Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Burza - straszna czy wspaniała?

Dodane przez raven dnia 31-01-2014 03:13
#89

Nienawidzę burzy. Nigdy jej nie lubiłam, a każda odległa błyskawica już w dzieciństwie była dla mnie traumą. Trochę mi się udało opanować fobię burzową, ale nadal jest to dla mnie nieprzyjemne przeżycie. Może nie tyle, że się jej boję, bo nie ma za bardzo powodów do lęku na drugim piętrze w bloku, ale wiadomo, jakie zagrożenie burza może nieść dla mieszkańców np wiejskich zabudowań. Nie raz i nie dwa w okolicy zdarzyły się pożary spowodowane właśnie uderzeniem pioruna. Do dziś pamiętam, jak na pobliskiej wsi zjarała się stodoła ze zwierzętami w środku :(
Raz zdarzyło mi się "okiełznać" burzę. Poszłam z koleżanką pograć w kosza, zaczęło grzmieć, a ja nie miałam klucza do mieszkania, mama poszła na działkę. Miałam 3 wyjścia - pójść na tę działkę - ale to wiązało się z drogą przez łąkę, a więc niebezpieczeństwo ściągnięcia pioruna; pójść do ciotki, koleżanki albo siedzieć na klatce schodowej; grać dalej. Grałyśmy, dopóki nie nastała jakaś mała apokalipsa, przynajmniej tak to zapamiętałam. Z kwadrans, podczas apogeum, posiedziałyśmy na klatce schodowej (huk niesamowity przez echo, potem wróciłyśmy na boisko. Może nie samą burzę, ale tę grę w deszczu wspominam bardzo fajnie :)
Najbardziej traumatycznym przeżyciem była burza, która rozpętała się podczas pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Idzie sobie 120 osób drogą, przy drodze drzewa, dalej "pole, pole, łyse pole", pioruny walą, mam wrażenie, że tuż obok nas. Apel księdza żeby wyłączyć komórki, żeby nie ściągnąć przypadkiem jakiegoś pioruna, wyłączyli nagłośnienie i bezprzewodowe mikrofony, idziemy sobie w milczeniu, nagle obok mnie dźwięk telefonu. Serce w okolicy gardła, gdyby to było bliżej zabudowań, podejrzewam, że wyłączyłabym nieśmiałość i wepchnęła się komuś do domu żeby przeczekać burzę ;) masakra jakaś, na szczęście taka sytuacja zdarzyła mi się tylko raz. Były co prawda ulewy (jak nie padało gdzieś tam po drodze, to na duży deszcz można było liczyć co roku ostatniego dnia), były jakieś odległe pomruki nadciągającej burzy, ale tak ekstremalnie nie bywało.