Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Kłamstwa i tajemnice (Rozdział 2)

Dodane przez Yennefer dnia 23-11-2008 13:41
#1

ROZDZIAŁ I


W Express Hogwart było bardzo tłoczno. Czarnowłosa dziewczyna z ciężkim bagażem wędrowała po pociągu w poszukiwaniu wolnego przedziału. W końcu znalazła taki, w którym siedziała tylko jedna ruda uczennica z mnóstwem książek wokół siebie.
- Hej, można się dosiąść? Wszędzie pełno i trudno znaleźć miejsce...
- Jasne - odpowiedział beznamiętnie rudzielec.
Usiadła tuż przy oknie i zauważyła stojących na peronie państwa Smith, czyli swoich rodziców. Mama, Penelopa - blondwłosa, niska i nieco otyła kobieta, o miłym usposobieniu - machała jej gorliwie, natomiast tato, Tom - wysoki, szczupły mężczyzna o krótkich, brązowych włosach - uśmiechał się promiennie. Kate była ich adoptowaną córką, lecz nie otrzymała nazwiska Smith, pozostała przy Black. Kate nie znała swoich biologicznych rodziców, a nawet nie wiedziała, co się z nimi stało. Z jakichś nie wyjaśnionych przyczyn jej rodzina nie chciała o tym mówić.
Kate była bardzo ładną, jedenastoletnią dziewczyną. Burza kręconych, kruczoczarnych włosów, zwykle zakrywała bladą twarz o wyraźnych rysach, na której malowały się duże, zielone oczy i krwistoczerwone usta.
Odznaczała się wybuchowym usposobieniem. Miewała szalone pomysły, które przy odrobinie nieszczęścia mogły okazać się niebezpieczne. Nie posiadała rodzeństwa. Żyła normalnie w mugolskiej okolicy, chodziła do podstawówki i miała swe poważne problemy, do czasu aż przyszedł dziwny list z zaproszeniem do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
W tym momencie, zaopatrzona we wszystkie czarodziejskie przyrządy wymienione w liście i przebrana w czarne szaty, siedziała w jednym z przedziałów ekspresu do Hogwartu, gdzie miała rozpocząć swój pierwszy rok nauki. Bała się. Nie wiedziała nic o czarodziejskim świecie, ani nowej szkole. Jakiego powitania należy się spodziewać? Czy się nie ośmieszy, czy da sobie radę...?
- Ej, dobrze się czujesz? - wyrwała ją z rozmyślań rudowłosa dziewczyna. Kate spojrzała na nią i ujrzała kręte, rude loki poskromione czarną opaską i duże, zielone oczy całkiem podobne do jej własnych. Kiwnęła głową, po czym przedstawiła się i podała dłoń nowej koleżance.
- Jestem Lily Evans - odpowiedziała - w tym roku rozpoczynam naukę w Hogwarcie i strasznie się denerwuję. Pochodzę z mugolskiej rodziny i nie mam o niczym zielonego pojęcia... - Kate poczuła, że jednak nie jest sama na tym świecie. Uśmiechnęła się serdecznie do dziewczyny, a ta zrozumiała, że nie jest w stanie jej nic opowiedzieć. Koleżanki rozmawiały ze sobą o różnych sprawach: o tym jak trudno jest zrozumieć pierwiastkowanie, o tym, który z angielskich aktorów jest najprzystojniejszy...
Nagle drzwi przedziału otworzyły się z hukiem i wpadła przez nie wysoka jedenastolatka o blond włosach. Śmiała się w głos, jednak gdy zauważyła Kate i Lily siedzące w fotelach i patrzące na nią ze zdziwieniem, uspokoiła się i przemówiła nieśmiało.
- D-dzień d-dobry... czy... można...?
- Tak, ale tylko wtedy kiedy przestaniesz się idiotycznie chichrać, a zaraz potem wstydzić - odpowiedziała ze śmiechem Kate - Zgoda? Jak się nazywasz?
- Ja? Nazywam się Emma Glass - powiedziała spokojnie. Jej blond włosy idealnie komponowały się z niebieskimi oczami i różowymi usteczkami. Wyglądała jak typowa Barbie, jednak czuło się bijącą od niej sympatię, która nie miała nic wspólnego z wyglądem. Kate i Lily przedstawiły jej się i wznowiły swą rozmowę o Seanie Connerym.
- Jesteście mugolskiego pochodzenia - zauważyła Emma, kiedy Lily zaczęła wymieniać tytuły filmów, w których brał udział Brad Pitt - ja jestem czystej krwi czarodziejką i wiem wszystko o Hogwarcie. - ktoś mógłby pomyśleć, że to przechwałka, jednak patrząc na przejętą dziewczynę Kate pomyślała tylko To super!.
Okazało się, że Emma ma wiedzę dyrektora tej szkoły. Kate i Lily dowiedziały się wszystkiego co tylko można było wiedzieć i stwierdziły jednomyślnie, że chcą należeć do Gryffindoru.

