Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Błędy (nie)LOGICZNE w serii HP

Dodane przez Nyarli dnia 03-08-2010 22:35
#1

Niedawno przeczytałem całą serię i zauważyłem parę błędów logicznych. Nie są to pierdoły w stylu "w tej scenie ma zegarek na ręku a w tej nie ma", tylko błędy, które całkowicie zmieniają treść wszystkich następnych tomów (albo wręcz zaprzeczają możliwości ich istnienia...).

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

-
Jeśli ktoś znajduje wyjaśnienia dla powyższych błędów, to chętnie przeczytam.

Edytowane przez Nyarli dnia 03-08-2010 22:43

Dodane przez Milka dnia 03-08-2010 22:47
#2

Co do większości kwestii, to nie tylko problem Rowling. Wiele opowieści tak ma, że coś się wlecze przez całą powieść, a dopiero na końcu 'nagle' coś się dzieje, chociaż równie dobrze mogłoby się zdarzyć i w środku powieści. Po prostu punkt kulminacyjny [walka z bazyliszkiem, porwanie i bitwa, cos innego] musiał być pod koniec książki, bo mniej więcej taka jest budowa historii:
zapoznanie się z bohaterami, sytuacją -> powstanie problemu -> robi się coraz gorzej, blablabla -> punkt kulminacyjny -> rozwiązanie, koniec.

Dodane przez Isilien dnia 03-08-2010 22:51
#3

1. Czy Snape wyraźnie kiedys powiedział Quirellowi, że podejrzewa go o sitwę z Voldemortem? Bo może mnie pamięć zawodzi.
2. być może nie mógł. może musiał ją "opętywać po kawałku". Żeby mu zaufała. Dowiedział się, że jest Harry, więc chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - ściągnąć Pottera na przynętę (Ginny) i odzyskac materialną postać. Może chciał tak, a nie inaczej. Ty też tłumaczysz się każdemu, czemu na śniadanie robisz sobie kanapkę z szynką, nie z dżemem?
3. raz wystarczył, by stało się to niebezpieczne. Już ten raz był ryzykowny. A gdyby wysłał list, nawet odpowiedni zaszyfrowany, ktoś, kto by go przechwycił, mógłby sie domyślić od kogo to i nie chciałoby mu się dochodzić tego, co jest w liście.Black wolał wszystko zrobić po swojemu.
4. Voldemort miał własne plany, musiał mieć wszystko z wielką pompą - to w jego stylu, takie wielkie objawienie w dzień finału TT. Być może przygotowania też zabrały sporo czasu.
5. Wielu ludzi nadal nie wierzyło w odrodzenie Voldemorta, gdyby poszedł tam sam, zepsułby innym niespodziankę. Po za tym radość mu sprawiało narażanie życia innych.

Dodane przez chica dnia 03-08-2010 23:02
#4

1.Snape myślał, że Quirrell chce kamień dla siebie... to wiem, nie wiem, czeu Voldziu się z nim nie skonaktował.. może myślał, że Snape faktycznie jest z Dumbledorem.. i bał się ujawnienia. Potem jak się odra=dzał to mówił, ze nie ma mu tego za złe, że go powstrzymał, bo byłby uzależniony o d eliksiru życia.

2.On kazał jej zabijać koguty, bo jego pianie może zabić bazyliszka, więc to by nie było bezsensowne. A poza tym, chciał,żeby ona przelała w niego całą duszę. A jak pogadał z Harrym to musiał znaleźć jakiś sposób żeby go tam ściągnąć, dlatego wiedział, że Bohaterski Harry po nią przyleci.

3.Syriusz był ścigany. Nie za bardzo mógł pisać te listy a poza tym, przez list nikt, by mu nie uwierzył, a pomysł ze sprawdzeniem szczura byłby absurdalny. Z resztą, kto miałby pewność, że wiadomość przysłął akurat on, a nie ktoś się podszywa.? A poza tym on sam chciał dopaść tego szczura, a nie żeby ktoś to zrobił za niego. Dla niego liczyła się zemsta, a nie czy go uniewinnią.

4.Voldziu chyba nie był jeszcze w stanie odprawić tego całego rytuału... dlatego musiał cekać. Barty miał go obserwować- dowiedzieć się o nim jak najwięcej. chociażby po to próbował na nich Imperius. Zobaczył, że HArry jest na niego odporny. Z resztą nie szukaj dziury w całym xD Nie byłoby bez tego książki ^^

5.też się nad tym zastanawiałam, bo przecież pojawił się i tak w MM, chociaż nie poszedł do DT. Myslę, że po prostu chciał się wysłużyć kumplami, Śmierciożercami. Z resztą nie chciał się ujawniać i pozostać w cieniu jak najdłużej. Miał przybyć do MM w ostateczności. Nie bardzo mu leżało rzucanie się po świecie Magii ;D

Tyle wymysliłam. Jednak chciałam zwrócić uwagę na jeden zasadniczy błąd Rowling- w pierwszej części w drugim rozdziale było, ze ten wielki wąż "mrugnął" do Harry'ego. Zapomniała o jednaej rzeczy- węże nie mają powie- więc niemożliwe jest by mrugał ; p
Pozdrawiam- drogi Gościu

Dodane przez Nyarli dnia 03-08-2010 23:26
#5

Milla napisał/a:
Wiele opowieści tak ma, że coś się wlecze przez całą powieść, a dopiero na końcu 'nagle' coś się dzieje, chociaż równie dobrze mogłoby się zdarzyć i w środku powieści.

