Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Dzieciństwo Toma Marvolo Riddle'a

Dodane przez polami dnia 22-06-2010 14:57
#63

lea napisał/a:
Z pewnością jego dzieciństwo było trudne, aczkolwiek on się z tym urodził a nie to nabył - zło, obojętność na cierpienie, znęcanie się, okrucieństwo, a dodatkowo wielka moc magiczna. Wszystko to w połączeniu stworzyło jego sylwetkę i przyszłość. Można mu współczuć gdyż Dom Dziecka, nie może być lepszy od normalnego domu, ale nawet usilne wpajanie mu podstawowych wartości człowieczeństwa, poszłoby na marne. Nie ważne, więc gdzie by się urodził, wychował, albo czy jego rodzice by żyli i byli dobrzy-
i tak wyrósł by na mordercę, z lepszą czy gorszą przeszłością.


Naprawdę uważasz, że ludzie rodzą się z takimi przymiotami? Że jedni rodzą się źli a inni dobrzy? Takie podejście w konsekwencji daje takie same wnioski jak to, które Dimrilla określiła jako marksistowskie "Byt określa wiadomość".
Ten wniosek brzmi "Lord Voldemort nie ponosi winy za czynione przez siebie zło, bo
a ) to wina okoliczności
b ) taki się urodził.

Częścią osobowości Toma Riddle'a z pewnością była rozbuchana ambicja, chęć panowania nad innymi, brak wrażliwości na krzywdy innych, ale czy możemy powiedzieć, że z takimi przymiotami się urodził? Moim zdaniem to przesada.

Toma poznajemy jako 11-latka (to najwcześniejsze wspomnienie z jego udziałem, jakie poznaliśmy), ale przecież ten dzieciak już wtedy był traktowany przez los po macoszemu. Nie znał miłości, ale znał poczucie odrzucenia - i to jak dotkliwego, porzucenia przez ojca.

Oczywiście ważne jest to, co zaznaczali Dirmilla i Guardian - okoliczności nie usprawiedliwiają Toma, nie każdy w tych okolicznościach dokonałby takich wyborów jak on. Ostatecznie zło jest kwestią wyboru, pytanie polega na tym, czy Tom miał świadomość, że podejmuje wybór?

Czy zanim trafił do Hogwartu zdawała sobie sprawę, że mógłby postępować inaczej, lepiej? Czy zastanowił się nad tym już w szkole? To moim zdaniem pytania podstawowe. Jeżeli bowiem odpowiedź na nie brzmi nie, to znaczy, że zło popełniane przez Voldemorta nie było jego świadomym wyborem. Oznaczałoby to, że nie wybrał takiej drogi, a jedynie pracował na instynktownych reakcjach walki i zemsty za krzywdę.

Myślę, że zgodzimy się, co do tego, że powodem nienawiści Toma do mugoli było (głównie) porzucenie go przez ojca. Żal, jaki Tom do niego żywił, nie wygasł po popełnionym na własnym ojcu morderstwie (z tego, co wiem o psychologii, to oczywiste, dziwne byłoby, gdyby zabójstwo załatwiło problem).

Zaś jego dążenie do osiągnięcia nieśmiertelności wiązało się po pierwsze ze śmiercią matki, która musiał odbierać jako straszną niezrozumiałą karę za niewiadomo właściwie co (nie jestem pewna czy wiecie, co mam na myśli, mówię o tym uczuciu, kiedy wszystko w środku krzyczy "dlaczego to spotyka właśnie mnie" ), z drugiej zaś strony było powodowane przez potrzebę kontrolowania wszystkiego charakterystyczną dla osób o silnej osobowości, ambicji, pragnieniu władzy, a jednocześnie mało "zakorzenionych", niepewnych siebie, dla osób, które nie mają rodziny i przyjaciół, wsparcia, zaplecza emocjonalnego.

Inną niesprzyjającą prawidłowemu rozwojowi psychicznemu Voldemorta był brak autorytetu. Wydaje się, że zanim poznał Dumbledore'a nikt nie zrobił na nim wrażenia. Zastanawiam się, dlaczego Trzmielowi nie udało się wejść w tą rolę. Myślę, żeto spotkanie było punktem zwrotnym całej historii Voldemorta. Wtedy nastąpiło wahanie i przeważyła druga strona, Dubledore nie stał się dla niego namiastką rodzica (jak to miało miejsce w przypadku Hardego). Dlaczego tak się stało? Nie będę rozwijać tu tego wątku. Faktem jednak jest, że Tom nie znalazł w Hogwarcie ludzi, którzy zastąpiliby mu rodzinę (Harry miał nie tylko Dumledorer17;a, ale też panią Waesley, trudno chyba zaleźć lepszy archetyp matki, Syriusza, braci Weasleyr17;ów i Hermionę, oni wszyscy zapewniali mu to, co w normalnych warunkach daje człowiekowi dom rodzinny)

We wszelkiego rodzaju sierocińcach patologie występują bardzo często, pamiętajmy, że Voldemort był bardzo utalentowanym czarodziejem, miał dużą moc, a także ambicję, żeby dalej się rozwijać. To dlatego stał się tak niebezpieczny, w innym przypadku byłby tylko wyładowującym swoją frustrację na słabszych magicznym odpowiednikiem dresa - strasznego sam na sam w ciemnej uliczce, ale nie terrorystę na skalę światową

To sum up, Voldemort stał się tym, kim się stał, bo podjął takie a nie inne wybory. Uważam jednak, że głównym czynnikiem mającym wpływ na jego wybory były warunki, w jakich się wychowywał. Oczywiście, że nie każdy w takich warunkach stałby się socjopatą, a nie każdy socjopata sterroryzowałby całą Anglię, ziarno padło na podatny grunt, a w pobliżu nie było nikogo, kto zareagowałby zanim nie było za późno. Z przeczytanych przeze mnie odpowiedzi najbliżej mi chyba do zdania Dimrilli, jednak nie byłabym aż tak surowa.


Wiem, że się rozpisałam, ale temat naprawdę mnie interesuje, więc czekam na kontynuację. Mam nadzieję, że komuś będzie się chciało przebrnąć przez te moje wypociny i odpisać ;P