Tytuł: Harry Potter - Hogsmeade, Twoja Magiczna Wioska :: O sportowcach

Dodane przez Carielle dnia 28-08-2008 16:14
#1

Trochę dowcipów o sportowcach:

Mecze Polaków na Mistrzostwach Świata dzielimy na trzy grupy:
1) mecz otwarcia
2) mecz o wszystko
3) mecz o honor
---
Wracają piłkarze Kolumbijscy do domu.
Bramkarz mówi żonie:
- Wygraliśmy mecz z Polską.
Ona mu na to:
- Ta i jeszcze pewnie gola strzeliłeś...
---
Do reprezentacji Polski trafił nowy Murzyn. Na pierwszej odprawie przed
treningiem Leo Beenhakker narysował na tablicy wielki prostokąt i zaczął
uderzac w niego pilka.
- Piłka, rozumiesz? Bramka, tu, prostokąt. Bramka, piłka do bramki to
dobrze, rozumiesz?
Wstał nasz nowy Murzyn, lekko poszarzały i odzywa się do trenera
Beenhakkera :
- Panie trenerze, ja od kilkunastu lat mieszkam w Polsce, mam tu żonę,
dziec,i a studiowałem filologie polska i mowie w tym języku lepiej niż
niejeden Polak!
Leo Beenhakker popatrzył na niego ze zdumieniem i powiedział:
- Siadaj synu, ja mowie do Smolarka.
---

Edytowane przez Tonks2812 dnia 02-12-2009 21:06

Dodane przez Cee dnia 28-09-2008 14:18
#2

Pewna dziennikarka przeprowadza wywiad z mistrzem olimpijskim w pływaniu:
- Niech pan mi powie, gdzie tak świetnie nauczył się pan pływać.
- Tato mnie nauczył. W dzieciństwie, zawsze zabierał mnie łódką na środek jeziora, a potem wrzucał do wody.
- A co panu sprawiało najwięcej trudności?
- Wydostanie się z worka...

W czym skoczkowie narciarscy są lepsi od alpinistów?
- Skoczkowie skaczą na K185, a alpiniści zaledwie na K2.

;D ;D

Dodane przez BlackMagic dnia 28-09-2008 15:06
#3

Przychodzi facet do biblioteki i mówi:
- Jest książka pt: Polska mistrzem świata?
A bibliotekarka na to:
- Fantastyka piętro wyżej.
*
Ostatecznie kawały są teraz kiepskie, więc i ja nie mam nic specjalnego. ^^



Dodane przez Chichuana dnia 01-10-2008 17:38
#4

Cee, ten twój pierwszy dobry! xD

Idzie sobie chłopak ulicą w Nowej Hucie.
Podchodzi do niego kilku gości w dresach i pyta:
- Wisła czy Cracovia?
- Spokojnie panowie, ja z Warszawy jestemr30;

Dodane przez 93asia93 dnia 01-10-2008 17:58
#5

hehehe, fajne te kawały :)
mój ulubiony:

Jaki jest najkrótszy kawał świata?
Euro 1012


UWAGA!!! CENZOR!!! :)

Skąd wiadomo, że Martin Schmidt jest odmiennej orientacji?
Bo przeleciał Małysza.
A dlaczego Małysza oskarżono o molestowanie?
Bo przeleciał wszystkich :)


:):):)

Dodane przez Ice Lady dnia 14-10-2008 21:56
#6

Statystyki z ostatniego meczu Polski na Euro:
- posiadanie piłki: 76% - Chorwacja, 24% - Boruc.

Stój, bo strzelam!
- Stoję!
- Strzelam! - krzyknął do bramkarza skoncentrowany Rasiak

Są zawody kto najdłużej wytrzyma w wodzie. Pierwszy pan wytrzymał 1min i wszyscy ludzie go pytają jak pan to zrobił? A on odpowiedział:
- ''Trening, trening i jeszcze raz trening".
Następny pan wytrzymał 2min i znowu wszyscy ludzie go pytają jak pan to zrobił? A on odpowiedział:
- ''Trening,trening i jeszcze raz trening".
Następny pan wytrzymał 3 min i wszyscy ludzie go pytają jak pan to zrobił? A on na to:
- Trening.....
Następny pan przyszedł, wchodzi do wody, 1min nic, 2min nic, 3min nic, po 4 minucie wychodzi ledwo oddycha więc lekarze szybko podbiegli ale na szczęście nic się nie stało, wszyscy ludzie pytają jak on to zrobił? A on na to:
- Gdzieś musiałem gaciami zahaczyć!

