Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Aktorzy młodsi/starsi

Dodane przez Sir dnia 30-07-2009 17:46
#1

Elo!
Sami pewnie zauważyliście, że bohaterzy teraźniejszych ekranizacji nie przypominają zafascynowanych oczniów pierwszej klasy. Dojrzeli, zaczynają się zakochiwać itp. A według was filmy z jakimi aktorami były lepsze? Młodymi z Kamienia filozoficznego i komnaty tajemnic czy dojrzalszymi z późniejszych części?

www.esensja.pl/obrazki/plakaty/2584_harry_potter_200.jpg vs clubzone.pl/upload/gallery/f49ac8bc96f564c97d9537be8be4cf03.jpg

Dodane przez Astilia dnia 31-07-2009 16:38
#2

Według mnie swój urok mają i te z młodszymi aktorami jak i te ze starszymi.

Ciekawie było oglądać jak wraz z kolejnymi częściami Ci młodzi aktorzy dorastają nie tylko fizycznie ale i psychicznie.

Dodane przez Claire Lethal dnia 31-07-2009 16:47
#3

Aktorzy w każdej ekrenizacji mają w sobie 'to coś'.
Wyobraź sobie, że Grint, grający Weasleya się nie starzeje. Śmiesznie widzieć 11-latka, który obściskuje się z rówieśnicą. ~~
W książce bohaterowie się starzeją (to chyba jest normalne, co nie? ;d), to w filmie też. Zawsze tak jest.

Nie widzę za bardzo sensu istnienia tego tematu. ;f

Dodane przez Ginny W dnia 05-08-2009 11:53
#4

Mnie najbardziej podobają się te pierwsze filmy, dlatego moja odpowiedź brzmi krótko: te z młodszymi aktorami.

Dodane przez al_kaida dnia 14-08-2009 00:04
#5

Ja prawdę mówiąc najbardziej lubię czwartą ekranizację, więc tak bardziej w środku. Młodsi aktorzy wyglądają praktycznie jak dzieci, a starsi jeszcze nie są tacy źli. Po prostu ze starszych podoba mi się tylko Hermiona i Draco :)

Dodane przez Oyster dnia 21-08-2009 11:55
#6

Mój tata uwielbia pierwsze dwa filmy, mają w sobie magie, która zanika w pozostałych częściach.
Według mnie każdy film ma w sobie coś ciekawego. A aktorzy rosną i dojrzewają wraz z kolejnymi ekranizacjami. Podobają mi się te zmiany, zarówno tak z fascynacją w oczach pierwszy raz patrzą na Hogwart jak i potem ze strachem na to, co los dla nich szykuje.

Dodane przez malfoj_sam_segz dnia 27-08-2009 13:21
#7

Pod tym względem najbardziej mi się podobała I - HP I KF. W tym filmie dopiero poznawaliśmy Hogwart, więc był ukazany z jak najlepszej strony, a co za tym idzie, otaczała go prawdziwa magia, która z każdym filmem zanika. Nie mam w sumie zdania, czy lepsze są ze starszymi czy młodszymi wcieleniami bohaterów. Mi się podoba każdy ich wiek, ponieważ widać, że nie są jacyś zatrzymani w czasie i też dorastają i przechodzę prbolemy typowe dla tego wieku.

Dodane przez SylCab dnia 27-08-2009 13:45
#8

Mi się najbardziej podobała trzecia część, oraz to jak oni wtedy wyglądali.
W drugiej byli za młodzi ;) W czwartej też było jeszcze ok.

Dodane przez harrygryfoniak dnia 30-08-2009 17:43
#9

Na początku było OK
W księciu też było OK
Martwię się tylko o Insygnie czy się za bardzo Dan i Emma nie zestarzeją po Rupert na pewno NIE.

Dodane przez Only_Daughter dnia 30-08-2009 18:09
#10

Tak, mu to nie grozi.

Dodane przez kertiz dnia 04-07-2010 10:16
#11

Ja wole starszych aktorów. Zwłaszcza od piątej część w górę oraz trójkę za to, że ich wygląd zmienił się z małych dzieciaczków w coś innego. Nie chciałem użyć słowa nastolatków bo ile oni mieli wtedy lat? 13/14? ^^ Ogólnie wolę dojrzałą wersję bohaterów. Mają wtedy większe doświadczenie aktorskie i mogą się bardziej wykazać.

Edytowane przez mundzioch dnia 04-07-2010 10:19

Dodane przez InLoveWithSnape dnia 30-07-2010 02:30
#12

a mnie podobają się części jak aktorzy są już starsi. Grają bardziej dojrzale, a co za tym idzie bardziej profesjonalnie :) poza tym jakoś tak ekranizacje im późniejsze tym lepsze w mej opinii :)

Dodane przez wiktordogan dnia 15-08-2010 21:09
#13

Ja tam wolę części ze starszymi aktorami. Wygląda to dużo poważniej niż w pierwszych dwóch częściach. Nie wyobrażam sobie jedenastoletniego Harry'ego walczącego ze śmierciorzercami w Ministerstwie Magii. :blah:

Dodane przez kondzik1808 dnia 15-08-2010 21:50
#14

najlepiej wyglądali zdecydowanie w 3 części.;p grali oni dobrze i byli już w miarę dojrzali. jeżeli chodzi o ekranizacje to zdecydowanie im nowsza tym gorsza niestety ;c. wyjątek; więzien azkabanu ;)

Dodane przez Yuki27 dnia 16-08-2010 09:08
#15

Każda z części ma swój urok. Fakt taki, że kiedy są starsi lepiej widać różnicę wieku między aktorem a postaciom. Wybaczcie, ale Tom Felton w "Więźniu Azkabanu" nie przypomina mi trzynastolatka :D Ale mimo to wolę te z dojrzalszymi aktorami, może dlatego, że późniejsze części bardziej mi się podobają :D

Dodane przez Lord Mateusz dnia 28-08-2010 13:23
#16

poznawaliśmy Hogwart, więc był ukazany z jak najlepszej strony, a co za tym idzie, otaczała go prawdziwa magia, która z każdym filmem zanika. Nie mam w sumie zdania, czy lepsze są ze starszymi czy młodszymi wcieleniami bohaterów. Mi się podoba każdy ich wiek, ponieważ widać, że nie są jacyś zatrzymani w zderzak ostatniego, łapą objął sterczącą nad zderzakiem gumową rurę i pojechał."

Dodane przez Lapa98 dnia 21-11-2010 16:43
#17

Uważam, że Racliffe źle gra. Lepiej grał jako dzieciak. Oczywiście jestem po wrażeniem Ruperta, który wraz z kolejnym filmem gra coraz lepiej. Emma grała i gra przez cały czas dobrze. Tom Felton (mój Romeo :D)gra wspaniale. Kiedy był młody grał bardzo dobrze, wspaniale uważał się lepszego od innych itp. Teraz gra przecudownie. Ma w tych częściach dużo cięższe życie (Draco) i Felton gra go również wspaniale. Aktorzy, którzy grają dorosłych, prawie nic się nie zmienili. Grali i grają bardzo dobrze
Podsumowując: Filmy były dobre ze względu na aktorów i teraz też (gdyby nie Radcliffe). :uhoh:

Dodane przez Lapa98 dnia 21-11-2010 16:43
#18

Uważam, że Racliffe źle gra. Lepiej grał jako dzieciak. Oczywiście jestem po wrażeniem Ruperta, który wraz z kolejnym filmem gra coraz lepiej. Emma grała i gra przez cały czas dobrze. Tom Felton (mój Romeo :D)gra wspaniale. Kiedy był młody grał bardzo dobrze, wspaniale uważał się lepszego od innych itp. Teraz gra przecudownie. Ma w tych częściach dużo cięższe życie (Draco) i Felton gra go również wspaniale. Aktorzy, którzy grają dorosłych, prawie nic się nie zmienili. Grali i grają bardzo dobrze
Podsumowując: Filmy były dobre ze względu na aktorów i teraz też (gdyby nie Radcliffe). :uhoh:

Dodane przez Draculina dnia 05-02-2011 17:46
#19

No i ci młodzi i starsi mają własny urok niemogłabym tak poprostu wybrać...

Dodane przez Harry1152000 dnia 05-02-2011 18:57
#20

Młodzi czy starsi bez znaczenia ale ja wole młodszych aktorów bo starsi jakoś dziwnie grają ....:|

Dodane przez Veinlii dnia 05-02-2011 20:57
#21

Jak dla mnie najlepiej grali w trzeciej i czwartej części czyli jak mieli po jakieś czternaście lat wię zaliczmy ich do młodszej grupy. Tak lepiej grali w młodości, ale sceny miłosne w późniejszych scenach dodają filmowi pewnego nastrojui zaspakajają potzrzeby widzów. O co mi chodzi z tymi potrzebami, o tuż jedni lubią sceny gdzie bochater jest w śmiertelnym zagrożeniu, a inni gdy aktorzy mają swoje małe miłostki.

Dodane przez marta dnia 05-02-2011 21:17
#22

Według mnie lepiej chyba grali w początkowych częściach w Komnacie Tajemnic czy w Więźniu Azkabanu ale sądzę że każda kolejna część była coraz to bardziej dojrzalsza i aktorzy tracili swój młodociany urok...

Dodane przez leea dnia 05-02-2011 22:10
#23

Zależy o co ci dokładnie chodzi. O bohaterów czy o grę aktorów, która z wiekiem polepszyła się/pogorszyła? Jeśli chodzi o bohaterów, to raczej normalne, że z klasy na klasę są starsi, chociaż mi właśnie zaczęło wtedy przeszkadzać, to że tej "magii" jest coraz mniej - Pani J.K. Rowling, zaczęła skupiać się na romansach, czego ja, w książkach niezbyt lubię, więc oczywiście musiało to wszystko przeskakiwać do filmów, a jak powszechnie wiadomo, filmowcy ( tak to określę ) kochają dodatkowo, wyolbrzymiając takie wątki - jak chociażby 6, gdzie miałam wrażenie, że są one ważniejsze od tej "właściwej" treści, chociaż tak naprawdę powinny być jedynie jej "tłem" ( nawet nie mam ochoty, iść na 7 do kina, bo boję się co tam wywloką na wierzch ). Co do aktorów: raczej nigdy nie będę ich uważała, za specjalnie wybitnie uzdolnionych aktorko, bo ( serio ) nie widzę różnicy, między gra aktorską Daniela w 1 a 6. No, może oprócz filmowego Rona ( Ruperta? ) - on sobie jakoś poradził, z coraz wyższą poprzeczką. Wolę, jednak "młodszą" obsadę : ) Przynajmniej wtedy, ich aktorstwo robiło wrażenie, w porównaniu z wiekiem.