Na tym właśnie polega błąd logiczny - że coś MOGŁOBY zdarzyć się w środku, POWINNO się zdarzyć, ale zdarzyło się na końcu "bo tak sie książki pisze". A nie powinno być w ogóle możliwości, żeby zdarzyło się "w środku".

Elanor171 napisał/a:
4. Voldemort miał własne plany, musiał mieć wszystko z wielką pompą - to w jego stylu, takie wielkie objawienie w dzień finału TT. Być może przygotowania też zabrały sporo czasu.

Z tego co pamiętam, to nie miał ochoty się nikomu ujawniać, ani tym bardziej włączać jakiejś wielkiej pompy. ;)
Elanor171 napisał/a:
5. Wielu ludzi nadal nie wierzyło w odrodzenie Voldemorta, gdyby poszedł tam sam, zepsułby innym niespodziankę.

Ministerstwo było puste. Szóstka śmierciożerców (w tym kilku zbiegłych z Azkabanu) weszła niezauważona, a jeden mały Voldemort miałby problem wejść niezauważony... taa...

chica napisał/a:
Potem jak się odra=dzał to mówił, ze nie ma mu tego za złe, że go powstrzymał, bo byłby uzależniony o d eliksiru życia.

Nie przypominam sobie tego...

chica napisał/a:
3.Syriusz był ścigany. Nie za bardzo mógł pisać te listy a poza tym, przez list nikt, by mu nie uwierzył, a pomysł ze sprawdzeniem szczura byłby absurdalny.

Syriusz od dawna znał Dumbledore'a, był w Zakonie Fenixa już za młodu, więc wiedział, że Dumbledore to typ mędrca, który wszystko sprawdzi i każdemu pomoże. Historia z Peterem-animagiem trzymała się kupy i wymagała tylko, żeby Dumbledore ruszył swój hrabiowski tyłek do dormitorium w Gryffindorze i zmusił Pettigrew do ujawnienia. Na koniec z resztą i tak uwierzył w całą historię jedynie wysłuchawszy zeznań Blacka.
A listy pisać oczywiście mógł (kupił Błyskawicę) - ba, nawet wyjąć SWOJE WŁASNE złoto z Gringotta potrafił!

chica napisał/a:
5.też się nad tym zastanawiałam, bo przecież pojawił się i tak w MM, chociaż nie poszedł do DT. Myslę, że po prostu chciał się wysłużyć kumplami, Śmierciożercami. Z resztą nie chciał się ujawniać i pozostać w cieniu jak najdłużej. Miał przybyć do MM w ostateczności. Nie bardzo mu leżało rzucanie się po świecie Magii ;D

Ta, nie chciał się ujawniać a kilku śmierciożerców w pełnym umundurowaniu wysłać mógł... bo w końcu sześciu ludzi trudniej zauważyć niż jednego (który ze staniem się niewidzialnym raczej problemów by nie miał...).

Dodane przez HollowWind dnia 06-08-2010 18:28
#6

Hym, hym. Z pewnością nie mogłabym się zgodzić z drugim punktem!
Ginny nie posunęłaby się do żadnego ukręcania łbów kogutom ani do szczucia uczniów wielkim bazyliszkiem, gdyby nie to, że Tom siedział sobie w tym złowieszczym dzienniczku i cierpliwie czekał długie miesiące. Aby zadomowić się w jej łepetynce na tyle mocno, by móc ją opętać, musiał doprowadzić do mocnej zażyłości, tak dużego zaufania, by ta mała smarkula wreszcie otworzyła się przed nim na oścież i pozwoliła mu pobaraszkować wśród jej myśli, wniknąć do umysłu. Zaufanie Ginny to była niewątpliwie niezbędna podstawa, bo czy mogłaby zrobić dla niego cokolwiek, gdyby ten obcesowo zapytał ,,Ej, mała, czy jest tam koło Ciebie Potter? Dawaj go do Komnaty, gdyż moje zwierzątko zgłodniało.". Och, dajcie spokój, ta dziewczyna obsesyjnie ubóstwiała tego małego bohatera Harry'ego, Tomek by się pogrążył na samym początku.
Co do ,,superskomplikowanego i wielopiętrowego planu Croucha Juniora", ułożyłabym pewnie całkiem podobny. Dlaczego? A choćby dlatego, że Harry'owa krew była niezastąpionym składnikiem odrodzeniowego eliksiru Lorda. Nazbyt gorliwy Barty nie zamierzał przecież zagarnąć Pottera dla siebie, a przyjemność z jego zabicia miał zaczerpnąć Voldemort, nie on. Najwidoczniej, Najmroczniejszy Czarodziej Stulecia potrzebował czasu, by dokopać się do jakiegoś pokręconego zaklęcia z czasów świetności Aleksandrii i innych starożytnych miast, a później się do wszystkiego przygotować, choćby sprowadzić skądś niecodziennie wielki kocioł. ; ) Być może, wcześniej byłoby za wcześnie.
Pozostałe punkty są zastanawiające, co prawda to prawda, hę. W każdym razie, gdyby zastosować alternatywne rozwiązania, byłabym bardziej nieszczęśliwa. Ilość stronic by się zmniejszyła, i to diametralnie!