Dodany dnia 14-10-2008 21:57

Był sobie sławny judoka Józef K., mistrz nad mistrzami. Nie miał godnych przeciwników - z jednym wyjątkiem - Japończykiem Yamamoto, który miał opracowany do perfekcji tzw. chwyt precelkowy. Nikt nie wiedział dokładnie na czym ten chwyt polega - Japończyk stosował go tak szybko że nikt nie był w stanie zorientować się w jaki sposób to robi. Również próby sfilmowania tego chwytu na nic się zdały - widać było tylko szybki błysk... i zaraz potem przeciwnik leżał bezwładnie na macie.

Oto jednak pewnego dnia obaj mistrzowie, Yamamoto i Józef K. walczyli w pewnym niezwykle prestiżowym turnieju. Józef K. i Yamamoto pokonali wszystkich przeciwników i zakwalifikował się do walki finałowej.

W dzień przed walką trener, masażysta, specjalista od odnowy biologicznej, psycholog, kierownik ekipy, działacz sportowy oraz nasz zawodnik zasiedli do narady. Po długiej dyskusji postanowiono spróbować pokonać Yamamoto przy pomocy fortelu: oto przez pierwszą minutę walki Józef miał przed Japończykiem uciekać unikając zwarcia. Przez drugą minutę miał również uciekać, udając jednak , że ciągnie resztkami sił. Dopiero pod koniec trzeciej minuty miał przejść do ataku. Zgodnie z rachubami trenera taka taktyka dawała pewne szanse na zwycięstwo - Yamamoto mógł już być zmęczony i nie spodziewać nagłej zmiany zachowania Józefa. Z przyjęciem takiego planu wiązało się niebezpieczeństwo - za unikanie starcia groziła dyskwalifikacja, ale trener uznał, że warto zaryzykować.

Jak postanowiono tak zrobiono. Na drugi dzień miało miejsce spotkanie. Tak jak było ustalone Józef K. uciekał przed Japończykiem biegając w kółko po macie. Publiczność, wielce niezadowolona z takiego przebiegu walki zaczęła gwizdać, ale Józef K. pomny jak wysoka jest stawka stosował się ściśle do zaleceń trenera. Gdy sędziowie już zaczęli się zastanawiać czy nie ogłosić dyskwalifikacji nadeszła ustalona chwila - trener mrugnął znacząco do Józefa, ten gwałtownie zawrócił i rzucił się jak lew na Yamamoto... , który jak się okazało tylko na to czekał i natychmiast zastosował chwyt precelkowy.

Nie mogąc znieść widoku tego co teraz miało nastąpić trener zamknął oczy, usłyszał przeraźliwy , rozdzierający krzyk po którym nastąpiła nagła cisza, przerwana po krótkiej chwili okrzykiem sędziego: "ippon!" oznaczającym koniec walki. Z bólem serca trener spojrzał na matę i ujrzał Józefa K. stojącego nad pokonanym Japończykiem.

Dopiero po dłuższym czasie, już po rozdaniu medali trener doszedł do siebie na tyle, aby móc zapytać Józefa K. o przebieg walki. Ten, gdy usłyszał pytanie złapał się za głowę.