***

W Wielkiej Sali panował chaos. Uczniowie różnych klas wchodzili i zajmowali swe miejsca przy czterech stołach. Kate wraz z Lily i Emmą stały w grupce pierwszaków oczekujących na przydział. Gdy wszyscy zajęli już swe miejsca, na podium przed stołem nauczycieli postawiono krzesło, a na nim wielki obtargany kapelusz. Tuż obok stanęła wysoka kobieta w szkarłatnej szacie i włosach spiętych w kok. Dzięki wszystkowiedzącej Emmie, Kate dowiedziała się iż ta srogo wyglądająca czarownica to profesor McGonagall, specjalizująca się w transmutacji.
- Witam wszystkich uczniów - przemówiła - za chwilę rozpoczniemy Ceremonię Przydziału. Kiedy wypowiem czyjeś nazwisko i imię, dana osoba nakłada Tiarę i siada na stołku.
Kilka osób o nazwiskach rozpoczynających się literą A zostało przydzielonych do domów. Teraz przyszła kolej na...
- Black, Kate! - zdenerwowana Kate spojrzała na koleżanki, które poklepały ją po ramieniu dodając jej odwagi. Wyszła na podium, spojrzała na stół nauczycieli i zauważyła dobroduszny uśmiech brodatego starca. Domyśliła się, że to profesor Dumbledore - wybitny czarodziej władający Hogwartem. Napotkała także, spoczywający na niej, badawczy wzrok profesora o dłuższych, tłustych włosach, ubranego w czarną szatę. Wzdrygnęła się, gdyż przypomniało jej się co Emma mówiła o uczącym w Hogwarcie nauczycielu, przypominającym jego. Nagle poczuła bolesne ukłucie na lewym przedramieniu, w okolicach dziwnego znamienia, które miała tam od urodzenia. Blizna ta przypominała Kate czaszkę z rozwartymi szczękami, z których wyłaniał się wąż... To tylko wyobraźnia - zawsze powtarzali jej rodzice, sądząc najwyraźniej, że to przeraża dziewczynę. Jeżeli tak myśleli to mylili się. Kate lubiła to wyobrażenie, bo... kojarzyło jej się z czymś dobrym... nikomu jednak o tym nie mówiła.
Skrzywiła się i chwyciła rękę w miejscu gdzie znajdował się znak. Spostrzegła zdumione, może nawet przerażone spojrzenie Severusa Snape'a.
Odwróciła wzrok i podeszła bliżej stołka. Usiadła i nałożyła Tiarę na głowę. Nagle kapelusz zeskoczył na podłogę i zaczął się trząść! Wszyscy zamarli i przyglądali się tej scenie. Przerażona Kate mimo woli spojrzała na Snape'a i zobaczyła, że uśmiecha się w zamyśleniu. Skierowała wzrok ku Dumbledore'owi, który ręką pokazał jej by ponownie nałożyła Tiarę. Wysunęła dłonie i chwyciła nadal roztrzęsiony kapelusz. Pogłaskała go pieszczotliwie próbując go uspokoić i ku jej najwyższemu zdziwieniu udało się. Nałożyła go z powrotem na głowę i czekała...

