Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Alan Rickman

Dodane przez Lady Snape dnia 27-07-2009 16:56
#33

Nie chce mi się strzępić klawiatury, bo kiedyś wypowiadałam się już w tym temacie na starym Hogs, a poza tym słów mi brakuje na wyrażenie mojego szacunku dla umiejętności aktorskich, inteligencji i innych wspaniałych przymiotów Rickmana. Może powtórzę to, co kiedyś napisałam, a mianowicie Alana cenię przede wszystkim za:

- elastyczność - nie boi się żadnej roli: klasyka angielska, fantastyka, komedie romantyczne: Alana Rickmana nie można zaszufladkować: wspaniale odnajduje się w każdym gatunku;
- kreację bohaterów - nieśmiały Brandon, przekonujący Rasputin, zimny Snape, słodki Harry: Alan potrafi nadać charakter każdej z granych przez siebie postaci, sprawiając, iż niełatwo o niej zapomnieć;
- przyjęcie roli Severusa Snape'a - znienawidzony (nie tylko przez książkowego Harry'ego lecz także przez rzesze jego młodych fanów) nauczyciel eliksirów z pewnością nie budzi sympatii. Alan Rickman urodził się by zagrać tę rolę!;
- subtelną i stylową kreację postaci pułkownika Brandona - bohatera ukochanych przeze mnie książek Jane Austen;
- promowanie czytelnictwa wśród młodzieży z jedną z moich ulubionych książek w dłoni (Buszujący w zbożu);
- wiarę w książkowego Severusa;
- skromność;
- poczucie humoru;
- ciekawe wywiady;
- wyczyny na deskach teatru;
- umiejętności aktorskie, reżyserskie i...wokalne ; )
- aksamitny głos i nieśmiały uśmiech;
- seksapil;
- wiele innych rzeczy, o których zapomniałam.

Uważam, że ten aktor jest niedoceniany i że miał w życiu dużego pecha jeśli chodzi o role ("Niebezpieczne związki" i "Milczenie owiec" przeszło mu koło nosa), ale cóż, takie jest życie... Na szczęście Tim Burton w pełni docenia jego aktorski potencjał (Sweeney był cudowny, Alicji wprost nie mogę się doczekać). Oby Alan grał nam jak najdłużej, najlepiej u wujka Tima ; )

A tak swoją drogą, ciekawi mnie co się stało z tymi wszystkimi zagorzałymi alanholiczkami, deklarującymi swoją dozgonną miłość do Rickmana, których swego czasu była cała masa na Hogs. Doprawdy interesująca sprawa, żeby nie powiedzieć intrygująca...


Wiele z nich nadal choruje na alanholizm, inne tylko symulowały, ale te prawdziwe nie muszą chyba na każdym kroku dawać dowodów na swoje uzależnienie, bo deklaracje dozgonnej miłości często bywają puste...