- Panie trenerze, to było straszne, ten chwyt precelkowy to jest okropność, gdy go zastosował myślałem, że już nie żyję, zobaczyłem tylko rękę, plecy, sufit, ścianę, nogę...
- No dobrze - niecierpliwił się trener - ale jak się z tego wybroniłeś ?
- Och, to było straszne... Nagle proszę sobie wyobrazić, zobaczyłem przed sobą taką wielką dupę...
- No dobrze, dobrze ale powiedz jak się wybroniłeś!
- No to mówię. A zaraz obok widzę takie tego, jak by to powiedzieć, no jaja, za przeproszeniem Pana trenera, no jaja...
- No i co?
- No to ja wziąłem, i je tego, no ugryzłem z całej siły - no i tak wygrałem.
- Jezu! Czy ty wiesz coś ty zrobił? Przecież, gdyby to sędziowie zobaczyli to dożywotnia dyskwalifikacja pewna!
- No może i ma pan trener rację. Ale nie zauważyli, więc po co się martwić. Ale z drugiej strony to człowiek dostaje sakramenckiej siły, gdy się we własne jaja ugryzie ...

Edytowane przez Ariana dnia 14-10-2008 21:59

Dodane przez Ice Lady dnia 14-10-2008 21:57
#7

Był sobie sławny judoka Józef K., mistrz nad mistrzami. Nie miał godnych przeciwników - z jednym wyjątkiem - Japończykiem Yamamoto, który miał opracowany do perfekcji tzw. chwyt precelkowy. Nikt nie wiedział dokładnie na czym ten chwyt polega - Japończyk stosował go tak szybko że nikt nie był w stanie zorientować się w jaki sposób to robi. Również próby sfilmowania tego chwytu na nic się zdały - widać było tylko szybki błysk... i zaraz potem przeciwnik leżał bezwładnie na macie.

Oto jednak pewnego dnia obaj mistrzowie, Yamamoto i Józef K. walczyli w pewnym niezwykle prestiżowym turnieju. Józef K. i Yamamoto pokonali wszystkich przeciwników i zakwalifikował się do walki finałowej.

W dzień przed walką trener, masażysta, specjalista od odnowy biologicznej, psycholog, kierownik ekipy, działacz sportowy oraz nasz zawodnik zasiedli do narady. Po długiej dyskusji postanowiono spróbować pokonać Yamamoto przy pomocy fortelu: oto przez pierwszą minutę walki Józef miał przed Japończykiem uciekać unikając zwarcia. Przez drugą minutę miał również uciekać, udając jednak , że ciągnie resztkami sił. Dopiero pod koniec trzeciej minuty miał przejść do ataku. Zgodnie z rachubami trenera taka taktyka dawała pewne szanse na zwycięstwo - Yamamoto mógł już być zmęczony i nie spodziewać nagłej zmiany zachowania Józefa. Z przyjęciem takiego planu wiązało się niebezpieczeństwo - za unikanie starcia groziła dyskwalifikacja, ale trener uznał, że warto zaryzykować.

Jak postanowiono tak zrobiono. Na drugi dzień miało miejsce spotkanie. Tak jak było ustalone Józef K. uciekał przed Japończykiem biegając w kółko po macie. Publiczność, wielce niezadowolona z takiego przebiegu walki zaczęła gwizdać, ale Józef K. pomny jak wysoka jest stawka stosował się ściśle do zaleceń trenera. Gdy sędziowie już zaczęli się zastanawiać czy nie ogłosić dyskwalifikacji nadeszła ustalona chwila - trener mrugnął znacząco do Józefa, ten gwałtownie zawrócił i rzucił się jak lew na Yamamoto... , który jak się okazało tylko na to czekał i natychmiast zastosował chwyt precelkowy.

Nie mogąc znieść widoku tego co teraz miało nastąpić trener zamknął oczy, usłyszał przeraźliwy , rozdzierający krzyk po którym nastąpiła nagła cisza, przerwana po krótkiej chwili okrzykiem sędziego: "ippon!" oznaczającym koniec walki. Z bólem serca trener spojrzał na matę i ujrzał Józefa K. stojącego nad pokonanym Japończykiem.

Dopiero po dłuższym czasie, już po rozdaniu medali trener doszedł do siebie na tyle, aby móc zapytać Józefa K. o przebieg walki. Ten, gdy usłyszał pytanie złapał się za głowę.

