Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wegetarianizm

Dodane przez Delirantka dnia 26-12-2008 13:09
#1

Szukałam, a nie znalazłam. A może przeoczyłam? Hm.
Czym jest wegetarianizm, chyba pisać nie muszę - zapewne większość z Was wie, a kto nie wie wie, wujek Google z pewnością będzie skory pomóc.
Krótka piłka: jesteście wegetarianami, byliście, zamierzacie zostać? A może wręcz odwrotnie - uważacie, że to zupełnie nie dla Was? Dlaczego? Co powiedziała na to Wasza rodzina?
___________________

Ja byłam wegetarianką przez pewien czas - druga, trzecia gimnazjum i pierwsza liceum. Potem sprawy się trochę skomplikowały - zachorowałam sobie trochę poważniej, brakowało mi tam jakichś witamin i miałam niskie ciśnienie (a ja mam ogólnie bardzo, bardzo niskie) no i zostałam zmuszona do przejścia na zwykłą dietę (tak mi lekarz kazał). Ostatnimi czasy, znowu jednak zaprzestałam jedzenia mięsa. Dlaczego tak robię? Przede wszystkim dlatego, że nie wyobrażam sobie jedzenia czegoś, co kiedyś żyło - jadło, wydalało etc. Nie pytajcie o żadne logiczne wytłumaczenie tego - mam po prostu wstręt do mięsa i jedzenie go jest dla mnie męczarnią psychiczną. Jestem również przeciwna zabijaniu zwierząt.
A co na to rodzice? Cóż, jakoś to zaakceptowali.

Dodane przez Rita dnia 26-12-2008 13:16
#2

Wegetarianizm bardzo mnie kusi. Ta idea podoba mi się, nie ukrywam. Fascynuję się nią. Mam mało siły? Może. Wiem, że kiedyś (niedługo) odstawię mięso, bo od bardzo długiego czasu myślę o tym. Z kilka lat już.

Dodane przez Cee dnia 26-12-2008 14:13
#3

jesteście wegetarianami, byliście, zamierzacie zostać?
Pierwsza opcja: jestem, choć z kilkoma przerwami. I będzie to już z szósty miesiąc, odkąd zmieniłam swój sposób żywienia. Odstawiłam mięso i ryby, ale nie uważam, aby złe było spożywanie jajek, miodu, mleka. Nie sądzę, tak jak co poniektórzy wegetarianie, że przez w/w rzeczy zwierzę cierpi jeszcze bardziej. Przecież to nie od człowieka zależy, że krowa domaga się wydojenia, gdy będzie miała za dużo mleka albo że kura znosi jajka, a nie ma koguta, który mógłby je pokryć. Co przyroda daje, można brać, oczywiście w granicach rozsądku. Poza tym, nie zamierzam się katować i rezygnować, bo nawet za bardzo się już przyzwyczaiłam i ciężko byłoby mi je odstawić.
A przeszłam na wegetarianizm głównie dla tego, że uważam, że zwierzę ma po prostu takie samo prawo do życia, jak człowiek. W niczym się od niego nie różni (no, może poza stopniem rozwoju mózgu) - tak samo cierpi. Zresztą, organizm człowieka, mimo że mięso trawi, nie jest aż tak bardzo przystosowany do jedzenia. Poza tym, mięso można zawsze zastąpić innymi produktami bogatymi w białko: soją, fasolą, grochem, a przy tym uratować życie jakiemuś zwierzęciu.
Śmieszą mnie ludzie, którzy mówią, że mięso jest zdrowe. Tak naprawdę chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo zatruwają swój organizm. Aktualnie, mięso jest tak faszerowane różnymi chemikaliami, że szkoda gadać. Oglądałam Uwagę, gdy pokazywano, jak robi się aktualnie wędliny, szynki itd. - 80 % zawartości to praktycznie woda. I to jest zdrowe? Więc jest to nawet kolejny argument, dla którego jestem wegetarianką.

Co powiedziała na to Wasza rodzina?
Mieli pewne... trudności i opory. Wymyślali tysiące powodów - a to, że nie mają mi zamiaru gotować oddzielnie, a to, że mój organizm źle zareaguje na niejedzenie mięsa po tylu latach jedzenia, a to, że mój wegetarianizm będzie udręką dla innych, gdy do kogoś pojadę. Cóż, nic się nie sprawdziło póki co. Przekonałam jednak rodziców i tylko czasem pojęczą, jak coś im nie pasuje. Ale ogólnie w miarę zaakceptowali.

Edytowane przez Cee dnia 27-12-2008 14:22

Dodane przez Guardian dnia 26-12-2008 15:06
#4

aby złe było spożywanie jajek, miodu, mleka. Nie sądzę, tak jak co poniektórzy wegetarianie, że przez w/w rzeczy zwierzę cierpi jeszcze bardziej.
To chyba weganizm byłby, no nie?

Śmieszą mnie ludzie, którzy mówią, że mięso jest zdrowe. Tak naprawdę chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo zatruwają swój organizm. Aktualnie, mięso jest tak faszerowane różnymi chemikaliami, że szkoda gadać. Oglądałam Uwagę, gdy pokazywano, jak robi się aktualnie wędliny, szynki itd. - 80 % zawartości to praktycznie woda. I to jest zdrowe?
Ha! Jak ktoś chce, to może zdobyć mięso "domowej" roboty. Ja mieszkam na wsi i zdobycie takiej kiełbasy, czy nawet zwykłego schabowego nie jest trudne. Bez chemii - krówki czy świnki wyhodowane od życia płodowego, potem okrutnie zabite i przygotowane w domu...

Ja wegetarianinem nie jestem. Nie ukrywam, że fakt mordowania zwierząt mnie otrząsa, ale... mięso mi po prostu smakuje. Nie mam w sobie tyle wytrwałości, żeby porzucić coś co jem niemal od urodzenia (tym bardziej, ze jest to dobre w smaku). Wprawdzie aż tak często tego mięsa nie jem, ale jem. Podziwiam wegetarian nie tylko za pobudki moralne jakimi się kierują, ale i za właśnie tą wytrwałość itd. Co do odmian wegetarianizmu to nic nie mam. Weganie? Jak ktoś chce... Semiwegetarianizm - no nie wiem... W końcu jeśli ktoś jest przeciwny zabijaniu zwierząt, to nie powinien robić wyjątków. Jeśli jednak jest semiwegetarianinem dla zdrowia - no to czemu nie (wtedy to nawet ja mogę być semi ;d). Jedyny rodzaj wegetarianizmu, który mnie odrzuca to frutarianizm. Ale z kolei bardzo podziwiam frutarian za to, że potrafią cieszyć się niejedzeniem tylu rzeczy. Jaka byłaby reakcja w domu? Pewno wszyscy popukaliby się po głowie, ale nikt by mi mięsa na siłę do ust nie wpychał.

Dodane przez Ariana dnia 26-12-2008 15:51
#5

Nie jestem wegetarianką, ale prawie w ogóle nie jem mięsa. Nie sztuką jest o sobie powiedzieć, że jest się wege, bo to jest super i na czasie, ale sztuką jest umieć zastąpić produkty mięsne roślinnymi odpowiednikami. A więc nie - wegetarianką nazwać się nie mogę.

Mięsa po prostu nienawidzę a szczególnie mięsa czerwonego i to jest najprostszy powód dla którego go nie jem. Bierze mnie najzwyklejsze w świecie obrzydzenie na widok kogoś jedzącego mięso. Po drugie jestem osobą, która bardzo (za bardzo) emocjonalnie podchodzi do spraw zabijania zwierząt tylko po to by spełniać własne zachcianki. W domu postrzegana jestem jako swego rodzaju wariatka, bo zwierzęta traktuję na równi z ludźmi (czasami nawet lepiej niż ludzi) a za codzienny sprzeciw jedzenia mięsa raczej nie jestem pochwalana tym bardziej, że wszyscy uważają, że moje ostatnie problemy zdrowotne spowodowane są brakami w diecie.

Śmieszą mnie ludzie, którzy mówią, że mięso jest zdrowe. Tak naprawdę chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo zatruwają swój organizm.


Czy tego chcemy czy nie mięso jest zdrowe, bo bogate jest we wszystkie aminokwasy egzogenne. I trzeba je [mięso] umieć sobie zastąpić. Piszesz o tym, że mięso jest faszerowane substancjami chemicznymi itp. A wiesz co jesz, kiedy kupujesz piękne i dorodne warzywa/owoce? Kiedy idziesz do sklepu i kupujesz różnego rodzaju produkty? Hę? Nie lubię mięsa, ale ten argument akurat jest kiepski, bo to samo można powiedzieć o każdym innym produkcie.

Dodane przez Liondragon dnia 26-12-2008 16:03
#6

Nie wnikając w szczegóły, bez wygłaszania wiekopomnych teorii na temat moralności wespół z dietetyką, napiszę - bez schabowego (pod wieloma postaciami), karkówki (także w różnej formie), boczku (głównie grillowanego), pieczonego kurczaka bądź filetów zeń, szynki w bułce zabieranej do szkoły, i wielu, wielu innych potraw oraz produktów mięsnych - byłoby smutno, nic tylko dobrowolnie oddać się do masarni :<

Skoro istnieją już sobie mali, ładni wegetarianie to niech spożywają kiełki, ździebełka i sojowe flaczki - ich sprawa, życzę smacznego :>

Wiem, jestem zuy :<

Dodane przez Dominika dnia 26-12-2008 16:11
#7

Wegetarianką nie jestem i raczej nigdy nie będę. Myślę, że jestem za bardzo przyzwyczajona do jedzenia mięsa, żeby z niego zrezygnować to po pierwsze. Po drugie przy tym ile ja produktów nie lubię (m.in. większość nabiału, część warzyw itd.) bardzo trudno byłoby mi zastąpić te wszystkie składniki odżywcze z mięsa.

Ale szczerze podziwiam tych, którzy mięsa nie jedzą.

Dodane przez Cee dnia 26-12-2008 16:43
#8

Ha! Jak ktoś chce, to może zdobyć mięso "domowej" roboty. Ja mieszkam na wsi i zdobycie takiej kiełbasy, czy nawet zwykłego schabowego nie jest trudne. Bez chemii - krówki czy świnki wyhodowane od życia płodowego, potem okrutnie zabite i przygotowane w domu...
Też mieszkam na wsi i doskonale zdaję sobie sprawę, że zdobycie czegoś takiego nie jest trudne. Moi rodzice także od czasu do czasu załatwią wieprzowinę czy wołowinę nie ze sklepu, a od kogoś. Co prawda tego nie popieram, ale przyznam - takie mięso jest o wiele zdrowsze. Jednak nie wszyscy mają taki komfort i kupują na codzień mięso ze sklepu, nigdy w życiu nie mieli w ustach 'domowego' mięsa i mówią, że to zdrowe.

Piszesz o tym, że mięso jest faszerowane substancjami chemicznymi itp. A wiesz co jesz, kiedy kupujesz piękne i dorodne warzywa/owoce? Kiedy idziesz do sklepu i kupujesz różnego rodzaju produkty? Hę? Nie lubię mięsa, ale ten argument akurat jest kiepski, bo to samo można powiedzieć o każdym innym produkcie.
Zdaję sobie sprawę, że i piękne owoce czy warzywa są nafaszerowane pestycydami i innego rodzaju chemikaliami. Jednak ja widzę pewną różnicę: mięso człowiek przerabia sam, dodając do środka najprzeróżniejszych świństw itd. A zazwyczaj owoce czy warzywa pryskane są z zewnątrz - więc te środki mogą znajdować się na lub ewentualnie, głównie w przypadku cytrysów, pod skórką tylko i wyłącznie. Dalej nie wnikają. Poza tym, zazwyczaj myje się owoce i warzywa, pozbawiając je tej 'ochrony', jakie dają środki, którymi je pryskano. Ja różnicę widzę i nie uważam, żeby był to kiepski argument. Ale, co kto woli. :]

Edytowane przez Cee dnia 26-12-2008 16:43

Dodane przez Ariana dnia 26-12-2008 18:14
#9

Ja różnicę widzę i nie uważam, żeby był to kiepski argument.


