Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: Błędy (nie)LOGICZNE w serii HP

Dodane przez Monsieur dnia 13-02-2012 15:27
#25

1. W tomie 1 Snape regularnie prześladował Quirella, podejrzewając, że próbuje ukraść kamień. Quirellowi z tyłu głowy wystawał Lord Voldemort, który doskonale to wszystko słyszał. Po tomie 4 Voldemort nadal uważa Snape'a za "swojego wiernego szpiega w Hogwarcie". Niby czemu? Będąc w ciele Quirella doskonale słyszał, po czyjej stronie stoi Snape. Poza tym mógł się z nim nawet wtedy skontaktować, czego (nie wiadomo czemu) nie zrobił.
Gdyby tak jednak zrobił: a) Snape daje znać Dumbledorowi; b) obaj łapią Quirella/Voldemorta; c) ubijają gada na miejscu. Koniec sagi.


Prześladował Quirrella, to fakt. No, ale przecież Voldemort mógłby uznać, iż Snape kłamie dyrkowi. Chyba to ma jakiś sens...

2. W drugim tomie Ginny zostaje opętana przez Voldemorta za sprawą jego dziennika. Voldi od początku każe jej robić jakieś bezsensowne rzeczy: zabijać koguty, wypuszczać Bazyliszka, który paskudzi posadzkę itp... Czemu od razu nie zapytał - "ej, mała, jest tam Potter? To za****iście, weź mu zamerdaj tyłeczkiem przed nosem i dawaj go tu na dół. Tylko najpierw różdżke mu złam." Potem potrzymałby sobie Harry'ego aż dokończy "materializację" swojego ciała i po robocie.


To nie były bezsensowne rzeczy. Koguty wyniszczały bazyliszka. Poza tym to Voldemort prosił Ginny, która była przez niego opętana, by zabił bądź spetryfikował wszystkie szlamy albo tych pół-krwi. W końcu nie chciał, by oni opanowywali ten świat. Czytanie ze zrozumieniem, kolego!

3. Syriusz ucieka z Azkabanu i od razu galopuje do Hogwartu zabić Petera Pettigrew. Kilka razy był tuż obok Harry'ego i mógł się z nim bez problemu porozumieć - jak również z całą resztą społeczności czarodziejskiej, bo skoro mógł kupić Błyskawicę, to mógł wysłać sową list. Czemu po prostu nie napisał długaśnego listu do Dumbledore'a (Lupina, Harry'ego etc.), w którym wyjaśniłby całą sprawę ("Panie Albusie, złap Pan szczura tego rudowłosego gówniarza to sie Pan sam przekonasz, że prawde mówię"). Zamiast tego organizuje jakieś hocki-klocki do spółki z głupim kotem i przez rok gania za szczurem...


Pierwsza sprawa - Harry go nienawidził, ponieważ gadano mu te bzdury o ojcu chrzestnym. Czy Syriusz dając słowo chłopcu i tak zyskałby zaufanie? Nie. No bo może zawsze tylko "udawać niewiniątko".
Druga - być może po prostu nie mógł, bo sowy mogły być przechwytywane, a gdyby została wysłana od Syriusza, to by poznali jego kryjówkę.

4. Barty Crouch Jr opracowuje superskomplikowany wielopiętrowy plan porwania Harry'ego, który trwa rok i może łatwo załamać się w wielu miejscach. Czemu po prostu już na samym początku roku nie zmienił jakiegokolwiek przedmiotu w świstoklik i nie dał go Harry'emu? (np.: zadaje klasie wypracowanie do napisania, ocenia, zwraca każdemu, pod pretekstem przedyskutowania wypracowania Harry'ego zostaje z nim sam w klasie, podaje mu wypracowanie które jest świstoklikiem i już...)


Eee... Nie zyskał do niego jeszcze zaufania. Znając prawdę, że był nieco świrnięty, Harry mógł podejrzewać go o praktykowanie czarnej magii. Poza tym gdyby zaginął uczeń, to nauczyciel byłby podejrzewany. A Alastor taki nie był. Podszywacz musiał się pod niego podszyć, mieć takie same maniery jak on... Musiała być jakaś historia. Przy okazji książka nie mogłaby być taka krótka.

5. W piątym tomie Voldemort jest już w pełni odrodzony i marzy tylko, żeby dorwać przepowiednię o sobie i Harrym, którą mogą zdjąć z półki tylko oni dwaj. Zamiast po prostu iść do Ministerstwa Magii i wziąc co jego, wyczynia jakieś cuda na kiju z wysyłaniem wizji Harry'emu, co trwa rok i kończy się wiemy jak. Dziwnym trafem szóstka (czy tam więcej) śmierciożerców bez problemu weszła sobie do Departamentu Tajemnic nie będąc przez nikogo zauważonym, a Wielki Lord Voldemort pierdział w fotel w dworku Malfoya i knuł szatański plan, jak zwabić Pottera do DT...


Po pierwsze, nie musiał pierdzieć w fotel u Malfoya. Może był gdzieś indziej? Po drugie, trzeba było zachować dyskrecję, nie wolno było mu wykonywać pochopnych kroków, musiał działać z planem. Gdyby nakryli go na byciu w MM w takim miejscu, prędko by się dowiedzieli o lokacji, gdzie się znajduje - nie zdołałby ich tak zabić. Poza tym, nie uwzględniłeś, czy byliby tam śmieciożercy. Śmiecio.

Drugie - Voldi zwabić zwabił. Miał dobry plan. Ściągnął ludzi tak, jak chciał. Poza tym zauważyć należy, iż w grupie siła. A zwłaszcza, że oni są od tej nikczemnej magii - ona jest potężniejsza niż biała, ofensywna.

Starasz się na siłę skrócić książkę, a nie wypada. Musi mieć jakiś wątek. Czasem jakaś niejasność wydaje się być dziwna, ale z czasem się ją tak jakby zalepia. Czasem wystarczy jeszcze raz przeczytać tekst ze zrozumieniem, a wszystko wydaje się inne.