____________________
Hej, to mój pierwszy "tfur", więc proszę o wyrozumiałość. Jak pewnie zauważyliście występuje tu Lily Evans jako 11-latka i Snape jako nauczyciel. Przypominam, że jest to moja historia i nie musi się całkowicie zgadzać z oryginałem. Proszę o wytyczenie błędów. (Podejrzewam, że jest ich sporo, ale naprawdę, z całych sił starałam się ich unikać) Napiszcie, czy jest sens dalej to kontynuować.
PS. Gdzieniegdzie pojawiają się r17, itp. wiem, że to utrudnia czytanie, ale nie umiem tego poprawić :(

Edytowane przez Yennefer dnia 02-01-2009 17:20

Dodane przez Malaga dnia 23-11-2008 14:00
#2


Wszędzie pełno i trudno znaleźć miejscer30;
- Jasne r11; odpowiedział beznamiętnie rudzielec.

Ach, te rii i r30... sama zostałam za nie opieprzona w moim pierwszym tForze ;dd nie mam siły ci tłumaczyć jak zmienić ustawienia w wordzie, ale to można po prostu zmieniać w okienku pisania posta na "..." i "-" ;d

Kate była bardzo ładną, jedenastoletnią dziewczyną. Burza kręconych, kruczoczarnych włosów, zwykle zakrywała bladą twarz o wyraźnych rysach, na której malowały się duże, zielone oczy i krwistoczerwone usta.

Mmm, MeryyySuuuu! <3

ej blond włosy idealnie komponowały się z niebieskimi oczami i różowymi usteczkami. Wyglądała jak typowa Barbie, jednak czuło się bijącą od niej sympatię, która nie miała nic wspólnego z wyglądem.

Mmmm, kolejna MeeeryyySuuuu! <33

Nagle kapelusz zeskoczył na podłogę i zaczął się trząść!

*kwiiiik*

Ogólnie, nie jest źle. Usuń "r11". No, i miejmy nadzieję, że coś zrobisz z tym tekstem, bo jak narazie, jest to jeden z wielu takich samych ff... Poczekamy, zobaczymy.

Dodane przez Yennefer dnia 23-11-2008 14:03
#3

Dzięki, Malago, ale jak mam to usunąć?!

edit: No poprawiłam, mam nadzieję, że teraz lepiej będzie się to czytało :)

Edytowane przez Yennefer dnia 23-11-2008 20:12

Dodane przez Malaga dnia 23-11-2008 14:10
#4

Ech, ciężko to wyjaśnić. przejrzyj tekst i zedytuj go. W miejscu, gdzie w tekście pojawiło się "r11" lub "r30", skasuj to i napisz w edycji postu jeszcze raz. Kurcze, no po prostu zamień te "wordowskie", nieczytelne przez serwer, znaki na normalne. Bo widzisz, word przeinacza trzy kropki ("..." ) w wielokropek. Niby niewielka różnica, ale serwer tego nie czyta. Wiem, że nie wyjasniłam się jasno, ale inaczej nie potrafie ;d

Edytowane przez Malaga dnia 23-11-2008 14:12

Dodane przez Yennefer dnia 23-11-2008 14:30
#5

Ok, spróbuję...

edit: Udało się! Dzięki, Malago. :)

Edytowane przez Yennefer dnia 23-11-2008 14:38

Dodane przez Cee dnia 23-11-2008 14:34
#6

Chciałaś, to masz.

W ekspresie do Hogwartu

Ten ekspres nazywał się Express Hogwart, więc wystarczyło tak napisać. Brzmiałoby to lepiej.

Matka imieniem Penelopa

ojciec imieniem Tom

Przede wszystkim w jednym zdaniu użyłaś dwukrotnie słowa imieniem. Dodatkowo, niepotrzebnie tak mąciłaś: matka imieniem X, ojciec imieniem Y. Wystarczyło: matka, X; ojciec, Y. Poza tym, jak się to czyta, nie brzmi to zbyt fajnie. Jest nieco zbyt oficjalnie, a poza tym niestylistycznie.

nazwiska Green, pozostała przy Black

Ulala, ale kolorowo. Kolorowe parasolki, ratatatata. :D

nawet nie wiedziała co się z nimi stało.

Między wiedziała a co przecinek.

Z jakiś nie wyjaśnionych przyczyn jej rodzina zastępcza nie chciała o tym mówić.

- Nie jakiś, tylko jakichś. Piszesz w końcu w liczbie mnogiej.
- Nie wyjaśnionych razem.
- Rodzina zastępcza? Myślałam, że oni ją adoptowali, a nie przygarnęli do siebie tylko na jakiś czas.