A ja nadal uważam, że był kiepski. Idź do kuchni, otwórz lodówkę lub którąś z szafek wyjmij kilka produktów i sprawdź na etykietach ich skład. Cudownie, prawda? Gdybyśmy myśleli kategoriami, że mamy nie jeść tego, co zawiera środki chemiczne to chyba w ogóle powinniśmy przestać jeść.
A co do tych środków chemicznych to mam pytanie - skąd masz informacje, że nie wnikają do środka? Z tego co mi wiadomo ściany komórkowe zawierają w swojej budowie elementy zapewniające łączność ze środowiskiem zewnętrznym. Poza tym podziemne części roślin nie są pokryte nieprzepuszczalną warstwą kutyny (nie muszę chyba mówić gdzie rośnie jadalna część np. marchewki). Ale szczerze przyznaję, że tego tematu nigdy bardziej nie zgłębiałam, bo względnie mnie to interesuje, więc trudno wypowiadać się dokładnie na temat działania pestycydów i może to, co napisałaś jest prawdą, ale i tak poproszę o źródło. Ja słyszałam jednak np. o badaniach, które pokazały przypadki matek karmiących, w których mleku znajdowały się pestycydy. Mycie owoców i warzyw jest bardzo ważne, ale nie zapewnia pełnej ochrony.
I nie czarujmy się - skoro te cudowne, świecące po trzech dniach szynki są produkowane w taki sposób w jaki są to myślisz, że rolnicy nie stosują żadnych "ulepszaczy"? Istnieje możliwość odżywiania się warzywami czy owocami, które zostały wyhodowane w sposób ekologiczny i istnieją też sposoby pozyskania produktów mięsnych, które nie są ulepszane. Więc mówienie, że nie jem mięsa, bo tam jest dużo środków chemicznych to dla mnie nie jest argument, bo dziś prawie każde produkty są nafaszerowane chemią. Ale co kto woli, jak to ujęłaś.

Edytowane przez Ariana dnia 26-12-2008 18:14

Dodane przez Cee dnia 26-12-2008 18:38
#10

Omawiając tematy o szkodnikach roślin uprawnych, mówiliśmy też na lekcji na temat pestycydów i tego, jak te środki działają na ludzki organizm - i przy okazji, jak temu zapobiegać. Jasno z nich wynikało, że owoce i warzywa należy myć, ponieważ gromadzi się na nich najwięcej pestycydów. I tak właśnie powiedziała nam nasza nauczycielka. Nie podważam jednak Twojej wiedzy i być może to Ty masz rację. Tak czy inaczej, o ile mi wiadomo, pestycydy działają głównie na zewnętrzną część warzywa - jest to napisane chociażby w moim podręczniku. Nie zaprzeczę jednak, że możliwe jest to, że część pestycydów może dostać się głębiej.
Napisałaś o przypadku mleka matki. Nie znam ani tej kobiety, ani szczegółów, więc trudno jest mi wytłumaczyć, jak to napewno było - być może był to swoisty przypadek - kobieta nie myła owoców czy warzyw; mało jest takich ludzi na świecie?

lewis napisał/a:
to sprowadza się częściowo do kwestii mojej wiary
Kwestii wiary, mówisz? A to ciekawe. O ile mi wiadomo, Biblia nie była przeciwna wegetarianom. Przecież w biblijnym ogrodzie Eden, według wyobrażeń, wszystkie zwierzęta oraz ludzie mieli się żywić roślinami i nikt nie był temu przeciwny. Zresztą, można przytoczyć masę innych fragmentów z Pisma Świętego na temat wegetarianizmu, chociażby:
I rzekł Bóg: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem". Rdz 1, 29
I jeszcze słowa z jednej ze stron internetowych, która w zasadzie może całkowicie obalić Twoją tezę (?):
Kilka proroctw, na przykład Izajasza (Iz 11, 6-9), zapowiada powrót do wegetariańskiego świata, gdzie wilk, jagnię, lew, krowa, niedźwiedź, wąż, małe dziecko - wszyscy będą żyli ze sobą w pokoju. Chrześcijanie będący wegetarianami uważają, że powinniśmy dążyć do świata żyjącego w harmonii - taką wizję świata miał Izajasz. Powinniśmy spróbować żyć zgodnie z tym, co nauczał nas Jezus w modlitwie: "Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie". (Mt 6,10).
No tak, rzeczywiście Twoja wiara jest bardzo przeciwna niezabijaniu zwierząt w celu ich jedzenia.

Edytowane przez Cee dnia 26-12-2008 18:55

Dodane przez Lavanda dnia 26-12-2008 18:46
#11

LOL, lewis, a kto Ci powiedzial, ze wszyscy musza isc za masa i dostosowywac sie do ''porzadku naturalnego''? Nie, ze sie rzucam, ale denerwuje mnie takie debilne komentowanie osobistych wyborow. Aha, i to ''lansowanie mody przez pseudo wrazliwcow''... widac powierzchownie podchodzisz do tematu. Nie wysilaj sie zeby odpowiedziec.
Co sie tyczy mnie to od paru miesiecy nie jem praktycznie miesa. Na poczatku bylo obrzydzenie, ktore utrzymuje sie do dnia dzisiejszego, na sam widok. Odchodzilam przy kazdym obiedzie od diety ustalonej przez mojego lekarza. Po prostu nie moglam sie przemoc do zjedzenia tego. Potem, ktoregos dnia widzialam w telewizji jak traktuja takie zwierzeta przeznaczone na rzez i poustawianie ich w plastikowych pojemnikach na polkach sklepowej chlodni, a przede wszystkim jak je zabijaja... Nie wiem, to jest silniejsze ode mnie.

Edytowane przez Lavanda dnia 26-12-2008 18:51

Dodane przez Ariana dnia 26-12-2008 19:50
#12

Jasno z nich wynikało, że owoce i warzywa należy myć, ponieważ gromadzi się na nich najwięcej pestycydów. I tak właśnie powiedziała nam nasza nauczycielka. Nie podważam jednak Twojej wiedzy i być może to Ty masz rację. Tak czy inaczej, o ile mi wiadomo, pestycydy działają głównie na zewnętrzną część warzywa


Nie powiedziałam, żeby nie myć owoców i warzyw. Powiedziałam tylko, że to nie zapewnia pełnej ochrony. Nie mówmy tu o podważaniu mojej wiedzy, bo jak powiedziałam, jest ona raczej niewielka z tego zakresu. I oczywiście ja nie podważam tego, co powiedziała Twoja nauczycielka, bo na pewno jest ode mnie mądrzejsza i pestycydy faktycznie oddziałują głównie na zewnętrzne części, ale do środka na pewno jakieś się dostają.

A co do badań - to nie był jeden przypadek. Nie znam dokładnie wyników tych badań, ale wiem, że takie były i jak będzie mi się chciało mogę tego poszukać.

Za punkt honoru obrałam sobie nieodpowiadanie na posty lewisa, ale złamię ten punkt: chcesz to jedz mięso nawet pięćdziesiąt razy na dzień, ale błagam Cię, błagam nie chodź i nie denerwuj innych, bo naprawdę nóż mi się w kieszeni otwiera, jak czytam Twoje wypowiedzi. Twój sposób zwracania na siebie uwagi jest po prostu żałosny. Mógłbyś to wreszcie zrozumieć.


Natomiast tłuste mięsa dużo tłuszczu.


Człowiek powinien jeść mięso raz, góra dwa razy w tygodniu. I to jakieś chude mięso a nie ociekające w tłuszcz. Istnieje coś takiego jak cholesterol, kolego.

Lewis a Tobie się w dupie nie przewróciło? No wiesz... komputery i te sprawy - kiedyś ludzie tego nie mieli...
Nie musisz odpowiadać, bo ja już powiedziałam wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat i też nie zamierzam się już tutaj wypowiadać a nie interesuje mnie to, co tam Tobie się znów uroi i objawi.

Edytowane przez Ariana dnia 26-12-2008 20:05

Dodane przez Itka dnia 26-12-2008 20:23
#13

Już od prawie roku nie jem mięsa. To było moje zeszłoroczne - noworoczne postanowienie, poparte tygodniami przemyśleń, zgłębiania wiedzy na temat wegetarianizmu, rozważaniami "za" i "przeciw".

To był naprawdę długi proces, wiele wtedy paskudnych rzeczy się naoglądałam, zupełnie wyklarowałam swoje poglądy odnośnie traktowania zwierząt, okrucieństwa ludzi i totalnego braku wrażliwości w tej kwestii.

Nie będę się tu rozpisywać nad wszystkimi powodami, dla których zrezygnowałam ze spożywania produktów mięsnych, bo to bezsensowne.

Lavanda napisał/a:
Potem, ktoregos dnia widzialam w telewizji jak traktuja takie zwierzeta przeznaczone na rzez

Od dziecka, kiedy trafię na program tego typu, artykuł, zdjęcia w Internecie, coś we mnie pęka. Nie jestem w stanie pojąć, jak można wyprawiać takie rzeczy z żywymi istotami i potem patrzeć w lustro i innym w oczy.

Dominika napisał/a:
Myślę, że jestem za bardzo przyzwyczajona do jedzenia mięsa, żeby z niego zrezygnować

Też tak myślałam, ale to nieprawda.

Uważam, że skoro cywilizacja i technika są teraz na tak wysokim poziomie, że bez trudu można nabyć produkty, które z powodzeniem zastąpią wartości odżywcze, znajdujące się w mięsie, nie ma potrzeby zabijać zwierząt. I - dajcie spokój - można żyć bez jedzenia mięsa...

lewis napisał/a:
Kiedyś w czasie wojny, po wojnie, za komuny ludzie głodowali, był głód

Hmm... O ile dobrze mi się wydaje, teraz takiego problemu nie ma. Jeśli zaistnieje, będziemy rozmawiać inaczej. Rozumiem, co masz na myśli, wiele razy słyszałam, że w dupie mi się poprzewracało... Ale jakoś z tym żyję i wiesz, co? Nawet dobrze się czuję.

Kiedy powiedziałam mamie, że nie jem mięsa, zrobiła mi taką awanturę, że odechciało mi się wracać na weekend do domu. Tato zmierzył mnie takim wzrokiem, że osłabłam i postukał się w głowę. Babcia popatrzyła na mnie, jakby niewiele życia mi już pozostało. Przyjaciółka uznała, że to chwilowy kaprys.

Jeszcze jedno muszę napisać, choć i tak moja litania mnie przeraża. B)

Tak to już bywa na świecie, że kotki i pieski są do kochania, a krówki i świnki do jedzenia... Autorką tego właśnie filozoficznego stwierdzenia jest moja przyjaciółka. Na szczęście napisała mi to na gg, a zobaczyć miałyśmy się za tydzień i zdążyłam ochłonąć.

Edytowane przez Itka dnia 26-12-2008 20:28

Dodane przez Taka jedna dnia 26-12-2008 20:30
#14

Tak jak Itka (tyle, że w innym czasie) postanowiłam jako zaminę noworoczną odstawić mięso. Dużo o tym czytałam, oglądałam wiele programów o zwierzętach przeznaczonych na rzeź. Z jednej strony bardzo chcę wytrwać w swoim postanowieniu, a wiem, że to nie będzie proste, bo mam mięsożerną rodzinę :) A z drugiej strony obawiam się, bo od małego byłam przyzwyczajona do spożywania mięsa. Rosołu nie odstawię, bo jak? Lubię jajecznicę, a jak pomyślę, że jajko to taki kurczak któremu się nie powiodło to robi mi się słabo. No i jak tu wytrzymać? Ale chcę. Mam nadzieję, że za rok tu napiszę, że się udało :)

Dodane przez Thilde dnia 26-12-2008 20:36
#15

~lewis całkowicie się z Tobą zgadzam wegetarianizm moim zdaniem jest jednym z wielu wymysłów ludzi. Mnie również jest żal tych zwiarząt ale one po to żyją po to stworzył je Pan Bóg. Tak samo ptaki zjadają robaki tak ludzie np;świnie. Przecież ludzie żyją z hodowli zwierząt które potem idą na rzeź. Po za tym mięso jest niezbędnym składnikiem w pełnowartościowej diecie. I żadne produkty nie zastąpią tego co dostarcza nam mięso. Takie jest moje zdanie.Wiem że jest ono sprzeczne z większościa poglądów ale cóż każdy ma swoje przekonania.POZDRAWIAM!!

