Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Nut- i stała się jasność 2/?

Dodane przez wetin dnia 26-08-2008 13:31
#1

To mój pierwszy FF, ale mam nadzieję, że się spodoba. Akcja dzieję się następnego roku po zwycięstwie Pottera nad Voldim. Starałam trzymać się faktów, także tych, które Rowling podała w wywiadach. Dlatego też w Gryffindorze znajdziecię Hermionę która wróciła żeby nadrobić rok a wśród nauczycieli Neville'a (postanowiłam, że będzię uczył od razu po szkole). Ożywiłam jednak dwie postacie, bo uważam, że bez nich Nut nie była by Nut (to taka ksywka głównej bohaterki). Są też dwaj nieznani wcześniej nauczyciele i przyjaciółki Orzeszka. Życzę miłego czytania!

PS. Gdzieniegdzie może brakować ć , ponieważ u mnie na klawiaturze go nie ma i muszę kopiować z tablicy znaków. Przeglądałam oczywiście ale za ewentualne błędy przepraszam.

~~~~~~
Rozdział 1
Początek
Rozległ się gwizd i Alba pospiesznie wciągnęła kufer i klatkę z czarnym ptakiem do wagonu i zaczęła szukać wolnego przedziału. Widziała uczniów machających rodzicom. Ona nie miała komu machać, ale nie przejmowała się tym. Miejsce znalazła w połowie wagonu obok dziewczyny o krótkich, czarnych, kędzierzawych włosach. Dziewczyna dziwnie przypatrywała się Albie, kiedy ta wciągała kufer na półkę, ale to chyba z powodu jej dziwnego wyglądu. Miała na sobie białe jeansy i seledynową tunikę, ale miała błękitne (my wiemy że farbowane) włosy, co sprawiało, że wyglądała trochę jak zmutowana syrena. Kiedy Alba usiadła naprzeciw dziewczyny, ta zapytała:
-Jak masz na imię? Ja Evanna Sprig.
-Alba Westin-Prince
Evanna okazała się bardzo gadatliwa. Już po chwili wypytywała Albę o wszystko: od sposobów zmieniania koloru włosów po zwierzęta dozwolone w Hogwarcie.
-Jak myślisz, w jakim będziesz domu? Ja pewnie w Rawenclawie bo moi rodzice tam byli albo Slytherinie, bo tam jest moja siostra. A ty?
-Napewno w Slytherinie. Ja.. - Ale nie dokończyła. Nie chciała zdradzac Evannie powodu.
-Aha. Wiesz, nie wierz ludziom co ci będą wciskac kit że Ceremonia Przydziału to walka ze smokiem itp. Mama mi mówiła, że poprostu siadasz na stołku, zakładzasz starą tiarę na głowę a ona cię przydziela. Proste, nie?
W tym momencie drzwi przedziału otworzyły się i weszła starsza dziewczyna bardzo podobna do Evanny, tyle że
jej czarne włosy opadały falami aż do pasa, Dziewczyna krzyknęła "Siema Evi!" i rzuciła się na siedzenie obok Alby.
-Och, to znowu ty... Alba, to jest moja siostra Ariana.
Ariana wrzasnęła, podskoczyła jak oparzona i wybiegła z przedziału z taką siłą zasuwając drzwi, że szybka rozbiła się a okruchy szkła rozprysły się po całej podłodze.
-Ja to zrobię!- powiedziała ze złością Evanna i wycelowała w miejsce szybki. Mruknęła "reparo" i natychmiast całe szkło wróciło na swoje miejsce.
-Ona jest naprawdę nienormalna! Ja się dziwię jakim cudem ja jestem jej siostrą. No ale miałam cię zapytac jaką masz różdżkę? Ja mam z klonu, z rdzeniem z serca smoka, a ty?
-Ja mam brzozę i włos jednorożca. Wiesz, może lepiej się już przebierzmy, bo chyba już dojeżdzamy.
Rzeczywiście, za oknami było już bardzo ciemno a w okna bębniły krople deszczu wielkości małych kamyków.
