Dodane przez Laufey dnia 18-02-2012 12:43
#88
U mnie wszystko zaczęło się od filmu, ale wtedy, będąc małą dziewczynką byłam sercem i duszą za Harrym. Taki prawy, oddany, szlachetny. Aż w miarę podrastania zrozumiałam kilka rzeczy i jego osoba zaczęła mnie powoli irytować. Wtedy przeszłam na ślizgońską stronę, a i bardziej polubiłam Rona. O dziwo, Hermiony nigdy nie lubiłam. Po incydencie w I części, w pociągu - od razu wiedziałam, że nie polubię ani jej, ani jej sposobu bycia. Więc takim najbardziej może pozytywnym, może mi obojętnym pozostał Ron - on jako jedyny niczym mi się nie 'zraził' i to chyba jego najbardziej lubiłam/lubię.