Dodane przez muchor dnia 08-08-2010 00:06
#7

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

Przeczytaj sobie HP jeszcze raz, bo jak widać pamięć ci szwankuje. Voldemort później wszystko tłumaczy! Nie pamiętam w której części, chyba czwartej, ale mówi,czemu zrobił tak, a nie inaczej.
2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

Tutaj zgadzam się z Isillien (czyt. trzeci post od góry).
3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

Pewnie dlatego, że nikt by mu nie uwierzył! Rusz czerepem!!!
4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

Pomyśl! Choć to świat magii tu też funkcjonuje coś takiego jak czas! Wyobrażasz sobię ile musiały trwać przygotowania do odrodzenia!? Mnóstwo czasu!
5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

Znów: Przeczytaj książki!!! Wszystko tam jest!
___________
MNIE Z KOLEI ZASTANOWILO COS INNEGO:
-TESTRALE: podobno widział je ten, kto widział czyjąś śmierć. Harry przecież widział śmierć swojej matki, czyli teoretycznie powinien testrale widzieć od pierwszego przybycia do Hogwartu. Drbny błąd, ok, mogło zdarzyć się każdemu pisarzowi, przełknę. Ale w czwartej części, już po śmierci Cedrika, na końcu, Harry cły czas tych testrali nie widzi. O CO KAMAN???

Dodane przez Alae dnia 08-08-2010 00:20
#8

muchor napisał/a:
MNIE Z KOLEI ZASTANOWILO COS INNEGO:
-TESTRALE: podobno widział je ten, kto widział czyjąś śmierć. Harry przecież widział śmierć swojej matki, czyli teoretycznie powinien testrale widzieć od pierwszego przybycia do Hogwartu. Drbny błąd, ok, mogło zdarzyć się każdemu pisarzowi, przełknę. Ale w czwartej części, już po śmierci Cedrika, na końcu, Harry cły czas tych testrali nie widzi. O CO KAMAN???

Harry nie widział śmierci swojej matki, a jedynie błysk zielonego światła. Samego zdarzenia nie zobaczył, dlatego nie widział testrali od początku swojego pobytu w Hogwarcie. Co do śmierci Cedrica, Rowling wypowiadała się, że nie chciała wprowadzać na koniec książki nowej tajemnicy, którą trzeba będzie wyjaśniać (skąd one się wzięły, dlaczego tylko niektórzy je widzą itd.), zatem postanowiła, że Potter nie zobaczy testrali do tomu czwartego, tłumacząc to tym, że:

Zdecydowałam zatem, że dopóki Harry nie wyjdzie z pierwszego szoku i naprawdę nie zrozumie czym jest śmierć (tj. nie zrozumie, że Cedrik odszedł na zawsze i nigdy nie wróci, co zawsze trwa niezależnie od tego, w jakim jest się wieku) nie będzie w stanie zobaczyć testrali. Po dwóch miesiącach z dala od szkoły, podczas których miewał koszmary i bez końca wracał we wspomnieniach do morderstwa, testrale nabrały kształtu, który stał się dla niego widoczny.

Dodane przez Domaa dnia 08-08-2010 13:07
#9

1. Wydaje mi się, że Snape wtedy nawet nie miał pojęcia o tym, że Voldemort powrócił, zresztą jak i reszta bo nie miał własnego ciała, a nie chciał, żeby po prostu kamień dostał się w ręce Quirella bo wątpię, że wiedział co on tam ma z tyłu głowy.

2. Voldemort wiedział, że Harry i Ginny są przyjaciółmi i był także pewny tego, że on po nią przybiegnie więc tu wszystko się zgadza, tak samo co do nękania to chyba też było tłumaczone, że przelewała cząstki duszy do niego i on robił się co raz silniejszy ?

3. Z tego co nam wiadomo to Syriusz gdy uciekł z Azkabanu to nie miał sowy, więc nie mógł wysłać żadnego listu, a Harrego też by o nic nie prosił bo na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że dla Harrego jest mordercą i, że sprawy źle by się potoczyły. Poza tym wątpię, że Dumbledore uganiałby się za jakimś głupim szczurem, a dobrze wiemy, że wersja była taka, że Syriusz zabił Pettigrew, więc kto by mu wierzył przez jakiś list ?

