Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Sny I-II

Dodane przez Taka jedna dnia 10-08-2010 14:30
#1

Nowe opowiadanie, wydaję mi się, ze to pierwsza część, ale równie dobrze może nie pojawić się kontynuacja.

I
*


Spazmatycznie łapię powietrze, nieświadomie wbijam palce w kołdrę. Czuję, jak strach próbuje rozedrzeć mi płuca. Powoli uspokajam się i zaczynam oddychać spokojniej, rozluźniam uścisk obolałych dłoni. Opadam z powrotem na poduszki. To był chyba najgorszy i najbardziej realistyczny sen odkąd TO się zaczęło. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie boją się tylko głupcy. Mimo tych słów byłam święcie przekonana, że nie jestem głupia. W dodatku w tamtym czasie nie byłam pewna czy do końca wiem co to jest strach. Owszem, denerwowałam się, jak każdy przed klasówką, gdy miałam publicznie występować pociły mi się ręce i czułam wstręt do pająków. Ale to nie było przerażenie. Strach jest zimny, mrozi powietrze, a każdy oddech rozdziera ci płuca. Strach przysłania ci oczy mgłą, każdy ruch gałkami przysyła fale bólu, zdaje ci się, że oczy wybuchną ci wewnątrz głowy. Strach to paraliż mięśni, ciało kurczy się, a tkanka zdaje się palić żywym ogniem. Strach to niesamowity ból kości, jakby ktoś paznokciami zdrapywał okostną , jak gdyby łamali je po kolei, zaczynając od paliczków. Teraz wiem, że nie ma czegoś takiego, jak strach przed śmiercią, gdy naprawdę się boisz - błagasz o śmierć. To otępienie umysłu, niemożność logicznego myślenia i ciągłe, obecne w całym organizmie cierpienie. Zdaję mi się, że niewielu ludzi tego doświadczyło. Ja znam to na pamięć, to powraca każdej nocy.

Pierwszy
Oślepia mnie światło. Otwieram powieki i odgarniam z twarzy wilgotne kosmyki włosów. Słyszę swój wesoły, głośny śmiech. Dookoła mnie łąka, ukwiecona najpiękniej, jak tylko mogę sobie wyobrazić. Trzymam za dłonie mężczyznę w kolorowej koszuli, we włosy wplecione ma korale i rzemyki. Mój chichot wprawia w drganie źdźbła traw i staje się coraz bardziej irytujący i głośny. Kręcę się w kółko, bardzo szybko, śmiech, który wydobywa się z mojego gardła zamienia się w wysoki pisk. Moje spocone dłonie wyślizgują się z silnego uchwytu hipisa. Krzyczę coraz głośniej, obracam się- bolą mnie już nogi, ale nie mogę się zatrzymać. Padam na mokrą od rosy trawę. Twarz faceta zmieniła się, teraz jest mi znajoma. Chcę zawołać go po imieniu ale dźwięki zamierają w moich ustach. W przebłysku świadomości myślę, że to nie może być prawda, mój brat nigdy nie ubrałby takiej koszuli. Chyba się budzę, bo do moich uszu dochodzi dźwięk dudniącego telewizora. Coraz słabiej widzę postać chłopaka, jakbym stała w mgle. Za mną ciemność do której coś mnie ciągnie, idę tyłem by nie stracić go z oczu. Światło błysnęło na ostrzu, mój brat trzymał w dłoniach wielki, myśliwski nóż. Usiadł na trawie i przerżnął sobie skórę na obu nadgarstkach. Zalewa mnie fala krwi. Mój krzyk zmienia się w zwierzęcy skowyt.


