Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Opinia o 6 filmie

Dodane przez Guardian dnia 26-07-2009 21:50
#40

Film obejrzałem dzisiaj więc od razu się wypowiem, bo jeszcze zapomnę wszystko do następnych odwiedzin tego tematu. Więc tak, film był spoko ale szału nie było. Spodziewałem się po niektórych scenach czegoś mocniejszego, i to bardzo. Przykłady? Londyn, Nora - zwiastuny zapowiadały te ataki śmierciożerców bardzo obiecująco, a tutaj... Praktycznie nic nowego. Owszem, obydwie sceny mi się podobały (mimo, że w książce ani słowa o tym nie było) ale czułem spory niedosyt. Co do Londynu, to wyśmienite zniszczenie mostu. Nora - pokazano (przynajmniej w mojej opinii tak to wygląda) chemię między Harrym a Ginny. Nawet dobra i matkująca Molly nie rzuciła się przez płomienie za Potterem. Ale i tak za mało magii, za mało efektów specjalnych było w tej scenie. I to by było na tyle, jeśli chodzi o sceny dynamiczne. Teraz przejdę do kolejnej kategorii scen (wymyślonej przeze mnie ofc), która się nazywa "amerykańskakomediazszkołąśredniąwroligłównej". Przykłady? Ginny + sznurówka (omg, jak niewolnica) = tanie uwodzenie, i to bardzo tanie. Rozumiem, film jest przeznaczony głównie dla młodej publiki, ale momentami zastanawiałem się gdzie jest ta bezpruderyjność na każdym kroku, o czym wspominano przed premierą. Kolejna wybitna scena tego typu - Cormac oblizujący palce i też uwodzący, ale tym razem Hermionę. Nienienie, to było takie... prymitywne (?). Ale przynajmniej fajnie się zrzygał później. I teraz następna scena rodem z amerykańskiej komedii - Ron na miotle. Nie wiem czy mi się wydawało, czy zostało zrobione spowolnienie gdy Ron, wyśmienity obrońca, nie pozwolił kolejnej piłce przelecieć przez obręcz. No, to tyle z tych scen, które jakoś poprzedzielałem. Teraz reszta. Scena z kelnerką - fajna, przyjemna i ukazuje, że Pottuś ma w końcu 16 lat już. Wizyta u Slughorna - taka sobie. Szczerze, to inaczej sobie wyobrażałem moment dźgnięcia Horacy'ego w wersji fotela. Sklep bliźniaków był całkiem fajny w środku i podobał mi się kontrast pomiędzy nim a Ulicą Pokątną. Za to jak już jesteśmy przy tym, to muszę dodać, że Nokturn mnie nie zachwycił, niestety. Scena w pociągu - omg! Gdzie oni mają te przedzialiki???? To jest poważne zaniedbanie, gdyż odkąd pamiętam to w książce pociąg był z przedziałami. Przy okazji, genialna scena z Malfoyem (wreszcie pozbył się tego grymasu). Co do scen w Hogwarcie, nawet nawet rozegrane te wątki miłosne. Wprawdzie Lavender sobie inaczej wyobrażałem, ale w tej interpretacji moim zdaniem fajnie wyszła. Eliksiry takie sobie, ale Harry przynajmniej po zażyciu Płynnego Szczęścia fajnie się zachowywał (Ron po Amortencji zresztą też). Zazdrosna Hermiona też jest fajna. Podobała mi się scena kłótni w Skrzydle Szpitalnym, ale głównie ze względu na nauczycieli, których obserwowałem cały czas. Spokojny Severus.... A właśnie, od kiedy Albusa interesują relacje między Harrym a Hermioną? xD Sceny z wspomnień. Tom Riddle fajnie zrobiony - ten nastoletni taki, który mógł oczarować innych. Super ukazany, mimo tego, że w mojej głowie był inny. Scena z Katie - nie podobało mi się. Zwłaszcza, że jej przyjaciółka mogła zdać relację. Jako histerycznie zapłakana byłaby lepsza, dużo bardziej. Za mało Severusa i Minerwy. Scena w jaskini taka sobie. Nie wiem czy u innych też tak było, ale u mnie w kinie wszyscy podskoczyli w jednej scenie z inferiusem. Za to śmierć Dumbledore'a zepsuta do końca. Nie czepiam się niebieskiego światła (nawet na to nie zwróciłem uwagi). A moment, w którym Snape podchodzi do Pottera był okropny. W tej części Snape nie był imo na tyle ludzki, by móc zrobić coś takiego. Poza tym gdzie ta furia Seva w walce z Harrym? W ogóle gdzie walki w zamku? Czekałem na ostry koniec, pełen efektów specjalnych a tu pustka... Pogrzeb nie był mi potrzebny, bo był feniks i były różdżki skierowane ku górze. To była naprawdę piękna scena - coś w rodzaju hołdu zmarłemu dyrektorowi. Teraz odnośnie aktorów. Helena jak zwykle dopisała, ale i tak uważam, że było jej za mało. Bonnie - grała lepiej, ale mimo to trochę sztywne były sceny "romantyczne" z jej udziałem (btw, pocałunek z Radcliffem był naprawdę DŁUGI). Rola Cormaca i Riddle'a fajnie zagrana. Luny stanowczo za mało. Aaa, M. Lewis miał bardzo mało - ale scena z kelnerem - lol. Fenrir - słabo. Tom Felton się całkiem wyrobił, a Rickmana było za mało żeby coś konkretnego powiedzieć. Tzn. zagrał dobrze, ale brakowało mi Severusa. Narcyza - super, taka arystokratka... To tyle, może edytuję jak sobie coś przypomnę.