Dodane przez Cee dnia 26-12-2008 20:58
#16

Thilde napisał/a:
Mnie również jest żal tych zwiarząt ale one po to żyją po to stworzył je Pan Bóg. Tak samo ptaki zjadają robaki tak ludzie np;świnie.
*Są na sali jakieś noże?*
Czysta hipokryzja.
Wymądrzasz się, a tak naprawdę nie rozróżniasz dwóch pojęć: ewolucji i zabijania czegoś dla własnego widzimisię. Co innego zabijanie, tzw. drapieżnictwo po to, aby przetrwać, a co innego zabijanie, dlatego że się chce. Akurat przykład ptaka i robaka podany przez Ciebie to czysty przykład praw ewolucji - łańcuch pokarmowy, który kształtował się przez bardzo długi okres czasu i na który nikt wpływu nie ma. Więc nie porównuj tych dwóch rzeczy, jeśli nie masz bladego pojęcia o tym.
*Czy jest na sali lekarz?*

Dodane przez Thilde dnia 26-12-2008 21:08
#17

~Cee napisałam to co myślę na ten temat. I powtarzam że wegetarianizm to czysta głupota, która wpędza ludzi w choroby.A tak przy okazji mam duże pojęcie na ten temat na pewno większe od Twojego <bez obrazy> Kształcę się w kierunku biologicznym dostałam sie do jednego z najlepszych liceów właśnie o tym profilu więc rozumiesz:):) Te pojęcia są mi bardzo dobrze znane.

Dodane przez Taka jedna dnia 26-12-2008 21:09
#18

A tłuste mięso, od którego serce obrasta tłuszczem co powoduje choroby, zawały etc???

Dodane przez Itka dnia 26-12-2008 21:16
#19

Łaa! Ale spójrz, Thilde, z całym szacunkiem, ale Bóg stworzył też ludzi, dlaczego by ich nie zjeść?

Nie możecie po prostu napisać, ze nie rozumiecie wegetarian, bo dla Was mięso to mięso i już? Musicie zaraz wciskać jakieś rzewne historie o Bogu i o stwarzaniu? Skoro ten cały Bóg jest taki dobry i miłosierny, to po co stwarzał zwierzęta, które od początku przeznaczone były na rzeź?

Jeśli zakładamy, że Bóg istnieje, to zakładamy też to, co napisano o nim w znakomitej powieści, autorstwa pewnych panów, natchnionych magicznymi ziołami, rosnącymi nad rzeczką...
Skoro Bóg jest miłościwy, nie mógł nakazać zabijania. Uciekł się do pewnej sztuczki, która sprawiła, że miał czyste konto w tej kwestii - ustawił się od początku. Dał człowiekowi Wolną Wolę. To taki stwór, co bardzo namieszał...
Mniejsza. Człowiek sam sobie wymyślił, że przecież skoro jest głodny, to zabije świnkę, w końcu to Wyższa Konieczność. Bo, ileż można wcinać jabłuszka i marcheweczki... Każdemu się znudzi...

Musiałam to napisać, krew mnie bowiem zalewa, kiedy słyszę takie bzdury.

Dodane przez Thilde dnia 26-12-2008 21:22
#20

A po to stwarzał zwierzęta aby ludzie mieli się czym żywić. i taka jest kolej rzeczy i żadni wegetarianie tego nie zmienią.Tysiące lat temu nie było marchewek <tak mi się wydaje> i ludzie walczyli o przetrwanie. Dlaczego wy wszyscy tak sie czepiacie każdy ma swoje zdanie i można chociaż spróbować je uszanować .

Dodane przez nymph dnia 26-12-2008 21:24
#21

Nie jestem wegetarianką, ale prawie w ogóle nie jem mięsa. Nie sztuką jest o sobie powiedzieć, że jest się wege, bo to jest super i na czasie, ale sztuką jest umieć zastąpić produkty mięsne roślinnymi odpowiednikami. A więc nie - wegetarianką nazwać się nie mogę.


moge powiedzieć o sobie to samo taka jestem pół na pół bo niektóre rzeczy jem niektóre nie. Ale rodzinka i tak mnie traktuje jak wege bo niby ze wsi a kiełbasy nie jje nawet swojej domowej roboty ( bleee nienawidze kiełbasy). Głownie żyje na serach żółtym, topionym i feta.

Dodane przez Cee dnia 26-12-2008 21:38
#22

A tak przy okazji mam duże pojęcie na ten temat na pewno większe od Twojego <bez obrazy> Kształcę się w kierunku biologicznym dostałam sie do jednego z najlepszych liceów
Chyba Ci te kształcenie bokiem wychodzi, skoro porównujesz tak dwie istotne rzeczy. Na pewno nie ma się czym chwalić, że dostałaś się do jednego z lepszych liceów, skoro nie wynosisz z niego nic.
Wegetarianizm wpędza ludzi w choroby? A jedzenie mięsa nie? Mięso, zwłaszcza czerwone, którym się z pewnością żywisz, zawiera niezdrowy dla zdrowia człowieka cholesterol, ale to oczywiście pewnie wiesz, skoro się kształcisz w jednym z najlepszych liceów. I zapewne wiesz, że cholesterol prowadzi do wielu chorób, tj. miażdżycy, choroby wieńcowej, zawału serca itd.

A po to stwarzał zwierzęta aby ludzie mieli się czym żywić. i taka jest kolej rzeczy i żadni wegetarianie tego nie zmienią.
Radzę Ci przeczytać post #11. Wasz bóg stworzył zwierzęta, aby ludzie je zabijali? Idealna koncepcja, naprawdę. Ale powiedziałam: przeczytaj mój wcześniejszy post i wtedy pogadamy, ok?

Edytowane przez Cee dnia 26-12-2008 21:42

Dodane przez Thilde dnia 26-12-2008 21:42
#23

Wiesz nie chce mi się z Tobą dyskutować na ten temat. Ty wiesz swoja ja wiem swoje i tyle. Może ludzie wierzący postrzegają to inaczej nie wiem.

Dodane przez Czarny_Pan dnia 26-12-2008 22:03
#24

Mam 9-letniego brata, będącego ścisłym wegetarianinem. Nie robi tego z pobudek ideologicznych( jest zbyt mały), zwyczajnie sobie kiedyś ubzdurał, że mięso jest "bee" i tyle. Na początku moi rodzice mieli nadzieje, że to tylko słomiany zapał dziecka jednak nie miał już w ustach nic mięsnego od ponad 18 miesięcy. Jego wyniki są pomimo tego poprawne, ma tylko dosyć małą ilość żelaza (mieści się ledwo w dolnej granicy). Nikt na niego nie naciska i żyje sobie po swojemu. Ja chyba jestem bardziej barbarzyński, gdyż jem mięso kiedy mam ochotę i średnio do mnie przemawiają idee wegetarian. Doceniam ich trud jednak nic ponadto.
Pozdrowienia Michał :)

Dodane przez Ariana dnia 26-12-2008 22:18
#25

Miałam się nie wypowiadać, ale jednak moja potrzeba wewnętrzna jest silniejsza.

Wegetarianizm wpędza ludzi w kłopoty? A jedzenie mięsa nie? Mięso zawiera niezdrowy dla zdrowia człowieka cholesterol (...)


Sama wspomniałam lewisowi o cholesterolu. I to prawda nadmiar cholesterolu prowadzi do różnych chorób. Ale proszę Cię Cee przestań mówić, że mięso jest niezdrowe, bo nie jest. Ktoś kto rezygnuje z mięsa musi umieć je zastąpić w diecie innymi produktami.

Przede wszystkim mięso bogate jest w aminokwasy egzogenne, czyli takie których organizm sam nie może wytworzyć a które są człowiekowi do życia niezbędne.
Po drugie co do tego cholesterolu. Są dwa rodzaje cholesterolu - LDL ("zły") i HDL ("dobry"). Właściwie LDL i HDL transportują cząsteczki cholesterolu, ale dobra nieważne to jest w tym momencie. I ok - wysoki poziom LDL może prowadzić m.in. do miażdżycy, więc oczywiste jest, że powinniśmy się starać utrzymywać ilość LDL w odpowiedniej normie. Ale drugi rodzaj cholesterolu czyli HDL poniekąd chroni przed miażdżycą, bo transportuje cholesterol do wątroby, gdzie ten jest rozkładany. Poza tym cholesterol jest prekursorem hormonów płciowych, hormonów kory nadnerczy, witaminy D i czegoś tam jeszcze, czego teraz nie pamiętam i o ile się nie mylę jest substratem w syntezie kwasów żółciowych. I ja też wcześniej wspomniałam o tym cholesterolu, ale taka jest prawda, że jest ona nam do życia potrzebny. Tylko cała filozofia polega na tym, że mięso powinno powinno spożywać się raz, dwa razy w tygodniu i to chude mięso a nie jakieś tłuste kawałki. Całość tego to wielki skrót, nie chce mi się tego rozpisywać, bo znów jak znam życie znajdą się tacy, co powiedzą, że się wymądrzam albo coś w tym stylu. Tylko proszę, nie mówcie, że mięso jest niezdrowe.

A kłócenie się o poziom wykształcenia nie jest bynajmniej tutaj na miejscu.

~~

Nikt się nie kłóci o poziom wykształcenia. Po prostu napisałam że te pojęcia są mi znane ponieważ jestem na profilu biologicznym.


Użyłam złego słowa (kłócić). A poza tym akurat nie do Ciebie to było.

Poza tym nie chciałabym bym się czepiać, albo coś w tym stylu, ale natknęłam się ostatnio Cee na Twojego posta - całkiem przypadkowo i jakoś nie dawało mi to spokoju. Sprawdziłam. Dodany dnia 20-10-2008 o godzinie 20:39 (czyli dwa miesiące temu) w temacie o ulubionych potrawach.

A ja uwielbiam pierś kurczaka pieczoną lub z grilla, do tego zazwyczaj ananas z roztopionym serem. *.* Nie pogardzę także cacykami z girosem, uwielbiam ten pikantny smak. Wredny I wszelkiego rodzaju sałatki, np. warstwowe, z tuńczykiem. Do tego dochodzi jeszcze rybka po japońsku (salsa) z papryką i ogórkiem kiszonym.


:]

Edytowane przez Ariana dnia 26-12-2008 23:21

Dodane przez Fiore dnia 26-12-2008 22:30
#26

Cóż, obawiam się, że nigdy nie będę wegetarianką. Z pobudek czysto egoistycznych, po prostu lubię mięso i nie mam, póki co, zamiaru z niego rezygnować. Jednak podziwiam ludzi, którzy w imię własnych przekonań, wyższych idei, potrafią zrezygnować z jedzenia mięsa. To z pewnością wymaga silnej woli i wytrwałości, jeśli nie jest to chwilowy kaprys. Myślę, że zaprzestanie jedzenia mięsa musi być przemyślaną decyzją, a nie podjętą pod wpływem argumentu, zresztą w dużej części mijającego się z prawdą pt. "mięso jest niezdrowe".

Dodane przez Itka dnia 26-12-2008 22:36
#27

lewis napisał/a:
Nie obrażaj mojej religii! Uważasz że ludzie, którzy pisali Biblię byli NAĆPANI! Tak z tego wynika!
Nie rób proszę chamskiego off topu.

Wybacz, nie w moim zamiarze leżało obrażanie Twojej religii. Tak samo jak i Ty, wyrażam swoje zdanie. Koniec off topu.

Dodane przez Thilde dnia 26-12-2008 22:44
#28

Ariana napisał/a:


A kłócenie się o poziom wykształcenia nie jest bynajmniej tutaj na miejscu.


Nikt się nie kłóci o poziom wykształcenia. Po prostu napisałam że te pojęcia są mi znane ponieważ jestem na profilu biologicznym.

Dodane przez Rita dnia 26-12-2008 23:07
#29

lansowanie mody przez pseudo wrazliwcow


Ehm... Słucham?

Może niektórzy robią tak, bo to modne jest. Ale takie osoby tracą zapał po kilku miesiącach (jeżeli nie tygodniach). Osoba, która interesuje się tym tematem przeszło 5 lat nie jest lanserem, który chce się wybić w towarzystwie, bo jest wegetarianinem.

Byłam w zakładzie, w którym są zabijane a potem pakowane zwierzęta. Potem nazywamy je mięsem. Uwierzcie mi, nawet wtedy kiedy wszystko jest dopiero przygotowywane do tego, aby ruszyło, nie wygląda to miło ani przyjemnie. Wygląda ochydnie.

Odnośnie religii.
Nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek z duchowieństwa zabraniał/odradzał wegetarianizm uzasadniając to argumentem: bo taki już został ten świat stworzony. I coś takiego kompletnie do mnie nie przemawia.

Czy mięso jest zdrowe? Uważam, że i tak i nie. Lewis, widzisz, jak jestem chora, to mięso mi nie pomaga. Nie mogę na nie patrzeć jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Jak jestem chora to żywię się tylko i wyłącznie serami, warzywami i owocami. Jakoś nigdy doktor mi nie powiedział, że to złe rozwiązanie.

