Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Wędrówki po górach

Dodane przez Hogsmeade_pl dnia 24-08-2008 13:12
#1

Dla jednych wędrówki po górach to niesamowita forma spędzania wolnego czasu - trwające nawet kilka godzin wejście na szczyt rekompensują zapierające dech w piersiach widoki. Dla drugich to bezsensowne "męczenie się" z wejściem na górę i, jakby tego było mało, drogą powrotną.
A czy Wy lubicie chodzić po górach? Jakie szczyty udało się Wam już zdobyć?

Dodane przez Vanney dnia 26-08-2008 00:24
#2

Uwielbiam chodzic po gorach. Mozna odetchnac swiezym powietrzem itd. Najwyzszy szczyt ktory zdobylam? Śnieżka w Karpaczu. Wchodziłam z samego dołu, bez wjeżdżania wyciągiem

Dodane przez niewesolypagorek dnia 26-08-2008 18:27
#3

mieszkam w górach, kocham góry *.* góry są najlepsze... ;P

nie ma to jak iść, z ciężkim plecakiem, męczyć się, męczyć, aby zdobyć jakichś szczyt... ja należę do takich wiórów co bez gór żyć nie potrafią ;P

Dodane przez Ariana dnia 26-08-2008 21:24
#4

W końcu mieszkanie na południu Polski zobowiązuje. Nie mogę powiedzieć, że "ach kocham, uwielbiam chodzić po górach, moje życie bez tego nie ma sensu", bo bym skłamała. Owszem lubię i zdobyłam już wiele przeróżnych szczytów w Beskidach, Bieszczadach, Sudetach, ale nie traktuje tego, jako podstawowego sposobu na spędzanie wolnego czasu.

Dodane przez LeMoNAdE dnia 27-08-2008 10:50
#5

Ja bardzo lubię chodzic po moich Bieszczadach ;p, chodzę co tydzien, ale w te wakacje, jeszcze nie bylem, bylem, gdzie indziej :P

Dodane przez Fantazja dnia 27-08-2008 11:45
#6

Heh, mieszkam w górach, góry widzę za oknem, mogę sobie w góry iść kiedy chcę, a byłam jedynie w Morskim Oku (4 razy) i na Jaworzynce i Gęsiej Szyi (niezliczoną ilość razy). Od dwóch lat planuję wybrać się do Pięciu Stawów, ale niestety, nie mam z kim, a sama raczej nie pójdę. Jednak to nie zmienia faktu, że Tatry kocham i gdy tylko mam okazję, żeby pójść, to idę. Szkoda tylko, że tak rzadko trafiają się te okazje... Ale nie narzekam, przede mną jeszcze całe życie i kiedyś zdobędę może i Rysy. Postanowiłam i tak zrobię. ;>

Dodane przez Tanya dnia 27-08-2008 11:59
#7

Jak na razie to żadnego szczytu zdobyć mi się nie udało ; P Dotychczas do czynienia z górami miałam tylko na zwykłych szlakach turystycznych. Ale kto wie, może kiedyś zdobędę jakiś szczyt.
A tak po za tym to strasznie uwielbiam góry! Piękne widoki, świeże powietrze... Coś pięknego! Nie jestem jakimś 'fanatykiem' w tej dziedzinie, po prostu lubię na nie patrzeć, podziwiać widoki i takie tam.

Edytowane przez Tanya dnia 03-03-2009 10:31

Dodane przez Madziam dnia 27-08-2008 12:13
#8

Lubię takie wędrówki, zdobyłam już trochę szczytów. Mam nawet odznakę popularną GOT PTTK [Górska Odznaka Turystyczna Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego xP]

Dodane przez kochanka_dracona dnia 27-08-2008 12:58
#9

Yh, nienawidzę. d;
Szczytów zaliczyłam sporo (jak to zbereźnie brzmi x_X) ale tylko dlatego, że jak byłam mała to, chcąc nie chcąc, musiałam chodzić z rodzicami. A że łaziliśmy baardzo dużo, to dziś mam wstręt do gór. Nie licząć okresu zimowego kiedy można pozabijać się na snowboardzie i nartach, bo to kocham. Byle by nie wchodzić pod górę, błagam. >.<

Dodane przez Delirantka dnia 27-08-2008 14:27
#10

Nie przepadam.
Mam mały uraz do wspinania się na szczyty, po pewnym incydencie. To była chyba zabawa w podchody, czy coś w tym stylu. Tak, czy inaczej domyślaliśmy się, że druga grupa ukryła się w takiej małej jaskini na szczycie dosyć stromej acz niewysokiej górki. Ktoś musiał tam pójść. Lał taki deszcz, było niewyobrażalnie ślisko, ale ja, mądra, heroicznie zgłosiłam się, że pójdę. Poszło ze mną jeszcze kilka osób, chyba z milion razy o mało nie spadliśmy, a na samym końcu okazało się, że ta jaskinia jest zawalona kamieniami i to niemożliwe, żeby ktoś się tam ukrył. Siąść i płakać. A sztuką to dopiero było zejść po tych potokach błota. Ale się strachu najadłam xd. Później stwierdziłam, że to cud, że my przeżyliśmy, bo chyba nikt normalny w takich warunkach nie wspinałby się na tak stromą górę. Dodam jeszcze, że to wymyślili Niemcy, gdy byliśmy u nich na wymianie. Co ciekawe, Polacy jakoś nie narażają życia swoich gości w Polsce ;d.
Jakoś teraz nie mam ochoty chodzić po górach, ani tych stromych, ani łagodnych. Właściwie, to wcześniej też niezbyt to lubiłam.

Edytowane przez Delirantka dnia 03-10-2008 20:29

Dodane przez merry_k dnia 27-08-2008 14:37
#11

kocham gory. Jakie szczyty udalo mi sie zdobyc? Mieszkam w Ludwikowicach, we wsi polzonej w Sudetach, to wlasnie w tych gorach zdobylam pierwszy szczyt. To byl orzel. Nie wielka gora ale to bylo cos dlka dziewczynki w wieku 8 lat. Weszlam miedzy innymi na Wielka Sowe, Orla, Kalenice i Sniezke.

