Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Tonks i Lupin

Dodane przez Veronica Vance dnia 14-11-2010 19:23
#38

A ja nie jestem ciekawa. Z resztą, pewnie i tak nie zobaczę tej sceny, bo będę zajęta wypłakiwaniem sobie oczu. ;(
Remus i Tonks byli naprawdę niesamowitą parą. Wilkołak i metamorfomag, wyznający sobie miłość w czasie żałoby po śmierci Dumbledore'a.
Czytając książkę, nie spodziewałam się, że może między nimi zajść coś poważniejszego. Zgadzam się z przedmówcami - Harry nie jest wnikliwym obserwatorem i strasznie zawęża swój obszar pojmowania czegokolwiek. Podczas, gdy czytelnik razem z nim przeżywa wyłącznie wydarzenia związane z Malfoy'em, Ginny, horkruksami, Ginny, podręcznikiem do eliksirów i jeszcze raz Ginny, gdzieś w oddali pozostali bohaterowie stoją u progu wielu trudności i ważnych decyzji. Dopiero po pierwszej bitwie o Hogwart, gdy Potter z przyjaciółmi gromadzą się w skrzydle szpitalnym przy łóżku Billa, na światło dzienne wychodzą niezwykłe wątki.
Dopiero wtedy do mnie dotarło, że Lupin i Tonks, mimo tych wszystkich przeciwieństw, naprawdę do siebie pasują. W życiu Lunatyka wiele było cierpienia, utracił najbliższych przyjaciół, pozostał na świecie jako ostatni z Huncwotów. Dlatego też myślę, że jak nikt inny zapracował chociaż na tę odrobinę szczęścia, jaką mogła mu dać prawdziwa rodzina. Niestety, śmierć jak zwykle przyszła zbyt szybko i dosięgła tych, których życie najciężej doświadczyło. Giną ludzie odważni, szlachetni, kochający. Naprawdę wielką cenę musiała przypłacić społeczność czarodziejów za uwolnienie spod terroru Voldemorta.
I nigdy nie zgodzę się z tym, że czyjaś śmierć musiała nastąpić, że ktoś inny powinien umrzeć, bo to pasowałoby do fabuły. Każda śmierć jest tak samo bolesna, zwłaszcza, gdy dotyka naszych najbliższych.
Remus i Tonks byli wspaniałą parą, takich ludzi naprawdę potrzeba na świecie. Oboje zyskali moją sympatię. Żałuję, że zginęli, choć wiem, że ich ofiara nie poszła na marne.