze z bólu, oszaleje, Snape zamierza go zamęczyć na śmierć...
- Nie!- Krzyknął Snape i ból natychmiast zanikł. Harry leżał skurczony w trawie, ściskając różdżkę i dysząc ciężko, a gdzieś nad nim Snape wołał:
- Zapomniałeś, jakie mamy rozkazy? Potter należy do Czarnego Pana... mamy go zostawić! Idziemy! Idziemy!"


Potter nawet nie zauważył, ze Snape nie pozwolił go dręczyć. Czy gdyby naprawdę zdradził Dumbledore'a uchroniłby Harry’ego przed klątwa Cruciatus, która przecież zabić go nie może. Nawet, jeśli rozkazem Czarnego Pana było zostawienie Pottera przy życiu, to czy Snape zdrajca nie odbiłby sobie całej nienawiści torturując go sam, bądź pozwalając, by torturowany był przez innych? Przecież, cruciatus w małych dawkach nie może zabić czy spowodować szaleństwa, a założę się, ze za to, co Harry powiedział Snape miał wielka ochotę go pomęczyć. Rowling opisała scenę rzucenia klątwy cruciatus tak jak to widział Harry- tymczasem on nie użył wtedy różdżki i nie pozwolił, by dręczył go ktoś inny. Dalej czytamy, ze zaślepiony nienawiścią Potter dalej próbuje rzucać zaklęcia, które są przez Snape'a odbijane.
Sądzę, że zauważone i opisane przeze mnie wątki świadczą na korzyść Snape'a. Zgodzicie się chyba ze mną, ze gdyby ten człowiek naprawdę był zdrajca nie miałby żadnych obiekcji, by pomęczyć znienawidzonego ucznia paroma klątwami. Jak dla mnie, Snape był w stosunku do Potter'a zadziwiająco łagodny. Co o tym sądzicie?





Nadesłane przez: Lady Snape
Dodane: lipiec 05 2006 10:26:38