Dodane przez Asella dnia 29-06-2011 15:06
#24

Jak dla mnie to aktorzy są fajni i w pierwszych i późniejszych częściach. Zmieniają sie ale jeśli kotoś czytał książki i oglądał filmy po kilka razy tak jak ja mogą dostrzec nawet te najmniejsze zmiany jakie w nich zachodzą. Zresztą każdy i tak kiedyś dojrzeje a jeśli są coraz starsi i chodzą do wyższych klas to też było by dziwne gdyby nic sie nie zmienili

Dodane przez Rose Granger dnia 29-06-2011 15:29
#25

Yuki27 napisał/a: Wybaczcie, ale Tom Felton w "Więźniu Azkabanu" nie przypomina mi trzynastolatka :D


Wiem, że to dziwne, ale mnie w szóstej części nie przypomina siedemnastolatka. Gdybym nie wiedziała ile ma lat, powiedziałabym, że... dziewiętnaście? Może przesadziłam, ale osiemnaście na pewno. Zresztą ja zawsze powtarzałam, że on wygląda dojrzalej niż ja wyglądałam, kiedy miałam siedemnaście lat. Ale dobra, nevermind.
Jeśli chodzi o Trio... o grze Daniela się nie wypowiadam, bo ja zawsze miałam 'coś' do niego, co kompletnie mi się nie podobało. Najlepiej moim zdaniem zagrał w części pierwszej i w 'Więźniu Azkabanu'. Ogólnie w pierwszej części wszyscy moim zdaniem grali bardziej "autentycznie". Nie wiem w czym tkwi szczegół, ale takie mam wrażenie.
Emma najbardziej "Hermionowata" [co za słowo !] była właśnie w pierwszej części. Ale z filmu na film się rozwijała i niech robi to dalej, a będzie świetnie. O Rupercie powiem tyle, że do roli Rona został wybrany idealnie. Ogólnie podsumowując, wolę ich grę kiedy są starsi, dojrzalsi, nawet jeśli momentami brakuje tej "autentyczności".

Dodane przez Corde Collins dnia 29-06-2011 15:45
#26

zdecydowanie z części tych późniejszych - od 4 do 7.

Dodane przez Bellatrix11227 dnia 29-06-2011 16:06
#27

Jedno wiemy, że aktorzy grającym w H.P mają ogromny talent. W pierwszej części urzekali niedoświadczonym wyglądem i słodkimi głosikami. Wiadomo że w późniejszych częściach dorośli i zachwycają wszystkim czym się da. Nie można ocenić:)