4. A Ty myślisz, że przygotowanie tego wszystkiego jest takie proste ? Voldemort musiał sprowadzić wszystkich śmierciożerców na jedno miejsce, nie zbyt podejrzane, w tym wypadku na cmentarz i potrzebne były mu jeszcze szczątki ojca, on miał swoje plany i miało być tak jak on chciał. Zresztą co by w Hogwarcie mówili jakby Harry poszedł bo test i nie wrócił ? wszystko by się wydało.

5. No i udało mu się zwabić Harrego i sam też zjawił się bez większych problemów, więc o co chodzi ? Sądzę też, że chciał zobaczyć jak bardzo może liczyć na pomoc swoich kolegów. Chodź tego sama do końca nie rozumiem.

Tyle ode mnie. ;D ogólnie niektóre z tych rzeczy były bez sensu, jedyne co ciekawe te ostatnie.

Dodane przez Crazy Flower dnia 08-08-2010 13:19
#10

5.też się nad tym zastanawiałam, bo przecież pojawił się i tak w MM, chociaż nie poszedł do DT. Myslę, że po prostu chciał się wysłużyć kumplami, Śmierciożercami. Z resztą nie chciał się ujawniać i pozostać w cieniu jak najdłużej. Miał przybyć do MM w ostateczności. Nie bardzo mu leżało rzucanie się po świecie Magii ;D

Nie musiał się ujawniać. Voldemort znał takie sztuczki, że hm... A jak dla niego była taka ważna ta przepowiednia, to mógł sobie ją sam wziąć. Wysłużyć kumplami mógł się w mniej ważnej sprawie... (To moje przemyślenia, ale nie wiem, nie wiem...)


Dodane przez Gladus93 dnia 08-08-2010 13:37
#11

Wszystkie punkty są trochę bez sensu,i zostały wyjaśnione,wszystkie prócz 5.No wiec tak zamiast mówić że to błąd Rowling,nie idzie wytłumaczyć tego sobie tak "kto wie co siedzi w łbie takiego świra jak Voldemort ??" Możliwe że miał on ku temu swoje powody,może np chciał sprawdzić czy jego słudzy nie "zdziadzili" się po po tych 14 latach i czy nadal są w dobrej formie.W końcu to była ich pierwsza ważna misja od całych 14 lat !!.Ja nie widzę tu błędu Autorki.Bez sensu by było gdyby wszystko było wiadome w 100%,ta książka skłania ludzi do rozmyślań czemu ktoś zrobił tak a nie tak i niech tak będzie ;D

Dodane przez Charakternik dnia 12-08-2010 12:20
#12

Wiadomo czemu nie skontaktował się ze Snapem . Jest to w rozdziale "Spinner's End" w 6 tomie. Zrobił to , ponieważ obawiał się , ze jego stary sługa , został slugą dumbledora , i wyda go.

Dodane przez kertiz dnia 12-08-2010 21:11
#13

Nyarli napisał/a:
1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

Lord Voldemord obawiał się że Snape przeszedł na stronę Dumbledora ( i słusznie ), więc nie chciał się ujawniać, bo będąc w swojej obecnej sytuacji byłby bezbronny. Bez ciała, bez mocy...

Nyarli napisał/a:
2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

Riddle potrzebował czasu, by zażyłość między nim a Ginny była tak mocna, że bez problemu mógł jej rozkazywać. A zabijanie kogutów nie było wcale bezsensowne, przecież to śmiertelny wróg bazyliszka.

Nyarli napisał/a:
3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

Syriusz bał się, że Harry nie zrozumie prawdy jaką mu chciał przekazać. Bo gdyby ujawnił się tuż po opuszczeniu przez Harrego domu kuzynów, a ten by mu nie uwierzył, byłby skończony. Harry opowiedział by ministerstwu, że Black jest animagiem i zaraz został by złapany.

Nyarli napisał/a:
4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

Gdyby w pierwszych tygodniach pobytu Harrego w Hogwarcie Harry udałby się na spotkanie z nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią i by nie wrócił wszystkie podejrzenia spadły by na Crougha. Voldemord jak i jego sługa chcieli to zrobić po cichu, aby jak najdłużej opóźniać nowinę o powrocie Czarnego Pana. Cały plan by wypalił gdyby Harry umarł na cmentarzu, a Berty nie zdradził się swoim zachowaniem po jego powrocie, czyli zabranie go spod rąk Dumbledora, jak to sam określił dyrektor.

Nyarli napisał/a:
5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąć co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

Tak jak w punkcie czwartym. Czarny Pan starał się nie robić rozgłosu wokół swojej osoby, aby jak najdłużej działać w ukryciu, a MM nadal wymyślało by od durni dyrektora i Harrego.

Dodane przez Czarodziejka dnia 14-08-2010 23:24
#14

Niektóre punkty są trochę naciągane, ale zostały już przedyskutowane i objaśnione.
Mnie natomiast zastanawia jedna sprawa z Komnaty Tajemnic, mianowicie chodzi o atak Bazyliszka na kotkę Filcha- Panią Norris. Gdy Harry, Ron i Hermiona ją znaleźl,i była przywiązana do pochodni za własny ogon. Jak to możliwe? Przecież nikogo tam nie było, a jak wiemy wąż nie byłby do tego zdolny, bo nie ma kończyn.

