Dodane przez Temeraire dnia 31-08-2008 00:59
#18
Nie uprawiam żadnego sportu tak "zawodowo", ale dla własnej przyjemności i satysfakcji - owszem. A co ? No cóż - najbardziej to jazdę na łyżwach. Gdy tylko zaczyna się zimowy sezon, dwa kroki od mojego bloku otwierają odkryte lodowisko. Jest tanie (3 albo 4 zł za godzinę, już nie pamiętam, ale jak się okaże szkolną legitymację to jest zniżka :D), więc gdy jest otwarte pędzam tam prawie codziennie. Najbardziej lubię poniedziałkowe wieczory - godzinę, dwie przed zamknięciem nie ma już prawie nikogo, więc mam pełne pole do popisu xD. Przez trzy lata nauczyłam się tam (i jeszcze na takim innym lodowisku) tylu rzeczy, że nie sposób je wszystkie opisać. Co prawda, to prawda, nie skaczę tych wszystkich axli, tulupów, i tak dalej, a to dlatego, że po prostu nie wiem jak. Za to umiem zakręcić pirueta, na jednej i na dwóch nogach (często mi z 15 obrotów wychodzi...), zrobić takie coś, co to nazywają "wypad", jaskółkę, przeplatanki przodem i tyłem i jeszcze dużo innych. Jestem z siebie dumna, bo jestem w tym naprawdę dobra, choć nauczyłam się tego wszystkiego kosztem miliona siniaków i stłuczeń...
Łyżwiarstwo to mój ukochany sport, jest jedną z wielu miłości mojego życia i jestem bardzo, bardzo wdzięczna temu komuś, kto wynalazł łyżwy i jeszcze temu komuś, kto wynalazł sztucznie mrożone lodowiska...