Dodane przez Huncwotki dnia 29-06-2011 16:39
#28

Marissa McKinney ze smutnym uśmiechem na swojej pięknej twarzy zerknęła zza pnia drzewa na Ryana. Chłopak stał nieopodal chatki Hagrida nonszalancko uśmiechnięty. Co chwila posyłał zalotne spojrzenia trzem, towarzyszącym mu dziewczynom, które miały jasne, proste włosy. Oczywiście blondynki, pomyślała Marissa. Znała już jego słabość do jasnowłosych dziewcząt, zresztą chyba wszyscy znali, a jednak wciąż nie mogła się przyzwyczaić do Fairchilda widoku z innymi. To bolało, piekielnie bolało. Odwróciła się, nie chcąc dłużej patrzeć na flirt i jego następstwa. Po co? Przecież dobrze wiedziała jak to się skończy. A ona będzie cierpieć. Wszystko to wyglądało na jakieś błędne koło, którego nie potrafiła przerwać. Zbitek złych decyzji, głupia miłość, a w efekcie czuła się bezbronna, cały czas narażona na stratę. Bała się tego. Ten strach był prawie tak samo bolesny jak jego zdrady, na które nie miała już siły. Na początku myślała, że to chwilowe, że później on zrozumie na czym polega monotoniczność. Ale czas jakoś mijał, a Ryan Fairchild się nie zmieniał. Nadal lubił szybkie miotły, Ognistą Whiskey i ładne, jasnowłose dziewczyny w dokładnie takiej kolejności. Ona nic nie mogła na to poradzić. Odwróciła się, przymykając oczy. Miała nadzieję, że za chwilę przestaną ją piec oczy i będzie mogła z podniesioną głową wrócić do zamku.
- Marissa. - Blondynka odwróciła się, słysząc swoje imię.
Kilka metrów dalej stał jej chłopak, patrząc na nią wyczekująco. Z drugiej strony ciągle stały trzy plotkujące blondynki wcześniej flirtujące z Ryanem, które kojarzyły się Marissie z Candy Patil.
- Chcesz czegoś? - zapytała lekceważącym tonem, a chłopak spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Pokłóciliśmy się, czy coś mi umknęło?
- Nie, czemu? - W głosie dziewczyny słychać było gorycz.
- Marisso, nie będę się teraz z tobą kłócić. Chciałem po prostu zapytać jak ci poszły OWM-nty. Nic więcej.
Oczy dziewczyny zwilgotniały.
A więc on się po prostu o nią martwił. Sama taka ewentualność sprawiła, że w sercu dziewczyny pojawiło się przyjemne ciepło. Może to jej wina? A jeśli po prostu go nie dostrzega?
Zacisnęła usta, walcząc z myślami. Odwróciła się i zaczęła uporczywie wpatrywać się w linię drzew. Musiała wybrać, czego tak naprawdę chce. Tylko jak podjąć decyzję?
Ryan z zaskoczeniem wpatrywał się w Gryfonkę, która była wyraźnie nieobecna duchem. Zazwyczaj już tkwiła w jego ramionach i z uśmiechem poddawała się pocałunkom. Świat była był w tamtych czasach znacznie prostszy. Dziś jednak czuł, że coś się zmienia. Zapowiedź przemian niemalże wisiała w powietrzu.
- Co się stało?
Siódmoklasistka odwróciła się i z cichym westchnieniem na ustach popatrzyła na chłopaka. Opuściła ze zrezygnowaniem ramiona.
Wydawała się być tak krucha, że Ryan poczuł dziwne zdenerwowanie, które nie zapowiadało niczego dobrego.
- A jak myślisz? - Głos miała dziwnie beznamiętny. Nie słychać w nim było jakichkolwiek uczuć. - Ryan, odpowiedz szczerze. My mamy jakiekolwiek szanse?
- Ale na co? - Ciemnowłosy chłopak popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- Zapomnij, Fairchild - warknęła. - Nas już nie ma.
Złapał ją za rękę i przycisnął do siebie.
- Wyjaśnij, wytłumacz...
- Nie ma o czym mówić - wyszeptała. Niebieskie oczy stały się wilgotne od słonych kropli. - Ty, się nigdy nie zmienisz. Ciągle mnie zdradzasz, a ja już nie mam siły, aby ci to wybaczać. O to w tym wszystkim chodzi. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia.
Odeszła szybkim krokiem. Nie chciała, aby dostrzegł ślady łez. Już wystarczająco ją upokorzył. Poświęciła wszystko w imię tej miłości, a on...? On się nie wysilił. Schrzanił wszystko.
***
Co robimy? - W głosie Ryana dźwięczała niepewność. - To trwa już za długo.
- Stary, daj mi spokój - odpowiedział James. - Na dzisiaj mam wszystkiego dosyć. Lepiej powiedz, co zrobisz z Marissą? - Potter wysilił się na kpiący uśmieszek.
- To nie jest zabawne. - Twarz Fairchilda spochmurniała. - Rozumiem, że trochę przesadzam, ale czy ona musi robić z tego taką aferę? To moja wina, że jestem młody, przystojny i lubię się bawić? Nie, i dlatego ona nie powinna mieć do mnie o to pretensji. Już nie wiem jak z nią rozmawiać.
- To może daj sobie z nią spokój? - zaproponował James, wyciągając się na swoim łóżku i podkładając sobie ręce pod głowę.
- Nie. - Ryan z zastanowieniem stanowczo pokręcił głową. - Chyba nie potrafię.
-To masz dwa wyjścia: albo się zdeklaruj albo ją zostaw...
- Starczy o mnie. Może teraz ty dasz mi kilka pikantnych szczegółów? - powiedział z sugestywnym uśmieszkiem.
Potter wbił wzrok w ścianę.