Dodane przez Delirantka dnia 27-12-2008 01:44
#30

A zazwyczaj owoce czy warzywa pryskane są z zewnątrz

Hmm. Moja ciocia pracowała przy warzywach w normalnej firmie u nas, w Polsce. I wiecie jak hodowano pomidory w środku zimy? Jeszcze malutkie, zielone pomidory zamaczano do połowy w takiej "rynnie" z płynem - już sami się domyślić możecie, co w takim płynie mogło być - i w dwa dni robiły się duże, piękne i czerwone. Od tej pory, rzadko, naprawdę rzadko, biorę do ust takie warzywa ze sklepu. W zasadzie tylko wtedy, kiedy np. są w sałatce, etc.
Smacznego.

jest to moim zdaniem głupia moda wylansowana przez pseudo "wrażliwszych" ludzi

To, że czegoś nie rozumiesz tudzież nie pojmujesz, nie oznacza od razu, że jest to głupie. To po pierwsze, a po drugie - naprawdę żałosnym jest oceniać szereg ludzi, nie znając ich zupełnie, nie wiedząc o nich nic. Ja też mogę Cię nazwać pseudo katolikiem "na pokaz", ale jestem na tyle mądra, że nie wypowiadam się o Tobie, nie znając Cię zupełnie. Życzę Ci, żebyś więcej myślał co piszesz. ~~

"W dupach się poprzewracało"

Tak, mi się poprzewracało i, wyobraź sobie, jest mi z tym naprawdę dobrze.

Kiedyś w czasie wojny, po wojnie, za komuny ludzie głodowali, był głód, zero jedzenia! Modlili się o kawałeczek polędwicy! Mój dziadek jadł z bratem dżdżownice na obiad, jak nie było czego innego! To jest po prostu chore! A teraz, jak jest dobrobyt, na półkach wszystko jest- to będziemy wybrzydzać.

A kieeedyś, w średniowieczu, Kościół palił czarownice na stosie. Masz rację, Lewis, trzymajmy się tego, co było dawno, zajdziemy daleko. Owszem, nie wolno zapominać o przeszłości, ale trzeba żyć tym, co jest teraz, a przynajmniej ja się tak staram.
Od zawsze powtarzam, że - gdybym tylko mogła - cały mój przydział mięsa, grzybów i reszty rzeczy, których nie jem, wysłałabym głodującym np. w Afryce. Z wielką chęcią, ale raczej jest to niemożliwe.

Natomiast tłuste mięsa dużo tłuszczu.

No co Ty?

Ale mięso wzmacnia, i nic nie zastąpi dawki białka która jest w mięsie.

Białko mamy nie tylko w mięsie, chcę Ci przypomnieć.

~Cee napisałam to co myślę na ten temat. I powtarzam że wegetarianizm to czysta głupota, która wpędza ludzi w choroby.

Ja tu widzę inny przykład czystej głupoty. Zgaduj zdadula, o co mi chodzi?

Hmm.
Widzę, że rozgorzała dyskusja.
A propos jeszcze posta Lavandy i Rity - ja także napatrzyłam się trochę na cierpienie zwierząt i dla mnie to po prostu... okrutne. Kiedy myślałam, że jakieś zwierzę musiało umrzeć, żebym ja mogła zjeść kotleta, to po prostu miałam ochotę zwymiotować to, co zjadłam. Chciałabym doczekać chwili, kiedy zabijanie zwierząt będzie zjawiskiem naprawdę ograniczonym... ~~

Edytowane przez Delirantka dnia 14-06-2009 14:55

Dodane przez Martucha dnia 27-12-2008 02:04
#31

Ehe, Delirantka, kiedy czytałam Twojego pierwszego posta miałam wrażenie, że pisałam to ja. ^w^
Jestem zbyt leniwa, więc skopiuję post z naszego forum na last.fm, nie chce mi się drugi raz układać tego samego.

Jestem wege już od kilku lat, nie jestem już w stanie podać dokładnej daty, kiedy wycofałam produkty mięsne ze swoich posiłków.

A propos jeszcze posta Lavandy i Rity - ja także napatrzyłam się trochę na cierpienie zwierząt i dla mnie to po prostu... okrutne.


Mój wpływ na zostanie wege właściwie ma jedna rzecz, a mianowicie: mam na przeciwko domu rzeźnię, i tak fajnie słychać, kiedy świnki są zabijane.
Jak to powiedział Paul McCartney "gdyby rzeźnie miały szklane ściany, każdy byłby wegetarianinem" ;)

Ech, i teraz związek mojej historii z historią Delirantki. :D

Wege ma też swoje złe strony, na pół roku musiałam zmienić dietę, raz w tygodniu jadłam wołowinę, bo miałam zagrożenie anemii, i to było tylko i wyłącznie moją winą - nie dostosowałam się do uwag lekarza. Złe strony tutaj można wytłumaczyć długim ślęczeniem nad rozkładem diety, żeby to nie zaszkodziło normalnemu funkcjonowaniu.
Na szczęście, już od 1 stycznia mogę wrócić do starych nawyków, z nową rozpiską dań, etc. ;x


Dajcie spokój z lewisem, zaraz zacznie po kolei przepraszać za swoje zachowanie i wpierać wam, że miał co innego na myśli, co za cyrk... :lol:

Edytowane przez Martucha dnia 27-12-2008 02:05

Dodane przez Ballaczka dnia 27-12-2008 10:37
#32

Zabawne. Nawet w rozmowie o jedzeniu, lewis musi wcisnąć swoje wstawki o religii, wierze, duchach i starych księgach. Niektórzy mogliby to nazwać fanatyzmem...

Co do mojej sytuacji. Mięsa nie jem od bodajże ośmiu lat, dokładnie już nie pamiętam. Decyzję podjęłam może nie w pełni świadomie, raczej pod wpływem impulsu, ale jeszcze przyszedł czas, gdy to zweryfikowałam. Byłam akurat wtedy pod wielkim wpływem książki "Toksyna" Robina Cooka, przez co postanowiłam zrezygnować z jedzenia wołowiny. Moja ciotka, zapewne chcąc mnie przekonać, że nie ma sensu rezygnować z jedzenia mięsa, wytoczyła argument - przecież każde zwierzę ginie, męczy się i cierpi w rzeźni, więc mogę wrócić do normalnych obiadów i nie martwić się, że moja wołowina jest przetworzonym trupem. A ja oczywiście z mięsa zrezygnowałam na stałe.

Z początku było mi trudno, mięso uwielbiałam pod wszelkimi postaciami i nie wyobrażałam sobie jego braku w diecie. Obiecałam sobie, że po czterech latach niejedzenia zwierząt wrócę do "normalnych" posiłków, zwłaszcza, że wciąż zarzucano mnie informacjami, że to niezdrowe, że będę mieć anemię, że mięso jest potrzebne. Pomimo obietnicy nigdy więcej po nie nie sięgnęłam, z prostej przyczyny - przestałam czuć taką potrzebę. Moje wyniki badań faktycznie różnią się od wyników osób mięsożernych - ja je mam o wiele lepsze. Jestem zdrowa, rzadko choruję, wszystkie składniki odżywcze w moich organizmie są w normie. Wy się zarzucajcie argumentami o ilości białka, aminokwasów czy czego tam chcecie - ja różnicę widzę na własnym przykładzie.

Czy ja do jasnej ciasnej mówię że wszyscy robią to na pokaz?


Owszem. Cytat z Ciebie:


jest to moim zdaniem głupia moda wylansowana przez pseudo "wrażliwszych" ludzi


Albo to głupie uogólnienie albo zwrot do ogółu wegetarian.

A teraz, jak jest dobrobyt, na półkach wszystko jest- to będziemy wybrzydzać.


To nie jest wybrzydzanie. Nie potępiam jedzenia mięsa z konieczności i gdybym sama cierpiała głód to również bym po nie sięgnęła. Ale gdy faktycznie mamy dobrobyt, gdy mięso można zastąpić na naprawdę wiele sposobów, odrzucenie go to nie oznaka arogancji, ale zdrowego podejścia do świata.

Czy nie uwiera Cię, że w tym temacie ateiści wykazali większe miłosierdzie od "dobrego" i "współczującego" chrześcijanina? Czy to nie psuje Twojej jakże światłej opinii o ludziach niewierzących?

Dlaczego na tym forum kilka osób zawsze musi pluć na kogoś, kto wypowie się w temacie inaczej niż większość?.


Wyjaśnij mi proszę jak Ty tak ładnie potrafisz spaczać rzeczywistość. To już jest naprawdę sztuka.
Rozgorzała dyskusja z kilku powodów, w znakomitej większości spowodowanych Twoim zachowaniem, ale Ty dalej masz klapki na oczach i ślepo powtarzasz, że wegetarianie (mniejszość lewis, mniejszość) atakują osoby jedzące mięso. Gdyby nie Twój styl wypowiedzi, obelgi skierowane pod adresem osób rezygnujących z mięsa i argumenty wyssane z palca ten temat wyglądałby całkowicie normalnie.


Mam nadzieję, że ja takiego czegoś nie doczekam :-].


Pogratulować wrażliwości. Wszystkie boskie stworzenia są ci dozgonnie wdzięczne.


Tak naprawdę każdy powinien tu napisać jeden post- czy jest wege, czy nie i co o tym sądzi. Ale jak zwykle wywiązała się dalsza dyskusja ^^


Zdaje się, że Ty, jak to masz zwyczaju, już się zaparłeś, że nigdy przenigdy w tym temacie już nic nie napiszesz. Jak zwykle nic z tego nie wyszło, co?

A coraz częściej widać, że na tym forum hipokrytą nie jestem ja, ale ktoś inny


Już się dowartościowałeś? : )

Ostatnio czytałam bardzo ciekawy artykuł o tym, co dzieje się w głowach zwierząt. Trudno uwierzyć, ale procesy zachodzące w mózgach nawet tak małych i z pozoru nieistotnych zwierząt jak pszczoły, osy czy gęsie można bez przesady porównać do myślenia. Z łatwością można sobie wyobrazić, co zwierzęta tak wysoko rozwinięte jak świnie czy krowy muszą odczuwać w rzeźni. To zresztą nie nowość, że podczas wyczekiwania w rzeźni na śmierć (gdy zwierzęta nie widzą nawet osoby mającej dokonać mordu) wpadają w panikę. Kręcą się, próbują ucieczki, załatwiają swoje potrzeby ze strachu. Jeśli ktoś to widział i go nie rusza to naprawdę jego wrażliwość musi być doszczętnie wypaczona.

Edytowane przez Ballaczka dnia 27-12-2008 10:38

Dodane przez niewesolypagorek dnia 27-12-2008 10:41
#33

Tak naprawdę każdy powinien tu napisać jeden post- czy jest wege, czy nie i co o tym sądzi. Ale jak zwykle wywiązała się dalsza dyskusja ^^


A coraz częściej widać, że na tym forum hipokrytą nie jestem ja, ale ktoś inny Wredny.

Lewis, 3 posty temu napisałeś, ze to Twój ostatni post i więcej się nie odezwiesz, więc z łaski swojej dotrzymaj obietnicy, ok? Pieprzysz głupoty tyle Ci powiem...

Ja wegetarianką nigdy nie byłam i nie będę. Być może jestem okrutna, ale szczerze mówiąc bardziej przejmuję się tym co ja czuję gdy jem gotowane ziemniaki, niż mordowane zwierzęta [które bez względu na to czy je jem, czy nie jem i tak są zabijane].

Nie jestem osobą, która przepada za mięsem, pożera je w ogromnych ilościach każdego dnia... jestem osobą, która gdyby zrezygnowała z mięsa na obiad składający się z ziemniaków, surówki i kotleta nie zjadłaby po prostu nic...

Dodam jeszcze, że wołowiny nie miałam w ustach od paru ładnych lat [4? 5? więcej?]. Wieprzowinę? Cóż babcia by mnie zabiła chyba, gdyby na święta specjalnie z okazji przyjazdu mojej rodziny 'przygotowała' świnkę, a ja bym jej nie tknęła. Mięso drobiowe jem, zazwyczaj w formie pasztetu, ewentualnie parówek.

Nie lubię warzyw, nie lubię 'zamiennych składników'. Jadłam kiedyś kotlety sojowe, złe nie były, jednak bardziej lubię normalnie kotlety.

