Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: WF - upragniona lekcja czy istny koszmar?

Dodane przez Temeraire dnia 31-08-2008 00:25
#37

Hmm... Upragniona lekcja ? W życiu. Ale istny koszmar też nie. Nazwałabym to inaczej, ale brakuje mi słowa... Jak dla mnie WF w sumie nie jest taki zły, a nawet go lubię, o ile nie gramy w siatkówkę. Ta gra zdecydowanie jest moją piętą achillesową, a na nieszczęście mamy bardzo niekreatywnych nauczycieli. Jeśli nie musimy nic zaliczać - siatkówka. Jeśli na sali są dwie klasy (co się rzadko zdarza) - siatkówka. Nic, tylko ten jeden durny sport... Ileż można ? Mam go serdecznie dość i każdą lekcję WF, kiedy akurat nie gramy w siatę traktuję jak wybawienie... Najbardziej lubię grać w dwa ognie na ostatniej lekcji - mogę się wyżyć po całym dniu, a poza tym bardzo lubię tę grę.

EDIT:
o.O
W tym roku zmienił nam się wuefista. Dostałyśmy najbardziej porąbanego w szkole. On jest po prostu zboczony! Gdy zaliczałyśmy indywidualne odbicia górne, patrzył tylko, czy którejś się przypadkiem ordery nie trzęsą. Wiem, bo widziałam! Tak samo któregoś dnia w zeszłym roku - taki jeden chłopak walnął drugiego piłką z całej siły w jaja. A nasz obecny wuefista wziął tego chłopaka, co dostał, na kolana i... zaczął go masować! Cala sala ryczała ze śmiechu, ale to tylko dowód na to, że pan 'Czaruś', jak go niektórzy nazywają, jest zboczony.

Edytowane przez Temeraire dnia 07-11-2008 19:21