- Sprawa się skomplikowała, a dziś nic nie jest takim jak powinno. Ona - uśmiechnął się czule - okazała się się inna niż sądziłem. Jest inteligentna, mądra i pełna życia. W jej towarzystwie zapominam o tym głupim zakładzie... Chyba się zakochałem - dodał po dłuższej chwili ze zdziwieniem w głosie.
Ryan ze świstem wypuścił powietrze z płuc.
- Nie żartuj, stary, bo to już przestaje być zabawne. Kiedy powiesz jej prawdę?
Potter nie odpowiedział. Zabębnił pacami o ramę swego łóżka.
Nie miał żadnej odpowiedzi i nic nie wskazywało, aby to się zmieniło. A czas gonił. Musiał zranić osobę, która jak nikt na to nie zasługiwała. Dawała z siebie wszystko i nie chciała w zamian nic. Wierzyła mu, a on musiał to wszystko zniszczyć . I to w imię czego - kilku butelek Ognistej? Nic nie było warte jej łez i smutku. Oczyma wyobraźni z łatwością mógł zobaczyć łzy Sereny. A przecież ona nie powinna przez niego płakać. Powinna śmiać się, szeroko uśmiechać czy patrzeć pobłażliwie, ale na pewno nie płakać!
- Ale jak ja mam jej to właściwie powiedzieć? - zapytał w końcu James. - Wybacz, ale to wszystko było kłamstwem? Zależy mi na tobie, ale na początku udawałem? Mówię ci teraz prawdę, bo młodsza siostra mnie szantażuje i już nie mam jej czym przekupić?
- A o kim jest właściwie mowa?
Zapadła cisza. Potter zamarł; Fairchild wstrzymał oddech. Żaden z nich nie ośmielił się poruszyć.
- Witajcie, współtowarzysze - rzucił tymczasem Easy, który przed chwilą wszedł do pomieszczenia. Miał rozwichrzone włosy, a jego oczy iskrzyły radosnym podnieceniem. Trzymał za rękę rudowłosą dziewczynę o stanowczym wyrazie twarzy i ustach zaciśniętych w nieustępliwym grymasie. Najwyraźniej słyszeli większość ich rozmowy. Wyraz twarzy dziewczyny nie pozostawiał żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości.
- Zadałam pytanie - napomniała Gryfonów Rose. - I oczekuję odpowiedzi.
- To nic ważnego - powiedział po dłuższej chwili Ryan. - Poza tym, co wy tutaj właściwie robicie?
- Chcieliśmy porozmawiać - odpowiedziała stanowczym tonem Rose.
- Ale przecież nie powinno cię tu być. To zabronione - dodał Fairchild, a policzki Weasley momentalnie pokryły się czerwienią.
- Nie zmieniaj tematu, Fairchild - warknęła z nieukrywaną złością. - I nie odpuszczę dopóki nie dowiem się kogo tak brutalnie oszukujecie. - Wyszła, głośno trzaskając drzwiami.
Cisza.
James nie skomentował wizyty swojej kuzynki ani jednym słowem. W głowie miał pustkę. Może i był draniem, ale jak już to draniem z sercem, które ostatnio zaczęło bić dla niej, Sereny. Ale co z tego? Kto mu uwierzy?
***
Tępi idioci! - warknęła Rose, schodząc schodami prowadzącymi do męskich dormitoriów. Była zła, nie, ona była wściekła. Nie sądziła, że zachowania tak skrajnie patologiczne jeszcze istnieją. Ale miała dowód - jej kuzyn i jego zdemoralizowani koledzy za nic mieli uczucia jakiejś biednej, ogłupiałej miłością dziewczyny. Ale to musi się skończyć! I to natychmiast. Jako prefekt nie może przecież pozwolić, aby takie sytuacje miały miejsce.
W Pokoju Wspólnym był tłok. Rzecz dosyć niecodzienna w ostatnich dniach roku szkolnego. Jednak za powód tego zjawiska można było z łatwością uznać lekką mżawkę za oknem. Gryfoni siedzieli stłoczeni, oddając się pogaduszkom, wymianie plotek i knuciu intryg.
- O, Elizabeth!- zawołała Rose, a dziewczyna o brązowych włosach odwróciła się. - Gdzie jest Serena?
- W dormitorium - odpowiedziała.
Serena siedziała na parapecie i uśmiechała się z rozmarzeniem. Była szczęśliwa jak nigdy. James... Jej James. Kochała go jak wariatka. Uśmiech, dołeczek w brodzie, wiecznie rozczochrane czarne włosy. Był wyjątkowy, a na dodatek cały jej.
Odliczała w myślach sekundy do kolejnego spotkania. Nie potrafiła się skoncentrować na niczym innym. Żyła teraz w innym wymiarze; wymiarze miłości, gdzie czas się nie liczył.
Świat powoli nabierał barw, wszystko się zmieniło.
A jednak nadal była tą samą osoba, co przed rokiem - tylko, że zakochaną z wzajemnością w najcudowniejszym chłopaku na świecie. Był do dla niej doskonały przykład tego, że marzenia czasem się spełniają.
Czego mogłaby więcej pragnąć?
- Serena!
Odwróciła się gwałtownie, spoglądając w stronę drzwi, gdzie stała wyraźnie wzburzona Rose.
- Musimy porozmawiać, bo tak dłużej być nie może. My, prefekci musimy coś z tym zrobić. Według regulaminu etyka jest jednym z naszych podstawowych celów, a więc zachowajmy się odpowiedzialnie i przerwijmy tą niezręczną sytuację.
- Ale o co dokładnie chodzi? - W głosie Sereny było więcej czystej uprzejmości niż zaciekawienia.
- Mogłabyś chociaż uważać, że to cę obchodzi - warknęła Rose. - Skup się przez chwilę, Serena. Mój kuzyn, James...
Serce szóstoklasistki zabiło gwałtownie. Wszystko mięśnie się napięły. Cała zamarła niespodziewanym oczekiwaniu.