Dodane przez al_kaida dnia 14-08-2010 23:55
#15

Czarodziejko, może zrobiła to Ginny? :)
No, muszę się pochwalić, że przeczytałam wasze wypociny i z większością się zgadzam :) Przy czym zagadka punktu 2. była najprostsza - Tom nie mógł od tak opętać Ginny, ponieważ nie była ona emocjonalnie związana z nim.
Punkt 1.? Zarównież wytłumaczony, przy czym odpowiedź sama pojawiła się w szóstym tomie, w rozdziale Spiiner's End.
Punkty 3. i 4. zostały tak przewałkowane, że nawet nie chce mi się pisać nic od siebie, wiadomo o co chodzi ;)
Natomiast co to punktu 5. nie jestem pewna. Fakt, Czarny Pan zapewne chciał sprawdzić lojalność swoich sług. Bellatrix powiedziała nawet: "Sam?! Czarny Pan miałby pojawić się w Ministerstwie Magii, gdzie, tak niefrasobliwie, nikt nie chce przyjąć do wiadomości jego powrotu?Czarny Pan miałby ujawnić się aurorom, którzy tracą czas na mojego drogiego kuzyna?" No ok, Voldi nie chce się wychylać. Ale przecież był najpotężniejszym czarodziejem, znał się na czarnej magii i napewno znalazłby sposób żeby dostać się do MM niepostrzeżenie. Nawet w godzinę po jego powrocie. Ale dlaczego? Lubi jak ktoś odwala za niego robotę, tak ważną?? Ciężko trochę mi zrozumieć ten wątek.

Dodane przez niewesolypagorek dnia 15-08-2010 00:22
#16

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

Ekhem. A gdy Voldemort mówił, że nadal ma w Hogwarcie swojego wiernego sługę, nie miał przypadkiem na myśli Bartemiusza Croucha jr? Hm, moim zdaniem właśnie o niego chodziło w tym fragmencie (Czara Ognia, przemowa Volda bleble), nie ma więc błędu logicznego, bo wszystko się zgadza.
2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

To nie były bezsensowne rzeczy. Riddle chciał oczyścić szkołę ze szlam, a przy okazji dorwać Pottera. Dwie pieczenie przy jednym ogniu, czy jaktam. Może i masz rację, a Twój plan byłby skuteczniejszy. (Napisz o tym opowiadanie!) Tymczasem to kolejny nie-błąd.
3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

Bo się bał? Nie wiedział czy może im zaufać? Przeczytaj sobie jeszcze raz, dokładniej, całą akcję z WA we Wrzeszczącej Chacie. Syriusz do ostatniej chwili nie był pewien komu może zaufać, a komu nie.
Btw - kolejne co by było gdyby... lepiej by było... itd. a nie nielogiczny błąd.

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

Oto lista powodów (wynikających z fabuły książki, byle jakich):
1. Voldemort lubi spektakle.
2. Czarny Pan chciał zabić Pottera tak, aby nikt się o tym nie dowiedział oraz nie chciał by jego powrót stał się czymś oczywistym.
3. Crouch ujawniłby się, a plan Volda zakładał tajnego szpiega w Hogwarcie po wsze czasy.
4. Vold nie był na to jeszcze gotowy!
5. To nie Ty pisałeś książkę, tylko pani Rowling, która chciała poświęcić tej akcji cały tom, nie dwie strony. :D
6. Nie wiadomo czy Glizdogon zdobyłby się na obcięcie sobie ręki od razu.
Nie chce mi się myśleć dalej, ale to znowu nie jest błąd logiczny, więc nie czuję potrzeby. To kolejna Twoja-lepsza-wersja.
5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

Oj, Voldemort jest cholernie zarozumiały, co zresztą bezpośrednio wynika z książki. Był pewien, że ma megaojaniemogęniezły plan, który z pewnością wypali. Wierzył i ufał swoim fantastycznym śmierciożercom. Chciał przy okazji pokonać Pottera... Wiele rzeczy nim kierowało. Każdy postępuje mądrzej lub głupiej... jak widać Vold wybrał opcję numer dwa.
To znowu nie jest błąd logiczny.

Ujmę to tak... Hm. Owszem, we fragmentach, które opisałeś bohaterzy mieli wiele różnych sposobów na wyjście z sytuacji w której się znaleźli. Jak widać, nie zawsze wybierali ten najbardziej oczywisty, najskuteczniejszy, co wynikało m.in. z ich motywacji, charakteru... Nie wydaje mi się jednak, aby tutaj Rowling za każdym razem myliła się i nie rozumiała sytuacji, którą opisywała. I hm... po prostu nie zgadzam się z tezą jaką postawiłeś w pierwszym poście i wcale nie uważam, żeby sytuacje, które opisałeś były zaprzeczane w ciągu dalszym fabuły.

