Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Okulary

Dodane przez Fantazja dnia 18-12-2008 16:13
#15

Okulary noszę bodajże od trzeciego roku życia, czyli praktycznie od zawsze. Urodziłam się z wadą przeraźliwie dużą - ponad 9 dioptrii na plusie, ostry zez i astygmatyzm. Byłam więc dzieckiem prawie ślepym, które nie potrafiło trafić nawet w drzwi, bo po prostu ich nie widziało. Potem, gdy zdiagnozowano moją wadę, zaczęło się oczywiście leczenie. Leczenie notabene bardzo kosztowne, gdyż w klinice prywatnej zagranicznej, a zważywszy na to, że trwało około siedem lat, aż boję się liczyć, ile w przybliżeniu moi rodzice za nie zapłacili. >.> Jednak żałować tych pieniędzy nie można, bo pomogło. I to cholernie pomogło. Teraz moja wada wynosi około plus 5 dioptrii. Oczywiście nie ma zmiłuj - okulary nosić będę do końca życia, gdyż takiej wady wyleczyć do końca się po prostu nie da. Jednak nie narzekam, bo i tak mam ogromne szczęście. Gdyby zbagatelizowano moją wadę, leczono ją marnie lub, co gorsza, nieprawidłowo, mogłabym teraz nawet nie mieć widzenia przestrzennego.

Cóż, okulary noszę codziennie, zdejmuję je jedynie do spania i na w-f. Nie dlatego, że lubię, bo wcale nie lubię, wręcz nienawidzę, ale bez nich po prostu nie widzę dobrze i wzrok szybko mi się męczy. Nudzę teraz rodziców o soczewki (obym wynudziła!). Nie dość, że byłyby wygodniejsze, to w końcu wyglądałabym jak człowiek. Dużo ładniej jest mi bez okularów i nie wyglądam wtedy tak poważnie jak w nich.

A oprawki mam w kolorze... hmm... coś pomiędzy ciemnożółtym i zgniłą zielenią na zewnątrz, jaśniejszy, stonowany żółty wewnątrz, a obramowania szkieł złote. I wbrew pozorom nie wygląda to źle. xP

Ale najgorsze z tego wszystkiego to są badania wzroku. Wlewają mi wtedy do oczu krople rozszerzające źrenice. Uoeee... Łażenie przez trzy godziny w ciemnych okularach z przymrużonymi do granic powiekami nie jest wcale przyjemne, a gdy do tego dojdzie słońce i niemożność przebywania w tym czasie w cieniu, to wierzcie lub nie, ale można zwariować. -.-'