Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: [NZ] Sny I-II

Dodane przez Taka jedna dnia 26-10-2010 19:53
#7

Dziękuję za wszystkie opinie. Szczerze mówiąc, nie myślałam, że spotkam się z tak dobrym przyjęciem tego tekstu. Wiem, ze jest on BARDZO dziwny i dość trudny. Nadszedł czas na drugi rozdział, dla mnie samej niespodziewany.

II - Pamiątka


Mam zwyczaj z każdej wycieczki coś przywozić. Ot, zwykłe pamiątki, przede wszystkim kamienie, czasem muszle.
Zabranie jednej cegły nie wydawało się niczym trudnym, zwłaszcza, że łatwo wtopić się niezauważoną w duża grupę zwiedzających. Plecak ciążył mi niemiłosiernie, lecz miałam w nim nietuzinkowa pamiątkę. To rekompensowało zmęczenie.


Drugi
Na las opadła mgła. Krążę między drzewami. Próbuję odnaleźć ścieżkę, którą tu przybyłam. Wilgoć osiada na moich włosach i ubraniu. Materiał zaczyna mi ciążyć. Brakuje mi sił. Potykam się o porozrzucane niedbale cegły. Brnę między mokrym listowiem. Prawie co krok potykam się o stos cegieł. Szum drzew. Trzask łamanych gałęzi. W oddali tupot stóp. Tuż koło mojego ucha ciężki, rzężący oddech. To ja. Zimne powietrze wypełnia moje płuca. Chaust za chaustem. Tracę równowagę. Padam bezwładnie na leśną ściółkę. Widzę swoje konwulsyjnie powykręcane kończyny. Od drzewa odrywa się biała, świetlista postać. Kaptur opada jej na twarz. Zanoszę się od tłumionego rechotu
.

Ostatnia klasowa wycieczka - miejsce, które wyznacza granice ludzkiej nienawiści. Sama nazwa budzi współcześnie strach i wstręt, ból i współczucie. Staję przed bramą i wpatruję się w napis "Arbeit macht frei". Jakie to wszystko złe. Stalowe litery ociekają ironią. Do autobusu wsiadam ze łzami w oczach, ta historia pisana jest krwią tysięcy ludzi. Oświęcimska cegła, ukryta w plecaku jest ciężka. Ciąży na niej brzemie śmierci. Nie spodziewam się niczego złego, to tylko pamiątka.
- Proszę, nie patrz na mnie tak jakbym to ja ci zawiniła. Tylko kamień, tylko pamiątka. Nie patrz tak na mnie, proszę. Idź już sobie. - Oczy, patrzące na mnie spod rąbka białego kaptura, sa zapadnięte, wilczo głodne.
Odkąd ona do mnie przychodzi trochę boję się swojego pokoju. Nie czuję się tu dobrze, wydaje mi się, że wlepia we mnie te wygłodniałe ślepia. We mnie i kamienie na półce.

*

Dzień po pobycie w Oświęcimi odwiedzam brata. Prawie wcale się nie zmienił. Matka mówi, że przytył, nie widzę tego. Tak, jak nie widziałam, że umiera. Na białym, szpitalnym łóżku leży bardzo blady i bardzo chudy. Nikt nawet nie zdjął mu tej cholernej, czerwonej bransoletki z nadgarstka. Na jego szyi nadal wisi pacyfka.

Edytowane przez Taka jedna dnia 26-10-2010 19:56