Gdy pociag zaczął zwalniać, Alba wzięła klatkę z krukiem, Evanna z sową uszatą i obie wysiadły z przedziału na korytarz. Gdy pociąg całkowicie się zatrzymał, w tłumie uczniów i i zwierząt zaczęły wysiadac z pociągu. Gdy już to uczyniły oraz stanęły na zimnym peronie czekając na rozwój wypadków przez deszcz przedarł się okrzyk "Pirszoroczni do mnie!". Przecisnęły się przez grupę siódmoklasistów i dotarły do czegoś wielkiego, włochatego, co najwyraźniej było człowiekiem, bo nadal wołało "Pirszoroczni do mnie". Gdy już wszyscy "pirszoroczni" stanęli obok nich, włochaty człowiek zawołał "Za mną" i ruszyli ślizgając się i jednocześnie osłaniając głowy czym kto mógł przed deszczem. Po około 10 mnutach dotarli do skraju jeziora, na którym kołysało się niebezpiecznie kilkanaście małych łódek. Powsiadali do nich czwórkami i wszystkie łódki natychmiast ruszyły, przechylając się na falach. Po kilku minutach i jednym "Czlowiek za burtą!" (do wody wpadła Evanna) dotarli do brzegu i ruszyli w stronę wielkiego, rozjarzonego gdzieniegdzie światłami w oknach zamku. Weszli po kamiennych stopniach i znaleźli się w wielkiej sali wejściowej z marmurowymi schodami naprzeciwko i czterema klepsydrami na ścianie, gdzie powitała ich starsza czarownica w tiarze. Lecz zamiast poprowadzic ich przez podwójne drzwi skąd dochodził gwar wesołych rozmów, otworzyła drzwi pustego pomieszczenia. Zaczęła mówic coś o honorze domów, nowych rodzinach i punktach
Drzwi otworzyły się i wszyscy wyszli gęsiego za (jak się okazało) profesor McGonagall. Wkroczyli wreście do ogromnej, wspaniałej sali z gotyckimi oknami, czterema długimi stołami, jednym naprzeciw wejścia za którym siedzieli nauczyciele i najwyraźniej zaczarowanym sklepieniem, bo kłębiły się tam czarne chmury, ale nic nie padało. Przeszli środkiem sali aż do końca, gdzie na kulawym stołku leżała stara, brudna tiara. Ustawili sią za nią, przodem do reszty uczniów. Nagle szew koło ronda rozwarł się i tiara zaczęła śpiewać o sobie, założeniu Hogwartu i cechach czterech domów. Kiedy zaległa cisza, podeszła profesor McGonagall i powiedziała:
-Kiedy wyczytam daną osobę, podchodzi, siada na stołku i zakłada tiarę. Po przydzieleniu siada przy stole swojego domu. Avers Mark!
Kiedy Avers Mark został przydzielony do Hufflepuffu, kolejka powoli zaczęła się zmniejszać. Po przydzieleniu do Gryffindoru dziewczyny, która zapomniała zdjąć tiarę i od razu popędziła do drugiego stołu na prawo, więc musiała się wracać, McGonagall zawołała:
-Sprig Evanna!
Evanna podeszła powoli do stołka, usiadła i kiedy założyła tiarę na głowę, tak, że zasłaniała jej oczy, ta wrzasnęła:
-Slytherin!
Rozległy się oklaski przy pierwszym stole na lewo i Evanna szybko podbiegła tam, siadając obok siostry.
Teraz została już tylko Alba i trzy identyczne dziewczyny, oraz mały chłopak, który zzieleniał na twarzy. Po chwili trafił on do Hufflepuffu. Teraz rozległo się:
-Westin-Prince Alba!
Ledwo zdążyła podejść na trzęsących się nagach, usiąśc i założyć tiarę, ona wrzasnęła:
-Slytherin!
Burza oklasków przewaliła się stół Ślizgonów. Alba szybko zdjęła tiarę i szczęśliwa jak nigdy dotąd pobiegła do miejsca, gdzie siedziała Evanna. Po chwili trafiły do nich dwie z trzech bliźniaczeki i McGonagall chwyciła stołek oraz tiarę i wyszła z sali.