Kate była bardzo ładną, jedenastoletnią dziewczyną. Burza kręconych, kruczoczarnych włosów, zwykle zakrywała bladą twarz o wyraźnych rysach, na której malowały się duże, zielone oczy i krwistoczerwone usta.

Ładnie opisane, ale bohaterka nieco zbyt wyidealizowana.


Nie wiedziała nic o czarodziejskim świecie, ani nowej szkole. Nie wiedziała jakiego powitania należy się spodziewać. Nie wiedziała czy to nie jakaś pomyłka. Nie wiedziała czy da sobie radę, czyr30;

Geez. Nieco przesadziłaś z tym nie wiedziała. :uhoh: Domyślam się, że to było zamierzone, ale co za dużo, to niezdrowo.

Kiwnęła głową po czym przedstawiła się

Między głową a po przecinek. Masz tu do czynienia ze zdaniem podrzędnie złożonym, więc przecinek być musi.

Przyjaciółki

Nie za szybko na przyjaźń? ;d

o tym jak



Napotkała także, spoczywający na niej, badawczy wzrok profesora o dłuższych, tłustych włosach, ubranego w czarną szatę.

Czekaj, czekaj. Czyżbym miała do czynienia z klonem Seva? A może to był Sev? Tylko co on robił w latach szkolnego życia Lily jako profesor? Oo' Ale nie... kolejny akapit, wyjaśnia, że to Snape, więc coś mi tu nie gra. ;d

Jak pewnie zauważyliście występuje tu Lily Evans jako 11-latka i Snape jako nauczyciel.

Dopiero do tego dobrnęłam, a więc rozumiem. ;d

Tak czy inaczej, pisz dalej. Zapowiada się w miarę ciekawie, zobaczymy, co z tego wyniknie. Ładnie opisywałaś ludzi, może nieco wyidealizowanych, ale pomimo wszystkiego miło było to czytać. Ładnie poprowadzona akcja.
Potrzebna będzie Ci jednak beta. Jeśli sobie życzysz, mogę zostać nią ja. [: Jak widzisz, było nieco błędów interpunkcyjnych i stylistycznych i należałoby tego uniknąć na przyszłość.

Edytowane przez Cee dnia 27-12-2008 18:48

Dodane przez Yennefer dnia 23-11-2008 14:43
#7

Bardzo Ci dziękuję, Cee. Zaraz wszystko poprawię. Rzeczywiście, beta przydałaby się i byłoby super gdybyś Ty nią była :)

Dodane przez Kanye dnia 12-12-2008 19:45
#8

- Ej, dobrze się czujesz? - wyrwała ją z rozmyślań rudowłosa dziewczyna. Kate spojrzała na nią i ujrzała kręte, rude loki poskromione czarną opaską i duże, zielone oczy całkiem podobne do jej własnych. Kiwnęła głową, po czym przedstawiła się i podała dłoń nowej koleżance.
- Jestem Lily Evans - odpowiedziała - w tym roku rozpoczynam naukę w Hogwarcie i strasznie się denerwuję. Pochodzę z mugolskiej rodziny i nie mam o niczym zielonego pojęcia... - Kate poczuła, że jednak nie jest sama na tym świecie.


Nie bardzo to rozumie :/ Nie wiem, może źle kapuje, no ale wychodzi na to, że twoja bohaterka ma dwa nazwiska Kate Back i Lily Evans, no bo to ona się bała, no a ta rudowłosa, wychodzi na to, że wcale się nie przedstawiła...

Dodane przez Yennefer dnia 24-12-2008 11:57
#9

Ok, kolejny rozdział. Mam nadzieję, że dobry. Tym razem miałam betę, a nawet dwie :D . Cee i Delirantka wykazały się odwagą i podjęły się sprawdzenia tego oto dzieła. W podziękowaniu za ciężką i męczącą pracę, dedykuję ten rozdział właśnie im. Tak jest dziewczyny, czujcie się zaszczycone! :D
Miłego czytania życzę i proszę o wytyczenie ewentualnych błędów. (Jeżeli w ogóle są :P) Miło by było gdybyście napisali coś o pomyśle ;)


