Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Huncwoci

Dodane przez Asik dnia 11-10-2011 22:13
#162

Dziwny był ten skład. Domyślam się, że James z Syriuszem po prostu skumplowali się ze względu na swoje charaktery i to od pierwszego spotkania. Remus był im potrzebny jako "odrabiacz zadań" i zapewne na początku znajomości taką funkcję pełnił. Biorąc pod uwagę fakt, że nie miał wcześniej przyjaciół z powodu wilkołactwa, był szczęśliwy, że zdobył kolegów. Później mogło się to dopiero w przyjaźń przerodzić. Peter do nich nigdy nie pasował i chyba znalazł się w tym gronie tylko dlatego, że mieszkali razem we wspólnym dormitorium.

Rowling ciekawie nakreśliła ich historię. W III tomie mamy jakiś tam fragment i opowieść o ich przyjaźni ze zdradą w tle. Postacie Remusa i Syriusza są tak nakreślone, że trzymamy stronę niewinnego i niesłusznie oskarżonego oraz nieszkodliwego wilkołaka, którzy w imię przyjaźni i swoich dawnych relacji chcą zaprowadzić porządek ze zdrajcą. Lubimy tą paczkę żartownisiów i jak to określił Harry - "prekursorów Freda i Georga". Potem w V tomie dochodzą wspomnienia Snape'a, które stanowią rysę na tym wizerunku. Wtedy mamy możliwość wyboru czy dalej ich lubimy czy popieramy stronę Lily. Ostateczna decyzja w ostatecznym rozrachunku należy do nas.

Ja nie przepadam za Jamesem - fakt że oddal życie w obronie Lily i Harrego i zmienił się nieco go rehabilituje. Ale tak czy inaczej: w młodości był strasznym dupkiem. Remus był niby całkiem w porządku, a przynajmniej ja go lubiłam do momentu, w którym wystraszył się odpowiedzialności i chciał porzucić Tonks w ciąży. Syriusz był takim "wiecznym chłopcem", człowiekiem, który potrafił oddać życie w imię przyjaźni ale z tą swoją nieustanną podejrzliwością do Snape mógłby nieco wyhamować. Mimo wszystko jest moim ulubionym Huncwotem - a może po prostu mam za miękkie serducho i taki "zły(dobry) chłopiec" robi na mnie wrażenie (?). Peter pozostaje jak ten najbardziej nielubiany - skrucha była przewidywalna.