Dodane przez Irreplaceable_ dnia 27-08-2008 22:20
#12

Ja w tym roku dopiero po raz pierwszy wspiełam się i wogóle zobaczyłam Polskie Góry. I już zaliczyłam szczyty ;p
* Giewont - męka, ale było dobrze,
* Morskie Oko - (Ale to chyba nie szczyt? ^^)
* Dolina Kościeliska - piękne, i przepiękne, już to kocham
Było jeszcze kilka, ale te najważniejsze ;p

Dodane przez Panna Sasania dnia 28-08-2008 01:12
#13

Uwielbiam góry, może dlatego, że mieszkam na Mazowszu, a tu jest tak przeraźliwie płasko ;( Najbardziej do gustu przypadły mi Tatry i jak na razie od lat 5 miłość do nich trwa. Trochę się już wychodziło, mianowicie na popularną i małą brązową odznakę GOT PTTK oraz większą część punktów na małą srebrną. Cóż w swoim dorobku nie mam jeszcze jakiś wspaniałych szczytów ot tak: Kasprowy Wierch (jak ja współczuję ludziom którzy stoją w kolejce do kolejki skoro pieszo jest o wiele milej i szybciej), Gęsią Szyję, Giewont. Z rodzinką wolimy dłuższe przejścia typu z jednej doliny do drugiej (np. z Pięciu Stawów do Morskiego Oka do Dol. Roztoki).
Trochę ostatnio drażnią mnie ludzie nie mający pojęcia o górach, od stóp do głów w modnych, markowych ciuchach (które się w Alpy zabiera, a nie po naszych maleństwach), albo damulki w szpilkach...

Dodane przez Syriusz_Black dnia 01-09-2008 19:05
#14

Ja nie jestem jakimś wielkim amatorem gór i chodzenia po nich. Strasznie bolą mnie po nich nogi. Póki co to najwyższą górą jaką zdobyłem była Śnieżka. Żałuję, że jeszcze nigdy nie byłem w tatrach. Mam nadzieję, że niedługo tam pojadę.

Dodane przez madame snowflake dnia 01-09-2008 19:13
#15

hm. szybko się męcze xD prawda, prawda. No ale. dla gór wszystko. I sie łazi. Okazjonalnie ^^ Bo mieszkam na maz. , a tu najwyższy szczyt to schody w szkole. więc . hello . x)

Dodane przez antybratek dnia 03-10-2008 20:13
#16

Tak, lubię się wspinać, ale nie mam okazji, mimo, że mieszkam dosyć blisko gór. To bardzo miłe uczucie.

Dodane przez Isilien dnia 12-10-2008 12:25
#17

uwielbiam góry. zakochałam sie podczas wyjazdu na słowację oraz - póżniej - do Muszyny. oni tam mają pięknie w słowackich tatrach o.O... z tzrech stron wzgórza, z jednej jezioro. jazda samochodem - pzrez góry i doliny, zamglony zachód słońca nad jeziorem pokrytym cieniutką warstwą lodu, odbijający się na śniegu i w dachach domów, dokładnie między dwoma szczytami.
Muszyna - mroźny poranek, rzeka, droga, zbocze góry, opadające prawie dokładnie pionowo. wspaniałe widoki ze stoku narciarskiego (wyjaśnienie: ja nie jeżdzę na nartach xP), z pensjonatu (stał na zboczu bardzo wysokiego wzgórza, ściany dookoła opadają pionowo, tylko do hotelu ścieżka tak stroma że można zlecieć na zeby), droga do pensjonatu od jeziora przez ośnierzony las, na stoku wzgórza, piękny widok na pola poniżej... góry są tak czarujące, tak pełne uroku... niestety, mieszkam w zapyziałych kielcach i jedyny szczyt jaki zdobyłam to zbocze Kadzielni. głupie Kielce! jedyna "gura' w okolicy to telegraf. byle jaki pagórek. naprawdę, prawdą jest powiedzenie "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal" bo zanim nie pojechałam na Boże Narodzenie do Muszyny byłam w zupełności zaspokojona Wietrznią i Kadzielnią.

niestety, mam astmę, więc ze zdobywaniem szczytów (nawet jakby były) kicha bo od razu dostaję ataku kaszlu i jadę dalej w dół na łeb na szyję. po prostu się do tego nie nadaję. chodziaż uwielbiam chodzić po kamieniach i trawie. nie bolą nogi, nie bolą plecy (a zawsze mnie bolą po pół godzinie łażenia po mieście) nawet po paru godzinach chodzenia po Wietrzni i innych polach. dla mnie takie spacerki są idealnym sposobem na stres, zmęczenie i w ogóle wszystko.

w górach czaruje mnie ich tajemnicze, ukryte w śniegu, kamieniach, drzewach i słońcu piękno. na religii w każdym zeszycie muszę narysować co najmniej 2 razy góry, na byle jaki temat, to już po prostu tradycja. na plastyce to samo: góry, rzeka w dolinie, las z zreką w dolinie - oto, co mi najlepiej wychodzi.


ja chcę do słowackich Tatr!

Edytowane przez Isilien dnia 12-10-2008 12:36

Dodane przez Claire Lethal dnia 13-10-2008 15:08
#18

Uwielbiam góry. Satysfakcja po wspięciu się na jakiś szczyt jest niesamowita. Co prawda, do gór przekonałam się, ale tak naprawdę, około 2-3 lat temu. Jaki był powód? Obóz przetrwania w Bieszczadach, jaki zafundowali mi rodzice. Byłam jedną z najmłodszych uczestniczek. Pobudka 4:45 rano. Śniadanie i.. 6:20 zbiórka i idziemy na cały dzień w góry. Z przewodnikiem. Było po prostu za*ebiście, że się tak wyrażę. Bieszczady nie przeżywają takiego tłoku, co Tatry, więc idzie się znacznie lepiej. Narzucano, przynajmniej jak na mnie, straszliwe szybkie tempo, to i tak jakoś ostatkiem sił się doczołgaliśmy.
Zamiast zejść z Tarmicy w 2 h 30 min. zeszliśmy w 1 h. 30 min.

Lubię chodzić po górach.
Nad Morskim Okiem byłam 2 lata temu. Okropnie. Idzie się niby samemu, ale wszędzie pełno ludzi i to wygląda jak niezorganizowana wycieczka. A dla osób, ktre posiadają sporą sumę pieniężną można przejechać się bryczką. 40 zł w jedną stronę. Zapach koni gratis. Dziękujemy. ;f Tłok i zero satysfakcji ( 12 ludzi podczas jednego przejazdu). Wiem, bo widziałam.
Jeszcze większy koszmar jest na Gubałówce. Tam to byłam chyba kilkanaście razy. I za każdym razem jest tak samo. Nie ma podziwiania panoramy Tatr i wdychania rześkiego powietrza. Możemy tylko czuć opary kiełbasek i starego tłuszczu z okolicznych stoisk. Dodatkowo wrzask rozpieszczonych bachorów albo szum słabego odbiornika radiowego.