- ...okazał się jeszcze większą szumowiną niż sądziłam. Jego postępowanie okazało się doprawdy karygodne. Nie spodziewałam się, że może tak po prostu kłamać i bezwzględnie uwodzić jakieś niewinne, niczego nie podejrzewające dziewczę. A wszystko w imię jakiegoś jeszcze głupszego zakładu. On nie ma sumienia. Zwrócił jakiejś dziewczynie w głowie, a ta teraz pewnie usycha z miłości do niego i żyje złudzeniami. Poza tym Lily zna prawdę , a to nie wróży niczego dobrego. - Weasley prychnęła lekceważąco. Nie zawróciła uwagi na niecodziennie zachowanie Wilson, dla której świat się zatrzymał i to dosłownie.
- Nie rozumiem. - Z ust Sereny wydobył się cichy szept. Nie było ją stać na nic innego. Powoli kawałki układanki jednoczyły się w jedną, spójną całość, obok której nie można było przejść obojętnie. Mogła udawać, że nie widzi wielu spraw, ale jak sposób zaprzeczyć brutalnej prawdzie, gdy ta puka do drzwi?
Ale czy nie powinna wysłuchać Jamesa? W jej pamięci pojawiły się urywki, ledwie fragmenty wspólnych wspomnień. Roześmiany James, podniecony James, zdenerwowany James. Całował ją tak delikatnie, kochał z taka pasją. Nauczył ją co to miłość, a teraz niby to wszystko miało się okazać kłamstwem; iluzją szczęścia? To byłoby okrutne, zbyt okrutne, aby było rzeczywiste.
Tylko jaka była prawda?
- Dobrze się czujesz? - zapytała zgoła innym tonem rudowłosa, widząc niespodziewaną reakcję Wilson.
Serena najpierw lekko się zaczerwieniła, by chwilę później przeraźliwie zbladnąć. Jej skóry przybrała jasny, porcelanowy odcień, a w oczach pojawiła się dziwna ciemność. Usta zacisnęła w grymasie bólu, a cierpienie wydzierało się z całej jej twarzy. Opuściła ramiona w geście bezradności. Rezygnacja - nic więcej.
- O co chodzi? Coś się stało? - Strach zmienił głos Weasley. Teraz było on bardziej piskliwy i wyższy. Rose zrobiła krok do przodu. Wyciągnęła rękę, chciała dotknąć jej ramienia, ale zawahała się. Powstrzymał ją jednak zupełny bezruch przyjaciółki. - Serena...?
Ciemnowłosa dziewczyna powoli odwróciła głowę i z rozpaczą popatrzyła w brązowe tęczówki.
- To koniec. Po prostu koniec - szepnęła. Znowu spuściła wzrok.
- O czym ty mówisz? - spytała Rose, ale Serena nie odpowiedziała tylko pokręciła głową.
Była idiotką, która najwyraźniej musiała przekonać się czym grozi naiwność. A może po prostu chciała mu wierzyć?
- Nic ważnego. - Zacisnęła dłonie w pięści, próbując na chwilę powstrzymać napływające do oczu łzy. - Poza tym bardzo cię przepraszam, ale... ale ja już naprawdę muszę iść.
Wybiegła z dormitorium, udając, że nie słyszy wołania Rose. Musiał wyjść, uciec, schować się przed całym światem ludźmi. I samą sobą, dodała w myślach. Robiła długie kroki, nie oglądając się w żadną stronę. Bała się, że czyjeś słowo czy choćby spojrzenie by ją zatrzymało, a na to pozwolić nie mogła. Szła dopóki nie zbrakło jej sił. Nagle z niejakim zdumieniem na twarzy rozejrzała. Stała na jakimś korytarzu, oparta o marmurowy filar, który opanował zimnem; czuła je pomimo tego, że miała na sobie szkolną szatę. Z tyłu napływało zimne powietrze, a więc było tam okno. Odwróciła się. Od razu dostrzegła półotwarte okno. Podeszła w tamtym kierunku, pomimo coraz bardziej dokuczliwego chłodu. W pierwszej chwili chciała zamknąć , ale resztką sił powstrzymała się, gdy dostrzegła stojącego na dole Jamesa. Chłopak stał i ze znużoną miną rozglądał się dookoła. Rena mogła się domyślać, że jego oczy błyszczą, a na ustach maluje się lekki uśmiech, który tak dobrze znała i kochała.
- Mam nadzieje, że nie czekasz zbyt długo. - Wilson gwałtownie podskoczyła, słysząc chłodny, opanowany głos. Trwożliwe spojrzała na szybę, która momentalnie zaparowała od jej oddechu. Zdała sobie sprawę, że nikt nie stoi za jej plecami, a jedynie słyszy słowa osoby, która znajduje się kilka metrów niżej, stojąc naprzeciw Jamesa Pottera.
- Wystarczająco długo. - Rozległ się znajomy głos. W głosie chłopaka nie było ekscytacji czy radości. Wydawał się być dziwnie obcym zakochanej w nim, stojącej na górze Serenie.
- James, nie przeciągajmy tego - powiedziała w pewnej chwili piękna i elegancka dziewczyna. Angelique uniosła lekko podbródek. - Czas wyznać prawdę.
Gryfonka zamarła.
- Nie musisz tego słuchać.
Tym razem głos naprawę dochodził z korytarza. Serena odwróciła się i bez większego zaskoczenie spojrzała na Lily.
Potterówna stała w oparta w filar, tam, gdzie przed chwilą była Wilson. Jej rude włosy okalały piegowata twarzyczkę, a brązowe oczy jak zwykle pozostawały nieprzeniknione. Miała potargane ubranie, które zapewne pamiętało lepsze czasy i brakowało w nim kilku guzików.
- Wydaje mi się, że znasz prawdę. - W głosie Lily brzmiała jedynie szczerość, żadnego współczucia czy litości.
- Mnie też się tak wydaje - odpowiedziała po dłuższej chwili Serena matowym głosem. Czuła w gardle dławiącą suchość i wilgoć w kącikach ust.
Po jej policzku spłynęła jedna łza.
Niespodziewanie nadzieja umarła.