ROZDZIAŁ II


- Nie, to nie możliwe... - powiedziała Kate.
Słyszała mruczenie Tiary: Tak, tak, zdecydowanie. Nie ma o czym mówić. A potem Slytherin!, jednak nadal nie mogła w to uwierzyć. Ona, szlama, miała być w Slytherinie, domu stworzonym dla sprytnych czarownic i czarodziejów czystej krwi? Szlama?, spytała. Oto kolejny argument świadczący o tym, że jesteś urodzoną Ślizgonką, odezwała się Tiara. Fakt, skąd mugolska dziewczyna znała tak obraźliwe dla czarodziejów słowo? Emma o nim nie wspominała... pewnie wstyd jej było je wypowiedzieć.
Kate ze smutkiem rozejrzała się po Wielkiej Sali. Dostrzegła zawiedzione miny Lily i Emmy oraz wypisaną na twarzy Snape'a... satysfakcję? Tak, właśnie tak. Ten wyrośnięty nietoperz ewidentnie cieszył się, że trafiła do jego domu. Widać po nim było, że się tego spodziewał.
Dziewczyna ocknęła się i zrezygnowana powędrowała do stołu Ślizgonów. Usiadła między dwoma drugoklasistami.
- Hej, mała, dlaczego jesteś taka przygnębiona? - zagadnął ją jeden z nich. Kate spojrzała na jego roześmianą twarz o pięknych, niebieskich oczach. - Nazywam się Peter Davis - dodał.
- Aha, super. Ja jestem Kate Black, od dziś Ślizgonka - wypowiedziała te słowa i poczuła nagły przypływ wściekłości.
Zauważyła, że nieopodal, przy stole Krukonów, siedziały dwie dziewczyny, które rozmawiały sobie po cichu, wskazując na nią palcami.
- To było jasne, spójrz na nią - blondwłosa Krukonka odezwała się tak głośno, że trudno było jej nie usłyszeć - Slytherin jest stworzony dla takich upiorzyc, jak ona.
Kate poczuła, jak coś się w niej gotuje. Chciała wstać, podejść do dziewczyny i... zaraz, po co wstawać? Bez żadnego namysłu chwyciła nóż, leżący przy jej talerzu, i rzuciła nim z zadziwiającą siłą. Ostry sztuciec leciał szybko w kierunku blondynki, która nie zdawała sobie z tego sprawy. W ostatniej chwili Kate zorientowała się, że rzuciła niebezpiecznym narzędziem w człowieka. W ułamku sekundy, wstała, wyciągnęła różdżkę i machnęła nią. Nóż zatrzymał się i opadł na ziemię. Przerażona własnym zachowaniem Ślizgonka usiadła. Nie obchodziło ją, jak udało jej się powstrzymać przedmiot. Teraz myślała tylko o tym, że gdyby się nie opamiętała, zabiłaby człowieka!
- To było coś! - zawołał Peter, patrząc na Kate z podziwem. Dziewczyna spostrzegła, że wszyscy Ślizgoni tak na nią spoglądają. Z jednej strony przerażało ją to. Dlaczego nie przeżywają tego tak, jak ona?! Ale z drugiej strony... Uśmiechnęła się. - Zobacz tylko, jak Snape się na ciebie gapi!
Snape? O nie! Widział, co zrobiła! Pewnie wyleci ze szkoły, jeszcze przed końcem Ceremonii Przydziału. Spojrzała na profesora i oczom nie wierzyła. Zobaczyła, jak kiwa głową z uznaniem. Poczuła się... dumna. Nie, to nie jest normalne, nie może się tak czuć! O mało co nie zabiła człowieka! Jednak nadal czuła chlubę. Czuła się ważna i niepokonana.
Profesor Dumbledore patrzył na nią z niepokojem. Najwyraźniej zauważył, że Kate już nie przejmuje się tym, co mogło się stać. Teraz siedziała spokojnie i wysłuchiwała pochwał Ślizgonów. O, tak... to jej się podobało.