Zapomniałam wspomnieć o obuwiu. Krew mnie zalewa, gdy widziałam dziewczynę wchodzącą an tarnicę w japonkach. ;F
Ja mam trapery. Znoszone, schodzone. Ale jeszcze ajkoś się trzymają.

Na razie wystarczy. ;>

Edytowane przez Claire Lethal dnia 13-10-2008 15:10

Dodane przez Dimrilla dnia 13-10-2008 15:36
#19

Góry? - kocham. Pokochałam od pierwszego wyjazdu (Góry Stołowe, 1992).
Uważam, że niesamowite widoki wynagradzają cały wysiłek, który trzeba włożyć w zdobywanie szczytów.

Jeżdżę w góry co roku, albo prawie co roku.
Właśnie, te wyjazdy to najgorsza część- mieszkam nad morzem, więc za każdym razem muszę się całą noc tłuc pociągiem na drugi koniec Polski.
Fantazjo- jak ja Ci zazdroszczę!

Wydaje mi się, że obeszłam już całkiem sporo, aczkolwiek do Korony Gór Polskich jeszcze sporo mi brakuje.
Nie byłam tez jeszcze na "dachu" Polski, czyli na Rysach (przymierzaliśmy się z bratem w tym roku, ale pogoda się popsuła - to było wtedy, kiedy w Zakopanem była powódź tego lata).
Najwyższy szczyt, który zdobyłam, to Kościelec (bodajże 2158 m n.p.m.)

Zdobyte szczyty do Korony, prezentują się następująco (zaznaczone na zielono):

1 Rysy Tatry 2499
2 Babia Góra Beskid Żywiecki 1725
3 Śnieżka Karkonosze 1602
4 Śnieżnik Masyw Śnieżnika 1425
5 Tarnica Bieszczady 1346
6 Turbacz Gorce 1314
7 Radziejowa Beskid Sądecki 1262
8 Skrzyczne Beskid Śląski 1257
9 Mogielica Beskid Wyspowy 1173
10 Wysoka Kopa Góry Izerskie 1126

11 Rudawiec Góry Bialskie 1112
12 Orlica Góry Orlickie 1084
13 Wysoka (Wysokie Skałki) Pieniny 1050
14 Wielka Sowa Góry Sowie 1015
15 Lackowa Beskid Niski 997
16 Kowadło Góry Złote 989
17 Jagodna Góry Bystrzyckie 977
18 Skalnik Rudawy Janowickie 945
19 Waligóra Góry Kamienne 936
20 Czupel Beskid Mały 933
21 Szczeliniec Wielki Góry Stołowe 919
22 Lubomir Beskid Makowski 912
23 Biskupia Kopa Góry Opawskie 889
24 Chełmiec Góry Wałbrzyskie 869
25 Kłodzka Góra Góry Bardzkie 765
26 Skopiec Góry Kaczawskie 724
27 Ślęża Masyw Ślęży 718
28 Łysica Góry Świętokrzyskie 612


Chodziłam też po górach w Norwegii. Tutaj najwyżej weszłam na Fannaråken (2068 m.n.p.m.), jeden ze szczytów w górach Jotunheimen.

P.S
Panna Sasania napisała:
ot tak: Kasprowy Wierch (jak ja współczuję ludziom którzy stoją w kolejce do kolejki skoro pieszo jest o wiele milej i szybciej),

-Podpisuję się obiema rękami!

Trochę ostatnio drażnią mnie ludzie nie mający pojęcia o górach, od stóp do głów w modnych, markowych ciuchach (które się w Alpy zabiera, a nie po naszych maleństwach), albo damulki w szpilkach...

Zwłaszcza damulki w szpilkach...
Wkurzające są też (przykłady wprost ze szlaku):
- paniusie z reklamówkami w rękach (dwa okazy zaobserwowane parę lat temu na zejściu z Giewontu)
- osobnicy w japonkach (frajer zaobserwowany w lipcu na przełęczy Karb)

Dodane przez Chichuana dnia 13-10-2008 16:25
#20

Góry... fajna sprawa! Zazdroszczę tym, którzy mieszkają w górach, mogą po nich chodzić, przyjemnie spędzać czas... Ostatnio byłam w górach w maju. Było cudownie! ^^
Warto męczyć się kilka godzin po to, aby później podziwiać widoki...

Nagie szczyty są wspaniałe, ale niesamowite są też strumyki, rzeki, błyszczące w słońcu kamienie... To zdjęcie z wycieczki:
http://img233.ima...ientj7.jpg

Pozdrawiam ludzi z górskich stron!

P.S. Nie dało się wstawić zdjęcia. Jakiś błąd.

Edytowane przez Chichuana dnia 13-10-2008 16:35

Dodane przez Temeraire dnia 09-11-2008 21:08
#21

Uwielbiam.
W góry jeżdżę co roku, na liczne kolonie, obozy, a czasem po prostu z rodziną. Zapierające dech w piersiach widoki, wędrówki po górskich szlakach, przemierzanie lasów, strumyczków etc. - to jest to! Zdobyłam już wiele szczytów, a do najwyższych należą Babia Góra i Tarnica. W wakacje 2009 planuję jakąś większą wyprawę. Warto jest troszkę się pomęczyć, aby później móc cieszyć się zdobyciem szczytu, wspaniałymi widokami z niego, pięknem gór - to wszystko rekompensuje cały wcześniejszy wysiłek. Po prostu to kocham.
Mam swój sprawdzony przyodziewek na górskie wyprawy, a największą rolę grają tu znoszone, acz wygodne adidasy. Dlatego też nóż mi się w kieszeni (plecaku?) otwiera, gdy dojrzę damulkę w szpilkach, japonkach i markowych ciuchach (ha, jeszcze z siatkami!)... Toż to chore jakieś i dzikie... Nienawidzę takich osobników, choć fajnie czasem się z nich pośmiać.
Podsumowując - rękami i nogami podpisuję się pod postami Claire Lethal, Panny Sasanii i Dirmilli.