Edytowane przez niewesolypagorek dnia 15-08-2010 13:17

Dodane przez NimfadoraTonks dnia 18-08-2010 11:09
#17

Ja mogę bez problemu Ci wszystko wyjaśnić;
1.Snape był wzburzony tym, że Voldemort wybrał tego 'miernote', a nie jego.
2.Voldemor chciał się najpierw odrodzić, a później sam zabić Pottera,a nie żeby zrobił to bazyliszek.
3.Przy każdym wejściu do Hogwartu stali dementorzy, wszystkie paczki i przesyłki były sprawdzane i jak twoim zdaniem miał się podpisać Łapa przecież nikt jeszcze wtedy nie wiedział, że Łapa to Syriusz
4.Wtedy Voldemort nie miałby za dużo czasu na odrodzenie się i zabicie Harrego jakby po prostu zniknął z klasy zaraz dowiedzaiłby się o tym dyrektor i domyślił się co się wydarzy i przeniósł się na cmentarz.
5.A jak twoim zdaniem Voldemort niepostrzeżenie ma wejść do ministerstwa Magi?

Dodane przez Adrienne dnia 01-05-2011 17:38
#18

Nyarli napisał/a:
Niedawno przeczytałem całą serię i zauważyłem parę błędów logicznych. Nie są to pierdoły w stylu "w tej scenie ma zegarek na ręku a w tej nie ma", tylko błędy, które całkowicie zmieniają treść wszystkich następnych tomów (albo wręcz zaprzeczają możliwości ich istnienia...).

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

-
Jeśli ktoś znajduje wyjaśnienia dla powyższych błędów, to chętnie przeczytam.



1. Voldemort sam kazał Snapowi szpiegować Dumbledora i wykonywać jego polecenia więc nie ma w tym nic dziwnego.
2. Tutaj musiałabym się głębiej zastanowić.
3. Może Syriusz chciał sam odwalić tą robotę? W końcu Glizdogon zabił jego przyjaciela i jestem pewna że chgciał z nim stanąć twarzą w twarz.
4. Nikt miał o tym nie wiedzieć. Wyobrażasz sobie że nagle Harry łapie za coś i znika? Myślisz że Dumbledore lub ktoś inny nie złapał później za świstoklik żeby go ratować? To miało się odbyć bez świadków.
5. Voldemort nie mógł się zjawić przecież w Ministerstwie. To logiczne! Nie mógł ryzykować że ktoś tam będzie i go zobaczy. A co do tego że śmierciożercy tam weszli to sądzę że Voldemort wysłał ich tam bo bardziej zależało mu na ukryciu się niż na gromadce śmierciożerców.

Dodane przez Adrienne dnia 01-05-2011 17:40
#19

Czarodziejka napisał/a:
Niektóre punkty są trochę naciągane, ale zostały już przedyskutowane i objaśnione.
Mnie natomiast zastanawia jedna sprawa z Komnaty Tajemnic, mianowicie chodzi o atak Bazyliszka na kotkę Filcha- Panią Norris. Gdy Harry, Ron i Hermiona ją znaleźl,i była przywiązana do pochodni za własny ogon. Jak to możliwe? Przecież nikogo tam nie było, a jak wiemy wąż nie byłby do tego zdolny, bo nie ma kończyn.


W książce było napisane że Ginny to zrobiła.

Dodane przez roksanas122 dnia 24-05-2011 13:36
#20

Fajny Artykuł

Dodane przez Dracon_Malfoy dnia 09-08-2011 15:40
#21

Ja też zauważyłam ale były to tylko błędy w druku np Slugorn zamiast Slughorn ; p

Dodane przez Harry12 dnia 09-08-2011 17:14
#22

Bo inaczej nie było wielu książek tylko jeden tom lub cztery. Nudne książki by były.

Dodane przez levicorpus_ dnia 11-08-2011 11:59
#23

1. Gdy Voldemort mówi w 4 tomie o ''wiernym szpiegu w Hogwarcie'' ma na myśli Barty'ego Croucha, a nie Snape'a. W 6 tomie jest wyraźnie powiedziane gdy Snape rozmawia z Bellatriks, dlaczego nie pomógł Quirellowi zdobyć kamienia dla Voldemorta (bo widział w nim tylko jakiegoś marnego czarodzieja, chcącego być nieśmiertelnym). Po drugie Voldemort nie chciał się ujawnić przed Snapem, bo wtedy myślał, że Snape jest po dobrej stronie, bo wycofał się przed upadkiem Czarnego Pana, a wrócił pod koniec czwartej części, gdy Dumbledore każe mu wykonać ''pewne zadanie''.
2. Tom Riddle chciał czasu, żeby Ginny mu zaufała, ona by się tego dziennika pozbyła, gdyby od razu kazał jej ubić Pottera.
3. A kto uwierzyłby zbiegłemu mordercy? Zresztą gdyby Dumbledore zobaczył list od Syriusza Blacka, nie czytałby go, tylko minęło by pół roku, zanim sprawdziłby czy nie zawiera jakiś czarno-magicznych zaklęć jak miotła Harry'ego.
4. A tego właśnie nie rozumiem. Mógł nawet wziąć trochę krwi Harry'ego niby to do jakiegoś eksperymentu, czy coś, dać Czarnemu Panu, ubić Pottera gdy był z nim sam na sam i proszę - Voldemort odzyskuje siły, a Harry nie żyje.
5. Voldemort nie mógł pojawić się w Ministerstwie, bo wiadomo by było, że się odrodził, a właśnie tego chciał on uniknąć. Więc wysłał tam swoich śmierciożerców, którzy mogli tam bez problemu wejść np. Lucjusz Malfoy, który wiadomo, że kręcił się koło Knota i Departamentu Tajemnic. Voldek chciał mieć oczyszczoną drogę.

