Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Kłamstwa i tajemnice (Rozdział 2)

Dodane przez Yennefer dnia 23-11-2008 13:41
#1

ROZDZIAŁ I


W Express Hogwart było bardzo tłoczno. Czarnowłosa dziewczyna z ciężkim bagażem wędrowała po pociągu w poszukiwaniu wolnego przedziału. W końcu znalazła taki, w którym siedziała tylko jedna ruda uczennica z mnóstwem książek wokół siebie.
- Hej, można się dosiąść? Wszędzie pełno i trudno znaleźć miejsce...
- Jasne - odpowiedział beznamiętnie rudzielec.
Usiadła tuż przy oknie i zauważyła stojących na peronie państwa Smith, czyli swoich rodziców. Mama, Penelopa - blondwłosa, niska i nieco otyła kobieta, o miłym usposobieniu - machała jej gorliwie, natomiast tato, Tom - wysoki, szczupły mężczyzna o krótkich, brązowych włosach - uśmiechał się promiennie. Kate była ich adoptowaną córką, lecz nie otrzymała nazwiska Smith, pozostała przy Black. Kate nie znała swoich biologicznych rodziców, a nawet nie wiedziała, co się z nimi stało. Z jakichś nie wyjaśnionych przyczyn jej rodzina nie chciała o tym mówić.
Kate była bardzo ładną, jedenastoletnią dziewczyną. Burza kręconych, kruczoczarnych włosów, zwykle zakrywała bladą twarz o wyraźnych rysach, na której malowały się duże, zielone oczy i krwistoczerwone usta.
Odznaczała się wybuchowym usposobieniem. Miewała szalone pomysły, które przy odrobinie nieszczęścia mogły okazać się niebezpieczne. Nie posiadała rodzeństwa. Żyła normalnie w mugolskiej okolicy, chodziła do podstawówki i miała swe poważne problemy, do czasu aż przyszedł dziwny list z zaproszeniem do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
W tym momencie, zaopatrzona we wszystkie czarodziejskie przyrządy wymienione w liście i przebrana w czarne szaty, siedziała w jednym z przedziałów ekspresu do Hogwartu, gdzie miała rozpocząć swój pierwszy rok nauki. Bała się. Nie wiedziała nic o czarodziejskim świecie, ani nowej szkole. Jakiego powitania należy się spodziewać? Czy się nie ośmieszy, czy da sobie radę...?
- Ej, dobrze się czujesz? - wyrwała ją z rozmyślań rudowłosa dziewczyna. Kate spojrzała na nią i ujrzała kręte, rude loki poskromione czarną opaską i duże, zielone oczy całkiem podobne do jej własnych. Kiwnęła głową, po czym przedstawiła się i podała dłoń nowej koleżance.
- Jestem Lily Evans - odpowiedziała - w tym roku rozpoczynam naukę w Hogwarcie i strasznie się denerwuję. Pochodzę z mugolskiej rodziny i nie mam o niczym zielonego pojęcia... - Kate poczuła, że jednak nie jest sama na tym świecie. Uśmiechnęła się serdecznie do dziewczyny, a ta zrozumiała, że nie jest w stanie jej nic opowiedzieć. Koleżanki rozmawiały ze sobą o różnych sprawach: o tym jak trudno jest zrozumieć pierwiastkowanie, o tym, który z angielskich aktorów jest najprzystojniejszy...
Nagle drzwi przedziału otworzyły się z hukiem i wpadła przez nie wysoka jedenastolatka o blond włosach. Śmiała się w głos, jednak gdy zauważyła Kate i Lily siedzące w fotelach i patrzące na nią ze zdziwieniem, uspokoiła się i przemówiła nieśmiało.
- D-dzień d-dobry... czy... można...?
- Tak, ale tylko wtedy kiedy przestaniesz się idiotycznie chichrać, a zaraz potem wstydzić - odpowiedziała ze śmiechem Kate - Zgoda? Jak się nazywasz?
- Ja? Nazywam się Emma Glass - powiedziała spokojnie. Jej blond włosy idealnie komponowały się z niebieskimi oczami i różowymi usteczkami. Wyglądała jak typowa Barbie, jednak czuło się bijącą od niej sympatię, która nie miała nic wspólnego z wyglądem. Kate i Lily przedstawiły jej się i wznowiły swą rozmowę o Seanie Connerym.
- Jesteście mugolskiego pochodzenia - zauważyła Emma, kiedy Lily zaczęła wymieniać tytuły filmów, w których brał udział Brad Pitt - ja jestem czystej krwi czarodziejką i wiem wszystko o Hogwarcie. - ktoś mógłby pomyśleć, że to przechwałka, jednak patrząc na przejętą dziewczynę Kate pomyślała tylko To super!.
Okazało się, że Emma ma wiedzę dyrektora tej szkoły. Kate i Lily dowiedziały się wszystkiego co tylko można było wiedzieć i stwierdziły jednomyślnie, że chcą należeć do Gryffindoru.

