Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Soczewki

Dodane przez Isilien dnia 29-08-2010 19:31
#11

nosze soczewki pod wpływem nagłego stwierdzenia, że w okularach mi brzydko, ponadto ojciec w nagłym napływie uczuć nadopiekuńczych zafundował mi jakieś takie niewydarzone, co ciemnieją na słońcu - po grzyba to komu? głupio wygląda a słońce i tak świeci na oczy nad oprawkami. Jakiś czas psułam sobie oczy chodząc bez niczego, w końcu dostałam te upragnione soczewki... toryczne. Bo mam astygmatyzm. Nijak tego się nosić nie dało. Oczy wysychały mi co pół mi nuty i w efekcie widziałam mniej niż zupełnie bez nich. Wróciłam do nienoszenia okularów. Po jakimś czasie rodzinka znowu mi ufundowała soczewki, ale uparłam się, że chcę kolorowe, co w przypadku torycznych odpadało... Kolorowe dlatego, że miałam dość swoich oczu o nijakiej barwie, ni to szarej, ni niebieskiej ni zielonej. Na szczęście była możliwość zrobienia sztuczki - zwykłe soczewki, tylko o większej mocy. Jakimś cudem, widziałam w nich lepiej niż w torycznych. Tak też więc mam zielone soczewki, które nosze do szkoły. Teraz, w wakacje nie nosiłam, bo po co - po domu nosze okulary, na dwór mi nie potrzebne. Oczy już mi tak na szczęście nie wysychają, tym bardziej, że mam kilkaset rodzajów sztucznych łez na podorędziu.

Na początku zakładanie i owszem, wychodziło mi kulawo. Ale szybko się nauczyłam. Zwykłe soczewki zdejmują się i zakładają trochę trudniej niż toryczne, bo nie są tak sztywne, więc musze przed szkołą wstawać trochę wcześniej. To wcale nie boli, chyba że wsadzisz sobie palec z rozmachem ;)

Największe jajca były jak zgubiłam soczewkę. Patrzę w domu, wsadzam se palca do oka, chcąc wyjąć - a tu nie ma. Musiała wypaść, a ja tego nie zauważyłam ;)

Co prawda to trochę drogo wychodzi, ta cała higiena, ale czego się nie robi dla próżności? ;)