- Panie trenerze, to było straszne, ten chwyt precelkowy to jest okropność, gdy go zastosował myślałem, że już nie żyję, zobaczyłem tylko rękę, plecy, sufit, ścianę, nogę...
- No dobrze - niecierpliwił się trener - ale jak się z tego wybroniłeś ?
- Och, to było straszne... Nagle proszę sobie wyobrazić, zobaczyłem przed sobą taką wielką dupę...
- No dobrze, dobrze ale powiedz jak się wybroniłeś!
- No to mówię. A zaraz obok widzę takie tego, jak by to powiedzieć, no jaja, za przeproszeniem Pana trenera, no jaja...
- No i co?
- No to ja wziąłem, i je tego, no ugryzłem z całej siły - no i tak wygrałem.
- Jezu! Czy ty wiesz coś ty zrobił? Przecież, gdyby to sędziowie zobaczyli to dożywotnia dyskwalifikacja pewna!
- No może i ma pan trener rację. Ale nie zauważyli, więc po co się martwić. Ale z drugiej strony to człowiek dostaje sakramenckiej siły, gdy się we własne jaja ugryzie ...

Dodane przez Hermione_Granger dnia 24-10-2008 18:09
#8

Te opowiadanie jest świetne!

Dodane przez madzia16 dnia 24-10-2008 23:35
#9

Beenhakker przychodzi do wróżki i pyta jaki będzie wynik meczu Polska-Niemcy. Wróżka odpowiada:
-Polacy strzelą w tym meczu trzy bramki...
Zadowolony trener odetchnął, ale wróżka dodaje:
-Dwie strzeli Klose i jedną Podolski.

Podczas meczu siedzącego na trybunach malucha zagaduje facet siedzący obok:
-Przyszedłeś sam?
-Tak, proszę pana.
-Stać cię było na tak drogi bilet?
-Nie, tata kupił.
-A gdzie jest twój tata?
-W domu, szuka biletu.

Mam nadzieję, że się wam spodobają:)

Dodane przez Malaga dnia 28-10-2008 21:32
#10

Mecz Polska-Niemcy na Euro2008. Na boisku - Ebi Smolarek. Podaje do Dudki, Dudka do Krzynówka, Krzynówek znów do Smolarka, i... GOL! 1:0 dla Polski. Piłkę przejmuje Dudka, podaje do Krzynówka, Krzynówek do Smolarka, ten biegnie do bramki, i... GOL! 2:0 dla Polski. Nagle słychać oklasku i wiwaty widowni. Niemcy wyszli na boisko...

Dodane przez Prue dnia 25-08-2009 13:20
#11

Podczas zawodów łuczniczych dochodzi do finałowej rozgrywki. Trzej łucznicy mają strzelać do jabłka umieszczonego na głowie chłopca. Pierwszy z nich trafia w sam środek jabłka i mówi:
- "Ja Wilhelm Tell!"
Drugi trafia w sam środek jabłka i mówi:
- "Ja Robin Hood!"
Trzeci trafia chłopca w oko i mówi:
- "Ja... ja... jakże mi przykro!"

Piłkarz odpowiada przed komisją dyscyplinarną:
- "Dlaczego kopnął pan rywala?"
- "To pomyłka! Słowo honoru! Myślałem, że to sędzia."

Do MC'donalds przychodzi Stanko Svitlica i Cezary Kucharski:
- "Dwa wieś mc'aki" - mówi Kucharski.
A kelner na to:
- "Widzę, ale co podać?"

Polska będzie gotowa do zdobycia Mistrzostwa Świata w dniu, w którym Leo Beenhaker nauczy się mówić: "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie"...

Edytowane przez Tonks2812 dnia 02-12-2009 21:13

Dodane przez Hermiona Weasley dnia 13-09-2009 10:47
#12

Po meczu piłkarskim kibic przegranej drużyny podchodzi do sędziego i pyta:
- A gdzie pana pies?
- Psa? Ja nie mam psa...
- Wobec tego bardzo panu współczuję. Ślepy i bez psa!
*
Mistrz w pchnięciu kulą do trenera:
- Dziś muszę pokazać klasę... na trybunie siedzi moja teściowa.
- E! nie dorzucisz...


