Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: WF - upragniona lekcja czy istny koszmar?

Dodane przez raven dnia 05-04-2013 00:23
#209

No cóż, pomijając klasy I-III, miałam w swoim życiu 4 nauczycieli wychowania fizycznego - 2 kobiety (jedna krótko po studiach, druga w średnim wieku) w podstawówce i gimnazjum i 2 facetów (jeden tuż przed emeryturą - odszedł na nią po roku mojej edukacji w LO, drugi tuż po studiach), na żadne z nich absolutnie nie mogę narzekać. Wiadomo, bywało różnie - czasem się nie chciało ćwiczyć i organizowało lewe zwolnienia, czasem się udawało kontuzję, niedysponowanie, wlewało wodę do nosa żeby wywołać katar albo smarowało dolne powieki wkładem do sztyftu do nosa żeby spojówki się zaczerwieniły, sugerując chorobę^^...
Ale, ale. Miałam szczęście i do klasy - w gimnazjum salę dzieliłyśmy często z jedną z równoległych klas - tam ćwiczyły raptem 3-4 dziewczyny, reszta niczym gwiazdy, w szpilkach siedziała na ławkach. U nas było bardziej swojsko - wszystkie wybiegane, upocone jak dzikie świnie (:D) i gotowe do walki na śmierć i życie. Najbardziej lubiłam wszelkie gry zespołowe, poza siatkówką. W kosza, unihokeja (ach, te siniaki na piszczelach...), ręczną, 2 ognie, palanta, mogłam grać bez przerwy. Skoki przez kozła, skrzynię, wzwyż i w dal - też wspominam pozytywnie. Ale jakieś nieszczęsne drążki, podciąganie, przewroty na nich, stanie na rękach - brrr, koszmar. W życiu nie opanowałam umiejętności zrobienia gwiazdy. Ten pierwszy wuefista w LO nie rozumiał, że można nie umieć stanąć na rękach i pojawił się konflikt, ale nadrobiłam frekwencją ;)
O, nie znosiłam biegania na stadionie i w parku. Tzn w podstawówce byłam jeszcze w reprezentacji szkoły na gminnych biegach przełajowych, ale potem niczym po równi pochyłej stoczyłam się na dno. Wtedy na szczęście cała klasa była już na dnie, nie odstawałam specjalnie od reszty. Różnica była taka, że one szły przez ten stadion szybkim marszem, a ja schodziłam z bieżni po jednym okrążeniu i musiałam za to pisać karne kartkówki. To był czas, kiedy interesowałam się historią sportu i podanie m.in. miast-organizatorów Igrzysk Olimpijskich i dat tych Igrzysk, nie były problemem. Żyć, nie umierać. Generalnie w przypadku wf-u jest jak z innymi przedmiotami - absolutnie wszystko zależy od nauczyciela. Jeśli nauczyciel potrafi stworzyć fajną atmosferę, to i uczniowie będą lepiej nastawieni :)