Dodane przez Shemya dnia 14-09-2008 21:12
#11
Dobra, z racji tego, że nie mogę sobie dzisiaj miejsca znaleźć i muszę się czymś zająć, edytuję tego posta po raz nie wiem który.
Teoretycznie Korna znam jakieś ponad 5 lat, bo mój brat ich słuchał, więc i ja często ich słyszałam. Pamiętam, jak kiedyś próbowałam tańczyć do
Twista, ekhm. A jako 6-latka kochałam się w Davisie, kiedy zobaczyłam go na kornowskiej fladze mojego brata, która zresztą do dzisiaj gości w moim domu. A kiedy oglądałam teledysk do
Falling away from me marzyłam o tym, żeby grać tą dziewczynę z teledysku i spotkać chłopaków. I mam jeszcze kilka takich wspomnień z Kornem; ogółem Korn był
obecny od dawna.
Sama zaczęłam ich słuchać jakoś w 2006-2007 roku. Co prawda wtedy gustowałam głównie w
MTV Unplugged i pojedynczych piosenkach takich jak
Falling away from me,
Coming Undone (bleee),
Word Up (bleee),
A.D.I.D.A.S. czy
Here To Stay. Brat zaczął wtedy narzekać, że pierwsze płyty są najlepsze, a nie to to czego ja słucham. Tyle, że ja choć próbowałam, nie mogłam się do nich przekonać. Ale po drodze przez mękę (ja naprawdę słuchałam ich na siłę i liczyłam, że mi się w końcu spodobają... i choć teraz wydaje mi się to dziwne, to twierdzę, że dobrze zrobiłam. :D), w 2008 roku zakochałam się w tych płytach i słuchałam ich dniami i nocami.
Potem poszło z górki: wchłanianie mnóstwa informacji na ich temat, zapoznawanie się z całą dyskografię, czytanie wywiadów, oglądanie koncertów. Wielkie marzenia o zobaczeniu ich na żywo.
I tak jest do dzisiaj i sądzę, że będzie jeszcze długo, długo. Korn jest dla mnie naprawdę ważny. Niektóre piosenki nadal robią na mnie piorunujące wrażenie, a
Daddy ciągle potrafi doprowadzić mnie do łez.
W sumie nie wiem co dokładnie w Kornie lubię najbardziej. Davis ma wspaniały głos, teksty pisze wspaniałe, a chłopaki świetnie grają na swoich instrumentach. Ale na świetność samej muzyki, chyba największy wpływ ma Fieldy na basie. A raczej miał, bo na ostatnich płytach coś go słabo słychać...
Jeżeli chodzi o płyty to naprawdę nie lubię
See you on the other side. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio słuchałam tą płytę, po prostu ją omijam. Lubię elektronikę, ale na pewno nie w wykonaniu Korna. Całą resztę lubię - w mniejszym czy większym stopniu - chociaż twierdzę, że jednak dokonania sprzed 2000 są lepsze.
A moją ulubioną płytą jest
Korn, piosenki trudno mi wymienić, ale
Good God,
Shoots And Ladders,
Faget,
Somebody Someone,
A.D.I.D.A.S.,
Dirty,
Freak on a Leash,
Clown,
Dead Bodies Everywhere,
Mr. Rogers,
Falling Away From Me,
Kiss aktualnie przychodzą mi do głowy. ;d
Korn zdecydowanie jest moim numerem jeden. :)
Edytowane przez Shemya dnia 20-04-2010 23:14