Ceremonia Przydziału dobiegła końca. Lily trafiła do Gryffindoru, natomiast Emma do Ravenclavu. Do stołu Słytherinu również dosiadło się kilka osób. Pierwszą z nich była czarnowłosa dziewczyna o niebieskich oczach. Nazywała się Laura Gordon i zdawała się cieszyć z przydziału. Katherine też oswoiła się z tą myślą. Wkrótce obok niebieskookiej Laury zasiadły Sarah Middel i Eva Davis - siostra Petera.
- Witajcie - rozległ się głos dyrektora. - Zanim rozpoczniemy ucztę, pragnę wam przypomnieć o zasadach obowiązujących w Hogwarcie...
Bla, bla, bla... Urodzoną Ślizgonkę nie interesowały już żadne zasady. Nie nawidziła ich. Nie potrafiła przyjąć jasno określonych zasad. Chciała żyć z dnia na dzień, improwizując. Kochała ryzyko, dlatego również nie zamierzała stosować się do regulaminu. Postanowiła, że będzie robić, co i kiedy zechce. Jak kot... tak, właśnie jak kot - niezależne, chodzące własnymi ścieżkami stworzenie. To jest coś...
Kate zauważyła jak bardzo zmieniła się przez te dziesięć minut. Do niedawna była tylko zwykłą dziewczyną o głupich pomysłach, a teraz planowała naprawdę niebezpieczne rzeczy. Dobrze wiedziała, że mogą skończyć się nieszczęściem, czyjąś śmiercią i, co najgorsze, podniecało ją to. Ale teraz już się tego nie bała. Stała się niezależna i bardzo pewna siebie.
Chyba przy tych rozmyślaniach miała nieco nietrzeźwą minę, gdyż po raz drugi tego dnia zapytano ją, czy dobrze się czuje. Kate zorientowała się, że ucztę już rozpoczęto i zabrała się za jedzenie. Nawet nie wiedziała, że była aż tak głodna.

Zaraz po uczcie, powędrowała z resztą Ślizgonów do pokoju wspólnego Slytherinu. Wkroczyła do swego dormitorium i rozpakowała się. Pomieszczenie to musiała dzielić z dwiema dziewczynami z jej roku: Laurą Gordon i Evą Davis. Obydwie były czystej krwi czarodziejkami, ale nie przeszkadzało im towarzystwo mugolaczki. Były to bardzo sympatyczne osoby. Kate zaprzyjaźniła się z nimi z łatwością. Musiała przyznać, że myliła się co do Ślizgonów. Zerwała się z łóżka i powędrowała w kierunku drzwi.
- A dokąd to nasza upiorzyca się wybiera? - zapytała ze śmiechem Laura.
- Do miejsca przeklętego, jak łatwo można się domyślić - odpowiedziała tajemniczo Kate. - Do biblioteki, oczywiście.
- Ach, więc pospiesz się! Już późno. Słyszałaś, co mówił Dumbel. Wiesz, zasady...
- Zasady? Nie zaprzątaj sobie głowy takimi bzdurami - Kate uśmiechnęła się i opuściła dormitorium.
Przeszła przez pokój wspólny w taki sposób, że nie było osoby, która jej nie widziała. Wszyscy zaczęli szeptać i przypominać ten "zaszczytny" incydent z nożem. Kate słuchała dumnie, ale nie zatrzymywała się. Szła pewnym krokiem przed siebie. Wyszła, pozostawiając swych fanów samych i powędrowała w stronę biblioteki. Szła przez pięć minut, aż przypomniała sobie, że to jej pierwszy dzień w Hogwarcie i nie ma zielonego pojęcia, gdzie znajduje się to miejsce.
Nagle zza filara wyskoczył profesor Snape w długiej czarnej szacie, powiewającej niczym skrzydła nietoperza. Kate stała jak wryta i wpatrywała się w mężczyznę.
- Zamierzasz powiedzieć mi, co tu robisz? - zapytał Snape i spojrzał intensywnie na dziewczynę. Ta poczuła się dziwnie. Jakby zakręciło jej się w głowie. Przez moment miała wrażenie, że jej głowę zamieszkuje jeszcze ktoś.
- Ja... wybieram się do biblioteki. Chciałabym wypożyczyć coś i dowiedzieć się więcej o świecie czarodziejów... Tylko trochę się pogubiłam w tych korytarzach - zdołała powiedzieć, kiedy nagłe osłabienie ustąpiło. Oczy Snape'a błysnęły. Kate nie mogła odszyfrować, co to oznacza.
- Pogubiłaś się? - odpowiedział profesor. - To dziwne, bo biblioteka znajduje się tu, za następnym zakrętem - dziewczyna wyczuła, że Mistrz Eliksirów o coś ją podejrzewa, jednak ten zaraz dodał. - Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o czarodziejach, musisz zaglądnąć do działu Ksiąg Zakazanych...
- Ale panie profesorze, ja... - Kate spostrzegła, że w dłoni profesora pojawiło się pióro. Snape chwycił go i wyczarował kartkę, na której coś nabazgrał.
- Proszę - podał jej kartkę. - Idź do pani Pince i daj jej to, a ona poda ci książkę, z której dowiesz się... wszystkiego.
Odwrócił się i poszedł dalej w nieznanym Kate kierunku. Dziewczyna stała w korytarzu z głupią miną i przyglądała się tytułowi książki, którą polecił jej Snape: "Czarna magia i jej działalność"...