__________
Znowu przepraszam za długą nieobecność. Miałam dodać rozdział tydzień temu, ale mój Internet odmówił posłuszeństwa.
Kolejny rozdział za tydzień, ostatecznie dwa.
Z dedykacją dla Cally. Za wszystko.
A poza tym chciałabym dodać, że mam dosyć zimy. Brrr, cały czas się ślizgam i marznę.
Dziękuję za liczne komentarze pod poprzednim rozdziałem.

Dodane przez Hermionka111213 dnia 29-06-2011 17:00
#29

Chyba ci starsi... Bardziej do mnie pasują - są bardziej dojrzalsi i w ogóle. ;) Chciałabym mieć takie mocne nerwy w sprawach sercowych jak Harry. :D

Dodane przez dark shadow dnia 29-06-2011 17:57
#30

Chyba wolę tych starszych bo bardziej się z nimi utożsamiam. Jeśli chodzi o zwykłe problemy mam podobnie.

A ze strony technicznej lepiej się ich ogląda bo mają większe doświadczenia.

Dodane przez GWARDIADAMBELDORA dnia 18-07-2011 21:55
#31

Aktorzy z młodszych lat są mniej dojrzali oczywiscie i bardziej dziecinni a ci starsi bardziej dojrzali i mniej dziecinni każdy film ma swuj urok ci młodzi są słodcy a ci starsi bardziej poważni teraz toczy się walka o śmierć i życie Harry vs Voldemort a wcześniej w pierwszych częściach nikt tak się nie zastanawiał nad tym

Dodane przez Perfidia Vulgaris dnia 25-07-2011 20:31
#32

Najkorzystniej filmowy Potter wykreowany został w "Czarze Ognia". W późniejszych ekranizacjach Yatesa był coraz brzydszy, krótko obcięte włosy i wielki nos sprawiały, że dużo na tym tracił.

Aktorzy jako 12 letnie dzieci wyglądają uroczo, potem z ekranizacji na ekranizację zmieniają się fizycznie. Najwięcej na tym stracił Radcliffe, co już wyżej napisałam.

Edytowane przez Perfidia Vulgaris dnia 25-07-2011 21:07

Dodane przez HeermionaGranger dnia 25-07-2011 20:33
#33

ci starsi raczej ;))

Dodane przez Karma Chameleon 20 dnia 25-07-2011 20:33
#34

Hermiona... Ona nic się nie zmieniła! I tak zawsze będzie ładna! A Ron... Też taki sam, tylko w ostatniej części pod koniec przygrubł, a to nie fajnie. Harry robi się coraz szkaradniejszy. :)

Dodane przez Angel14 dnia 25-07-2011 20:40
#35

I jak byli modsi i jak starsi mile sie ich ogladalo :D

Dodane przez HeermionaGranger dnia 25-07-2011 20:44
#36

Emma z części na częśćładniejsza ;) ( tylko szkoda że włosy teraz obcieła ;)
Rupert trochę sie zmienił ;d w ostatniej części rzeczywiście troche przytył
Danniel w IS II brzydszy niż zwykle

Dodane przez fredgeorge dnia 25-07-2011 21:04
#37

Zależy jak na to patrzeć. Kiedy byli młodsi byli tacy pogodni i niewini, ale ich gra aktorska była szczerze mówiąc dość mało przekonująca. Natomiast im byli starsi, tym lepiej odgrywali swoją rolę i byli bardziej wiarygodni :)

Dodane przez wioniew dnia 31-08-2011 00:22
#38

Mi się podobały te pierwsze części jak i te późniejsze. W pierwszych częściach było coś magicznego.. Poznawaliśmy Hogwart i wgl. wszystko, a później, z czasem bohaterzy stali się starsi, dojrzalsi i dobrze. Ja tam nie mogę się zdecydować. Dodam jeszcze, że 5 i 7 tomy książkowy, to Moje ulubione.. Nad ekranizacją nie mogę się zdecydować. ;D

Dodane przez daniel123 dnia 31-08-2011 07:14
#39

Od 4 do 7

Dodane przez shocked dnia 31-08-2011 08:26
#40

Dwa pierwsze filmy opowiadają o małych dzieciach, które później dorastają, a magia w nich zanika . Przez to - pierwsze filmy .

Dodane przez matheus dnia 31-08-2011 08:33
#41

według mnie taką granicą od dzieciaków do dojrzałych jest IV tom ,ale i tak wole pierwsze IV części

Dodane przez Kinga121 dnia 31-08-2011 09:08
#42

Zdecydowanie wolę tych z późniejszych części od IV do VII. Chociaż młodsi też są fajni.