Dodane przez Cherry dnia 10-11-2008 20:30
#22

A ja mieszkam nad morzem, więc może dlatego wolę się wylegiwać na plaży niż zdobywać górskie szczyty. ; p
Może to dlatego, że nie mam zbyt dobrej kondycji i nie jestem przyzwyczajona do rozrzedzonego powietrza, które występuje na szczytach (ostatnio w drodze na Śnieżkę miałam np. problemy z oddychaniem...). A i zapomniałam jeszcze o tym, że łamaga ze mnie straszna,potykam się o byle kamień, wyobrażam sobie siebie na Giewoncie...:lol:

Dodane przez Lily_E dnia 10-11-2008 21:10
#23

Kocham. Uwielbiam. A zwłaszcza moje Biesy i Czady ! Ta satysfakcja po zdobyciu jakiegoś szczytu... Te piękne widoki, którymi napawać się mogę przez...uff, długo... Te różniaste przygody, ludzie spotkani gdzieś na szlakach...Ta niesamowita atmosfera, i " dzień dobry " z ust każdego mijanego miłośnika gór...Możecie myśleć, że jestem jakaś nienormalna i totalnie zakręcona na punkcie gór - i będziecie mięli racje ! :P

Dziwne sytuacje na szlakach ?
-pani w zimowych butach z kożuszkiem w środku lata na ok. 7 cm szpilce...:P,
-pani ok. 25 lat siedząca po turecku na pod wejściem na Tarnicę i lamentująca, że ona nigdzie dalej nie idzie :)

" Gór mi mało i trzeba mi więcej..."

Dodane przez Blair dnia 10-11-2008 21:22
#24

Nienawidzę gór. Nienawidzę. Te wspinanie się, chodzenie, zmiany ciśnienia i temperatury to kompletnie nie dla mnie. Osobiście wolę morze, ciepłą wodę, gorący piasek i chłodny wiatr. Mmm. A poza tym nie lubię chodzić w ciężkich butach do wspinaczki. Osobiście preferuję nieco 'lżejsze' obuwie (czyt. szpilki). ^^

Dodane przez Milka dnia 10-11-2008 21:34
#25

Kocham góry, jak mój tato. Ale powinnam je też nienawidzić. 2 lata temu zginął w Tatrach mój brat. Od tego czasu ciężko jest myśleć mi o górach tylko jako o miejscu pięknym, z zapierającymi dech w piersiach widokami i pełnym wysiłku.
Jednak w tym roku przemogliśmy się - pojechałam z rodzicami znów do Zakopanego, chodziliśmy 'pod' Orlą Perć - w te tragiczne miejsce - oraz ogólnie, chodziliśmy tam, gdzie jeszcze nie byliśmy.
Gdyby nie ten fakt, mogłabym kiedyś zamieszkać gdzieś na południu Polski.

Dodane przez Liondragon dnia 23-12-2008 20:49
#26

Góry. Zacznę może wylewnie i sztampowo, ale nie mogę inaczej - góry były, są i (wszystko na to wskazuje) będą miłością mojego życia, "moją miłością jedyną, moją miłością największą". Trudno ich nie kochać, skoro mają tyle wspólnych cech z ...kobietami, oj tak... Równie piękne, równie wyniosłe, rodzące wiele różnych namiętności, ale także niebezpieczne i nie rzadko zdradliwe. Co prawda w górach należy pilnować samego siebie, swoich partnerów wędrówki/wspinaczki, natomiast jeśli chodzi o kobiety to one wymagają pilnowania... Ale koniec tych dygresji.

Moje życie w górach zaczęło się bardzo wcześnie - już jako mały chłopiec jeździłem na południe kraju ambitnie przemierzając szlaki w Tatrach, Pieninach i Karkonoszach. W góry wracałem chętnie i nie da się ukryć, że te różnego rodzaju wypady bardzo lubiłem. Z czasem było ich co raz więcej - obok letnich pojawiały się te zimowe. Także wykaz miejsc, które odwiedzałem powiększał się, jednak zdecydowany prym wiodły Tatry. I tak jest do dzisiaj. Z tymże z czasem znudziły mnie popularne, łatwe szlaki w Tatrach Zachodnich, w związku z czym co raz częściej kierowałem się w stronę Tatr Wysokich, zarówno polskich, jak i słowackich.

Kiedy zacząłem się wspinać, stwierdziłem, że czas podnieść również poziom swoich górskich trekkingów, co zaowocowało "zaliczeniem" wszystkich dostępnych turystycznie szlaków w polskich Tatrach oraz sporej części słowackich, a w dalszej kolejności nieśmiałymi naruszeniami obowiązującego prawa i wędrówkami poza wyznaczonymi szlakami. I myślę, że dopóki nie będę na tyle dobrym wspinaczem, że na kolejne szczyty wchodzić ścianą, a nie szlakiem - będę naciągał prawo i wędrował po tych rzadziej uczęszczanych rejonach Tatr... Chociaż oczywiście nie samymi Tatrami człowiek żyje, to tam jest najwięcej adrenaliny, ale przecież mamy w kraju piękne pasma w łańcuchu Sudetów (Karkonosze, Hejszowina) oraz nieco mniejsze, ale jakże urokliwe i obszerne Beskidy (począwszy od Biesów, a skończywszy na Gorcach)! Te ostatnie szczególnie polecam zimą, jeśli nie czujecie się jeszcze gotowi na zimę w Tatrach.

Szkoda tylko, że wyjazd w góry to zawsze wyjazd w męskim gronie. Nie wiem - ładne, fajne dziewczyny jakoś unikają prawdziwych gór, no albo ja mam pecha, nie mogąc spotkać dziewczyny, którą mógłbym zabrać na randkę na szlak ;>

Dodane przez KaMilcia dnia 20-02-2009 11:32
#27

JHa Mieszkam w kotlinie kłodzkiej niedaleko gór stołowych<bardzo niedaleko>.A w górach często nie jestem lubię wędrówki po górach .Byłam również w Szkarskiej Porębie tam jest ślicznie!Coprawda codzienne zmęczeni ale opłacało się tam pojechać.NIe wyjeżdzaaliśmy na śnieżke ale szczyt bardzo niedaleko niej niewiem jak się nazywa w sumie ale to nic;][No to tylko polecam wyjazd i do naszych i do tamtych gór;]];];];];];];];];]

Dodane przez Ariana Malfoy dnia 20-02-2009 13:29
#28

Kiedyś jeździłam 2-4 razy w roku w góry. Chodziłam po nich i przyznaje są piękne ale i niebezpieczne. W Polsce udało mi sie być już w każdych... w Alpach niby też byłam ale nie zdążyłam jeszcze pochodzić sobie po ich zboczach bo o szczytach nie myślę nawet.... Ale teraz robię przerwę. Znudziły mi się już góry. Czas na coś nowego. Dla chętnych polecam szlak w Tatrach z Kuźnic, na gąsienicową, staw gąsienicowy i z powrotem na gąsienicową, potem przez Kasprowy na Kopę Konracką i zejście do doliny Konratowej i w dół do Kuźnic z powrotem. Trasa daje popalić ale pętla fajna :D

Dodane przez addicted_to_HP dnia 20-02-2009 15:49
#29

Blair napisał/a:
Nienawidzę gór. Nienawidzę. Te wspinanie się, chodzenie, zmiany ciśnienia i temperatury to kompletnie nie dla mnie. Osobiście wolę morze, ciepłą wodę, gorący piasek i chłodny wiatr. Mmm. A poza tym nie lubię chodzić w ciężkich butach do wspinaczki. Osobiście preferuję nieco 'lżejsze' obuwie (czyt. szpilki). ^^


O tak, zgadzam się. Nie cierpię gór! Za to kocham morze, wybrzeża, klify... mrałł xD. Tak, nad morzem jest zdecydowanie lepiej.

