Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: WF - upragniona lekcja czy istny koszmar?

Dodane przez Evans558 dnia 05-04-2012 22:07
#207

W podstawówce to był koszmar. Nie lubiłam tego babska od wuefu, ze wzajemnością zresztą. Ale szanowałam ją jako nauczyciela i w końcu wyszło na moje :D. Nauczycielka zaczęła się odnosić do mnie poprawnie, bo dotąd było tylko wydzieranie się, że nie mam kondycji ect. Teraz, w gimnazjum, jest inaczej. Nauczyciel może nie żaden najlepszy, ale przynajmniej jak mu powiesz, że się źle czujesz, to cię nie zmusza do biegania. Przez całą II klasę gramy w siatkówkę. Na początku bokiem mi wyłaził ten sport, ale teraz zaczynam czerpać z niego przyjemność (oczywiście, jeśli w mojej drużynie nie ma frajerów). Podobnie mam z bieganiem. Kiedyś przebiegnięcie tych pięciu minut dookoła trybun na hali to był horror. Teraz, mimo że moje problemy zdrowotne dają potem o sobie znać, bieg sprawia mi przyjemność. Kiedy po raz pierwszy przebiegłam te pięć minut, bez przerwy w miejscu, gdzie nauczyciel nie widzi, jak dotąd robiłam, byłam taka wyczerpana, że wuefista chciał mnie wysłać do pielęgniarki xD. A teraz staram się nie narzekać na ten sport i ćwiczyć go jak najczęściej.
Inna sprawa jest podczas gimnastyki. Skakanie przez kozła, skrzynia, przewroty, stanie na rękach... brrr. Nienawidzę tego. Bogu dzięki, że te zajęcia są tylko raz w tygodniu, reszta to zajęcia sportowe. Dzięki temu na wuef już nie narzekam, ale lubię go tylko w 75%. Wszystko psuje gimnastyka.