Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Czas

Dodane przez Swidrygajlow dnia 09-08-2010 02:12
#27

Alae napisał/a:
Swidrygajlow napisał/a:
Sagi potterowej nie znam jak podszewki. Czy mogłabyś, proszę, przytoczyć fragment o owej kaciej frustracji, a dokładnie o tym, że podczas "pierwszej" wizyty Trójcy u Hagrida, gdy Hipogryf jednak uwolniony być nie musiał, wcale nie zginął.
Od podszewki. A kacia frustracja? Proszę:

Szczur piszczał jak oszalały, ale nie aż tak, żeby zagłuszyć głosy dobiegające z ogrodu Hagrida. A potem nagle wszystko ucichło i w tej ciszy rozległ się najpierw świst, a potem głuche uderzenie topora.

Za HPiWA, wydanie z 2001. Str. 346.

A potem usłyszeli za sobą dziki skowyt.
- To Hagrid - mruknął Harry.

Tamże, str. 347.

Dodałam fragment o skowycie Hagrida, żeby nie było wątpliwości. Nie jestem ekspertem, ale czy, gdyby hipogryf został ścięty, uderzenie byłoby głuche?

Swidrygajlow napisał/a:
Co więcej, gdyby tak było to cała ta gierka z cofnięciem się w czasie byłaby próżna - skoro ich akcja ratunkowa działa się równolegle do akcji właściwej (tak bowiem sugerujesz: "jednak oni byli w dwóch miejscach w tym samym czasie jeszcze zanim się cofnęli") to po co w ogóle mieliby przenosić się w czasie? I tak zrobili już to co zrobić mieli...

Zauważ, że oni nie wiedzieli, że Hardodziob nie żyje, dlatego się cofnęli. Odnoszę okropne wrażenie, że przekręca Pan to, co mówię.

PS. Mogę mieć prośbę? Abstrahując od tego czy istotnie jestem szacowna, mógłby Pan pomijać ten epitet? Jakoś nieswojo się z tym czuję. ^^


Szanowna (tak lepiej?) Alae!
1. Wybacz tę grę słowem; akurat nie miałem tu na myśli zwrotu "od podszewki".
2. Oj, mademoiselle, toż nie o te cytaty mi chodziło. Chodziło mi o jakiś dowód, że wcale nie zginął. Tu nic takiego nie ma, z opisu spokojnie można wnioskować, że monstrum ukatrupiono. Odnośnie głuchego uderzenia: czemu nie, zwłaszcza, że dźwięk był niesiony, odbijał się zapewne od ściany drzew. Poza tym, jeśli łeb został odrąbany to ostrze mogło utkwić w drewnie.
3. Ja nie przeinaczam. Panienka stwierdziła, że cni bohaterowie sagi "byli w dwóch miejscach w tym samym czasie jeszcze zanim się cofnęli". Pisała również panienka (jeśli nie to proszę mnie poprawić), że Hardodziob wcale nie zginął, bo herosi wcześniej go podwinęli, będąc w miejscu, w którym być nie mogli. Czyli, że ich akcje z przyszłości miały wpływ na teraźniejszość podczas gdy owa teraźniejszość się działa (a więc przed oficjalnym cofnięciem się w czasie). Stąd moje pytanie: jaki był sens owego cofania się, skoro ich bonusowe alter ego dokonywało tamtych czynów na bieżąco? Przecież to jest nielogiczne.
4. Co do tego zdania:
Zauważ, że oni nie wiedzieli, że Hardodziob nie żyje, dlatego się cofnęli. Odnoszę okropne wrażenie, że przekręca Pan to, co mówię.
Szanowna Panienko, podążając za tezą, że w momencie kiedy, jeszcze przed modyfikacją czasu, Trójca rozpaczała po śmierci Hardodzioba, a jednocześnie dwie trzecie tejże Trójcy poczwarę ratowało (wszak jak sama pisałaś od razu byli w dwóch miejscach), dziwnym wydaje mi się fakt, że po właściwym cofnięciu się w czasie nie spotkali swoich alter ego, które wonczas tęgo działały. Jest to po prostu głupie i wskazuje na niedopracowanie pomysłu. Brakuje logiki. Wyglądałoby to tak jakby postacie HP i HG egzystowały równolegle dla dwóch płaszczyznach, zaś opcja zmiany czasu nie była opcją i szansą na naprawę zdarzeń minionych, ale tzw "przeznaczeniem", czymś co i tak się zdarzyło. A to już brzmi absurdalnie. I ja nie kłócę się tu ze zdaniem Panienki. Po prostu całe to przedsięwzięcie dokonane przez panią Rowling jest pozbawione odpowiedniego pomyślunki. Jest wbrew prawom logicznym, a składność logiczna wymagana jest nawet w świecie czarodziejów. Bo weźmy taką sytuację: Harry i Hermiona stwierdzają: "A chrzanić Blacka, pogoda jest chędoga, chodźmy pobrykać". I co wtedy? Potter nie cofnął się aby uratować również samego siebie, a jednak żyje? Hardodziob został uratowany, choć nikt go nie ratował?

Ufam, że zakończy to już naszą dyskusję. Wyrażam również nadzieję, że zrozumie Panienko, co chciałem przekazać.
Pozdrawiam,
A. I. S.