Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [M] Onomatopejowo

Dodane przez Rock_Idiot dnia 21-11-2008 09:52
#1

Opublikowane na mirriel. Daję też tutaj:)
Czekam na kmentarze:)
W końcu muszę poprawić błędy!

Szur, szur

Harry'emu ten dźwięk kojarzył się z utraconym domem. Z szansą, którą stracił. Szelest szczurzego ogona. Suche liście, kruszone przez delikatne łapki gryzonia. Uciekający dowód niewinności Syriusza. Dźwięk, który nie powinien być wtedy słyszany. Ale był. Z jego winy. Nie upilnował Petera. I za to płacili on i jego ojciec chrzestny.

Drap, drap

Dla Rona ten dźwięk oznaczał tylko jedno - Parszywek w końcu obudził się i zaczął coś robić. Chłopak zawsze zastanawiał się, czy jego szczur czasem nie jest gadem i nie zapada w stan hibernacji (tak naprawdę twórczynią tej teorii była Hermiona, ale co mu tam). Jego ukochane zwierzątko nie miało jednego pazurka, ale chłopakowi nie robiło to różnicy. Dziewięcioma da się tak samo ładnie drapać, jak i dziesięcioma.

Szelest kartek

Był to ukochany dźwięk Hermiony. Tuż obok niego inne zmysły odbierały takie bodźce jak faktura delikatnych kartek pod palcami, zapach starych bądź nowych ksiąg i książek. Oczy napawały się gracją i wdziękiem atramentowych liter, układających się w słowa i zdania, niosące w sobie wiedzę, której dziewczyna tak zachłannie łaknęła... Bez niej nie potrafiła żyć.

Świst miotły

Oliver Wood miał w Hogwarcie kilka marzeń. Chciał zdobyć same Wybitne na owutemach, poderwać Katie Bell i "rozkwasić" nos Draconowi Malfoyowi. Ale te wszystkie marzenia przyćmiewał jeden cel, błyszczący na horyzoncie ambicji niczym zorza polarna. Puchar Quidditcha. Oliver nie żałował czasu ani sił, aby zdobyć upragnioną nagrodę. Oliver nie żałował czasu ani sił, aby zdobyć upragnioną nagrodę. Mordercze treningi, odbywające się wczesnym rankiem i późnym wieczorem. Skomplikowane schematy, których nawet on nie rozumiał. A to wszystko po to, aby zobaczyć błysk srebra w rękach drużyny.

Świszczący oddech

Ten dźwięk był dowodem na to, że Syriusz Black nie śniW połączeniu z zimnem, które biło od dementorów, i uczuciem wszechobecnego smutku i nieszczęścia, był on gorszy niż jakikolwiek koszmar. Ale ze snu można się obudzić. A Syriusz z życia obudzić się nie mógł.

Krzyki

Wrzaski torturowanych ofiar. Ich wybałuszone oczy. Wzrok pełen strachu skierowany ku niej. Ślady paznokci, wbijanych w dłonie, podczas gdy ona testowała kolejny wymyślny sposób na zadawanie bólu. Nierozumiejący nic mugole, którzy krzyczeli: To tylko sen!. Och, jak ona to lubiła. Ale to jeszcze nic w porównaniu do uczucia, które ogarniało ją, kiedy z jej różdżki tryskał zielony promień, godząc prosto w serce ofiary, zatrzymując je. Tak, Bellatriks lubiła zabijać...


Pohukiwanie sowy

Ciche pohukiwanie sowy i drapanie mocnych pazurków w szybę. Te dwa dźwięki były dla Albusa Dumbledore znakiem, że przyszedł kolejny list od przyjaciela. Od Grindewalda.
Te listy były dla Albusa ucieczką od zwariowanej siostry, ponurego brata i uczucia samotności. Dzięki Grindewaldowi nie był sam. A może tylko mu się tak wydawało? Każdy z nich miał własne idee, odmienne cele... Czy dwie skrajnie różne osobowości mogą się tak zaprzyjaźnić?
Dla większego dobra - owszem...


Huki i "bumy"

BUM!
Ten dźwięk towarzyszył rudzielcom od... No właśnie, od kiedy? Najprawdopodobniej od zawsze.Tak się jakoś składało, że przy wymyślaniu nowych cukierków, dowcipnych przedmiotów i eliksirów zawsze coś wybuchało. To na pewno nie była ich wina! To była taka... tradycja. Szkoda tylko, że mama tego nie rozumiała. Jednak gdy będą bogaci i kupią jej jakąś nową szmatkę, na pewno im wszystko przebaczy.
Może jednak nie przebaczy podpalonego, rodowego obrusu, który wykorzystali jako szmatę do wycierania eliksirów. Ale tylko, jeśli się dowie.

Pśśśśśśśśś

Pan Artur Weasley kochał ten dźwięk. Wystarczyło pociągnąć za "magiczną" spłuczkę, słychać było Pśśśśś i pojawiała się woda! Ile czasu spędził w szopie, rozbierając ukrywane przed żoną pisuary. Ci mugole byli tacy zmyślni! Nie rozumiał, dlaczego byli nielubiani. Ich życie było takie... Fascynujące.
- Artuuurze! - zawołała pani Weasley.
Artur wyprostował się nad pisuarem z napisem "Próba 519" i poprawił przekrzywione okulary.
Teraz musi iść na obiad. Ale i tak w końcu odkryje tajemnicę spłuczki!

Pochrumkiwanie, gdakanie, miauczenie...

Cholibka, jak on lubił te zwirzaki. Nie rozumiał, dlaczego innie je nie lubili. Uczniowie uciekali, krzycząc na widok milutkiego hipogryfa. Albo sklątek tylnowybuchowych. A one byli takie miluśkie! Po prostu tchórze z tych uczniaków, myślał Hagrid. Bardzo skoczne tchórze. Tylko gumochłonów się nie bali. Choć wymiękali, jak trzeba było nakarmić je sałatą.
- No, to teraz trzeba z Graupkiem pogadać - powiedział Hagrid do siebie i ruszył w stronę Zakazanego Lasu.

____________

To jest mój pierwszy opublikowany tutaj "tfur". Poprosiłabym o wytknięci błędów, żebym mogła je poprawić. Jeśli się spodoba, dopiszę kolejne części.

Pozdrawiam.

Edit:
Dziękuję Villemo (na mirriel) i Dimrilli za wytknięcie błędów.

Edytowane przez Alae dnia 21-02-2009 22:18