Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Pierwsze wrażenia - gra

Dodane przez Kab Hun dnia 15-08-2010 00:48
#50

Powiem tak.
Rozgrywkowo to ta gra jest bardzo podobna do poprzedniej - Zakonu Feniksa. Jeno zmieniono gromadzenie doświadczenia, na zbieranie godeł. I gesty podczas rzucania niektórych zaklęć. Drętwotą można strzelać teraz jak z karabinu maszynowego. A co zostało? Odsunięcie fabuły na dalszy plan, nie dające się przewinąć filmiki i grafika wołająca o pomstę do nieba. Ale przy tym, zachowano całkiem przystępne wymagania sprzętowe (dla niewtajemniczonych - to to da się nawet odpalić na GF 2 na wysokich detalach i chodzi płynnie!).

Co z nowalijek.... Do gry teraz doszło kilka 'różnej jakości' minigierek. Mamy bardzo fajnie zorganizowane lekcje eliksirów, średniego polotu pojedynki (w ZF były identyczne... noo, może z nieco mniejszą nutką dynamizmu, ale przymknijmy na to oko) i potraktowany całkowicie po macoszemu Quidditch. Żeby nie było - cieszę się, że jest, ale moje uczucia byłyby zdecydowanie bardziej pozytywne, gdyby wymagał on ode mnie choć grama wysiłku intelektualnego. W grze 'Mistrzostwa świata w Quidditchu' trzeba było przynajmniej ruszyć trochę myszą i przycisnąć jeden przycisk, żeby złapać znicza. Tutaj rola szukającego wygląda bardziej, jak strasznie długa i nużąca cutscenka między etapami... A to jest złe, bardzo złe moi mili.

Ogólnie jednak po Hogwarcie biegało mi się miło, choć trochę za długo (nie znaczy to wcale, że gra jest długa!). Finał fabularny mnie nieco zraził, gdyż został koncertowo spier...niczony, ale to nic - w piątce następowało podobne zjawisko. Poza tym jeszcze chciałem pochwalić autorów gry, za kilka drobnostek:
- poprawioną pracę kamery
- sir Nicka, który oprowadzi nas niemal wszędzie po szkole
- całkiem dobry, oryginalny dubbing

No i oczywiście zganić - żeby nie było, że nie jestem jednostronny:
- niekończące się pojedynkowanie (dosłownie co pięć minut trzeba komuś trzepać dupę, bo nawija się jeden bęcwał z drugim niemal za każdym rogiem korytarza)
- minigodła, przez które niemal dostałem epilepsji (wyskakujące dosłownie z każdego zakamarka)
- poczucie (c)humoru; tym razem piję do wersji polskiej - o ile w oryginale wyczuwa się typową brytyjskość humorystycznych kwestii i każdy obyty z językiem to wyczuje , to w rodzimym wydaniu niektóre teksty powalają na kolana poziomem ('banda lamusów z lamusa'? wtf?!)

Moja ocena końcowa: 6/10 Przy czym, pragnę dodać, nieco ją zawyżyłem, z racji faktu, że grałem niedawno (i wciąż jakaś iskierka sympatii do tego tytułu się tli).