Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda (2018)

Dodane przez raven dnia 01-12-2018 18:00
#4

ACHTUNG! SPOILERY!
Nie koloruję, bo musiałabym w sumie zamalować ponad pół postu, trudno mi rozgraniczyć, co powinno zostać zamalowane, a co niekoniecznie :uhoh:



Żałuję strasznie, że poszłam do kina nieprzygotowana, bez przeczytania miliona spoilerów i komentarzy fanów. Fakt, że czasem takie rzeczy psują odbiór filmu, ale mnie by tu zdecydowanie pomogły.
Otóż przez cały film z niecierpliwością czekałam. Trudno nawet powiedzieć, na co. Po prostu sobie czekałam... aż film się rozkręci, aż będzie jakieś "bum", punkt kulminacyjny, coś, co sprawi, że powiem "wow"? Nie doczekałam się, podczas sceny z tą ognistą walką z przerażeniem odkryłam, że właśnie przegapiłam film, bo przecież zaraz się skończy, a ja nadal czekam ;)

Zaczęło się super, ta pierwsza scena, z ucieczką Gellerta, trochę wbiła mnie w fotel, a potem to już tak...mdło. Były fajne momenty (chcę niuchacza! Chcę dużo niuchaczy!), zostałam fanką Lety (chociaż skończyło się, jak z większością bohaterów, których polubiłam od pierwszego wejrzenia #ripBoone, #ripSirius, #ripLampo), pokochałam jej mroczą historię, ale jednak odczuwam niedosyt. Moja wina, bo po prostu byłam od samego początku nieodpowiednio nastawiona, spodziewając się nie wiadomo czego. No bo, że przegapiłam pojawienie się na ekranie kolegi z Woodstocku, to to już jest po prostu skandal! Tak więc będę musiała obejrzeć jeszcze raz ten film, kiedy już będzie dostępny w sieci.

Co do teorii dotyczących młodego Credence'a - mam nadzieję, że nie zakombinują, jak z "Przeklętym Dzieckiem". Nie ma opcji, żeby to był syn Percivala, który zmarł jakieś milion lat (30?) przed jego urodzeniem się, więc nie, nie nie! Ale już wiemy, że pani Rowling lubi robić sobie żarty z fanów HP, więc wszystkiego można się spodziewać. Może Percival nadal żyje? Zmieniacze czasu, ucieczka z Azkabanu pod postacią animagiczną, przemiana ojca w jedną z kóz Aberfortha, wszystko jest możliwe w tym pokręconym magicznym świecie. Myślę natomiast, że to tylko manipulacja Grindelwalda. Szkoda, że tak długo trzeba czekać na rozwiązanie tej zagadki. Nie sądzę też, żeby prawdopodobna mogła być teoria Belli Muerte, mając w pamięci, że Percival nie żyje od kilkudziesięciu lat, Kendra nieco krócej, ale jednak też sporo (niejasna pozostaje kwestia, czy scenarzyści nie rąbnęli się z datami, jak w przypadku McGonagall), więc zwyczajnie nie mogli adoptować dziecka swojej córki (Gellert chyba pojawił się w ich życiu już po śmierci Kendry?), a ewentualna ciąża Ariany nie uszłaby uwadze Albusa, a więc zostałaby pewnie wspomniana w którymś momencie. Aberforth by chyba zabił Gellerta, nawet bez użycia magii. Zresztą, o czym my mówimy, Gellert leciał na Albusa, a nie na Arianę :D Chyba, że go uwiodła eliksirem miłosnym ;) Ale z drugiej strony, przecież Gellert pojawił się w ich życiu krótko przed jej śmiercią, nie zdążyłaby nawet donosić ciąży? Własnego pomysłu na temat pochodzenia Credence'a niestety nie mam. Stawiam na manipulację, chociaż nie wątpię, że Gellert miał podstawy, by sobie taką historyjkę wymyślić, jakoś to musiał w miarę logicznie poukładać, żeby móc dyskutować z osobami mającymi wątpliwości, co do jego teorii.

Największy zawód filmu, to Leta popełniająca samobójstwo </3 i Queenie przechodząca na stronę Grindelwalda. Chociaż tutaj jeszcze mam nadzieję na to, że ostatecznie zrobi jeszcze dobrą robotę, jako szpieg albo rebeliantka.

No cóż, po "Zbrodniach..." jest więcej niewiadomych niż wiadomych.


AAAAAALE!!!
OMG, zakochałam się w tym Albusku! :heart: Love, love, muszę odświeżyć "Holiday" ;)