Zazwyczaj żywię się jogurtem i żółtym serkiem. Mięso w większości przypadków mi nie smakuje... z resztą... kogo to obchodzi? ;>

Edytowane przez niewesolypagorek dnia 27-12-2008 10:50

Dodane przez Rita dnia 27-12-2008 11:21
#34

Tak naprawdę każdy powinien tu napisać jeden post- czy jest wege, czy nie i co o tym sądzi. Ale jak zwykle wywiązała się dalsza dyskusja ^^


Jeżeli jestem w błędzie, to proszę mnie z niego wyprowadzić. Forum chyba jest od tego, żeby dyskutować na dany temat. Zazwyczaj są dwie (lub więcej) stron, które się ze sobą spierają. Jest to swoistego rodzaju próba przekonania innych do swoich racji. Każdy może dodać swoje argumenty i poprzeć inną osobę. Można także powiedzieć, że się z czymś nie zgadza. Czy się mylę?

Chciałabym doczekać chwili, kiedy zabijanie zwierząt będzie zjawiskiem naprawdę ograniczonym... ~~


Mam nadzieję, że dane mi będzie to ujrzeć na oczy.

Dlaczego na tym forum kilka osób zawsze musi pluć na kogoś, kto wypowie się w temacie inaczej niż większość?.


Nie pluję na nikogo. Wyrażam swoje zdanie. Jeżeli skrytykowałam jakieś zachowanie to znaczy, że go nie popieram i mi się ono nie podoba. Tak samo ktoś może skrytykować moje zachowanie. Przyjmę to. Każdy ma prawo do własnego zdania i poglądów i może je swobodnie wyrażać. Każdy może zakwestionować poprawność jakichś stwierdzeń, bo się z nimi nie zgadza. To się nazywa wolność słowa.

Dobra, daruję już sobie odnoszenie do ogólnej dyskusji.

Zauważyłam (ale teraz nie umiem tego odszukać, albo mi się wydawało) taki tekst, że jakby rzeźnie miały szklane ściany, to ludzie inaczej podchodziliby do zabijania zwierząt. Zgadzam się z tą osobą, która to napisała. A dodam od siebie jeszcze to, że w Auchan (nie wiem, czy we wszystkich) na dziale mięsnym są szklane szyby, więc można sobie obejrzeć ćwiartowanie i pakowanie mięsa. Smacznego.

Dodane przez Liondragon dnia 27-12-2008 11:35
#35

Najbardziej idiotyczną rzeczą jaką można tutaj przeczytać - oczywiście nie tylko tutaj - jest sprowadzanie jedzenia/nie jedzenia mięsa, do aspektów moralnych, etyczny tudzież bogowie wiedzą jakich ;> Bo gdyby ludzie zachowywali we wszystkich sprawach taki dystans do siebie i innych stworzeń, to można by było dyskutować, a tak to zwykłe bicie piany ;> Dla mnie to po prostu sprawa smaku - albo się lubi dobrze, solidnie zjeść (golonka w piwie *.*), albo się lubi dobrze zjeść solidną trawkę, algę, łodyżkę, korzonka, kłoska, listka, kwiatuszka ;>

Dodane przez Olaa dnia 27-12-2008 11:44
#36

Nie jestem wegetarianką, ale mam siostrę wegetariankę. Większość rodziny nie miała problemu z zaakceptowaniem tego...tylko babcia protestowała ...
Sama jem mało mięsa, czasem mnie bardzo odpycha ...
Wegetarianie muszą uważać na wiele pułapek w produktach spożywczych np. żelatyna albo podpuszczka. Czasami w sklepie jest tylko jeden jogurt bez żelatyny ;(

Dodane przez Fantazja dnia 27-12-2008 12:17
#37

Wegetarianką nie byłam, nie jestem i nie będę. Dlaczego? Cóż, po prostu sobie tego nie wyobrażam. Nie jestem może jakąś przesadną fanką mięsa, nie jem go w zbyt dużych ilościach, a wręcz przeciwnie, często wolę zamienić je na coś wegetariańskiego, jednakże na dłuższą metę nie wytrzymałabym i ja o tym doskonale wiem. Lubię sobie zjeść schabowego, pierś z kurczaka, parówkę czy kanapkę z szynką i nic na to nie poradzę. Nie, pomyłka. Nie chcę nic na to poradzić. Zrezygnowanie z mięsa byłoby dla mnie nie tylko katorgą psychiczną, ale także wiązałoby się z istotnymi zmianami w moim życiu. Nikt by w domu nie gotował specjalnie dla mnie wegetariańskich potraw, musiałabym więc sama pilnować swojej diety, a zważywszy na to, że kucharka ze mnie żadna, nie uśmiecha mi się to wcale. Poza tym diety tej trzeba ściśle przestrzegać, by wegetarianizm nie skończył się anemią. Cóż, mnie to nie bardzo odpowiada.
Może jestem leniwa, może jestem egoistyczna, może na pewno taka jestem, ale jednak nie chcę być wegetarianką. Owszem, zdaję sobie sprawę, że ludzie, zabijając zwierzęta, bywają okrutni i przysparzają im wielu niepotrzebnych cierpień, ale, mimo że coś mnie na samą myśl o tym w dołku ściska, to jednak nie zmienię swojej diety. Jednakże wegetarian szanuję za ich decyzję i podziwiam za wytrwałość. A przekonanie ich, żeby powrócili do spożywania mięsa, uważam za bzdurę. Każdy ma prawo żyć jak chce, a to wiąże się także z tym, że ma prawo jeść co chce.

Liondragon napisał/a:
Najbardziej idiotyczną rzeczą jaką można tutaj przeczytać - oczywiście nie tylko tutaj - jest sprowadzanie jedzenia/nie jedzenia mięsa, do aspektów moralnych, etyczny tudzież bogowie wiedzą jakich ;> Bo gdyby ludzie zachowywali we wszystkich sprawach taki dystans do siebie i innych stworzeń, to można by było dyskutować, a tak to zwykłe bicie piany ;> Dla mnie to po prostu sprawa smaku - albo się lubi dobrze, solidnie zjeść (golonka w piwie *.*), albo się lubi dobrze zjeść solidną trawkę, algę, łodyżkę, korzonka, kłoska, listka, kwiatuszka ;>

Polemizowałabym. Wegetarianizm to jednak przede wszystkim sprzeciwianie się zabijaniu zwierząt i nadmiernej produkcji mięsa i wegetarianie właśnie do tego dążą. Mówię tu oczywiście o prawdziwych wegetarianach, a nie o tych, co są nimi tylko dlatego, bo to modne, bo chcą schudnąć czy właśnie bo nie lubię mięsa, więc będę wege, bo to tak dumnie brzmi. -.-'

Dodane przez Delirantka dnia 27-12-2008 12:59
#38

Czy ja do jasnej ciasnej mówię że wszyscy robią to na pokaz? Nie, ale wiele durnowatych nastolateczek z gimnazjum czy liceum robi to właśnie na pokaz, bo " kocha sfierzontka"

Tak, właśnie tak mówisz. Uogólniasz, lewis. Ja tego nienawidzę. Bo możesz naprawdę kogoś obrazić, zrównując go z resztą. Żadna społeczność nie jest idealna, myślę, że dobrze o tym wiesz. Owszem, wśród wegetarian są jednostki deklarujące się wege, bo uważają, że "tak jest fajnie", jak i wśród choćby metalowców, ateistów, emo (pierwsze lepsze przykłady, nikogo konkretnego nie mam tutaj na myśli) i wielu, wielu innych grup. I my tego nie zmienimy. Ale żeby zaraz całą grupę postrzegać przez pryzmat tejże części?

To Tobie radzę- zastanów się, co piszesz. Nie mówię że wszystko co było kiedyś było piękne, cudowne i wspaniałe ale było wiele rzeczy dobrych, z historii można wyciągnąć naprawdę wiele wniosków- historia magistra vitae
. To jest tak najbardziej na czasie, pomyśl troszkę .

Przecież napisałam, że nie wolno nam zapominać o przeszłości, czyż nie? Tak, historia uczy. Ale ja nadal twierdzę, że teraz, to teraz, jesteśmy wzbogaceni o doświadczenia z przeszłości, ale - chcąc, nie chcąc - to już minęło, teraz czasy są inne, lepsze. Teraz mamy w sklepach moc produktów i - moim zdaniem - trzeba z tego korzystać. Trzeba korzystać z tego, że możemy mięso zamienić na coś innego, że możemy zaoszczędzić cierpienia zwierzętom, że możemy zabijać ich mniej. Teraz jest wybór, lewis, to jest ta główna różnica pomiędzy odżywianiem się w czasie wojny, a teraz. Kiedyś, kiedy jedzenia było naprawdę mało, pieczony kurczak stanowił ucztę (opowieści babci) - ja w żaden sposób tego nie potępiam, w żaden. Wiem, że było to konieczne. Ale teraz? Podkreślam - jest wybór, korzystajmy z tego.

Dlaczego na tym forum kilka osób zawsze musi pluć na kogoś, kto wypowie się w temacie inaczej niż większość?.

Co dziwne, tym cierpiętnikiem przeważnie jesteś Ty. Nie zastanawia Cię to?

Mam nadzieję, że ja takiego czegoś nie doczekam :-].

...

Widzę, że kilka osób po prostu czepia się słówek, a merytoryczna dyskusja schodzi na dalszy plan. Szkoda, że tak się dzieje. Naprawdę szkoda.

To bądź mądrzejszy od nas (ode mnie) i dyskusję zakończ.

Tak naprawdę każdy powinien tu napisać jeden post- czy jest wege, czy nie i co o tym sądzi. Ale jak zwykle wywiązała się dalsza dyskusja ^^

Po to jest forum, kolego.

A coraz częściej widać, że na tym forum hipokrytą nie jestem ja, ale ktoś inny Wredny.

A ja myślę, że jednak Ty.

Ach. Ja nikogo nie ataktuję tudzież nań nie pluję.

Dodane przez Itka dnia 27-12-2008 13:08
#39

Ballaczka napisał/a:
Zabawne. Nawet w rozmowie o jedzeniu, lewis musi wcisnąć swoje wstawki o religii, wierze, duchach i starych księgach. Niektórzy mogliby to nazwać fanatyzmem...

A spróbuj, to obrazisz Jego religię, jak ja.

Bardzo spodobał mi się cytat: Gdyby rzeźnie miały szklane ściany, każdy byłby wegetarianinem. I nie chcę tu wpierać, że Ci, którzy jedzą mięso, nie są wrażliwi. To nieprawda.

Długo jadłam mięso i nie wyobrażałam sobie rezygnacji z kanapki z szynką albo parówki. Lubię smak mięsa. Zdecydowałam jednak, że nie będę go jadła.

Fantazja napisał/a:
Nikt by w domu nie gotował specjalnie dla mnie wegetariańskich potraw, musiałabym więc sama pilnować swojej diety, a zważywszy na to, że kucharka ze mnie żadna, nie uśmiecha mi się to wcale.

To również rozumiem. Moja mama bardzo długo starała się pozwalać mi samej przygotowywać sobie posiłki, ale kiedy zobaczyła, co ja tam spożywam, postanowiła zainterweniować.
Któregoś dnia nakryłam ją w kuchni, jak czytała książkę kucharską dla wegetarian. :>

Delirantka napisał/a:A kieeedyś, w średniowieczu, Kościół palił czarownice na stosie.

Moja ukochana, Wielka Inkwizycja...
Od zawsze powtarzam, że - gdybym tylko mogła - cały mój przydział mięsa, grzybów i reszty rzeczy, których nie jem, wysłałabym głodującym np. w Afryce. Z wielką chęcią, ale raczej jest to niemożliwe.

Gdyby tak się działo, problem głodu w krajach Trzeciego Świata zostałby rozwiązany.

Dodane przez FeltonLover dnia 06-03-2009 19:23
#40

Wegetarianizm? Oczywiście :)
Nawet, już nie róbcie jakichś tematów że nie, bo religia przeszkadza. Ja choć jestem chrześcijanką, co prawda, może nie latającą co niedzielę do kościoła, nie przeszkadza mi to w byciu wege.
Aha, żeby stać się wege trzeba mieć strasznie silną wolę, bo kto się oprze jogurtowi? Żelkom? Galaretce? :)

Dodane przez BellatrixLestrange dnia 06-03-2009 21:24
#41

Jeśli o mnie chodzi to bardzo chętnie bym wegetarianką została, ale nie z powodu głupiej mody, tylko dlatego, iż nie lubię mięsa, niestety moja mama jest temu przeciwna. Mięso jem z przymusu. Lubię tylko kurczaka^^

Dodane przez Marta_Mara dnia 07-03-2009 13:54
#42

Jestem wegetarianka już od ... trzech lat ^^
Z doświadczenia [stare Hogs i nie tylko] wiem, że dyskusja jest na tyle trudna, że czasem nie warto szargać nerwów dla kilku nastolatków, który i-tak-wiedzą-lepiej.

