---

A u mnie o pierwsze miejsce ubiegają się trzy postacie. Z każdą z nich jestem na swój sposób związana i każdą darzę sympatią.

Bellatriks Lestrange - stary druh, można tak powiedzieć. Już od początku mojej przygody z Potterem wpadła mi w oko, potem, przy czytaniu kolejnych części, lubiłam ją coraz bardziej. W końcu zaczęłam rozumieć tą postać, przyłapywałam się na mimowolnym uśmiechu, gdy pojawiał się wątek z jej udziałem. No i na pewno ma to związek z genialną rolą Heleny Bonham Carter w ekranizacjach książki. Wspaniałe zagranie jakiejś postaci potrafi wpłynąć na gust człowieka.

Lily Evans - hmmm, jakoś nigdy nie zwracałam na nią uwagi, bo i nie było na co - wspomnienie Snape'a w siódmej części, rudowłosa dziewczyna, litująca się nad przyjacielem. Z czasem ją polubiłam, naprawdę. Zaczęłam bardziej zwracać na nią uwagę, zaczęłam wyobrażać sobie jej życie w Hogwarcie. Muszę podkreślić, że lubię pannę Evans, tą rudowłosą nastolatkę, nie matkę Harry'ego. Stanowczo wolę tą młodą Lily. Teraz jest jedną z moich ulubionych postaci.

Luna Lovegood - zdecydowanie najdziwniejsza bohaterka Harry'ego Pottera. Bardzo się z nią utożsamiam. Tak jak ona często chodzę z głową w chmurach (co się kończy punktami na minus za nie wykonywanie poleceń nauczyciela -.-), wierzę w rzeczy zupełnie niemożliwe. To pozwala mi stawiać ją w kręgu moich ulubionych bohaterów.