Dodane przez BitterSweet dnia 20-02-2009 16:11
#30

Góry bardzo lubię. Dla mnie góry mają w sobie wyjątkowe piękno jak i wiele niebezpieczeństw. W górach byłam kilka razy. Raz byłam na obozie MDP w Tatrach Słowackich a trzy razy byłam tak z rodziną na kilka dni. Kocham te piękne widoki, to cudowne górskie powietrze. Jak byłam dwa lata temu z rodzicami w górach, to widziałam burzę. Byłam i jestem do dziś zachwycona tym widokiem. Uwielbiam zwykłą burzę, kocham obserwować a burza w górach wywarła na mnie ogromne wrażenie.

Dodane przez blize dnia 20-02-2009 17:02
#31

ja niestety nigdy na żaden szczyt pieszo nie dotarłam. a może to i dobrze;p ale chyba bym chciała. Byłam na Kasprowym kolejka i było świetnie chociaż zimno...brr....:D

Dodane przez Narcyza_Malfoy95 dnia 20-02-2009 17:13
#32

Ja też kocham góry.... Widoki które można podziwiać ze szczytów... Najwyższy szczyt który zdobyłam to Rysy ( 2499m n.p.m)

Dodane przez Lady_Van_Tassel dnia 02-03-2009 17:10
#33

Te ostatnie szczególnie polecam zimą, jeśli nie czujecie się jeszcze gotowi na zimę w Tatrach.

Tatry zimą są cudowne. W tym roku miałam okazję dwa razy zobaczyć Tatry pokryte śniegiem. To znaczy w tym roku xD Byłam na Święta Bożego Narodzenia na Słowacji i później w ferie w polskich tatrach. Pierwszy wypad był typowo aby sobie pochodzic po górach. Zwykle jeżdżę latem w góry, a teraz po raz pierwszy byłam zimą. Trzymaliśmy się raczej znanych szlaków, którymi już chodziliśmy jednak pokryte śniegiem były nie do poznania. Byłam oczarowana widokiem białych gór. Dotychczas miałam już okazję porzucać się śniegiem w górach, ale to było latem w wyższych pariach gór gdzie śnieg nie zdążył jeszcze stopnieć.
Drugi z tych ostatnich wyjazdów był na narty :). Oczywiście nie obyło się też bez wycieczki w góry, ale akurat ten szlak, którym szliśmy nie był dobrze przygotowany, więc sobie za dużo nie połaziliśmy. Szkoda...
Ale na nartach pojeździłam :)
Co do mnie i ogólnie gór to moją pierwszą górską wędrówkę zaliczyłam gdzieś tak 10 lat temu. Po górach z rodzicami chodziłam jak jeszcze nie umiałam porządnie czytać i pisać czyli zanim poszłam do szkoły xD Najwięcej szlaków przeszłam w wysokich Tatrach po stronie Słowackiej, ale po stronie polskiej też mi się ostatnio spodobało :) więc wszystko przede mną. Żeby nie było to trochę w Polsce szlaków też przeszłam. Może najwytrwalsza nie jestem, ale bardzo lubię góry :)
Góry są najczystrzym pięknem. Nawet ludzie mieszkający w górach, z którymi rozmawiałam przyznawali się, że chociaż mają je na codzień to zerkają co jakiś czas na nie z podziwem. Naprawdę robią wielkie wrażenia na mnie za każdym razem. Przy czystym niebie szczególnie jak widać je całe wyglądają tak nierealnie. Cud na ziemi :) Te widoki... nie do opisania!

Dodane przez krystian9715 dnia 02-03-2009 18:27
#34

Ja nie lubie chodzić po górach nudne są chyba że wspinaczka to ok

Dodane przez Lady_Van_Tassel dnia 02-03-2009 19:56
#35

Ja nie lubie chodzić po górach nudne są chyba że wspinaczka to ok

Nudne?!
Nudne?!
A co jest fajne? Siedzenie przed komputerem? Gra w wyścigi?
Taaaa nie chodzisz po górach to już się napewno wspinasz.
Najlepszym komentarzem do tego jest chyba brak komentarza. Ale czego się można spodziewać po osobie, która ma w profilu ulubioną grę "guidicz". Dobra! Uważaj sobie jak chcesz. Ludzie naprawdę nie potrafią docenić piękna przyrody, a maja ją (jeszcze) pod nosem. Matka natura świetnie się spisała i stworzyła nam prawdziwe cuda, np. góry :)
Już się nie czepiam. Każdy ma inny gust i każdy lubi inne rzeczy.

Edytowane przez Lady_Van_Tassel dnia 02-03-2009 20:05

Dodane przez Rybka_109a dnia 03-03-2009 14:35
#36

Zgadzam się z addicted_to_HP i Blair ja też nienawidzę gór. Wolę morze, piasek, klify itd. To wszystko co one wymieniły...Cieplutka woda też...o tak... Co do gór to chyba zdobędę skały wapienne w mojej gminie która leży na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. :)

