---

Muszę się cofnąć lata świetlne wstecz...Pierwsza ? Tak, to u siostry ciotecznej ( nie miałem wtedy nawet komputera ). Nie był to popularny wówczas Tomb Raider...Gra zwała się Rodgers ( ? ) ; w każdym bądź razie jakoś tak. Były to wyścigi motocyklowe : 15 zawodników, kilka tras ( miasto, port, wieś, ) i przechodnie, samochody, i wszelkie inne utrudnienia. Można było walczyć, spacją się kopało, altem waliło pięścią w drugiego zawodnika, oni mieli jakieś rury, pałki, baty. Pamiętam ile staruszek o kulach w zatłoczonym miasteczku rozjechałem. No i policja ! To była frajda jak się przed nią uciekało, walczyło. Czasem złapali i game over :)

Druga ( albo pierwsza ? - doprawdy po tylu latach nie jestem w stanie orzec która była najpierw ), to WWF - czyli nic innego jak pospolita nawalanka, w roli głównej zawodnicy wrestlingu ( dziś już nie żyją, albo nie walczą ). Do wyboru był min. Undertaker, Bret Hart, Shawn Michales, Lex Luger, Bam Bam Bigelow...Zabawa przednia. Każdy miał tam jakąś "moc". Najwięcej śmiechu dostarczał Doink the Clown, który raził prądem, walił olbrzymią rękawicą albo młotem :)