***

- Błagam, jeszcze pięć minut... - wymruczała zaspana Kate, która zamiast spać, czytała całą noc książkę. I to nie byle jaką książkę, a księgę zła. Dowiadywała się tyle strasznych, a zarazem interesujących rzeczy, że nie było mowy o spaniu. Wiedziała już wszystko o czarnoksięskich zaklęciach i urokach. Obeznała się z tym, jak należy rzucić odpowiednią klątwę na denerwującego człowieka. Ósmy rozdział opowiadał o bezlitosnym czarnoksiężniku, który nie zawaha się przed niczym... o Lordzie Voldemorcie. Zaimponował Kate. Dokonał wielu odważnych i złych rzeczy. Bardzo złych...
- Nie ma pięciu minut! - wrzeszczała Laura na zmianę z Evą - Za chwilę mamy eliksiry z Gryfonami! Pierwsza lekcja w Hogwarcie! Wstawaj!
- Eliksiry?! - Kate otrzeźwiała nagle - Snape?!
- Tak, jest. Snape uczy eliksirów, a teraz wstawaj!
Laura zamierzała chyba wyciągnąć Kate siłą z łóżka, ale nie musiała, gdyż ta, sama zerwała się i w sekundzie ubrała. Schowała wielką, czarną księgę pod łóżko, zawiesiła ciężką torbę na ramieniu i popatrzyła na dziewczyny, które miały głupie miny.
- Ale ty masz tempo...
- Następnym razem przypomnij jej, że mamy mieć historię magii z przystojnym Binnsem. - powiedziała ze śmiechem Eva. - Ciekawe, czy się tak ucieszy.
Ślizgonki w pośpiechu opuściły dormitorium, a następnie Pokój Wspólny i popędziły do sali eliksirów, w której miała odbyć się lekcja. Udało im się dobiec przed czasem. Tuż przy wejściu do pomieszczenia, Kate spostrzegła rudą Gryfonkę i podeszła do niej.
- O, cześć - powiedziała Lily i wszyscy odwrócili się patrząc na nią.
- Hej, co tam? - Ślizgoni popatrzyli z zaskoczeniem na Kate. Laura i Eva podeszły do niej i zapytały: Co ty wyrabiasz?!, podczas gdy inni zmierzyli ją pełnym pogardy wzrokiem. Upiorzyca nie wiedziała, o co im chodzi, przecież przywitała się tylko z Lily... Ach, przywitała się Gryfonką... O to chodzi, przecież Kate należy do Slytherinu, a Ruda to Griffindoru. Nie mogą się przyjaźnić. Spojrzała na byłą koleżankę i skrzywiła się z odrazą. To bardziej spodobało się jej rówieśnikom. Wiedziała, że nie powinna tego robić, ale musiała. Odkąd dziewczyny zostały rozdzielone między dwa tak różne domy, ich przyjaźń nie mogła trwać.
Kate odwróciła się od Gryfonki i powędrowała z Evą oraz Laurą do klasy, gdzie czekał już Snape. Wszyscy zajęli swe miejsca i wypakowali książki, podczas gdy Mistrz Eliksirów siedział przyglądając się czarnowłosej Ślzizgonce, tak podobnej do... Nagle rozległ się huk. Dochodził on z korytarza tuż przy klasie. Snape wyszedł, by sprawdzić co się dzieje i po chwili przyprowadził jednego bardzo przystojnego Gryfona i Ślizgona... Petera Davisa.
- Dzięki twoim wybrykom, Black, Gryffindor traci piętnaście punktów - Black? Ten przystojniak ma takie samo nazwisko jak Kate... Cóż, jest dość popularne... Peter uśmiechnął się złośliwie, natomiast Gryfon zaczął się tłumaczyć:
- To nie moja wina, panie profesorze - powiedział przez zęby Black. - To Davis zaczął!
- Nie obchodzi mnie twoja zasmarkana wersja wydarzeń r11; zagrzmiał Snape. - Siadać! Obydwoje!
Black i Davis zmierzyli się wzrokiem i usiedli jak najdalej siebie. Profesor spostrzegł, że wszyscy już dotarli i rozpoczął lekcję. Były to zajęcia organizacyjne, więc nie trzeba było robić nic specjalnego. Należało tylko słuchać albo udawać, że się słucha, co ma do powiedzenia Snape. Gdy mężczyzna zakończył nudną jak flaki z olejem lekcję, wszyscy błyskawicznie się spakowali i wyszli. Jedynie Kate ociągała się. Zamierzała podejść do profesora Snaper17;a i... właśnie. I co? Podejdzie i zapyta ze słodkim uśmieszkiem: Dlaczego polecił mi pan czarnoksięską księgę zła?... Właściwie, dlaczego nie? Katherine podreptała do mężczyzny i język uwiązł jej w gardle. Nie miała pojęcia, co powiedzieć. Nie mogła wykrztusić z siebie nawet do widzenia, odwrócić się i odejść. Snape spojrzał na nią i uśmiechnął się. W tym momencie do sali wpadły Eva i Laura.
- Chodź wampirzyco, bo spóźnisz się na transmutację! - zawołała Laura, nie zwracając uwagi na Mistrza Eliksirów, który nadal wpatrywał się w Kate.
- Idę... - odpowiedziała dziewczyna, również nie odwracając wzroku od profesora. - Do widzenia, profesorze.
Odwróciła się i podążyła w stronę drzwi, przy których stały dziewczyny.
- Co ty tam robiłaś - zapytała Eva - Rozmawiałaś z nim? O czym?
- Nie... nie rozmawiałam. Tylko... ja tylko patrzyłam, a on się uśmiechał... - odpowiedziała nieprzytomnie Kate.
- Chora jakaś jesteś - powiedziała Laura. - na mózg!
- Coś w tym jest...

