Dodane przez mooll dnia 08-04-2013 13:21
#387
Właśnie jestem w trakcie
Gry o tron... I muszę przyznać, że idzie mi opornie.
Są takie gatunki, które pochłania się za jednym zamachem a na końcu żałuje, że od razu przeczytało się całą. Ale niektóre wymagają więcej wysiłku (przykładowo
Pan Tadeusz, z przeczytania którego ma się satysfakcję). A tu - nie mogę. Wszyscy rozwodzą się jakie to odkrycie, jak się szybko czyta, że "nowy Tolkien" itp. Bez urazy dla pana George'a R.R. Martina, ale utknęłam przed 400 stroną. Co prawda jak zacznę, to już jakoś idzie, ale żeby się za to wziąć w końcu, to muszę się bardzo mobilizować.
I do Tolkiena nie ma co tego porównywać.
Nie mogę zaprzeczyć - książka napisana jest porządnie, nie jest to takie czytadło jak HP, jest wiele nazw własnych, nazwisk trudnych do zapamiętania...
Ponoć trzeba przejść pierwszą część, żeby potem "już poszło" i człowiek przyzwyczai się do stylu. Ja jeszcze walczę. Trudno mi powiedzieć, czy polecam. Jak ktoś ubóstwia Tolkiena, to warto, żeby sprawdził, czy rzeczywiście pan Martin ma zadatki na następcę. Na pewno nie powiem, że nie polecam. O.