Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: WF - upragniona lekcja czy istny koszmar?

Dodane przez Nelishia dnia 10-12-2011 00:39
#195

iamodile napisał/a:
Haha szczerze i otwarcie mogę powiedzieć, że nienawidzę wuefu! :D Nienawidzę od samej podstawówki, od pierwszych klas, na lekcjach nie radziłam sobie nigdy, w sumie to nie wiem czemu nawet bo mogłam się starać, ćwiczyć tak że byłam czerwona jak burak i zalana potem iii... nic potem nie umieć. Więc szybko przestałam się tym przejmować, klasę informuję już na początku roku że nie umiem nic, przed piłką uciekam, biegam wolniej niż żółw po aviomarinie i mają mnie dawać na rezerwę kiedy tylko się da :D


U mnie sytuacja częściowo pokrywa się z opinią iamodile, choć sens jest ten sam - obie nienawidzimy zajęć wychowania fizycznego. W kwestii ćwiczeń - nie jestem za dobra, mimo wszystko się staram, ale czerwona na twarzy raczej nie jestem. Chociaż..., niedawno okrążyłam szkołę od wewnątrz, gdyż zostałam zmuszona do poszukiwań torby, którą zostawiłam w sali od religii i moja twarz przypominała buraczka/pomidorka/jedną z barw Gryffindoru. I zalana potem też raczej nie bywam, ale zmęczona, wykończona, rzucająca piorunami w cały wszechświat - i owszem. Moja klasa wie, jakie są moje 'osiągnięcia' z dziedziny sportu - przez doświadczenie są bogatsi o wiedzę: Nelishia biega wolno, Nelishia nie potrafi przebić piłki przez siatkę, jak normalny człowiek i musi stawać bliżej; Nelishia cośtam-cośtam... Ja się tym nie przejmuję, staram się i pocieszam, że to umysł się liczy, a nie wysportowanie. A i jeszcze zostaje badminton i ringo, z których to nie jestem tak okropna, a całkiem-całkiem dobra.