_______
Aha, wydaje mi się, że usunęłam już wszystkie r17, ale gdyby ktoś coś takiego zauważył, to proszę pisać, a poprawię.

Edytowane przez Yennefer dnia 24-12-2008 12:11

Dodane przez Antipoison dnia 27-12-2008 18:05
#10

Okryłam się hańbą, twoja historia (jakkolwiek podobna do wielu innych) o dziwo mnie wciągnęła. Piszesz poprawnie chociaż nie jest to poziom wygórowany.

Denerwuje mnie używanie słowa "wszyscy". Obniża poziom wypowiedzi.
I brakuje mi DYNAMIZMU! Akcja w twoim opowiadaniu dzieje sie bardzo szybko i bardzo 'opisowo'.

Reszta mi się podoba.

Dodane przez Yennefer dnia 28-12-2008 21:20
#11

Okryłam się hańbą

Eee... miło mi.

Denerwuje mnie używanie słowa "wszyscy"

Będę tego unikać.

I brakuje mi DYNAMIZMU!

Postaram się dodać trochę DYNAMIZMU.

Pozdrawiam serdecznie.

Edytowane przez Yennefer dnia 28-12-2008 21:20

Dodane przez Ginny030 dnia 28-12-2008 21:51
#12

Bardzo ciekawe ff . Ogólnie pomysł dobry ale czegoś mi tu brakuje. Ale jest Si ;) ( nie chcący w ankiecie zaznaczyłam to ostatnie 'lepiej daj sobie spokój' jak co to pomyliło mi się a chciałam odp 1 ! )

Dodane przez idejsza dnia 16-10-2009 21:17
#13

super strasznie mnie wciągnęło to ff

Dodane przez idejsza dnia 16-10-2009 21:21
#14

daję W