Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Baśnie Hansa Christiana Andersena

Dodane przez Kinga dnia 30-04-2009 19:18
#11

Mam dwa identyczne wydania baśni Andersena, różniące się tylko kolorem okładek: niebieską dostałam na gwiazdkę, a zieloną jako nagrodę już w szkole.
Pamiętam jeszcze, jak czytałam "Małą syrenką" w łóżku moich dziadków, a później uważnie, z czymś na kształt czci, oglądałam obrazki.To chyba była moja ulubiona Andersenowska baśń. Wydaje mi się, że płakałam na "Dziewczynce z zapałkiam", ale raczej rzadko do niej wracałam. Natomiast śmiałam się przy "Nowych szatach cesarza". Po "Księżniczce na ziarnku grochu" zastanawiałam się, co by się stało, gdybym to ja spała na takim posłaniu ;)
Hmm, jak tak sobie teraz czytałam mojego posta to uderzyło mnie, jak bardzo moje upodobania do baśni z dzieciństwa przekładają się na mój obecny gust: nie lubię szczęśliwych zakończeń, są książki, które choć bardzo lubię, to jednak nie czuję potrzeby ich odświeżania i zawsze chętnie sięgnę po pozycję okraszoną dużą dawką dobrego humoru.

Horror dla najmłodszych czy pozytywna nauka o tym, że świat nie jest kolorowy?

Zdecydowanie to drugie. Wydaje mi się, że lepiej jest pokazywać dzieciom rzeczywistość przez pryzmat baśni Andersona, w które w odpowiednich proporcjach wkomponowane są te ciemniejsze odcienie niż np. "Teletubisiów", w których wszystko maluje się tylko w jasnych i optymistycznych kolorach. Dzięki temu te jasne barwy nie powszednieją nam - uczymy się dostrzegać ich piękno. Aczkolwiek ja się nie znam, żaden ze mnie psycholog dziecięcy.