Dodane przez Kinga dnia 10-04-2009 23:20
#37

Byłam w górach trzy razy (wiem, "leszcz" ze mnie) i jestem oczarowana. Akurat ma moim letnisku nie zdobywaliśmy żadnych szczytów, nad czym strasznie ubolewam. Poszliśmy sobie nad Morskie Oko; część została na miejscu, a pozostali okrążyli całe. Oczywiście byłam w drugiej grupie i strasznie mi się podobało. Później szliśmy Doliną Chochołowską. W drodze powrotnej znowu się rozdzieliliśmy - część poszła tą samą trasą do autobusu, zaś "dziewięciu wspaniałych", jak nas później nazywano, czarnym szlakiem do Doliny Kościeliskiej. Oczywiście rozpadał się deszcz, więc nie dość, że było stromo, to jeszcze ślisko. I te wystające korzenie... Ale za to jakie widoki! Kiedy już weszliśmy na tę Kościeliską, rozpogodziło się i do autobusu weszliśmy już w wersji wysuszonej i pękającej z dumy (przynajmniej ja pękałam ;d ).
Niestety, kiedy na pierwszym zimowisku szli w góry, ja leżałam w łóżku z gorączką, czego do tej pory nie mogę odżałować. Później już profilaktycznie łykałam po trzy rutinoscorbiny i co tam jeszcze miałam, choć normalnie unikam wszelkich lekarstw jak ognia. Z naszego stoku był za to piękny widok na góry; kiedy któregoś razu zostaliśmy dłużej, zjeżdżałam najwolniej jak się dało, napawając się widokami (jakkolwiek idiotycznie to brzmi).
Chciałabym kiedyś poznać polskie góry tak dokładnie jak Liondragon czy Drimilla, albo zamieszkać w nich jak Fantazja. Heh, marzenia ściętej głowy ;)

Jeśli chodzi o dziwne sytuacje na szlakach, to moja ciocia opowiadała mi o pewnej pani, która na Giewont, przy deszczu, wchodziła w szpilkach i z parasolką (co ciekawe, była opiekunką jakiejś grupy; ładny dzieciom przykład dawała, nie ma co). Natomiast moja nauczycielka niemieckiego z ogólniaka wspominała, jak podczas jej pierwszego wejścia na Giewont miała przed sobą czteroosobową rodzinkę. Starszy chłopiec straszył młodszego chłopca na milion różnych sposobów (przy okazji strasząc panią z tyłu). W końcu malec (jakieś 5 lat) przystanął, zaczął płakać i krzyczeć, że nigdzie nie idzie. Zanim opanowano sytuację, minęło ładnych parę minut (niestety, pani nie potrafiła nam powiedzieć, ile konkretnie; wg niej około doby xD).

Edytowane przez Kinga dnia 10-04-2009 23:23

Dodane przez atrammarta dnia 16-07-2009 02:16
#38

W górach byłam dwa razy. I to wystarczyło.
Zakochałam się. Mimo iż jednak większą miłością darzę morze, jednak góry i tamtejsze widoki zapierają dech w piersiach. Zdobędę kiedyś Tatry i Rysy, zdobędę! : p
Tyle, że katorgą jest dla mnie wycieczka w góry z wycieczką. Z jęczącą ferajną, jak to ich nogi bolą. Nienawidzę tego. Wolałabym szczyty zdobywać samotnie lub z mniejszą liczbą osób. Patrząc na krajobraz Czech odnalazłam nowe marzenie. Chciałabym te wszystkie lasy, pola, źródełka, szczyty zdobyć nie szlakami, a własnymi drogami. Po swojemu, z własnym tępem.
Jak na razie udało mi się zdobyć jedynie Szczeliniec : p I te wszystkie atrakcje wkoło - Błędne Skały, Skalne Miasto itd.


Dodane przez aparecjum dnia 23-07-2009 14:01
#39

kocham! : D D

zawsze mi mama przypomina, że gdy byłam mała to poszliśmy po jakimś tam stromym szlaku, a tak popędziłam w górę, że jakiś niemiec powiedział, że za to, że tak szybko doszłam, należy mi się jakaś nagroda ;D

a osobiście na wycieczki wolę jeździć w góry niż nad morze. owszem, kiedy są wakacje to jedzie sie na kolenie, obozy itp nad wodę. libię pływać, ale nie sparwai mi to takiej frajdy jak chodzenie po górach;]
może to dlatego, że od dziecka mam styczność ze wspinaczką ściankową i górską.

Dodane przez Lady Shadow dnia 23-07-2009 15:15
#40

Góry-uwielbiam, kocham zawsze chciałam mieszkać w górach, nie centralnie w nich ale blisko i z pięknym widokiem na nie.
A co do tematu, uwielbiam piesze wycieczki po górach, dużo razy bywałam w Tatrach i zawsze albo to razem z rodziną albo z przyjaciółmi wybieram się na taka pieszą wędrówkę. Raczej nie brałam się za nie wiadomo jakie góry ale coś tam osiągnęłam, takie wędrówki są jednak trochę męczące ale warto.

Dodane przez Maladie dnia 23-07-2009 15:35
#41

Uwielbiam chodzić po górach, chociaż łatwo się męczę. Ale gdy już osiągnę szczyt, czuję, że osiągnęłam samorealizację. Dotąd wspięłam się tylko na Trzy Korony (1999), Śnieżkę (2007) i doszłam nad Morskie Oko (2009). Zamierzam coraz częściej wyciągać rodziców w góry B)

Dodane przez harry_potter95 dnia 24-07-2009 21:15
#42

Szczerze mówiąc-pisząc :) kocham chodzić po górach,zwiedzać te wszystkie jaskinie po prostu kocham góry!Jak na razie udało mi się wejść tylko na Giewont,Kasprowy Wierch,Kopę Kondracką,Starobociański Wierch,Śnieżkę,Gubałówkę :D i Rysy :).

Dodane przez Bartol961 dnia 30-12-2009 18:12
#43

Góry są extra. Byłem cztery razy. W Sudetach (zdobyłem tam śnieżkę) w Bieszczadach (zdobyłem tam 4 największe szczyty) i dwa razy w tatrach (raz w Polskich i raz w Słowackich )

Dodane przez wiktordogan dnia 23-07-2010 21:42
#44

Dla mnie to bezsensowne męczenie się! Nienawidzę gór! Raz w życiu byłem w tatrach na "Zielonej Szkole" i już nigdy przenigdy tam nie wrócę. Mógłbym tak wybrzydzać o górach godzinami nie mówiąc już o tym porąbanym mieście Zakopane. Mogę się założyć o 100zł, że tam nie wrócę.