Dodane przez fenix dnia 07-11-2009 09:22
#13

A niech to! - denerwuje się trener drużyny piłkarskiej po przegranym meczu - Mówiłem przed meczem "Zagrajcie jak jeszcze nigdy nie graliście", a nie "Zagrajcie, jakbyście jeszcze nigdy nie grali"!

Trafia sportowiec do szpitala:
- Ma pan 40 stopni gorączki
- A ile wynosi rekord Polski?

Co robi polski kibic kiedy reprezentacja Beenhakkera wygrywa Mistrzostwa Europy?
- Wyłącza PlayStation i idzie spać.

Edytowane przez Tonks2812 dnia 02-12-2009 21:14

Dodane przez fenix dnia 07-11-2009 09:23
#14

Statystyki z ostatniego meczu Polski na Euro:
- posiadanie piłki: 76% - Chorwacja, 24% - Boruc.

Dodane przez fenix dnia 07-11-2009 10:38
#15

Co robi polski kibic kiedy reprezentacja Beenhakkera wygrywa Mistrzostwa Europy?
- Wyłącza PlayStation i idzie spać.

Dodane przez fenix dnia 07-11-2009 10:46
#16

Trafia sportowiec do szpitala:
- Ma pan 40 stopni gorączki
- A ile wynosi rekord Polski?

Dodane przez sdkuron dnia 07-11-2009 13:34
#17

falubaz mistrzem polski

Dodane przez fred_george_weasley dnia 12-11-2009 15:59
#18

miotacz kulą muwi do trenera: dzisiaj na trybunach będzie teściowa i chcę zaimponować - co ty nie ma szans nie dorzucisz.

Dodane przez Fable dnia 18-11-2009 12:57
#19

Po czym poznać rosyjskiego sportowca?
- "Dłubie w nosie oszczepem..."

Rozmawiają ze sobą dwaj Niemcy:
- Wiesz, co, znam całą polska reprezentacje!
- Jak to możliwe?
- W zeszłym roku tynkowali mi dom....

Nauczycielka pyta Jasia:
- Jasiu jaki znany człowiek miał inicjały W.L.
Jasiu na to:
- Włodzimierz Lubański.
Nauczycielka:
- Źle. Musisz wiedzieć, że to był Włodzimierz Lenin!
Na to Jasiu:
- Nie znam, to chyba jakiś rezerwowy

Edytowane przez Tonks2812 dnia 02-12-2009 21:15

Dodane przez Peli dnia 02-12-2009 17:20
#20

Siedzi babka przed tv, przełącza programy bo jej się nudzi. Nagle woła do męża: Patrz, Benedykt szesnasty! Mąż: a Kubica który?

Edytowane przez Tonks2812 dnia 02-12-2009 21:16

Dodane przez Lady Malfoy love dnia 28-12-2009 17:59
#21

Podczas zawodów łuczniczych dochodzi do finałowej rozgrywki. Trzej łucznicy mają strzelać do jabłka umieszczonego na głowie chłopca. Pierwszy z nich trafia w sam środek jabłka i mówi:
- "Ja Wilhelm Tell!"
Drugi trafia w sam środek jabłka i mówi:
- "Ja Robin Hood!"
Trzeci trafia chłopca w oko i mówi:
- "Ja... ja... jakże mi przykro!"


Jakie buty noszą koszykarze?
- "O numer mniejsze od kajaka."


Pewna dziennikarka przeprowadza wywiad z mistrzem olimpijskim w pływaniu:
- "Niech pan mi powie, gdzie tak świetnie nauczył się pan pływać."
- "Tato mnie nauczył. W dzieciństwie, zawsze zabierał mnie łódką na środek jeziora, a potem wrzucał do wody."
- "A co panu sprawiało najwięcej trudności?"
- "Wydostanie się z worka..."


Co powiedział Roar Ljoekelsoey do Ahonena po wygraniu mistrzostwach świata w lotach?
- "Sorry, poniosło mnie."


Piłkarz odpowiada przed komisją dyscyplinarną:
- "Dlaczego kopnął pan rywala?"
- "To pomyłka! Słowo honoru! Myślałem, że to sędzia."