-I jak? Zadowolone?- spytał głos po prawej stronie Alby. Siedział tam dużo starszy chłopak z brązowymi włosami i szerokim uśmiechem. Wyglądał na trochę zdziwionego.
-Och, jasne!- odrzekły dziewczyny.
-Jak tam stałam, to przez chwilę się bałam że trafię do Gryffindoru...- dodała Evanna -Na szczęście jestem tutaj.
-Mam nadzieję, że jak teraz już nie będzie Pottera to odzyskamy Puchar Domów...-powiedział chłopak i zamyślił się -Tak wogóle to jestem David. Znacie już nauczycieli?
-Noo, nie- odpowiedziała Alba
-No więc tak... Ten duży na końcu to Rubeus Hagrid. Jest gajowym i uczy opieki nad magicznymi stworzeniami. Tam Sinistra od astronomii, Hooch od mioteł, Binns od historii magii.. Tak tak, jest duchem... Flitwick od zaklęć, och, to Longbottom!
Malutki czarodziej rozmawiał z młodym mężczyzną o okrągłej twarzy, na której widac było jeszcze ślady świeżych rozcięć.
-W zeszłym roku był jeszcze w Hogwarcie, to przyjaciel Pottera... Pośrodku siedzi oczywiście Dumbledore, obok profesor McGonagall, tej nie znam, to Vector od numerologii, tego nie znam, opiekun Slytherinu, Severus Snape i
babka od starożytnych runów, nie pamiętam jak się nazywa...
Teraz wstał Dumbledore. W sali zaległa cisza. Dyrektor rozłożył ręce, popatrzył po twarzach wszystkich uczniów i przemówił:
-Drodzy uczniowie! Witam ponownie w Hogwarcie, który udało nam się odbudowac po bitwie z Voldemortem! Zanim wasze umysły całkowicie pochłonie jedzenie, pragnę wam przedstawić naszych nowych nauczycieli. Mugoloznawstwa nauczać będzie profesor Ella Tanita.
Rozległy się oklaski i wstała kobieta o kocich rysach. Skinęła głową, uśmiechnęła się tajemniczo i usiadła.
-Zielarstwa profesor Neville Longbottom.
Teraz wśród oklasków głównie ze stołu Gryfonów wstał ów mężczyzna o posiekanej twarzy. Uśmiechnął się krótko i wrócił na krzesło.
-A obrony przed czarną magią profesor Kryspinius Goldfrogg.
Tym razem klaskali tylko nauczyciele i kilku bardziej uprzejmych uczniów. Wstał trochę zgarbiony mężczyzna z brudnymi włosami. Uśmiechnął się krzywo i usiadł, skrzypiąc krzesłem.
-Ale teraz już nic nie powiem, dodam tylko że uczniom nie wolno wchodzić do Zakazanego Lasu, używac czarów na przerwach ani posiadać rzeczy z listy do wglądu w biurze pana Filcha, dziękuję!
Rozległy się krotkie oklaski i nagle na złotych półmiskach pojawiły się potrawy. Alba nałożyła sobie najbliżej stojących pieczonych ziemniaków oraz kotletów z kurczaka i wdała się z Evanną w dyskusje o jutrzejszych lekcjach. Kiedy zjedli już desery, talerze zalśniły złotem i Ślizgoni skierowali się za prefektami do pokoju wspólnego. Gdy wyszli z Wielkiej Sali, zamiast wejśc po marmurowych schodach skręcili na schody wiodące do lochów. Wejście znajdowało się w ścianie, a w środku, w blasku ognia wesoło trzaskającego w bogato zdobionym kominku lśniły piękne, rzeźbione krzesła. Dziewczyny weszły po krótkich schodkach po lewo. Za drzwiami z napisem 'pierwszy rok' znajdowała się nie za duża, podłużna komnata. Ich kufry stały w nogach 6 łóżek, każde przysłonięte grubymi, ciemnozielonymi kotarami.

Edytowane przez Alae dnia 24-02-2009 20:01