---

Osobiście twierdzę, że Helen McCroy wcale nie była najgorszym wyborem - gdyby nie ta charakteryzacja! W książce było, niczym mantra, powtarzane - blond włosy, prawie platyna, a oni co? Dali jej na pół-czarne! Przez środek gowy przechodzi jej irokez innego koloru! Co to ma być?! Jest zbyt pewna siebie, w scenie przysięgi wieczystej powinna być przerażona, powinna błagać Snape'a o uratowanie jej syna, a ona jakby nic sobie z tego nie robiła. Winę, jak w przypadku beznadziejności Dumbledore'a, zrzucam na rezysera.