Dodane przez Souriant dnia 26-08-2008 01:32
#3
Muszę przyznać, że też często zmienia mi się gust w tych sprawach, ale od dłuższego czasu niezmiennie ubóstwiam Alana Rickmana i Johnny'ego Deppa.
Alana pokochałam od pierwszego wejrzenia. Ten głęboki głos, to spojrzenie cudnych brązowych oczu, ta niepowtarzalna mimika... To wszystko sprawiło, że od razu przykuł moją uwagę. Teraz, po obejrzeniu znacznej ilości filmów z jego udziałem, jestem od niego wręcz uzależniona.
Johnny'ego zaczęłam uwielbiać odkąd tylko ujrzałam kapitana Jacka Sparrowa. Potem oglądnęłam
Co gryzie Gilberta Grape'a i... wsiąkłam na dobre. To naprawdę świetny aktor.
Niedawno polubiłam też bardzo Hugh Laurie'go (nie jestem pewna, czy tak się to odmienia ^^), głównie za sprawą roli Gregory'ego House'a. Wspaniale wcielił się w tę postać.
Za to w
Stuarcie Malutkim był wręcz słodki. ;)