---

Właściwie było tak, że książki, które mi się spodobały, czytałam po kilka albo kilkanaście razy. Zaczęło się od jakichś bajeczek - moim dziecięcym uzależnieniem była książeczka "Bouli - Urodziny Księżyca", do teraz pamiętam treść pierwszej strony ;) Potem był "Bambi", przeczytany niezliczoną ilość razy, przez pierwsze 2 lata podstawówki jarałam się książeczką "O psie, który jeździł koleją", aż do chwili, kiedy dowiedziałam się, że to lektura. Wtedy mnie to zraziło, aż do końca liceum przeczytałam chyba tylko ze trzy lektury. Generalnie bardzo lubię czytać - są okresy kiedy "połykam" książki jedna za drugą, ale zdarza się, że przez kilka tygodni nie jestem w stanie zacząć nic nowego. Albo zaczynam i nie kończę - takich odłożonych "na zaś" książek mam cały stos. W czasie takiego zastoju wracam do czytanych wcześniej - po kilka lub kilkanaście już razy - dzieł, które mnie zachwyciły. Aktualnie jest to "Harry Potter" - zaczęłam od siódemki, potem wróciłam do jedynki i teraz jadę już chronologicznie.