Dodane przez Niewidzialna dnia 22-08-2011 08:05
#24

1. Może Voldemort wiedział, że Sneap udaje, może chciał mieć wtyki w Hogwarcie, wiedzieć co się dzieje i a Snep najprawdopodobniej był po dobrej stronie. Robił to wszystko dla Dumledora, musiał uzyskać zaufanie Czarnego Pana.
2.Y...o tym nie pomyślałam ale może...chciał się pobawić? Śmiać się z reakcji przestraszonych ludzi którzy nie wiedzą co sie stało?! Może chciał sobie urozmaicić ,,okres czekania'' xD
3. Y...nie wiem....
4. Bo książka byłaby krótka i do d*** xD Urozmaicenie ludzie!
5. TSa...mże nie mógła tm Vodie wejść albo.. nie wiem, to rzeczywiście dziwne...

Większość z tych rzeczy ma ten sam morał. Autorka chciała urozmaicić swoją powieść. Chciała, żeby młodzi czytelnicy zastanawiali się co będzie dalej, co wymyslą bohaterowie. Fakt, czasem niektóre rzeczy wydawaly się mega dziwne ale żadna książka nie jest doskonała..(chyba, że ,,Perfekcyjna pani domu''!)

Dodane przez Seva dnia 18-10-2011 16:35
#25

A więc, odpowiedź na wszystko po kolei :
1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

W tomie 7 wyjaśnia się, dlaczego Voldemort wciąż uważał Snape'a za swojego sługę - radzę czytać wszystko...(jak nie wiesz dalej, to Snape mu powiedział, że nie wiedział, że Quirell działa na JEGO rozkazy). Następne pytanie, czemu się z nim nieskontaktował? TO też jest wyjaśnione (Voldi bał się, że Snape już nie bd mu służyć)

2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

Ojjj, jak ja nie cierpię, jak ktoś tak nieuważnie czyta...
Przecież ten dziennik jest tylko Horkruksem, który został stworzony przez Voldiego już gdy miał 16 lat, ten horkruks nie wiedział nic o Harrym, dopiero jak Ginny mu opowiedziała to się dowiedział, że on wielki LORD VOLDERMORT zostanie zniszczony (tak wtedy już się tak nazywał, ale tylko w gronie bliskich znajomych)

3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

Powiedzmy szczerze...czy gdyby Bin Laden jeszcze żył i nagle do kogoś napisał, że on jest niewinny, to ktoś by mu uwierzył?!?!? Wątpię, tak więc musiał działać w ukryciu...
4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

NOoo.. tu mnie trochę zagięłaś..,ale myślę, że gdyby tak się stało, to wszystko wyszło by na jaw - przecież ktoś by zauważył, że Harry i "Moody" zniknęli, przeszukali by wtedy gabinet znaleźli prawdziwego Moody'ego i reszty by się domyślili - szybko MM by się o tym dowiedział i myślę, że o to chodził, że za szybko jak na plany Lorda. Dowiedzieli by się o nim ludzie, on chciał na początku zostać w ukryciu . :)

5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...


Pojawienie się w MM byłoby za ryzykowne dla Czarnego Pana, wolał wysłać swoich ludzi, jak oni zginą - wymyśli się coś lepszego. I odwołuje się jeszcze do poprzedniej odpowiedzi - na razie nikt nie wiedział (prócz ZF i tych którzy uwierzyli), że Lord Voldemort powrócił i ON dalej chciał to pozostawić w ukryciu ..

Edytowane przez Seva dnia 18-10-2011 16:39

Dodane przez hedwigowo dnia 09-01-2012 16:34
#26

Nyarli napisał/a:
Niedawno przeczytałem całą serię i zauważyłem parę błędów logicznych. Nie są to pierdoły w stylu "w tej scenie ma zegarek na ręku a w tej nie ma", tylko błędy, które całkowicie zmieniają treść wszystkich następnych tomów (albo wręcz zaprzeczają możliwości ich istnienia...).

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

-
Jeśli ktoś znajduje wyjaśnienia dla powyższych błędów, to chętnie przeczytam.



Jesteś genialny (a) sama zauważyłam parę błędów więcej. Sądzę, że Rowling w końcu chciała ubarwić fabułę tak, żeby trwała więcej, a nie była taka prościutka i taka hop siup i już po wszystkim.