Dodane przez Tom_Riddle dnia 23-09-2010 16:38
#45

Spacerowanie po górach należy do moich najulubieńszych rozrywek! Nie ma jak wiatr we włosach, brudne buty i satysfakcja z tego, że na wieczór pewnie nie będę mógł się ruszyć, jednak przeżyłem wspaniałą przygodę. Wychodzę z założenia, że chodzenie po górach to niezapomniana i absolutnie jeden z lepszych sposobów spędzania wolnego czasu. Dotychczas zdobywałem zarówno mniejsze szczyty, jak na przykład Łysica w Górach Świętokrzyskich (mieszkam bardzo niedaleko i codziennie widzę pięknie pofałdowane zarysy tych niskich, ale bardzo urokliwych gór) jak i większe, na przykład bezimienne tatrzańskie wysokogórskie szlaki:)

Dodane przez dark shadow dnia 23-02-2011 19:33
#46

Co roku wchodzę na co najmniej jeden szczyt odkąd mam 2 latka (teraz 13(rocznikowo)). Dla mnie to świetna zabawa by poprawić kondycję, utrzymać figurę i zadziwić wszystkich że po wejściu na szczyt jestem tam pierwsza i nie zmęczona.:jupi: a inni ledwo zipią. Haha poza tym to świetny widok i miejsce do robienia zdjęć.

Dodane przez Pyflame dnia 23-02-2011 20:06
#47

W góry jeżdżę 1-2 razy do roku, od czwartej klasy. Wszystko to ze szkołą. Nie wyobrażam sobie wakacji w górach z rodzicami: mamą, którą ciągle krzyczy, tatą z wglądem na wszystko i młodszym, rozpieszczonym bratem. Towarzystwo mojej klasy jest idealne. Nigdy nie wiem jaki szczyt zdobywam, póki co były to dość niskie góry, więc nie było problemu, zobaczymy jak dalej potoczy się moja 'alpinistyczna kariera', która wspaniale komponuje się z błotem, w które nadzwyczaj często wpadam.

Dodane przez Eileen Prince dnia 23-02-2011 20:57
#48

Byłam w górach z rodzicami,jak miałam 4 lata,więc niewiele z tego pamiętam. Ogólnie to zawsze jeżdżę nad morze,gdy mam wakacje.
Nie wiem sama..
Ah! Przecież jeszcze rok temu razem z klasą pojechaliśmy w góry do Czech,zupełnie zapomniałam..Cóż,podobało mi się średnio,bo wszyscy mnie poganiali,ponieważ wciąż zostawałam w tyle i robiłam zdjęcia cyfrowym aparatem ;P
No ale w końcu musiałam mieć jakieś 'pamiątki' po przyjeździe do domu!
Ja mogę chodzić po górach,ale w swoim własnym tempie,żeby mnie nikt nie poganiał. :yes:

Dodane przez Asik dnia 25-07-2011 18:29
#49

"...Tam na dole zostało
Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
Świat wydaje się lepszy(..)

Z twarzą mokrą od deszczu
Przeziębnięty, zmęczony
Od złych rzeczy na dole
Jesteś mgłą oddzielony ..."
KSU "Za mgłą"
YouTube Video


Chodzenie po górach pozwala "zejść na ziemię". Za to je kocham. Dla mnie to coś jak myślodsiewnia;]

Dodane przez Karma Chameleon 20 dnia 25-07-2011 18:32
#50

Ja też byłam ze starymi w górach w roku 2003, czyli miałam 4 lata. Jechaliśmy bryczką z pewną uroczą, starszą parą. Ona była Ania, a on był Marcin... Było ExTrA!!!

Dodane przez whisky dnia 25-07-2011 18:35
#51

gury sa gupie wole moz chu.jee xD

Dodane przez Densho dnia 13-08-2011 19:15
#52

Uwielbiam wędrówki po górach. Byliśmy w gimnazjum 4 razy i było ekstra, miło wspominam :)

Dodane przez Luniaczekk dnia 10-02-2012 21:05
#53

Ja uwielbiam góry i chodzenie po nich. Niestety posiadam również póki co paniczny lęk przed przepaściami, więc góry typu Rysy odpadają.Mam nadzieję,że to szybko minie bo chciałabym wspiąć się kiedyś na jakiś wyższy szczyt.;)

Dodane przez Loa_riddle dnia 11-02-2012 17:53
#54

Ja po górach chodzę raczej ze względu na rodziców, bo oni są maniakami. Nie jestem wysportowana i nie znoszę wysiłku fizycznego. W górach lubię jedynie moment zdobycia szczytu i schodzenie z góry. Lubię spacery, ale wtedy, kiedy nie jest pod górkę.

Dodane przez Ms_Kane dnia 05-06-2012 22:44
#55

Ja uwielbiam chodzić po górach to jest takie cudowne, ekscytujące i zwłaszcza zdrowe, a mi się taki wędrówki przydają, bo mam słabą odporność. Zazwyczaj wybieram się z przyjaciółmi,by podbić jakąś małą górkę. Co do szczytów to nie mam się czym pochwalić ale wymienię to co pamiętam no więc: Jasień, Magurka, doszłam nad Morskie oko ale nie wiem czy to się liczy i Szrenica.

Dodane przez marihermiona dnia 23-08-2012 15:04
#56

Ja kocham spacery ogólnie. A po górach to bardzo.

