Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Błędy (nie)LOGICZNE w serii HP

Dodane przez niewesolypagorek dnia 15-08-2010 00:22
#16

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.

Ekhem. A gdy Voldemort mówił, że nadal ma w Hogwarcie swojego wiernego sługę, nie miał przypadkiem na myśli Bartemiusza Croucha jr? Hm, moim zdaniem właśnie o niego chodziło w tym fragmencie (Czara Ognia, przemowa Volda bleble), nie ma więc błędu logicznego, bo wszystko się zgadza.
2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.

To nie były bezsensowne rzeczy. Riddle chciał oczyścić szkołę ze szlam, a przy okazji dorwać Pottera. Dwie pieczenie przy jednym ogniu, czy jaktam. Może i masz rację, a Twój plan byłby skuteczniejszy. (Napisz o tym opowiadanie!) Tymczasem to kolejny nie-błąd.
3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...

Bo się bał? Nie wiedział czy może im zaufać? Przeczytaj sobie jeszcze raz, dokładniej, całą akcję z WA we Wrzeszczącej Chacie. Syriusz do ostatniej chwili nie był pewien komu może zaufać, a komu nie.
Btw - kolejne co by było gdyby... lepiej by było... itd. a nie nielogiczny błąd.

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)

Oto lista powodów (wynikających z fabuły książki, byle jakich):
1. Voldemort lubi spektakle.
2. Czarny Pan chciał zabić Pottera tak, aby nikt się o tym nie dowiedział oraz nie chciał by jego powrót stał się czymś oczywistym.
3. Crouch ujawniłby się, a plan Volda zakładał tajnego szpiega w Hogwarcie po wsze czasy.
4. Vold nie był na to jeszcze gotowy!
5. To nie Ty pisałeś książkę, tylko pani Rowling, która chciała poświęcić tej akcji cały tom, nie dwie strony. :D
6. Nie wiadomo czy Glizdogon zdobyłby się na obcięcie sobie ręki od razu.
Nie chce mi się myśleć dalej, ale to znowu nie jest błąd logiczny, więc nie czuję potrzeby. To kolejna Twoja-lepsza-wersja.
5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...

Oj, Voldemort jest cholernie zarozumiały, co zresztą bezpośrednio wynika z książki. Był pewien, że ma megaojaniemogęniezły plan, który z pewnością wypali. Wierzył i ufał swoim fantastycznym śmierciożercom. Chciał przy okazji pokonać Pottera... Wiele rzeczy nim kierowało. Każdy postępuje mądrzej lub głupiej... jak widać Vold wybrał opcję numer dwa.
To znowu nie jest błąd logiczny.

Ujmę to tak... Hm. Owszem, we fragmentach, które opisałeś bohaterzy mieli wiele różnych sposobów na wyjście z sytuacji w której się znaleźli. Jak widać, nie zawsze wybierali ten najbardziej oczywisty, najskuteczniejszy, co wynikało m.in. z ich motywacji, charakteru... Nie wydaje mi się jednak, aby tutaj Rowling za każdym razem myliła się i nie rozumiała sytuacji, którą opisywała. I hm... po prostu nie zgadzam się z tezą jaką postawiłeś w pierwszym poście i wcale nie uważam, żeby sytuacje, które opisałeś były zaprzeczane w ciągu dalszym fabuły.

Edytowane przez niewesolypagorek dnia 15-08-2010 13:17