Dodane przez SweetSyble dnia 09-01-2012 16:56
#27

hedwigowo napisał/a:
Nyarli napisał/a:
Niedawno przeczytałem całą serię i zauważyłem parę błędów logicznych. Nie są to pierdoły w stylu "w tej scenie ma zegarek na ręku a w tej nie ma", tylko błędy, które całkowicie zmieniają treść wszystkich następnych tomów (albo wręcz zaprzeczają możliwości ich istnienia...).

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

-
Jeśli ktoś znajduje wyjaśnienia dla powyższych błędów, to chętnie przeczytam.



Jesteś genialny (a) sama zauważyłam parę błędów więcej. Sądzę, że Rowling w końcu chciała ubarwić fabułę tak, żeby trwała więcej, a nie była taka prościutka i taka hop siup i już po wszystkim.

Dokładnie - niechę się powtarzać ale takie jest moje zdanie również!

Dodane przez Szkrab dnia 12-01-2012 20:04
#28

Po prostu autorka urozmaiciła trochę książkę, by nie było tylko jednego wydarzenia i koniec. Gdyby było tylko jedno zdarzenie, wszystko straciłoby sens.

Dodane przez Szkrab dnia 14-01-2012 10:31
#29

Po prostu książka byłaby zbyt krótka, gdyby te fakty, o których wspomniałeś, wydarzyły się wcześniej. Musiały nastąpić inne wydarzenia.

Dodane przez Monsieur dnia 13-02-2012 15:27
#30

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.


Prześladował Quirrella, to fakt. No, ale przecież Voldemort mógłby uznać, iż Snape kłamie dyrkowi. Chyba to ma jakiś sens...

2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.


To nie były bezsensowne rzeczy. Koguty wyniszczały bazyliszka. Poza tym to Voldemort prosił Ginny, która była przez niego opętana, by zabił bądź spetryfikował wszystkie szlamy albo tych pół-krwi. W końcu nie chciał, by oni opanowywali ten świat. Czytanie ze zrozumieniem, kolego!

3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...


Pierwsza sprawa - Harry go nienawidził, ponieważ gadano mu te bzdury o ojcu chrzestnym. Czy Syriusz dając słowo chłopcu i tak zyskałby zaufanie? Nie. No bo może zawsze tylko "udawać niewiniątko".
Druga - być może po prostu nie mógł, bo sowy mogły być przechwytywane, a gdyby została wysłana od Syriusza, to by poznali jego kryjówkę.

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)


Eee... Nie zyskał do niego jeszcze zaufania. Znając prawdę, że był nieco świrnięty, Harry mógł podejrzewać go o praktykowanie czarnej magii. Poza tym gdyby zaginął uczeń, to nauczyciel byłby podejrzewany. A Alastor taki nie był. Podszywacz musiał się pod niego podszyć, mieć takie same maniery jak on... Musiała być jakaś historia. Przy okazji książka nie mogłaby być taka krótka.

5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...


Po pierwsze, nie musiał pierdzieć w fotel u Malfoya. Może był gdzieś indziej? Po drugie, trzeba było zachować dyskrecję, nie wolno było mu wykonywać pochopnych kroków, musiał działać z planem. Gdyby nakryli go na byciu w MM w takim miejscu, prędko by się dowiedzieli o lokacji, gdzie się znajduje - nie zdołałby ich tak zabić. Poza tym, nie uwzględniłeś, czy byliby tam śmieciożercy. Śmiecio.

Drugie - Voldi zwabić zwabił. Miał dobry plan. Ściągnął ludzi tak, jak chciał. Poza tym zauważyć należy, iż w grupie siła. A zwłaszcza, że oni są od tej nikczemnej magii - ona jest potężniejsza niż biała, ofensywna.

Starasz się na siłę skrócić książkę, a nie wypada. Musi mieć jakiś wątek. Czasem jakaś niejasność wydaje się być dziwna, ale z czasem się ją tak jakby zalepia. Czasem wystarczy jeszcze raz przeczytać tekst ze zrozumieniem, a wszystko wydaje się inne.

Dodane przez Natalia Tena dnia 18-07-2012 21:04
#31

punk 2 mnie rozwala :D :rotfl:

Dodane przez panti00 dnia 18-07-2012 22:24
#32

Przeczytaj wszystkie części jeszcze raz. Na wszystko są odpowiedzi.

Dodane przez RespectToRowling dnia 18-07-2012 22:43
#33

Syriusz nawet chyba w końcówce 3 części mówi Harremu ,że nie chciał go wystraszyć . Raczej Harry by mu nie uwierzył gdyby wyszedł sobie z krzaków i powiedział " Hej , Harry , to nie ja zdradziłem twoich rodziców , tylko szczur , którego ma Ron"... . Poza tym Dumbledore prawdopodobnie użył legilmencji w rozmowie z Syriuszem , gdy go już schwytano pod koniec książki i wtedy wiedział o co naprawdę chodzi , bo z listu raczej by mu nie uwierzył .