Tłumaczenie się i przedstawianie swojej historii wegetariańskiej jest fajne, ale na forum dla wegetarian, a nie tutaj.
Trudno jest rozmawiać z "mięsojadem" [jak mówi moja mama]. A dlaczego?
Bo zawsze znajdzie wytłumaczenie dla siebie.
Ot, taki lewis uzna, że jego religia... :rotfl: [wybaczcie, musiałam]
Jest to oczywiście tak głupie, że aż brakuje mi chęci na wrzucanie tu masy cytatów i Jezusa, i po prostu z Biblii.
Ot, taki Liondragon, który przekreśli aspekty moralne wegetarianizmu tylko dlatego, że on ich nie rozumie.
I wiele, wiele innych.

Aha, żeby stać się wege trzeba mieć strasznie silną wolę, bo kto się oprze jogurtowi? Żelkom? Galaretce?

Żelki i galaretka to mały pikuś przy zabobonach ludzkich :tooth:
Pamiętam, że moja pani doktor stwierdziła, że nie zdam matury, bo jestem wegetarianką. A potem jeszcze zapytała, dlaczego wegetarianie jedzą ryby -_-
Jeśli takie głupstwa [delikatnie ujmując] mówią lekarze, to nic dziwnego, że większość społeczeństwa mówi "jem mięso, będę silny i zdrowy".

Dodane przez Amethysa dnia 07-03-2009 19:51
#43

Mnie krew zalewa, jak słyszę wege bzdury - lewis


Mnie krew zalewa , jak czytam wypowiedzi takich ***

Cóż jeszcze nie jestem, ale będę. Mięsa jem bardzo mało, staram się nie jeść w ogóle, ale cóż : rodzice. ;/ Dla mnie to konkretny idiotyzm - zabijać zwierzaka, żeby ktoś mógł się nażreć mięsa. Żelków, galaretki itp. nie jem. Żelatyna mówi sama za siebie. Chodź weganką nie będę ( przecież jajka , mleko, miód to to, co daje przyroda. Żadna krówka nie cierpi z tego powodu, że my pijemy mleko :) to wegetarianką mogę zostać od zaraz, tylko wiadomo - rodzice. Do 18. roku jestem od nich uzależniona, chyba że jakaś szkoła z internatem , czy coś w tym rodzaju. Na wakacjach starałam się zostać wegetarianką, ale cóż ... musiałam się nasłuchać milionów kazań ... .
Pozdrawiam wszystkich wegetarianów!

Ariana: Jeszcze raz zobaczę, że kierujesz takie słowa pod adresem innych użytkowników skończy się to ostrzeżeniem.

Edytowane przez Ariana dnia 08-03-2009 00:38

Dodane przez Ann dnia 07-03-2009 20:05
#44

Nie jestem wegetarianką i zapewne nią nie zostanę. Nie jem mięsa na co dzień ale od czasu do czasu. Przeciwko wegetarianizmowi nie mam nic przeciwko ale po prostu nie widzę w tym siebie. Moja rodzina.. hm... moja mama za nic w świecie by mi nie pozwoliła bo przecież mięso w moim wieku jest bardzo istotnym składnikiem xD chociaż gdybym się uparła to nie miała by nic do powiedzenia. Zatem moja mam jest szczęśliwa jak wszystko "ładnie" zjadam :D

Dodane przez BitterSweet dnia 11-03-2009 17:20
#45

Wegetarianką nie jestem i raczej nie zostanę. Chociaż jem tylko niektóre produkty mięsne nigdy nie wyrzeknę się ich całkowicie. Od zawsze, od kiedy tylko pamiętam mam obrzydzenie do kiełbasy i tym podobnych wędlin, salcesonów i co tam jeszcze wymyślą. Mój organizm po_prostu ich nie toleruje, a jak przez przypadek mam z nimi styczność to niestety zwracam. Jem głównie mięso własnej roboty (mieszkam na wsi). Staram się unikać mięsa kupowanego w sklepach. Ogólnie moja codzienna dieta opiera się na pieczywie ziarnistym i różnego rodzaju serach. Mięso jem przynajmniej raz w tygodniu aby dostarczać do organizmu potrzebnych składników odżywczych. Nie wyobrażam sobie życia bez spożywania mięsa. Rodzice i tak nie są całkowicie zadowoleni z mojej diety bo jestem strasznie wybredna. Jest bardzo dużo produktów, których nigdy w życiu nie skosztuję. Wybór produktów, które toleruję jest dość ograniczony. Nikt nigdy nie zmusi mnie do zjedzenia czegoś lub przestania czegoś spożywać.

Edytowane przez Marta_Mara dnia 11-03-2009 17:27

Dodane przez Madlenne dnia 11-03-2009 17:29
#46

Nie jestem wegetarianką, ale zastanawiałam się nad tym.
Mięso nie pociąga mnie specjalnie. Dużo bardziej wolę warzywa i owoce. Właściwie do jedzenia mięsa zmuszają mnie rodzice i lekarz ( straszy anemią... )
Więc na razie, ale podkreślam na razie nie jest to możliwe w moim przypadku.

Dodane przez Harry_ dnia 11-03-2009 17:57
#47

Nie jestem wegetarianinem, lecz jem mało mięsa kiedyś zastanawiałem się aby właśnie zostać wegetarianinem, ale mnie nie ciągnie do tego.
Moim zdaniem być wegetarianinem to jest też jakaś odpowiedzialność powstrzymywać się od tego mięsa trzeba mieć silną wole.
Pozdrawiam Wszystkich.

Dodane przez Severus Tobiasz Snape dnia 11-03-2009 18:02
#48

Ja wegetarianinem?! :rotfl:

W życiu! Kocham mięso i, jak kiedyś mi rodzice powiedzieli, "dla mnie dzień bez mięsa to dzień stracony"! Mięso smażone, jedynie pulpety mielone gotowane. Nie że nie lubię zup czy coś. Lubię, od pomidorówki po jakąś zupę owocową, ale nie tak jak mięso.

Aha, mięsko oczywiście z ziemniaczkami, jakąś surówką. To jednak na inny temat :)

Dodane przez Upiorzyca dnia 11-03-2009 18:08
#49

Ja nie jestem wegetarianką i nigdy nie myślałam by zostać, nie mogła bym. O ile wieprzowina, wołowina mogła by dla mnie nie istnieć to bez drobiu długo bym nie wytrzymała. Ale oczywiście szanuję wszystkich którzy zdecydowali się na taką dietę.


Dodane przez Dobby The House Elf dnia 14-03-2009 13:23
#50

Moja mama jest wegetarianką (chociaż ma wyjątek na jedzenie ryb!), zmarła babcia była, dziadek. Bo w Anglii to jest kompletnie normalne.
Mój tato za to jest pożeraczem mięsa. Mówi, że ma intencję być wegetarianinem, al mu to nie wychodzi, bo ciało opowiada mu coś innego, niż dusza. Ja nie przepadam za mięsem, ale jem od czasu do czasu. Wegetarianizm jest dobrym pomysłem. Inne zwierzęta często jedzą mięso, inne nie tkną, bo takie ich życie. Człowiek od początku jadł mięso, ale żyje tak samo dobrze bez niego.
Najzdrowsze jest jedzenie różnorodnie i bogato, nie jedząc mięsa. Myślę też, że dobrze zrobić jakiś wyjątek dla ryb, bo są niezbędnym źródłem Omega3. Wiem, kupi się w aptece jak witaminy, ale to tylko faszerowanie się, a nie do końca dbanie o swój organizm.
Oba sposoby jedzenia mają swoje racje i słuszne argumenty, więc do zależy od ciała człowieka- jak ma obrzydzenie, ma obrzydzenie, jeżeli musi, niech je. Tego potrzebuje.
Jedyna rzecz,. jakiej nie rozumiem, to Weganizm, ale to już całkiem inny temat...

Edytowane przez Dobby The House Elf dnia 14-03-2009 13:24

Dodane przez Wolfy dnia 21-03-2009 14:10
#51

Nie zamierzam, proste. Czemu? No... Lubię jeść mięso, czasem szkoda mi tych zwierzaków, co są męczone. Ale mam nadzieję, że nie wszędzie tak jest, wiele organizacja działa.
A co do wegetarianizmu- nie mam nic przeciwko.

Dodane przez Lady Doys dnia 04-08-2009 23:28
#52

W sumie to taka straszna wegetarianka nie jestem ale nie jem dużej wiekszoci mięsa. Jak dla mnie jest ono obrzydliwe x/

Dodane przez Lady Holmes dnia 18-06-2010 23:15
#53

Wegetarianką nie jestem i pewnie nie będę. Smakuje mi mięso, ale nie wszystkie "gatunki". Obecnie jem tylko mięso z kurczaka, trochę wieprzowiny, te kiełbasy i parówki, w których "prawie mięsa nie ma". Również mieszkam na wsi i jem to własnej roboty, rzadziej ze sklepu. Szanuję i nawet trochę podziwiam te osoby, które zdecydowały się na wegetarianizm, bo muszą mieć silną wolę.

Dodane przez Malkontentka dnia 19-06-2010 20:46
#54

Ha! Ja jestem wegetarianką prawie od zawsze :D.
Tak samo jak reszta rodziny nie toleruję mięsa i nie wiele ma to z zabijaniem zwierząt (choć oczywiście mi ich szkoda). Mnie poprostu nie smakuję, więc dla mnie nie jest trudne utrzymanie postu. Nikomu nie polecam wegetarianizmu, bo prowadzi on do mniejszej wydolności organizmu. Sama ciężko trenuję i biorę dużo vitamin, by wytrzymać. Jest to bardzo męczące. A jeżeli komuś żal zwierzątek, to niech weźmie udział w jakiejś akcji na rzecz drobiu czy czegoś:D Odrazu lepiej jeden zabity (zjedzony) jeden opłacony :D

Dodane przez Potteromaniak0987 dnia 20-06-2010 17:45
#55

Krótka piłka: jesteście wegetarianami, byliście, zamierzacie zostać? A może wręcz odwrotnie - uważacie, że to zupełnie nie dla Was? Dlaczego? Co powiedziała na to Wasza rodzina?

Nie jestem wegerarianką, ani weganką, ani fruktarianką, ani laktowegetarianką. Uzasadnienie jest takie że musiałabym ułozyć sobie tygodniową diete w taki sposób aby były zapewnione wszystkie niezbędne składniki, egzogenne AA przede wszystkim, a nie mam na to czasu, co więcej ta dieta jest niskokaloryczna a ja już wystarczająco mało jem i chyba był padła po takim jednym dniu. Problem też jest taki, że ta dieta zapewnia w niewielkich ilościach Fe i do tego niehemowe więc jest to kolejny powód dla którego nie mogłabym się przerzucić na taki tryb życia. Co jeszcze... hmm nigdy nie byłam zdania, że to jakaś cud dieta tylko dlatego, że nie ma w niej mięska. Od czasu do czasu wędlinką nie pogardzę. Nigdy nie eksperymentowałam z jedzeniem szczerze mówiąc. Chyba wolałabym ograniczyć sobie jedzenie słodyczy niż mięsa! Przynajmniej znalazłabym tutaj bardziej racjonalne powody!

Dodane przez Bellatrix11227 dnia 17-06-2011 22:18
#56

Bardzo chciałabym przejść na wegetarianizm. Obrzydza mnie fakt mięsa i tego że ludzie muszą masowo zabijać króliki, świnie, krowy itd. Rozumiem że człowiek od zawsze poluję, ale przecież można to jakoś ograniczyć. Niestety rodzice sądzą że dostanę anemii jak nie będę jadła mięsa i nie pomaga tłumaczenie że są specjalne diety. Byle do 18!

Dodane przez potterfanka dnia 17-06-2011 23:02
#57

Dla mnie idea wegetarianizmu jest dziwna. Dlaczego człowiek, istota bezprecedensowo drapieżna, a co oznacza - mięsożerna, ma rezygnować z posiłku, który jest dla niej całkiem naturalny? Co więcej, jest to naturalne źródło niektórych mikroelementów czy czego tam jeszcze. A może od razu pojedźmy dalej?
Nie zabijajmy zwierząt, bo to niezgodne z naszymi zasadami, okej. Zrezygnujmy również z jaj, bo to zarodki piskląt. I z ryb, bo to też żywe. No i nie uprawiajmy seksu, bo to zabijanie tysięcy nienarodzonych dzieci. Dalej- miesiączka. To także "marnotractwo".