Zachłysnęłam się powietrzem i przytrzymałam się ściany by opanować zawroty głowy. Dopiero po dłuższej chwili orientuję się, że nie powinno mnie tam być. Siedzę na zimnej podłodze, a głowę opieram o szafę. Nie pamiętam, jak i kiedy wyszłam z łóżka. Uspokoiłam się, że przecież nie pierwszy raz mi się to zdarzyło i tak naprawdę to nic strasznego. Patrzę na zegarek i dochodzę do wniosku, że nie ma już sensu wracać pod kołdrę i tak muszę się zbierać do szkoły. Szybko zapominam o tym śnie, klasyfikuję go tak jak większość "ot, nocne mary", przecież nie mamy wpływu na to co nam się śni. Było jednak coś co zszokowało mnie tego dnia i do wieczora wyprowadziło z równowagi. Szykując sobie ubrania do szkoły przez przypadek wyjęłam starą bluzkę, w której od dawna nie chodziłam. Gdy ją rozwijałam, pod stopy upadł mi myśliwski nóż.

Edytowane przez Fantazja dnia 09-05-2012 23:09

Dodane przez mooll dnia 17-08-2010 22:44
#2

Powiem tak: wow. Cóż, czasami niektóre teksty odbierają nam umiejętność wyrażania konstruktywnej opinii, która zawierałaby odpowiedź, na pytanie: dlaczego 'wow'? Otóż, nie wiem. Generalnie zachwycił mnie Twój opis strachu. Prawie poczułam się jak wtedy, kiedy po raz pierwszy obejrzałam "Ring", czyli poczułam konkretny niepokój, kiedy zadzwonił telefon, mimo iż nie łatwo mnie przestraszyć (zwłaszcza jeśli chodzi o film czy książkę).

Strach jest zimny, mrozi powietrze, a każdy oddech rozdziera ci płuca. Strach przysłania ci oczy mgłą, każdy ruch gałkami przysyła fale bólu, zdaje ci się, że oczy wybuchną ci wewnątrz głowy. Strach to paraliż mięśni, ciało kurczy się, a tkanka zdaje się palić żywym ogniem. Strach to niesamowity ból kości, jakby ktoś paznokciami zdrapywał okostną , jak gdyby łamali je po kolei, zaczynając od paliczków. Teraz wiem, że nie ma czegoś takiego, jak strach przed śmiercią, gdy naprawdę się boisz - błagasz o śmierć. To otępienie umysłu, niemożność logicznego myślenia i ciągłe, obecne w całym organizmie cierpienie.


Zakończenie też niezłe. W zasadzie myślałam, że pociągniesz to jako cykl przerażających snów. Tymczasem zaskoczyłaś mnie. Chociaż nie wiem, możne jakbym się nastawiła, że ma mnie coś zaskoczyć, to nie byłoby tego efektu... Mniejsza. Dobre, oj dobre - powtórzę to, bo to prawda.


Nowe opowiadanie, wydaję mi się, ze to pierwsza część, ale równie dobrze może nie pojawić się kontynuacja.

Ja osobiście wolałabym pierwszy wariant i będę czekać na tę kontynuację.

Pozdrawiam i niech Ci Wen służy!
mooll

Dodane przez Ginny0004 dnia 17-08-2010 22:54
#3

To ja tak jak koleżanka wyżej powiem: Wow i nie będę oryginalna. Są tu tak cudownie wyrażone te emocje i taki zaskakujący koniec, chociaż sądziłam, że zakończenie będzie inne... Zaniemówiłam z wrażenia. Ale co tam moja opinia, nie przejmuj się nią ja po prostu musiałam się wypowiedzieć pod tak profesjonalnym tekście. Mogłabyś mi zdradzić skąd pomysł się wziął?, bo jest oryginalny, mrożący krew w żyłach, normalnie jakbym oglądała horror. Liczę na dalsza część i zastanawiam się co w niej będzie.

Zachwycona, Kate:smilewinkgrin:

Dodane przez Pandora dnia 18-08-2010 14:56
#4

To jest naprawdę świetne-choć to chyba niezbyt dobrze dobrane określenie.Umiesz budować napięcie,stwarzać odpowiedni nastrój...nie marnuj talentu-pisz.

