---

Jak to możliwe, że jeszcze nie dałam tutaj posta skoro to mój ukochany film? :O
Jest perfekcyjny. Mistrzowski. Od pierwszej sceny do ostatniej, przez cały czas oglądam z zapartym tchem, mimo, że widziałam ten film przynajmniej kilkanaście razy. Najbardziej powaliła mnie rola Joaquina Phoenixa, który wcielił się w Kommodusa. Jest taki wiarygodny w tym wszystkim. Są momenty, gdy zapominam, że to tylko gra aktorska.
Wielkim atutem jest też muzyka. Kompozytor Hans Zimmer jest jednym z najlepszych. Nie umiem powstrzymać łez przy piosence "Now we are free". Chyba większość wzrusza się przy ostatniej scenie.
Takich filmów nam potrzeba. ;)