Lubię mięso i nie razi mnie to, że abym zjadła ulubiony kotlet schabowy ktoś musiał wrzucić tłustą, niewinną świnkę do wrzątku lub potraktować prądem by zabić. A później porozdzielać ociekające jeszcze ciepłą krwią członki od kręgosłupa, aby trafiły do sklepu, z którego ja je przyniosę i po przygotowaniu schrupię. Ohydne? Ale prawdziwe. I mi smakuje, o dziwo.

Dodane przez MissWeasley dnia 15-08-2011 20:22
#58

Ja jestem wegetarianką od niedawna. Nie opieram tego na jakieś głębszej ideologi. Po prostu chcę zdrowiej się odżywiać.

Dodane przez marihermiona dnia 03-09-2012 10:53
#59

Ja nie jestem wegetarianką, bo to bardzo trudne. Trzeba łykać witaminy, bo nie przyswaja się jakiś tam wraz z mięsem zwierzęcym. Ja nie jestem zagorzałym mięsożercą, bo nie lubię ani wieprzowiny ani wołowiny ani innych zwierząt i ich najzwyczajniej nie jem. Ja przyswajam jednak mięso drobiowe i tylko takie. Moich rodziców na początku to zmartwiło gdy ich nie jadłam. I przy następnej wizycie u lekarza spytali go o to ale on powiedział, że chociaż jem mięso z drobiu.

Dodane przez Fausta Malfoy dnia 03-09-2012 10:57
#60

Nie byłam nigdy wegetarianką, ale uważam, że jest to dobry styl życia. W sumie mogłabym spróbować, ale to nie dla mnie :).

Dodane przez Martita dnia 03-09-2012 11:22
#61

Ja jem bardzo rzadko mięso i wędlinę, ale jednak czasem się zdarzy, więc nie jest to taki 100% wegetarianizm... Ale ogólnie to mięsa nie lubię , chyba,że chude lub grillowane:)

Dodane przez MaFaRa10 dnia 03-09-2012 11:58
#62

Ja 100% wegetarianką nie jestem, ale rzadko jem mięso. Dlaczego - po pierwsze: szkoda mi zwierząt po drugie: nie zbyt lubię.

Dodane przez Clementaine dnia 03-09-2012 12:46
#63

Jakby to okreslić, jestem pół- wegetarianinem, juz tłumaczę tzn. mięso jako miesa nie jem, ale zjem kiełbaskę z grilla albo salami, ale kurczaka boczku czy innych obrzydliwosci nawet palcem nie dotknę >.<

Dodane przez BlackAngel dnia 20-11-2012 17:45
#64

Ja jestem wegetarianką od dwóch lat. Uważam, że był to wspaniały wybór. Czuje się znacznie lepiej bez opychania mięsem. Jedyny kłopot to na niektórych wyjazdach, typu wycieczki szkolne, nauczyciele nie mogą tego pojąć i wpychają w cb schaboszczaka z frytkami. :C

Dodane przez kardamon dnia 21-11-2012 23:51
#65

Można żyć bez mięsa i mimo to dalej wprowadzać do organizmu wszystkie potrzebne związki, ale nie polecam tego stylu życia młodym nastolatkom. Tłuszcz zwierzęcy jak i białko, a także żelazo w wątróbce i tak dalej są nam w jakimś stopniu potrzebne. Na upartego można to zastąpić fasolami i nie-fasolami, ale moim zdaniem to jest to trochę na siłę.
A co do tego, że nie jedzenie mięsa jest okazaniem poszanowania dla zwierząt, to to już uważam za śmieszne :> Drabina pokarmowa jest po to, żeby się do niej stosować, a nie żeby szanować sąsiada pod nami, czyli krówki, świnki i kurczaczki.

Dodane przez Pomyluniaczek dnia 27-03-2013 15:16
#66

Nie jestem długo bo 3 miesiące. Po prostu brzydziło mnie to że jem nieżywe zwierzę , które kiedyś chodziło , jadł i porosty że jem coś martwego.(wiem jestem dziwna) Jak jadłam to tylko kurczaka i indyka. Nigdy w życiu nie jadłam mięsa innego niż takie. Jem teraz ryby i produkty pochodzenia zwierzęcego bo uwilbiam produkty mleczne. Moji rodzice. Cóż na początku siłą wpychali we mnie mięso i grozli że jak jeść go nie będe to mi wszystkie książki HP spalą. No to musiałam . No ale powiedziłam im że mięsa jesć nie będe i tyle.

Dodane przez bochenek89 dnia 27-03-2013 16:12
#67

Nigdy nie będę wegetarianką. Uwielbiam mięso (np.drobiowe, wieprzowe, wołowe, z indyka) i z niego nie zrezygnuję.
Spotkałam już kilka osób, które nie jedzą mięsa mówiąc, że brzydzi je uśmiercanie zwierząt, że robią to z poszanowania dla nich, jednocześnie osoby te jadały ryby. A ryba to co, nie zwierzę?!

Dodane przez mika3213214 dnia 27-03-2013 17:05
#68

Mięsa za bardzo to nie lubię.
Wolę jeść warzywa, pieczywo i owoce ;)
Thx za pozdrowienia!

Pozdrawiam! :D

Dodane przez AreWeAllWeAre dnia 07-06-2013 10:34
#69

Ja jestem wegetarianką od przeszło 5 miesięcy (wiem, niedługo) i jestem z tego dumna. Oczywiście rodzinka próbowała mnie od tego odwieść. Oto kilka genialnych cytatów, które miały mnie powstrzymać od niejedzenia mięsa (albo tylko ryb):
Ryba to nie mięso, bo nie ma krwi.
Zwierzęta są głupie i nic nie czują.
Przecież wegetarianie jedzą ryby.
Powinnaś jeść mięso z kurczaka, bo jest zdrowe.
Ale przecież świnie hoduje się po to, żeby je zabić i zjeść.
Było ich oczywiście więcej i niektóre jeszcze mądrzejsze, ale względu na to, że na samo wspominanie tego ich gadania wpadam w szał, nie przytoczę reszty.
Nie przyszło im na myśl również to, że nie jem mięsa nie tylko dlatego, że szkoda mi mordowanych w bestialski sposób zwierząt.
Nie jem, bo się brzydzę. Teraz nie mogę sobie wyobrazić, że mogłabym zjeść coś, co jeszcze niedawno samo chodziło, oddychało, jadło...

Edytowane przez AreWeAllWeAre dnia 07-06-2013 10:34

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 07-06-2013 14:22
#70

Mój znajomy jest wegetarianinem od przeszło 13 lat. Nie wiem z jakich względów - religijne wykluczam, bo Pan Bóg z całą pewnością nie wymaga tego od ludzi. Mimo, że w średniowieczu powstało ( nadal zresztą istnieją ) wiele zakonów, w których niespożywanie pokarmów mięsnych jak najbardziej obowiązuje ( kameduli, kartuzi, trapiści ). Reguła św. Benedykta zabraniała jeść "zwierząt czworonożnych" - jednak ptaki i ryby można było. W pewnym momencie za ryby uznano nawet...bobry - żyją w wodzie, więc to rybki ;) - byle tylko obejść ten wstrętny wegetarianizm :). W Polsce jadano dużo ślimaków, które też za ryby w końcu uznano. Słyszałem z kolei, że takie potrawy jak kaszanka czy flaki też nie podchodzą pod mięso...kaszanka wiadomo : krew i kasza - brak mięska...;)

Uważam, że sposób odżywiania się to indywidualna sprawa każdego człowieka. Nikt nie jest lepszy tylko dlatego, że nie spożywa mięsa i odwrotnie. Ze wspomnianym wyżej kolegą znamy się dłuższy czas, fajnie się z nim również rozmawia, ale on ze swoim ponad 13-letnim wegetarianizmem absolutnie się nie afiszuje. W ogóle nie odczuwa, że z czegoś rezygnuje, poświęca się itd...na grilla przyniesie warzywa i po sprawie.

Edytowane przez mniszek_pospolity dnia 07-06-2013 14:27

Dodane przez Mniszka19Xd dnia 07-06-2013 15:37
#71

Uważam,że to nic złego,a wręcz jest to bardzo zdrowy styl życia.Myślałam o zostaniu wegetarianką,ale chyba bym nie zrezygnowała z mięsa.Zresztą,nigdy nie lubiłam żadnych surówek,warzyw,niektórych owoców.Ale jestem po operacji wycięcia woreczka żółciowego,więc staram się wprowadzać takie rzeczy.I możliwe,że za kilka lat stanę się wegetarianką,ale na razie od tego pomysłu się odsunę.

Dodane przez raven dnia 09-06-2013 18:50
#72

Moja siostra jest wegetarianką od 16. roku życia - w lipcu minie 12 lat. Wróciła z kolonii i oświadczyła rodzicom, że nie je mięsa - sama do tej pory nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego. Nie powodowała nią ani jakaś szczególna miłość do zwierzątek, ani nikt jej nie namawiał. Tata się wkurzył, ale na krótko, mama uznała, że to kolejna fanaberia i daje jej maksymalnie tydzień.
Kiedy owa "fanaberia" jej nie przeszła, mama stwierdziła, że proszę bardzo, ale wegetariańskie posiłki ma przygotowywać sobie sama. Efekt był taki, że z zup zrezygnowała, a kiedy rodzina na obiad jadła mięso - siostra smażyła sobie sojowe kotleciki i jakieś wynalazki z książeczki, którą dostała od kuzyna. Po pół roku mama się poddała i zaczęła serwować zupy pozbawione wkładki mięsnej (kostki rosołowe też nie wchodzą w grę) i nawet owe kotleciki smażyła, oczywiście pilnując żeby tłuszcz z mięsnych kotletów nie prysnął przez przypadek na sąsiednią patelnię.
Początkowo rodzinnie testowaliśmy różne wegetariańskie dania i przekąski - jakieś pasztety, paprykarze, różne rodzaje kotletów, kiełbaski, parówki; niektóre były całkiem smaczne ;) teraz już rzadko kupuje się coś typowo wegetariańskiego - w domu jest co prawda zapas kotletów sojowych, ale większość dań jest serwowanych z normalnej rodzinnej lodówki - sery, pomidor, ogórek, jajko... Rezygnuje po prostu z mięsa, ryb i deserów, w których jest żelatyna. Nawet rodzina - bliższa i dalsza podczas imprez jest przygotowana i serwuje coś tylko dla Kasi - oczywiście "mięsożerni" goście nad wyraz chętnie testują, co też jest na tym wegetariańskim talerzu. Nie zapomnę, jak kiedyś na kolędę przyszedł ksiądz, którego ojciec zaprosił też na obiad. Mama się postarała - było kilka rodzajów dań mięsnych: udka, kotlety, rolady, jakieś ryby, stół się uginał. A ksiądz poczęstował się... dwoma kotletami mielonymi sojowymi. Mamusia minę miała po prostu boską.
Generalnie w dalszej rodzinie to już nie budzi emocji. Na grillu chętnie wszyscy zajadają się smażoną cukinią, kotletami sojowymi i serem pleśniowym.

Dodane przez Milka dnia 25-10-2013 16:22
#73

Nie byłam, nie jestem i nie będę w najbliższej przyszłości wegetarianką, bo po prostu nie chcę. Nie wierzę, ze moja postawa zmieni cokolwiek na tym świecie, a ja lubię dobrze zjeść. Choć nie jem mięsa często, to jednak się zdarza i nie wyobrażam sobie zrezygnować z tego w całości (mięso + wszelkie mięsne dodatki np. w galaretkach). Mam dziwne poczucie wrażliwości i obrzydzenia, bo tematy rzeźni nie powodują we mnie niczego negatywnego.
Tak jak jestem w stanie zrozumieć i poprzeć wegetarian (widzą w tym szczytny cel - ok, to wasze życie, róbcie co chcecie), tak nie rozumiem innych odłamów. Ot, na przykład wegan. Czytałam ostatnio temat o ciężarnej wegance, która chce żeby jej nienarodzone dziecko również było weganem. Nie wiem, jak ona chce to osiągnąć (np. szybko skończy jej się mleko w piersi - i co wtedy?), ale powodzenia, może dziecko wyrośnie zdrowe.