***

W Wielkiej Sali panował chaos. Uczniowie różnych klas wchodzili i zajmowali swe miejsca przy czterech stołach. Kate wraz z Lily i Emmą stały w grupce pierwszaków oczekujących na przydział. Gdy wszyscy zajęli już swe miejsca, na podium przed stołem nauczycieli postawiono krzesło, a na nim wielki obtargany kapelusz. Tuż obok stanęła wysoka kobieta w szkarłatnej szacie i włosach spiętych w kok. Dzięki wszystkowiedzącej Emmie, Kate dowiedziała się iż ta srogo wyglądająca czarownica to profesor McGonagall, specjalizująca się w transmutacji.
- Witam wszystkich uczniów - przemówiła - za chwilę rozpoczniemy Ceremonię Przydziału. Kiedy wypowiem czyjeś nazwisko i imię, dana osoba nakłada Tiarę i siada na stołku.
Kilka osób o nazwiskach rozpoczynających się literą A zostało przydzielonych do domów. Teraz przyszła kolej na...
- Black, Kate! - zdenerwowana Kate spojrzała na koleżanki, które poklepały ją po ramieniu dodając jej odwagi. Wyszła na podium, spojrzała na stół nauczycieli i zauważyła dobroduszny uśmiech brodatego starca. Domyśliła się, że to profesor Dumbledore - wybitny czarodziej władający Hogwartem. Napotkała także, spoczywający na niej, badawczy wzrok profesora o dłuższych, tłustych włosach, ubranego w czarną szatę. Wzdrygnęła się, gdyż przypomniało jej się co Emma mówiła o uczącym w Hogwarcie nauczycielu, przypominającym jego. Nagle poczuła bolesne ukłucie na lewym przedramieniu, w okolicach dziwnego znamienia, które miała tam od urodzenia. Blizna ta przypominała Kate czaszkę z rozwartymi szczękami, z których wyłaniał się wąż... To tylko wyobraźnia - zawsze powtarzali jej rodzice, sądząc najwyraźniej, że to przeraża dziewczynę. Jeżeli tak myśleli to mylili się. Kate lubiła to wyobrażenie, bo... kojarzyło jej się z czymś dobrym... nikomu jednak o tym nie mówiła.
Skrzywiła się i chwyciła rękę w miejscu gdzie znajdował się znak. Spostrzegła zdumione, może nawet przerażone spojrzenie Severusa Snape'a.
Odwróciła wzrok i podeszła bliżej stołka. Usiadła i nałożyła Tiarę na głowę. Nagle kapelusz zeskoczył na podłogę i zaczął się trząść! Wszyscy zamarli i przyglądali się tej scenie. Przerażona Kate mimo woli spojrzała na Snape'a i zobaczyła, że uśmiecha się w zamyśleniu. Skierowała wzrok ku Dumbledore'owi, który ręką pokazał jej by ponownie nałożyła Tiarę. Wysunęła dłonie i chwyciła nadal roztrzęsiony kapelusz. Pogłaskała go pieszczotliwie próbując go uspokoić i ku jej najwyższemu zdziwieniu udało się. Nałożyła go z powrotem na głowę i czekała...

____________________
Hej, to mój pierwszy "tfur", więc proszę o wyrozumiałość. Jak pewnie zauważyliście występuje tu Lily Evans jako 11-latka i Snape jako nauczyciel. Przypominam, że jest to moja historia i nie musi się całkowicie zgadzać z oryginałem. Proszę o wytyczenie błędów. (Podejrzewam, że jest ich sporo, ale naprawdę, z całych sił starałam się ich unikać) Napiszcie, czy jest sens dalej to kontynuować.
PS. Gdzieniegdzie pojawiają się r17, itp. wiem, że to utrudnia czytanie, ale nie umiem tego poprawić :(

Edytowane przez Yennefer dnia 02-01-2009 17:20