Dodane przez MCMatylda dnia 24-09-2012 14:42
#57

NIGDY NIE BYŁAM;(

Dodane przez misiuuniaa dnia 04-01-2013 10:29
#58

ja też mieszkam w górach i kocham je ! :* *.*

Dodane przez N dnia 23-01-2013 18:39
#59

Czymże byłby wyjazd w moje rodzinne strony bez "zaliczenia" jakiejś góry?
Niczym specjalnym.
Urodziłam się w Kowarach - miasteczku, które leży w Kotlinie Jeleniogórskiej. Moja prawie cała rodzina od strony mamy mieszka właśnie w okolicach Jeleniej Góry. Każde wakacje, czy ferie spędzam na tym górzystym terenie.
Karkonosze to góry stare i bardzo piękne. Śnieżkę zdobyłam już niezliczoną ilość razy, weszłam na nią chyba każdym możliwym szlakiem. Ostatnio chodzę jednym szlakiem, który dla mnie jest najwygodniejszy, najszybszy (żeby wejść na szczyt), a oprócz tego idąc nim można zobaczyć wiele ciekawych... rzeczy. Kiedyś uwielbiałam łazić po skałkach (Pielgrzymy, Kotki), ale teraz stawiam na schroniska. Znaczy, po prostu lubię je odwiedzać. Kupić sobie herbatę, wyciągnąć jagodziankę z plecaka, siąść na ławeczce i delektować się smakiem przy obserwowaniu tak pięknej i różnorodnej przyrody. Albo usiąść sobie na uroczej polance (żywcem wyjętej ze świata fantasy) tuż obok strumyka i wziąć łyk zimnej wody, oddychając czystym, górskim powietrzem. Pisząc to, aż zapragnęłam znów przemierzać karkonoskie szlaki.
Oczywiście na Karkonoszach nie skończyłam swojej przygody z górami. Góry Izerskie, Stołowe, Sowie... Wszystkie piękne, warte odwiedzenia. Niestety, w Tatrach jeszcze nie byłam. Po prostu mieszkam na dolnymśląsku i na razie chce dobrze poznać swoje "miejscowe" góry.
Pamiętam, że tylko raz nie byłam zachwycona wędrówką po górach, ponieważ na równi pod Śnieżką nagle niebo się zachmurzyło, naszła okropna mgła, a potem zaczęło padać. Widoczność max. do 3 metrów i do tego zimno jak cholera. Ani widoków pooglądać, ani jakiegoś postoju zrobić na otwartej przestrzeni. Cóż, trzeba było to przeczekać gdzieś w kosodrzewinie.
Cieszę się, że jestem obyta z górami i jeśli jestem na wyjeździe w górach, to wolę iść na pieszą wędrówkę, niż z laptopem na kolanach leżeć na leżaku, jak to niektórzy turyści robią.
Ach i zapomniałam dodać o tym cudownym bólu na następny dzień, kiedy nie można się z wyra zwlec. Wtedy to dopiero ma człowiek radochę! Serio! Ja tak mam. Kiedy czuję, że nogi odmawiają mi posłuszeństwa na następny dzień, wtedy wiem, że odwaliłam kawał dobrej roboty przemierzając te wszystkie szlaki. Ten ból to takie uczucie satysfakcji... Że znów się udało przejść wyznaczoną trasę i oczywiście dotrzeć do domu (po drodze wstępując do jakiegoś baru, wcześniej - na sok, teraz - na małe piwko:))

Edytowane przez N dnia 23-01-2013 18:44

Dodane przez Milva dnia 09-03-2013 15:39
#60

Do mnie raczej pasuje drugi opis. Nie lubię długo wędrować i do niedawna nawet nie mogłam z powodu problemów z sercem. Mam nadzieję, że teraz mi się poprawi i z większą ochotą będę zwiedzać, wchodzić na górę po piękny widok.

Dodane przez mniszek_pospolity dnia 09-03-2013 16:06
#61

Jako dziecko co rok wyjeżdżałem z rodziną do Zakopanego w wakacje. Dwa tygodnie pobytu i ani jednego dnia bez zdobywania jakiegoś szczytu. Czerwone Wierchy, Grześ, Wołowiec, Świnica, Sarnia Skała, Kasprowy Wierch ( zdobyty na nogach, nie kolejką :) ), Nosal itd... polubiłem także bardzo Pieniny oraz Bieszczady. Dla mnie to najlepszy sposób na wypoczynek, a same widoki zapierają dech w piersiach.

Dodane przez MaFaRa10 dnia 09-03-2013 16:13
#62

Kocham to. Byłam w tym roku pierwszy raz w górach - w Tatrach. Na zimowisku. Wspięłam się do jaskini Mylnej, wlazłam na Gęsią Szyję. Siedziałam na Sarniej Skale. Męczenie się przy wchodzeniu wynagradzia OLBRZYMIA satysfakcja i piękne widoki.'
Zakwasy na kolejny dzień też są niczego sobie. Zwłaszcza kiedy na następny dzień idzie się na narty.

Dodane przez Bou dnia 17-09-2013 12:31
#63

Kocham góry ,są piękne. :* To jest mój azyl. Uwielbiam chodzić po górach jednak robię to raz na kilka lat bo nikt nie chce ze mną jeździć, wszyscy wolą morze albo siedzieć w domu. :(

Dodane przez ceresxxx dnia 17-09-2013 17:59
#64

Po prostu kocham chodzić po górach.Jeszcze nie dawno byłam w typowej dziecięcej fazie "nie chce mi się, nogi mnie bolą", ale to już przeszłość.Parę razy byłam już w górach, ale nie udało mi się jak do tej pory zdobyć jakiegoś ważniejszego szczytu, ale wszystko prze de mną.Inna sprawa jak namówić do tego moich rodziców.

Dodane przez Ginny Zabini dnia 15-04-2014 10:15
#65

Uwielbiam chodzić po górach, zakochałam się w Tatrach, właściwie to mój tata mnie tym zaraził. Najwyższy szczyt to Kopa Kondracka- 2005m.n.p.m, a najbarziej wymagającym był Giewont- 1894m.n.p.m.

Dodane przez ziemniaczek9 dnia 14-05-2014 16:04
#66

Uwielbiam chodzenie po górach. Pierwszy raz pojechałam w góry jak miałam 6 lat. Uwielbiam wspinanie, mam takie coś, że nie odpuszczam choćby nie wiadomo jak było ciężko, zawsze muszę wyjść na górę. Moje życiowe motto to '' nigdy się nie poddawaj, walcz do końca''. Jest w tym dużo racji, ponieważ jak są różne problemy, to ja nigdy się nie poddaję i zawsze walczę do końca.

Edytowane przez Czarodziejka dnia 20-05-2014 22:12

Dodane przez LilyPotter dnia 18-09-2014 06:01
#67

Uwielbiam góry, i ogólnie takie łażenie sobie ot tak. Nie muszę codziennie zdobywać jakiegoś szczytu, liczą się też przygody (na przykład wchodzenia na Gubałówkę na przełaj, bo ksiądz-opiekun gdzieś posiał mapę i nikt nie wiedział co, jak, gdzie i kiedy), i chodzenia po 'moich' świętokrzyskich jest przyjemnością (niby mam dość niedaleko, a jakoś tak dawno tam nie byłam)
Ostatnio w górach byłam w tym roku na weekend, noo to Morskie Oko i trochę łażenia, bo brat by nie dał rady, a i mnie wzięło i przez dwa dni zdychałam lekko mówiąc (źle trafiłam datą, tak mocno źle :-; ). I dwa razy nas spotkała burza w górach. Nadal mam bekę z grupki chłopaków, którzy w największy deszcz szli szlakiem śpiewając 'hej bystra woda', a reszta próbowała się zmieścić pod dachem schroniska albo chociaż pod drzewem jak tylko padało. No i takie rzeczy się pamięta.
Łażenie to sama przyjemność, nawet jak się następnego dnia ma zakwasy (ale to też kwestia przyzwyczajenia, no i są sposoby żeby tych zakwasów nie mieć, koło dwudziestu kilometrów w dzień to faktycznie sporo jak na raz). Byle nie iść po wyprawie w góry do kościoła czy gdzieś posiedzieć dłużej, miałam ochotę wstać i pochodzić, bo już usiedzieć nie mogłam :-; Ale to już tak bywa.