Dodane przez BlackSpirit dnia 25-10-2013 18:24
#74

Wegetarianką nigdy nie byłam, nie wiem jak będzie w przyszłości, jak na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie odpowiedzieć. Osobiście uważam, że nie można z tym przesadzać. Moja przyjaciółka została wegetarianką w wieku 13 lat. Moim zdaniem to głupota, bo w czasie, gdy jeszcze rośniemy nasz organizm potrzebuje substancji odżywczych zawartych w mięsie. Uważam, że nie należy przechodzić na wegetarianizm przed 18 rokiem życia, bo to bez sensu. Mięso oczywiście trzeba ograniczać, nie obżerać się hamburgerami (o ile można powiedzieć, że tam trochę tego mięsa jest..), ani tłustymi żeberkami, ale kurczak czy indyk jest zdrowy.

Dodane przez hermiona_182312 dnia 07-11-2013 15:38
#75

Na temat wegetarianizmu jeszcze nie mówiłam, dziwne, byłam pewna, że jest inaczej, no, ale nic, zrobię to teraz ;) Wegetarianizm raczej mi nie grozi, a już na pewno, nie w moim domu. BlackSpirit ma podobne doświadczenia jak ja; mam przyjaciółkę, która jest wegetarianką. Robi to dla zwierząt, a nie dlatego, że mięsa nie lubi, to jest główny powód stawania się wegetarianami - moim zdaniem. Jednak, zgadzam się z poprzedniczką, nie jest to dla nastolatków zbyt dobre. Dorastanie to nie rurki z kremem, nastolatki po prostu potrzebują mięsa, witamin i wgl. Jednak spotkałam się z przypadkiem osoby, która zaczęła "chronić zwierzątka" mając jakieś 10/11 lat, co jest już zbyt bezmyślne. Jak ktoś rezygnuje z mięsa ze względu na dietę i dlatego zostaje wegetarianinem, to rozumiem, ale na prawdę, są chude i zdrowsze mięsa, na które można sobie pozwolić.

Edytowane przez hermiona_182312 dnia 07-11-2013 15:39

Dodane przez raven dnia 07-11-2013 16:32
#76

Moim zdaniem to głupota, bo w czasie, gdy jeszcze rośniemy nasz organizm potrzebuje substancji odżywczych zawartych w mięsie.

Jednak, zgadzam się z poprzedniczką, nie jest to dla nastolatków zbyt dobre. Dorastanie to nie rurki z kremem, nastolatki po prostu potrzebują mięsa, witamin i wgl. Jednak spotkałam się z przypadkiem osoby, która zaczęła "chronić zwierzątka" mając jakieś 10/11 lat, co jest już zbyt bezmyślne.

Nie nazwałabym stosowania diety wegetariańskiej przez nastolatków głupotą. Nastolatki nie potrzebują mięsa, tylko składników mineralnych w tym mięsie zawartych - a identyczne można znaleźć w produktach roślinnych. Nawet Ministerstwo Zdrowia, po aferze związanej z nieprzyjmowaniem wegedzieci do przedszkoli, ogłosiło oficjalnie, że dieta wegetariańska, odpowiednio zbilansowana, jest bezpieczna na WSZYSTKICH ETAPACH życia. Mnóstwo ludzi u swoich małych dzieci dzieci stosuje dietę wegetariańską, a jakoś nie słyszałam, żeby ktoś umarł albo zachorował dlatego, że nie jadł mięsa. O ile dieta jest wprowadzana z głową, to wszystko jest dozwolone. Ale z głową. Trzeba więcej uwagi włożyć w komponowanie posiłków, tak by dostarczyć organizmowi wszystko co potrzebne do prawidłowego rozwoju. Moja siostra została wegetarianką w wieku 16 lat - była pod kontrolą lekarza, bo od dziecka jej wyniki były na skraju anemii. Po wprowadzeniu diety wegetariańskiej nie tylko się nie pogorszyły, ale nawet było ciut lepiej, bo przykładała większą wagę do tego, co powinna jeść.

Dodane przez aliszja19 dnia 07-11-2013 17:55
#77

Wegetarianizm mnie nie kręci. Lubię mięso, dodaje mi ono trochę krzepy. Poza tym nie uważam, żeby zabijanie zwierząt na mięso było niehumanitarne. Taki jest łańcuch pokarmowy, a człowiek chcąc nie chcąc jest częścią natury.
Moja siostra jest wegetarianką, bo uważa, że tak jest dla niej zdrowiej, a ona ma bzika na punkcie zdrowia :) Rodzice to akceptują, no ale inna rzecz, że ona jest już dorosła. Tylko jak przyjeżdża do domu to tata się denerwuje, że musi znosić bezmięsne obiadki :)

Dodane przez Wasp dnia 12-11-2013 22:08
#78

Nie jestem wegetarianką, tylko weganką. Miałam niedawno robione badania, żeby sprawdzić mój poziom żelaza i ku mojej uciesze jest w normie.

Dodane przez Ginny Evans dnia 28-05-2016 23:32
#79

Do napisania tego postu zainspirowała mnie Evanna Lynch, która wstawiła dzisiaj na instagrama i fejsa swoje zdjęcie w koszulce z napisem "vegan". No i oczywiście jak można było się spodziewać spotkało się to w dużej mierze z negatywnym odzewem. (Nie do końca to rozumiem, bo Evanna już od kilku lat jest weganką i się z tym nie ukrywa, więc nie wiem skąd zdziwienie, ale mniejsza z tym).

Ja sama jestem wegetarianką od pięciu lat, a obecnie próbuję przejść na weganizm. Dlaczego? Krótko mówiąc, dla zwierząt, z powodów etycznych i moralnych. Morderstwo to morderstwo, a krowa nie produkuje mleka sama z siebie.

Wydaje mi się, że wiele osób postrzega wegetarian, czy weganów jako jakieś pretensjonalne osoby próbujące narzucić swój jadłospis innym. Ba, można odnieść wrażenie, że w świadomości społeczeństwa ukształtował się jakiś taki dziwny mit weganina, który co 5 sekund będzie mówił o tym, że jest weganinem i się wywyższał. W rzeczywistości jest wręcz odwrotnie. Zwykle wegetarianie/weganie mają głęboko w nosie co akurat jedzą mięsożercy. Jednak, gdy ktoś dowiaduje się, że jestem wegetarianką to wtedy zaczyna się dyskusja: "A dlaczego? To co ty w ogóle jesz? Skąd bierzesz białko? Ja tam za bardzo lubię mięso. Mięsko jest takie dobre. A może jednak spróbujesz tego kotlecika?". Wtedy spokojnie tłumaczę, że nie jadam tylko trawy i kamieni i nie mam anemii. Zresztą to i tak jest ta przyjemniejsza opcja, gorzej jak ktoś się zaczyna ze mną kłócić, bo marchewki przecież też mają uczucia...

Nie rozumiem skąd w ludziach się bierze tyle nienawiści do wegetarianów i weganów (jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi do głowy do dysonans poznawczy...). Bo gdzie nie pojawi się jakiś post/zdjęcie/artykuł, czy cokolwiek innego na temat weganizmu to znajdzie się jakiś hejtujący mięsojad. Najgorsze jest to, że takie osoby nawet nie mają żadnych argumentów, tylko powielają jakieś zasłyszane bzdury. Teraz to chyba nawet w modzie jest hejtowanie wegan.

Ale odcinając się od tego hejtu to na szczęście są jeszcze jakieś rozsądne osoby, które miałam przyjemność poznać. Często słyszę, że ktoś nie przejdzie na wegetarianizm/weganizm, bo "on by tak nie mógł". Z własnego doświadczenia powiem, że wszystko jest w głowie. Prawda jest taka, że jak się człowiek doinformuje i uświadomi sobie pewne rzeczy to chyba nie ma innego słusznego wyboru jak całkowite porzucenie produktów pochodzenia zwierzęcego. Bo sama rezygnacja z produktów odzwierzęcych nie jest trudna, trudne jest wyłamanie się ze schematu i przyzwyczajeń. Zignorowanie tego, co nam się wmawia od małego, żeby uciszyć sumienie.

I wracając do Evanny. Nie tak dawno wygłosiła ona ciekawe przemówienie o weganizmie, które streściłam w tym newsie: http://hogsmeade....dmore=5674. Zachęcam do przeczytania! :)

No to teraz czas na wegeterror!
Jakby ktoś chciał się bardziej zainteresować tematem to polecam wykład Gary'ego Yourofsky'ego, bo bardzo fajne rzeczy mówi: https://www.youtu...3DPCQjlanM
Dla osób preferujących bardziej dosadne źródła wiedzy polecam filmy dokumentalne: Earthlings - przedstawiający sytuację zwierząt i Cowspiracy - o środowisku.

Edytowane przez Ginny Evans dnia 28-05-2016 23:35

Dodane przez Clara Granger dnia 05-06-2016 19:10
#80

Wegetarianizm (moim zdaniem) powinien być podstawową regułą spożywania posiłków. Fajnie jest zjeść jakiś kawałek dobrego mięsa ,ale jak się tylko pomyśli ,że ten ,,kawałek mięsa'' chodził, jadł, miał rodzine to aż ciarki przechodzą... Gdyby jeszcze zabijali stare umierające zwierzęta. Ale nie! Trzeba młode! Nie wiem jak psychicznie Ci ludzie to znoszą.

Ja staram się nie jeść mięsa ,ale np. jak pare tygodni temu byłam na przyjęciu konfirmacyjnym ,a jako danie główne było zwierzątko to się DOSŁOWNIE popłakałam przy stole ,a ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatke.

Osobiście radze odstawić mięso. To oktutne zjadać słabszych od siebie...:(

Dodane przez wiechlina roczna dnia 05-06-2016 20:01
#81

Ja stanowczo uważam, że mamy prawo jeść mięso. Po to się przecież hoduje zwierzęta.
Jednak, sam chętnie zjadam warzywa i mógłbym mocno ograniczyć jedzenie mięsa. Problem jednak polega na tym, że wtedy trzeba, w regularnych odstępach zjadać przynajmniej trzy takie posiłki dziennie. W lecie to nawet mi się czasami udaje i nawet przy ciężkiej pracy fizycznej i nie przeszkadza to normalnie żyć. Po kilku dniach można się przyzwyczaić. Najgorsze kiedy jada się nieregularnie i trzeba coś szybko przyrządzić, a tu brak czasu. Wtedy najłatwiej sięgnąć po kanapkę z jakimś mięsem. Przygotowanie kotletów sojowych, zajmuje sporo czasu.
Jeśli ktoś może sobie pozwolić na takie uporządkowane życie, to wegetarianizm jest bardzo dobrym wyborem.

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 15-06-2016 13:23
#82

Wielokrotnie myślałem nad tym, żeby zrezygnować z jedzenia mięsa, ale na myśleniu się zazwyczaj kończyło ;p Spożywam bardzo dużo owoców, nabiału i warzyw, ale nie widzę sensu w tym, żeby zrezygnować z jedzenia mięsa raz na jakiś czas. Podstaw w wierze też się nie uświadczy, bo w Piśmie Świętym Piotr miał sen, w którym widział wiele zwierząt czteronożnych, płazów czy nawet gadów - i w tym śnie usłyszał głos Boga: "Zabijaj Piotrze, i jedz". Na co św. Piotr odpowiedział we śnie, że nie weźmie do ust niczego nieczystego. Na to Pan Bóg odpowiedział: "Nie nazywaj nieczystym tego co Bóg oczyścił". Także tutaj żadne "Nie zabijaj" nie wchodzi po prostu w rachubę. Mnie ostatnio i moich kolegów właśnie taki wegetarianin "nawracał", że ręce opadają. Zaczął mówić, że on mięsa 15 lat nie je, a my wszyscy będziemy się smażyć w piekle, bo urządzamy grilla z karkówką w roli głównej ;) I właśnie tacy wegetarianie, którzy niemal siłą namawiają na dietę bezmięsną odrzucają mi ten pomysł samym sobą. Chcesz, to bądź wegetarianinem, nie to jedz mięso ile chcesz, twoja sprawa. Z kebabów mógłbym zrezygnować, ale już z takiego schabowego raz na jakiś czas to nie za bardzo. Wędliny praktycznie nie jadam, wolę ser chociażby. Jeśli mięso, to tylko na gorąco (udka z kurczaka, pierś itd.). Pyszna jest sałata z rzodkiewką, ale ileż tak można? Bigos z młodej kapusty bez mięsa? Nope. Grill bez kiełbasy? No skąd...