Dodane przez Weronika_Krystyna dnia 19-08-2010 15:57
#5

Opis prawdziwego strachu robi wrażenie.Bardzo dobre;)mam jedna prośbę:nie kończ na tym;)

Dodane przez LilyPotter dnia 15-10-2010 10:58
#6

Super. Te opisy idealnie pasują. Czekam na kolejne części. Naprawdę bardzo fajnie. Ten opis strachu...

Dodane przez Taka jedna dnia 26-10-2010 19:53
#7

Dziękuję za wszystkie opinie. Szczerze mówiąc, nie myślałam, że spotkam się z tak dobrym przyjęciem tego tekstu. Wiem, ze jest on BARDZO dziwny i dość trudny. Nadszedł czas na drugi rozdział, dla mnie samej niespodziewany.

II - Pamiątka


Mam zwyczaj z każdej wycieczki coś przywozić. Ot, zwykłe pamiątki, przede wszystkim kamienie, czasem muszle.
Zabranie jednej cegły nie wydawało się niczym trudnym, zwłaszcza, że łatwo wtopić się niezauważoną w duża grupę zwiedzających. Plecak ciążył mi niemiłosiernie, lecz miałam w nim nietuzinkowa pamiątkę. To rekompensowało zmęczenie.


Drugi
Na las opadła mgła. Krążę między drzewami. Próbuję odnaleźć ścieżkę, którą tu przybyłam. Wilgoć osiada na moich włosach i ubraniu. Materiał zaczyna mi ciążyć. Brakuje mi sił. Potykam się o porozrzucane niedbale cegły. Brnę między mokrym listowiem. Prawie co krok potykam się o stos cegieł. Szum drzew. Trzask łamanych gałęzi. W oddali tupot stóp. Tuż koło mojego ucha ciężki, rzężący oddech. To ja. Zimne powietrze wypełnia moje płuca. Chaust za chaustem. Tracę równowagę. Padam bezwładnie na leśną ściółkę. Widzę swoje konwulsyjnie powykręcane kończyny. Od drzewa odrywa się biała, świetlista postać. Kaptur opada jej na twarz. Zanoszę się od tłumionego rechotu
.

Ostatnia klasowa wycieczka - miejsce, które wyznacza granice ludzkiej nienawiści. Sama nazwa budzi współcześnie strach i wstręt, ból i współczucie. Staję przed bramą i wpatruję się w napis "Arbeit macht frei". Jakie to wszystko złe. Stalowe litery ociekają ironią. Do autobusu wsiadam ze łzami w oczach, ta historia pisana jest krwią tysięcy ludzi. Oświęcimska cegła, ukryta w plecaku jest ciężka. Ciąży na niej brzemie śmierci. Nie spodziewam się niczego złego, to tylko pamiątka.
- Proszę, nie patrz na mnie tak jakbym to ja ci zawiniła. Tylko kamień, tylko pamiątka. Nie patrz tak na mnie, proszę. Idź już sobie. - Oczy, patrzące na mnie spod rąbka białego kaptura, sa zapadnięte, wilczo głodne.
Odkąd ona do mnie przychodzi trochę boję się swojego pokoju. Nie czuję się tu dobrze, wydaje mi się, że wlepia we mnie te wygłodniałe ślepia. We mnie i kamienie na półce.

*

Dzień po pobycie w Oświęcimi odwiedzam brata. Prawie wcale się nie zmienił. Matka mówi, że przytył, nie widzę tego. Tak, jak nie widziałam, że umiera. Na białym, szpitalnym łóżku leży bardzo blady i bardzo chudy. Nikt nawet nie zdjął mu tej cholernej, czerwonej bransoletki z nadgarstka. Na jego szyi nadal wisi pacyfka.

Edytowane przez Taka jedna dnia 26-10-2010 19:56