Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Przekleństwa

Dodane przez Delirantka dnia 03-02-2009 22:02
#6

Przyznam szczerze, że przeklinam. Dosyć często. Bo - choć kiedyś w radiu słyszałam, że przeklinanie wcale nie pomaga się "wyładować" - ze mną jest inaczej. Kiedy jestem zdenerwowana i opowiadam co się stało, w moich słowach aż roi się od różnego rodzaju wulgaryzmów. Klnę jak szewc, innymi słowy. I najwyraźniej mi to pomaga. Nie na darmo powstało przecież powiedzenie "Lepiej sobie zakląć i być zdrowym, niż psuć żołądek i mieć twarz kamienną." ;D
Nie uważam, bym miała mały zasób słów, a jednak w niektórych sytuacjach po prostu żadne słowo nie oddaje tak dobrze tego, co chcę opisać, jak dany wulgaryzm. To są właśnie momenty, gdy przeklinam zupełnie świadomie. Wiem, że to nie jest oznaka dobrego wychowania ani wysokiej kultury osobistej - owszem, zgadzam się - ale trudno jest mi się tego oduczyć. Staram się nie przeklinać przynajmniej w domu, ale też mi to marnie wychodzi. Wśród znajomych się nie kontroluję - sami przeklinają ile wlezie, więc wątpię, by im to przeszkadzało. Ograniczam się jednak w miejscach publicznych, bo wiem, że nie każdy ma ochotę tego słuchać.
A co do wpadek...
Było ich wiele, aczkolwiek opiszę wpadkę mojej kumpeli z ławki, bo jest... hm. Pouczająca. Wydaje mi się po prostu, że daje do myślenia. ;p
To było jakieś dwa i pół roku temu (jeden z moich pierwszych tygodni w liceum - tak więc miałyśmy po 16 lat (ekhm, no ja prawie miałam ;d)). Szłyśmy chodnikiem, zajadałyśmy chipsy i narzekałyśmy na szkołę - kumpela dostała tego dnia złą ocenę z matmy i była wyjątkowo wściekła na nauczycielkę. Szła i wciąż na nią "nadawała", od czasu do czasu przeklinając; właśnie mijałyśmy dwóch chłopaków, kiedy S. "zwiększyła" skalę wulgaryzmów - innymi słowy - klęła głośno co drugie słowo, oczywiście chcąc się "popisać". Co oni na to? Przystanęli i powiedzieli jej, że jeszcze nie spotkali dziewczyny, która aż tak by się wyrażała i że chyba ma naprawdę niską kulturę osobistą. Na odchodnym rzucili, że jeśli chciała się popisać, to jej nie wyszło. Cóż, mina kumpeli była warta sfotografowania. I - nie powiem - chyba ją to zapiekło, bo nie pamiętam, by jeszcze kiedykolwiek próbowała "popisywać się" w ten sposób. ;p