Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Glizdogon i Huncwoci?

Dodane przez Moony Alex dnia 18-02-2009 17:46
#24

E, a mi się wydaje, że oni wszyscy po prostu lubili Petera. Może i nie był tak zdolny jak pozostali, ale na pewno miał w sobie coś, za co można go było polubić. W przyszłości stał się tym, kim się stał, ale za czasów nauki w Hogwarcie mógł być zupełnie inny.
Czytałam ostatnio doskonałego ficka o życiu Remusa (wiem), gdzie Pettigrew został obdarowany zdolnością świetnej obserwacji ludzi. I bardzo mi się to spodobało - w końcu musiał coś umieć.
Pewnie, że był na swój sposób zapatrzony, szczególnie w Jamesa i Syriusza, i mógł odczuwać swego rodzaju zachwyt, że jest ich kumplem. Ale myślę, że wtedy jego po prostu się dało lubić.
Dopiero później, może tak na szóstym, siódmym roku, zaczął czuć wewnętrzną złość na pozostałych. Dlaczego musi być zawsze w cieniu trzech utalentowanych chłopaków, w tym dwóch takich, którzy skradli serca pewnej niewieściej części Hogwartu, w tym jednego, który ze swoim futerkowym problemem był fascynujący i interesujący. James i Syriusz wprowadzali tyle życia do szkolnej codzienności, Remusowi się to również zdarzało (który mimo wszystko nie potrafił się wychylić, bo jednym z jego największych lęków była strata przyjaciół), a on - łaził za nimi i w całym swoim ja czuł się gorszy.

Więc wydaje mi się, że Huncwoci byli przyjaciółmi - wszyscy byli przyjaciółmi, niezależnie od tego, jak widział ich Harry na zdjęciu (mam tu na myśli wyraz miłego zaskoczenia, że panowie Lunatyk i Glizdogon znaleźli się w tak 'doborowym towarzystwie' - w końcu mimo narracji trzecioosobowej, prawie wszystko widzimy oczami Pottera), nie zważając na to, kim stał się Peter w przyszlości.
I byli przyjaciółmi w czwórkę, do pewnego czasu, kiedy to Peter czuł rosnący w sercu żal, zawód a nawet nienawiść?