Dodane przez dewhoo dnia 09-10-2011 11:30
#43

Od Zakonu Feniksa w sumie już mało się zmienili. Miałam nadzieję, że Daniel podrośnie, a tu nic :D. W epilogu ostatniej części Hermiona wyglądała za młodo na matkę, ona cały czas wygląda jak szesnastolatka.

Dodane przez Godryk_Gryfindor dnia 09-10-2011 11:46
#44

ogólnie super ale sie nie znam

Dodane przez Charlie dnia 08-11-2011 18:59
#45

Mnie starsi i mlodsi podobaja bo kazdy na swoj wiek inaczej sie zachowuje.

Dodane przez SevLily36 dnia 08-11-2011 19:02
#46

Chyba ci starsi... sama nie wiem, dlaczego, mają coś w sobie ;)

Dodane przez Pani Riddle dnia 30-11-2011 15:57
#47

Wolę ze starszymi, ponieważ ci mieli ciekawsze przygody ;)

Dodane przez Vincent dnia 30-11-2011 16:44
#48

Nie wiem, czemu, ale bardziej pasują mi starsi aktorzy. Po prostu są lepsi, mają większe doświadczenie...

Dodane przez Kinga121 dnia 30-11-2011 16:54
#49

Moim zdaniem lepsi są starsi... od trzeciej części , chociaż pierwszą i drugą ekranizację też się miło ogląda.

Dodane przez Helen Magnus dnia 30-11-2011 18:42
#50

Dla mnie i te części z młodymi aktorami, jak i ze starszymi są fajne i ciekawe, ale jeżeli miałabym wybierać to chyba bardziej wolę te ze starszymi, gdyż są mi po prostu bliższe. Sama jestem nastolatką i fajnie patrzeć na problemy nastolatków oczami czarownicy/ka ;)

Dodane przez Theodore dnia 30-11-2011 19:12
#51

Dla mnie i starsi, i młodsi aktorzy są świetni - trzeba na to spojrzeć z innej strony. Ale jeżeli już miałbym wybrać lepszych - tą grupą są starsi.

Dodane przez 21olka dnia 09-01-2012 13:24
#52

Mnie podobała się gra starszych i młodszych. Każda na swój sposób

Dodane przez hedwigowo dnia 22-01-2012 19:05
#53

Myślę, że lepsze części to pierwsza, druga i trzecia. Są jeszcze trochę mali, choć odważni. Ogólnie starsze części były o wiele lepiej nakręcone, mimo że też pominięto parę wątków.

Dodane przez zaeli dnia 08-02-2012 18:05
#54

Ja może jestem dziwna, bo za najlepsze uważam 3 ostatnie książki, ale w filmach wolę te pierwsze :) Zdecydowanie wolę młodszych aktorów, gdy dopiero poznawali Hogwart - byli tacy słodcy :P Ale przeciwko starszym też nic nie mam ...

Dodane przez @Severus Snape dnia 17-03-2012 17:10
#55

Dla mnie w każdej części było ' to coś ' . : )
Podobało mi się to,że mogłam patrzeć jak nasi kochani młodzi aktorzy dorastają i nabierają doświadczenia.
Jednak chyba bardziej skłaniam się ku wersji starszej. Tak od 5 części. Są oni już dojrzalsi... Jednak dwie pierwsze części mają w sobie magię, taki początek tego wszystkiego.Uwielbiam więc ich jako młode dzieciaczki oraz tę starszą wersję. ; 3

Dodane przez Fausta Malfoy dnia 10-11-2012 21:59
#56

Ja wolę starszych aktorów.
Głównie dlatego, że Draco strasznie wyprzystojniał ^^.

Dodane przez Martita dnia 23-11-2012 08:45
#57

Ja wolę tych starszych w późniejszych częściach. Chociaż jako dzieci też fajnie wyglądali;)

Dodane przez kuba213d dnia 23-11-2012 12:08
#58

Wole starszych :)

Dodane przez Malfoyowna dnia 23-11-2012 15:08
#59

Mi najbardziej podobają się z części 3, 6,7 <3

Dodane przez Enchantte dnia 23-11-2012 16:05
#60

A ja mam podzielone zdanie. Młodzi byli przesłodcy, jak odkrywali tajemnice Hogwartu, wszystko było dla nich takie nowe.

No ale starsi też mają w sobie to coś.

Dodane przez Kasia_Potterka dnia 23-11-2012 16:11
#61

Młodsi - słodcy, starsi - mają ,,to coś ''

Dodane przez xFleur_Delacourx dnia 21-12-2012 16:14
#62

Nie umiem wybrać,wszyscy dopasowali się do swojego wieku i wyszło im to bardzo dobrze.
Z rozweselonymi gryfonami było trochę śmiechu ale kiedy podrośli to stali się prawdziwymi czarodziejami któzi pochądżą z Gryfindoru.

Dodane przez ShizzlyBizzly dnia 12-02-2013 22:14
#63

Powiem szczerze. UWIELBIAM wątek miłosny. W każdym filmie. Więc ja wolę zdecydowanie starszych ^^

Dodane przez mooll dnia 29-04-2013 15:15
#64

Odpowiedź należy uzasadnić. Jeśli od tego momentu pojawią się posty: "Nie wiem czemu, ale podobają mi się młodsi/starsi", będą kasowane.