Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Błędy (nie)LOGICZNE w serii HP

Dodane przez HollowWind dnia 06-08-2010 18:28
#6

Hym, hym. Z pewnością nie mogłabym się zgodzić z drugim punktem!
Ginny nie posunęłaby się do żadnego ukręcania łbów kogutom ani do szczucia uczniów wielkim bazyliszkiem, gdyby nie to, że Tom siedział sobie w tym złowieszczym dzienniczku i cierpliwie czekał długie miesiące. Aby zadomowić się w jej łepetynce na tyle mocno, by móc ją opętać, musiał doprowadzić do mocnej zażyłości, tak dużego zaufania, by ta mała smarkula wreszcie otworzyła się przed nim na oścież i pozwoliła mu pobaraszkować wśród jej myśli, wniknąć do umysłu. Zaufanie Ginny to była niewątpliwie niezbędna podstawa, bo czy mogłaby zrobić dla niego cokolwiek, gdyby ten obcesowo zapytał ,,Ej, mała, czy jest tam koło Ciebie Potter? Dawaj go do Komnaty, gdyż moje zwierzątko zgłodniało.". Och, dajcie spokój, ta dziewczyna obsesyjnie ubóstwiała tego małego bohatera Harry'ego, Tomek by się pogrążył na samym początku.
Co do ,,superskomplikowanego i wielopiętrowego planu Croucha Juniora", ułożyłabym pewnie całkiem podobny. Dlaczego? A choćby dlatego, że Harry'owa krew była niezastąpionym składnikiem odrodzeniowego eliksiru Lorda. Nazbyt gorliwy Barty nie zamierzał przecież zagarnąć Pottera dla siebie, a przyjemność z jego zabicia miał zaczerpnąć Voldemort, nie on. Najwidoczniej, Najmroczniejszy Czarodziej Stulecia potrzebował czasu, by dokopać się do jakiegoś pokręconego zaklęcia z czasów świetności Aleksandrii i innych starożytnych miast, a później się do wszystkiego przygotować, choćby sprowadzić skądś niecodziennie wielki kocioł. ; ) Być może, wcześniej byłoby za wcześnie.
Pozostałe punkty są zastanawiające, co prawda to prawda, hę. W każdym razie, gdyby zastosować alternatywne rozwiązania, byłabym bardziej nieszczęśliwa. Ilość stronic by się zmniejszyła, i to diametralnie!