Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: WF - upragniona lekcja czy istny koszmar?

Dodane przez Madlenne dnia 21-02-2009 15:51
#95

Ja jestem dziwnym przypadkiem.
W podstawówce w-f był mi obojętny- nie szedł mi za dobrze, ale w podstawówce z zasady, wszyscy z w-f-u mieli piątki, więc większego problemu nie było. Męka zaczęła się w gimnazjum, gdzie pani stwierdziła, że w-f jest najważniejszym przedmiotem... Zaczęły się pojawiać 2 i 3 w dzienniku... A niektóre lekcje, np. na siłowni, stały się regularną walką o przetrwanie. Kiedy nasza pani poszła na zwolnienie, pojawiła się nadzieja. Myślałyśmy, że zaczną się luźniejsze lekcje, jakieś zastępstwa, itp. Nic bardziej mylnego! Na zastępstwo przyszedł pan, który uczył chłopaków... Nigdy nie zapomnę tych lekcji... Nie umiem wyrazić słowami tego, jak wielka była to męka. 30 minutowa rozgrzewka, po czym setki ćwiczeń. Wszyscy nieprzytomni na następnej lekcji, którą była matematyka. Z ulgą przywitałyśmy powrót naszej pani ze zwolnienia.
Kiedy szłam do LO byłam pełna najgorszych przeczuć. A tu, niespodzianka! Nareszcie liberalny nauczyciel od w-f-u! Pani na pierwszej lekcji powiedziała: "Dla mnie jest ważne, że jesteście na zajęciach i ćwiczycie. Mam was nauczyć dbania o swoje ciało, a nie wyginania kręgosłupa we wszystkie możliwe strony." I tak jest! Mamy lekcje tańca, aerobik, często gramy w siatkówkę. Nareszcie, po tylu latach, polubiłam w-f... ;)